Źródełko w dolinie - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69) +--- Wątek: Źródełko w dolinie (/showthread.php?tid=1710) |
RE: Źródełko w dolinie - Vult - 25-09-2015 Gdy ryk przeszył okolicę, zebra upadła na bok. Razem z uczepioną jej nosa sępem. Jako iż smagała ją wcześniej skrzydłami po polikach, teraz leżała razem z nią. Zwolniła uścisk szponów puszczając chrapy pasiastej, jednakże nie zdążyła zabrać skrzydła. Leżała tuż obok niej przygnieciona przez łeb. Fala bólu przeszła przez jej skrzydlate ramię, mroczki pojawiły się przed ślepiami. Wydawało jej się nawet, że słyszy trzask. Leżała dysząc ciężko, nie mogąc się ruszyć dopóki zebra się nie ocknie. RE: Źródełko w dolinie - Moréna - 25-09-2015 Obserwowała wszystko niczym film w zwolnionym tempie. Niepożądane towarzystwo się zmyło zostawiając je same. Dalej się bała zareagować a ryk lwa sprawił, że podskoczyła w miejscu a serce załomotano niczym oszalałe. To co się stało później przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Zebra padła niczym martwa przygniatając ze sobą ptaka. Przez chwilę stała nieruchomo patrząc jak obie leżą znokautowane. Strach powoli odpływał a na jego miejsce wstępowała nienawiść do rodzicielki. Poderwała się lądując tuż obok niej, szpon jednak hardo postawiła na jej ruszającej się klacie. Jakby chciała ja wgnieść w ziemię. Jakaż ona była teraz bezbronna, aż jej to dodało sił. Napędzało pewność siebie, której jeszcze przed chwila kompletnie nie miała. - Witaj matko. - Odezwała się lodowatym tonem. - Myślałam, że zdechłaś tamtego sądnego dnia, za swój grzech. Przed oczami znów stanął jej widok walczących rodziców ze stadem sepów. Sępów które nie tolerowały mieszania się gatunków. Zabiegające o czystość rasy. Moréna była zbyt młoda by mogła zapamiętać miłość i czułość jaką obdarowywali ją rodzice. Zapamiętała tylko strach. Przez całe życie wędrowała w obawie by nie natknąć się na padlinożerców co by chcieli dokończyć to czego im się nie udało. Gdyby nie opiekunowie, nigdy nie przyszłaby na świat, nigdy nie musiałaby żyć w strachu. Nic takiego nie miałoby miejsca. Uważała, że przez egoizm ojca i matki to wszystko się tak skończyło. To oni byli wszystkiemu winni i nie zasługują na wybaczenie. RE: Źródełko w dolinie - Vult - 25-09-2015 Radość, która trwała tak krótko pękła niczym bańka mydlana. Słowa córki ja zszokowały. Otworzyła dziób by coś powiedzieć, ale żadne słowa nie chciały wydobyć się z piersi. Nie tak wyobrażała sobie spotkanie po latach. Zebrała się w sobie choć było to nader trudne. I nie ułatwiało zadania to, że własne dziecko przygniatało ją szponem. - Dlaczego? -Wyjąkała tylko a w oczach zaszkliły się łzy. Gdyby Vult nie straciła pamięci starałaby się ją odnaleźć wcześniej. Przecież była jej córką, małym skarbem. Tak podobnym do ojca, jej partnera, którego kochała całym sercem. Tamtego dnia myślała, że straciła ich oboje. A teraz gdy okazało się, że jej potomkini żyje ta jej nienawidzi. Cierpienie, które wsiąkło w serce Vult było nie do opisania, przesłoniło nawet ból połamanego skrzydła. RE: Źródełko w dolinie - Moréna - 25-09-2015 Czuła satysfakcję z tego, cierp tak jak ja a nawet i gorzej. Usprawiedliwiała się w myślach. - To przez ciebie, jestem hybrydą skazaną na izolację! - Uderzyła Ismenę szponem starając się ją ogłuszyć. Przy okazji rozorując jej łeb pazurami, trafiając przy tym jej prawe ślepię. Krew zmieszała się z mokrymi od łez polików. Moréna dyszała ciężko, zemściła się choć nie tak wyobrażała sobie radość z tego. Wcale jej nie ulżyło, wręcz przeciwnie. W głębi serca czuła jakby żal, ale nie chciała dopuścić do myśli takiego wrażenia. Zostawiła nieprzytomną rodzicielkę i podeszła do zebry. - Mauara, ocknij się. - Szeptała jej do ucha, chwilę potem szturchnęła czule dziobem w szyję. Choć uważała pasiastą za nerwową dziwaczkę, to wolała jednak jej towarzystwo niż znowu być samotną. - Mauara... RE: Źródełko w dolinie - Mauara - 25-09-2015 Pierze pod łbem... dosyć to wygodne, bo przynajmniej łeb nie spoczywał na twardej ziemi. Zebrze raczej nic nie było, w końcu nie raz wywracała się, dzięki swojej przypadłości i nie raz wpadała na inne zwierzęta. Kiedy nieco odzyskała świadomość, zorientowała się, że czuje wokół siebie krew. Nozdrza miała podrapane, co szczypało potwornie, ale o dziwo cieszyło ją, ponieważ był to jedyny wyróżniający się ból. Umysł kopytnej wypełnił się ciszą, błogą i nieprzerwaną, taką z której zebra nigdy nie chciałaby wychodzić. Nagle jednak coś przebiło się przez nią, zakłócając idealny spokój panujący w jej łbie. Jakieś imię. Ale czyje? -Uhmmm- stęknęła przez zęby. Nie było to natychmiast po tym jak niesępica próbowała ją obudzić. Zanim pierzasta doczekała się jakichkolwiek oznak życia, musiała trochę poczekać. Kiedy już to nastało, Mauara uniosła powoli łeb i poruszyła kończynami, jakby chciała upewnić się, że nie jest sparaliżowana. Czasem śniło jej się, że nie może się ruszyć, więc teraz też nieco się tym przestraszyła. Kiedy wszystko okazało się być w porządku, spojrzała tępo na towarzyszkę, a potem sępicę którą przygniotła. Skrzydło nie wyglądało najlepiej, ale zebra nie potrafiła określić czy było mocno uszkodzone, czy tylko lekko przygniecione. -Skrz-skrzydło- wydukała. Nie wiedziała o co chodzi, ani nie miała siły wstać, więc raz po raz patrzyła to na jednego, to na drugiego ptaka, jakby oczekiwała, że zaraz wszystko się wyjaśni. RE: Źródełko w dolinie - Moréna - 25-09-2015 Nie chciała nawet patrzeć na matkę. Siła woli starała się skupić na zebrze. -To nie jest istotne. -Odparła napierając głową na nią jakby próbując ją utrzymać w jednej pozycji. Byleby tylko się podniosła. - Musimy stąd odejść, zanim tamci wrócą. Znowu odzywało się w niej to pragnienie ciągłego przemieszczania. Ucieczki. RE: Źródełko w dolinie - Mauara - 25-09-2015 Była podróżniczką... ale czy byłaby w stanie zostawić kogoś ze świadomością, że go zraniła? Nie chodziło oczywiście o żadne emocjonalne kwestie, w końcu na tych pierdołach Mauara nie mogła się skupiać, tym bardziej, że nie znała sępicy. Wiedziała jednak, że pozostawienie ptaka z jednym skrzydłem może być dla niego zgubne, a pasiastej zabijanie nie sprawiało satysfakcji. -Ale jej skrzydło. Nie możemy jej zo-- krew z porysowanego pyska kapnęła na ziemię. Towarzyszka próbowała pomóc zebrze, więc ta podźwignęła się w końcu, a potem chwiejąc na nogach niczym pijana, spojrzała na czerwoną plamkę. Sępica miała więcej ran niż zebra, ale niemożliwe, żeby kopytna wyrządziła je samym upadkiem. -Jest ranna właśnie...- czy powinna drążyć ten temat? Pierzasta i tak wydawała się wystarczająco rozdrażniona -Może dogonimy tamtych i im ją oddamy?- Czy było to wbrew niej? Trudno powiedzieć. Oprócz kilku zdeptanych surykatek nie miała na koncie żadnych większych zwierząt i raczej nie chciała mieć. RE: Źródełko w dolinie - Sargon - 25-09-2015 Wił się, po tych wszystkich terenach. Gubił się już, i choć nie przyznałby się nigdy, to szczerze nie miał pojęcia co robić dalej. Czuł jak wieje wiatr szeleszcząc trawami. Nie lubił tego bo mimo wszystko przypominało mu to o tych sykach jakie towarzyszyły mu w Siedlisku. Wspomnienia bolały, ale bardziej fakt tego że nie znał ojca. U tak liczą cna łut szczęścia dotarł aż tutaj. Słyszał rozmowy, i pełzał aż znalazł się kilka metrów od gaduł. Zebra, wielka i zła. Sęp go nie obchodził. Za to ten nieprzytomny już tak. Raczej nie był jadalny, ale gdyby drapieżniki go rozerwały, pojedyńcze kawałki byłyby miłą odmiana od myszy. Czekał licząc na to że zostawią mu ten "kąsssek". RE: Źródełko w dolinie - Moréna - 25-09-2015 Krew z pyska zebry kapała na podłoże małymi kroplami. Kap, kap, kap. Cisza jaka zapanowała po słowach pasiastej była przerywana tylko dźwiękiem wiatru i odgłosu kapnięcia. Moréna westchnęła ciężko, będzie musiała wytłumaczyć jej co tu zaszło podczas gdy była nieprzytomna. W sposób prosty, niezbyt skomplikowany. Zniżyła łeb patrząc na swój zakrwawiony szpon. - Ja jej to zrobiłam... znam ją i nienawidzę jej. - Jeśli nie będzie chciała z nią odejść, będzie zmuszona ją zostawić. Ona nie chce mieć nic do czynienia z tym sępem. RE: Źródełko w dolinie - Mauara - 25-09-2015 Chociaż kierowała uszami w jedną i drugą stronę, to nie usłyszała węża, ani go nie dostrzegła. Wpatrywała się jedynie w swoją towarzyszkę, próbując zinterpretować jej "nieskomplikowane" tłumaczenie. Matka! Ah, to było właśnie to słowo, które umknęło Mauarze zanim odpłynęła. Aż dziw, że w ogóle zdołała je sobie przypomnieć. Tak ale to nie znaczy chyba, że ją zostawisz- odezwała się, głosem pełnym powagi. Nie chciała tracić towarzyszki, w zasadzie bardzo ucieszyło ją, że pierzasta doceniła ją jako tako i nie odleciała jeszcze ku swojemu. Niestety, pomimo tej satysfakcji, zebra nie była w stanie zostawić rannego ptaszyska. Żeby chociaż oprzytomniała, dała znać, że jest w stanie poradzić sobie sama, może wtedy... A może zebra uczepiła się myśli, że przez cały ten czas, kiedy szlajała się bezpodstawnie, wreszcie przydarzyła jej się okazja, żeby na coś się przydać? To nic, że sama stała się przyczyną czyjegoś kalectwa, ważne, że spróbuje mu potem pomóc! -Zwrócimy ją tym do których należy... to znaczy yyyy... do jest stada chyba- koty i sępy hmm? A je nazywali dziwną parą -Potem możemy zawrócić- RE: Źródełko w dolinie - Moréna - 25-09-2015 Przybycie gada nie zostało przez nią dostrzeżone. Zbytnio borykała się z własnymi problemami. Pokręciła przecząco łbem na słowa towarzyszki. -Przykro mi, ale nie mogę tego zrobić... Ja znajdę cię jeszcze, po tym wszystkim. Odparła posyłając jej ostatnie spojrzenie na pożegnanie i odleciała czując wewnętrznie rozdzierający ją smutek. z/t RE: Źródełko w dolinie - Vult - 25-09-2015 Te słowa wykrzyczane ze złości, pełne nienawiści. Następnie błysk szponów, ból, ciepło spływające po policzku, zalewające oko. Potem nastała ciemność. Błoga, cicha, przyjemna. Mimo, ogłuszenia miała sen. Sen w którym spotkała przystojnego sępa. Zakochała się, uwiła wraz nim gniazdo i powiła mu młode. Małe, puchate białe pisklę, które pokochała całym sercem. Potem obraz się zmienił, chmara ptaków nadciągająca niczym czarna burzowa chmura. Quon wyruszył pierwszy, by je zatrzymać dać czas na zabranie młodej. Ismena postąpiła tak, ukryła je w gęstwinie zarośli i nakazała siedzieć cicho. Sama ruszyła na pomoc ukochanemu. Drgnęła lekko i jęknęła ale nie otworzyła oczu. Dalej była pochłonięta snem, który zamieniał się w koszmar. RE: Źródełko w dolinie - Sargon - 26-09-2015 Sępica odleciała, a on powoli, pelzał do celu. I swymi łuskami lekko otarł się o szyję Vult. - Jesteś nieprzytomna... kąsssku. - szepnął cichutko. Jeszcze nigdy nie widział z tak bliska ptaka. Były... dziwne. Pierzaste, i miały twarde dzioby. Dla młodego węza było to ciekawe i to bardzo. Powoli otworzył pysk i wystawił swe jeszcze małe, ale już, zęby jadowe. I spokojnie maił ugryźć ją w szyję... gdy dotarło do niego że to nie ma sensu. W końcu i tak rozszarpią ją jakieś drapieżniki, i tylko by marnował jad. No i ona nie była jednym z tych gatunków przez które Siedlisko zostało zniszczone. Przyglądał się jej głowie. I tak... zastygł. Przed jej okiem trzymając psyk, i zapominając o tym ze lekko jeszcze szczerzył swe kły. RE: Źródełko w dolinie - Mauara - 26-09-2015 Znowu nie zdążyła nic powiedzieć, a kolejny jej towarzysz się ulotnił. Pierzasta powiedziała, że wróci ale czy zebra rzeczywiście będzie tego wyczekiwać? Spoglądała przez chwilę na jej kurczącą się sylwetkę. To znaczy... patrzyła, aż nie zniknęła zupełnie, niepewnie strzygąc uszami. Jak już kiedyś się zorientowała, nie za bardzo szło jej ogarnianie perspektywy, więc nie potrafiła stwierdzić czy niesępica jest już daleko, czy może dopiero kilka metrów od zebry. Kiedy zmniejszyła się na tyle, że nie dało się jej dostrzec, pasiasta była pewna, że jest już za późno żeby za nią biec. Gdyby nagle zmieniła zadanie oczywiście. Tymczasem sępica leżała poraniona na niewygodnej, zakrwawionej glebie, w dodatku jęcząc coś pod dziobem. Mauara nie była pewna co powiedzieć, więc stała przez chwilę i się przyglądała, a potem wystawiła delikatnie nogę z zamiarem szturchnięcia jej kopytem. Chwileczkę. CO TU ROBI WĄŻ?! Wąż... ah tak. Zebra nie gadała nigdy z wężem, w zasadzie te spasione glizdy nigdy za nią nie przepadały, zresztą ona za nimi też. Co on miał zamiar zrobić tymi swoimi ząbkami? Z głośnym tupnięciem postawiła uniesioną wcześniej nogę -Hej! Co robisz?- RE: Źródełko w dolinie - Sargon - 26-09-2015 Głośnie tąpniecie nie spodobało mu się wcale a wcale. Kto śmie niby mu tu tak tupać? Hę? Spojrzał na zebrę rozeźlony. - Sssspadaj Pasiasssta. Ty się nie najesssz. Posssszła ssstąd! Dawno nie syczał na kogoś tak dużo. A może ta zebra to jakiś drapieżnik dziwaczny? W sumie jest tu już sama. Bez stada. - Nie będę się tłumaczył byle zebrze. - dodał, uważając że komu jak komu, ale nie takiemu zwierzakowi będzie się tłumaczyć. Szacunek dla większych? Phi! On tutaj był dumnym wężem i na ma innej opcji ja odstraszyć i tak już ranną zebrę. |