Wielki Szkielet Słonia - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Cmentarzysko Słoni (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=44) +--- Wątek: Wielki Szkielet Słonia (/showthread.php?tid=95) |
RE: Wielki Szkielet Słonia - Tivia - 21-05-2018 Młoda lwica przyglądała się kaczce, choć zdawało się, że ma stworzenie zupełnie gdzieś, pewna doza uwagi odbijała się delikatnym blaskiem w jej jasnych oczach. Wcale nie miała zamiaru zabić ptaka, bo nie widziała w tym sensu, szczególnie, że próżno było szukać tutaj jakiegokolwiek towarzystwa, które nie byłoby sztywne. Mimo to, czasem lubiła czuć wyższość nad mniejszymi gatunkami. Kaczka odezwała się po chwili, Tivia nadstawiła uszu, a jej ogon nieprzerwanie sunął po ziemi to w prawo, to w lewo, zupełnie leniwie. Parsknęła cicho, słysząc imię kaczora, lecz to, jak bardzo był zestresowany, jakoś ją rozczuliło, choć do nie przyznałaby się do tego, choćby nie wiem co. - Nie musisz się mnie bać. Zaraz padniesz tutaj ze strachu i co wtedy? – Przekrzywiła lekko łeb, nadal patrząc na pierzastego. - Widzisz? Coś nas jednak łączy. Sama wybrałam się na małą wycieczkę, nie sądziłam, że ktokolwiek będzie miał odwagę zapuścić się aż tutaj. – Łypnęła okiem na stertę kości leżącą nieopodal. - Kiedy tam siedzisz, jesteś bardziej widoczny, niż ci się wydaje. Nie bój się, nic ci nie zrobię. Nie każdy lew poluje zawsze i wszędzie na wszystko co żyje. – Nawet pokręciła łbem, jakby chciała tym samym potwierdzić swoje słowa. - Ze mną będziesz bezpieczniejszy. – Dodała po chwili i wyszczerzyła się najładniej jak potrafiła, choć zapewne widok kłów wcale nie zachęcał. - Długo już podróżujesz? – Zapytała, co by nieco rozładować jego stres, choć uznał, że może nie będzie to aż tak łatwe, jak może się wydawać. RE: Wielki Szkielet Słonia - Kykczor - 15-06-2018 Kaczka nie miał najmniejszego zamiaru schodzić z czaszki, lekka różnica wysokości dawała pozory bezpieczeństwa. Zapewnienia drapieżnika postanowił zignorować. Obcy to jednak obcy a życie to ma się niestety tylko jedno a głupio było Kykczorowi je niepotrzebnie narażać. - A to wtedy umrę. Postaram się tego nie zrobić. Chociaż. - W głowie kaczki mignęła myśl, że jego nadmierny strach jest głównie wymyślony. Szybko odgonił tą myśl. - Byłoby zabawnie gdyby ktoś chcący żyć umarł przez to że chce żyć za bardzo. Wśród martwych nie ma żywych a żywi, tutaj rzeczywiście rzadko się zapuszczają. - W okolicy było mało tropów czy innych śladów na ziemi więc mógł to spokojnie założyć. - Nie, nie, naprawdę mi tutaj dobrze, muszę się przyzwyczaić do obecności kogoś nowego. A podróżuje już jakiś czas. RE: Wielki Szkielet Słonia - Sin - 15-06-2018 Woah, okolica do najprzyjemniejszych nie należała, czemu dała skusić się ciekawości i powędrować do tej ciemnej plamki na jednym z horyzontów? Drugi oferował znacznie przyjemniejsze widok dla oka, złote plaże palmy i oceaniczny bezkres. Mogła wybrać to. A tak stanęła na kolejnym usianym kosciami pagórku oglądając się za siebie, gdy coś wydało suchy skrzyp. Słyszała legendy o takich miejscach. Ostatnia przystań starych zwierząt czujacych na karku kres życia, ponury widok.. przygnebiający dla kogoś tak młodego, co to o śmierci nawet nie myśli. Trzeba zawrócić. Taka oto myśl wpadła jej do głowy, przeszła spory kawał, ale tamten już zna i..i nie wiadomo ile przed sobą jeszcze ma drogi. Zeszła z górki miękko stawiając na suchej ziemi łapki z gracją właściwą zwinnej lwicy i przystanęła, czy uszy ją nie zawodzą? Słyszy chyba jakieś głosy. Nie, na pewno się nie przesłyszała, żeński i ten drugi taki śmieszny jakby ktoś mówił przez nos. Podniosła łapę i chwilę się zawahała, pokręciła głową jednak i postanowiła sprawdzić kto jeszcze zawitał w to miejsce. RE: Wielki Szkielet Słonia - Kykczor - 04-07-2018 Wyglądało na to że nie ma co czekać na odpowiedź lwicy, może się ta obraziła na to że tak bardzo się wachał nad odpowiedzią? Albo że jego ruchy były zbyt wolne? Tego nie wiedział. - Także ten. - Odpowiedział próbując przełamać chwilową ciszę. Bał się trochę, że ta może się obrócić przeciwko niemu a to by było dość nieprzyjemne w skutkach. - Także ten, ten, ładną pogodę mamy. RE: Wielki Szkielet Słonia - Sin - 05-07-2018 Pierwszą zauważyła lwicę, no bo jest większa i bardziej rzuca się w oczy ze swoim jasnym umaszczeniem w tym burym otoczeniu, dopiero potem kaczkę, szczerze powiedziawszy to ptaszka prawie przegapiła. - Dzień dobry? Znaczy się miło was zobaczyć.. hej?- Jakoś dziwnie było gadać o dobrym dniu na cmentarzysku, może przyszli tu pochować swojego przyjaciela, matkę, ojca, albo teściową? Tak, na pewno teściowa, a ten oto tu kaczek i lwica to najbardziej popieprzona para jaką widziały lazurowe ślepia Sin, brawo, serio, za logikę. Odkaszlnęła. - W każdym bądź razie jestem Sin i em, pogoda nie jest najgorsza. Słońce nie smali, nie pada.. jeszcze. RE: Wielki Szkielet Słonia - Nataka - 07-07-2018 Cmentarzysko słoni było miejscem spoczynku niezliczonej ilości zwierząt. Wojowników, medyków, strażników... W tym też i jej - Nataki, która od czasu swojej śmierci aż do teraz nie znalazła spokoju i z jakiegoś dziwnego powodu nie mogła stąd odejść. Najgorsze było to, że sama nie wiedziała, co ją tutaj jeszcze trzyma. Przecież już minęło tyle czasu... Na cmentarzysku zawiał delikatny, chłodny wiatr, a wraz z nim - na jednej z czaszek słoni pojawiła się zjawa ciemnej lwicy. Widząc nieproszonych gości skrzywiła się i położyła po sobie uszy nachylając się nad nimi nieco, jakby chciała się im przyjrzeć. Nie odezwała się, tylko się im przyglądała i przysłuchiwała. Od tego momentu cała trójka mogła poczuć się obserwowana, choć oczywiście - mogli to zignorować i nawet jej nie zauważyć. Nic jej do tego, czy ktoś wierzy w duchy, czy nie. RE: Wielki Szkielet Słonia - Kykczor - 07-07-2018 Ruszył się niespokojnie kiedy usłyszał nowy głos, trochę go zaskoczyła... mumia? No to jednak duchy których istnienia się nigdy by nie spodziewał objawiły się tuż przed nim w postaci niezbyt przerażającej mumii. Spodziewał się jakiegoś nowego rodzaju strachu w rodzaju tych którymi się karmi przy strasznych historiach o potworach. Ale nic, bał się tak jak zwykle jedynie kłów i pazurów i widma zostania posiłkiem. A potem duch się przedstawił i skomentował pogodę. Kykczor przyjrzał się duchowi i chłodno wykalkulował że skoro ten przejmuje się czymś tak realnym jak słońce i deszcz to prawdopodobnie duchem nie jest jedynie tak wygląda. Więc dodał wszystkie rzeczy do siebie i wyszło mu. Że Sin, bo tak się przedstawiła lwica tutaj mieszka a ta skóra na pyszczku to makabryczne przebranie. Do wielkiego cmentarza pasuje. Zebrał się w sobie, robiąc płytkie dwa oddechy, będąc otoczonym jakoś trudno robiło się te głębokie. - Tak, ładnie jest dziś. Ni to źle ni to dobrze. - Odezwał się powoli. Starając się w razie czego już powoli rozprostowywać skrzydła jeżeli będzie trzeba jakoś specjalnie szybko zacząć uciekać. - Jestem Kykczor, wędrowna kaczka z bardzo daleka. A Kykczor to taki dowcip rodziców z imieniem i wyszło jak wyszło. Złapał się na tym, że chwilę temu to samo opowiadał innemu drapieżnikowi. Pomyślał, że musi trochę popracować nad przedstawianiem się nieznajomym. Rozejrzał się gdy poczuł jakąś obecność. Następny lew, nawet nie zauważył kiedy się pojawił. To było coś co w jego życiu nigdy się nie przytrafiło. Poczuł ciepło w żołądku. "Co... co... co jeżeli już się zestarzałem na tyle i jestem nieostrożny? Upolują mnie raz dwa i kaplica, skup się kaczek, skup się!" Machnął skrzydłem w kierunku trzeciego lwa jakby na powitanie a bardziej by zaalarmować inne lwy o tym że jest tutaj więcej lwów, przy odrobinie szczęścia to te lwy się może nie znają i wyjdzie z tego obronnym skrzydłem. RE: Wielki Szkielet Słonia - Sin - 08-07-2018 Kaczek wyglądał całkiem apetycznie, ale nie samą strawą lew żyje, no i Sin była akurat po jakimś tam małym posiłku więc opierzony zwierzak był całkiem bezpieczny przy lwicy. Temat pogody jak kotwica statku zawijającego do portu pozwolił na rozpoczęcie dialogu, posadziła zadek na ziemi okazując tym samym brak wrogich zamiarów. - Kykczora Kaczor? - parsknęła porzucając szybko gadki o pogodzie, bo faktycznie zabawna to gra słów, jednak cóż to za rodziciele, którzy z swojej pociechy robią pośmiewisko? Paskudni jacyś! - Z bardzo daleka? Słyszałam opowieści o ptakach które wędrują za wielka wodę, rok w rok i rak przez całe życie.- Temat podróży był bardzo pasjonujący, dla uziemionej istoty jaką był lew takie odległości były niewyobrażalne. Juz chciała nagabywać kaczuszkę o jakieś historie z odległych krain, gdy to nadszedł całkiem bezszelestnie kolejny lew, powiało chłodem, a że zadek Sin łysy był jak kolano wzdrygnęła sie i szybko poderwała. - Dzień dobry? RE: Wielki Szkielet Słonia - Nataka - 26-07-2018 Zjawa zmarszczyła nos i odsłaniając kły już miała wylecieć do kaczki i obcej jej lwicy z sapem, ale halo... Przecież oni nic tutaj złego nie robili, prawa? Wtem też szybko schowała zębiska za wargami i wyprostowała się. Jakby nieco zrezygnowana przysiadła z wolna na czaszce i omiotła dwójkę gości cmentarzyska spojrzeniem. Lekko machnęła ogonem, kilka razy w tę, kilka razy we w tę. -...Dzień dobry.- Postanowiła w końcu wydusić z siebie jakieś słowa i przywitać się z lwicą. Popatrzyła na nią uważnie, a w szczególności na bandaże, którymi była owinięta. Zmarszczyła nieznacznie czoło i w końcu zapytała: -Kim jesteście? Co tu robicie?- Jej ton był spokojny, a nie nerwowy, jakby mogłoby się zdawać na początku po jej minie. W jej głosie była nuta ciekawości. RE: Wielki Szkielet Słonia - Sin - 30-07-2018 Eh, nie to miejsce nie jest jednak dla niej. Zdecydowanie wolała piaszczyste plaże i morską bryze po zachodzie słońca niż to suche upiorne usiane kosciami miejsce. - Wędrowcami. Przynajmniej ja, nie wiem jak Kykczor. W każdym bądź razie pójdę już dalej zanim słońce całkiem zniknie za horyzontem. - Tak będzie najlepiej, na cmentarzu zrobiło się tłoczno, jak kolwiek zabawnie to brzmi, Sin do śmiechu nie było. Wyszczerzyła się do lwicy i ruszyła przed siebie. - Do zobaczenia. ZT |