Akacja nad rzeką - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181) +---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37) +---- Wątek: Akacja nad rzeką (/showthread.php?tid=144) |
RE: Akacja nad rzeką - Rain - 13-12-2013 Gdyby miał coś w ustach, najpewniej właśnie by się tym udławił... czy on się lubił z Vastanti? Nie widział jej naprawdę długo, trudno mu było powiedzieć. - Słuchaj... ona jest królową, ja jestem... jestem, kim jestem, nie ma sensu drążyć tematu. Pomagałem jej trochę, raz ona opatrywała mi rany... można powiedzieć, że dobrze nam się współpracowało, to wszystko. Czy się lubiliśmy... ech, trudno powiedzieć. Mnie raczej trudno polubić. Tak samo, jak mi trudno polubić innych... taki już jestem. - Leżał jednak dalej, obserwując ją z dołu. Obrócił się na grzbiet, by było mu tak wygodniej. - Hm... więc jak? Idziemy gdzieś? Byś tylko zeszła z tego słońca, może być niebezpieczne dla Ciebie, jeśli przesadzisz... - Tak, bo on się przejmował tym bardzo. RE: Akacja nad rzeką - Venety - 13-12-2013 A Venety już myślała że to jakiś romans czy coś. Chyba za bardzo w tym momencie przesadziła z tymi swoimi teoriami. - Wiesz, w sumie masz rację, warto poszukać sobie jakiegoś cienia - odrzekła posyłając mu lekki uśmiech, po czym wstała i ruszyła w kierunku grot. Jak Rain zechce może iść za nią. Miło by było jeszcze mieć towarzysza do rozmowy. /z.t./ RE: Akacja nad rzeką - Rain - 13-12-2013 Jak pomyślała, tak on uczynił. Podniósł się i ruszył tuż za nią. Romans? Bez przesady... dobrze się dogadywali. Ta, mów to jeszcze... huh. z/t. RE: Akacja nad rzeką - Alve - 16-12-2013 Tigonka parła przed siebie, wykraczając całkiem spory kawałek poza tereny Księżyca. Najchętniej dołączyłaby do Nkirumy, który ulotnił się ze skały chwilę wcześniej, jednak zapewne jako przywódca miał ważniejsze sprawy na głowie, podobnie jak Ines. Bycie ciężarem dla kogokolwiek bardzo nie odpowiadało pasiastej, dlatego ta postanowiła sama znaleźć sobie jakieś zajęcie. Łapy poniosły ją aż tutaj, gdzie zdecydowała się na krótki odpoczynek. Korzystając z gabarytów pobliskiego drzewa, wskoczyła na jedną z masywniejszych gałęzi i lubością ułożyła się na niej, lustrując okolicę czujnymi turkusami. Wypatrywała lwów o silnych ramionach i przyjaznych twarzach. RE: Akacja nad rzeką - Hasira - 16-12-2013 ...a może tygrysów o zgrabnej talii i pięknych włosach? Ło pasiaaasteee! Tak mniej więcej poczuła się Hasira, widząc, kto porusza się w niedalekiej oddali, wspinając na drzewo i następnie na nim układając. Znajdowała się ledwo kilkadziesiąt metrów od tamtej i widziała dwie rzeczy: nie-lwa i charakterystyczne dla jej gatunku uszy. To, że pasy, z tej odległości było jeszcze nie do określenia, dlatego tygrysica szybko nadrobiła dzielący je dystans. Dudnienie silnych łap zapowiedziało zresztą jej przybycie. Oj, nie takie pasiaste, jak by chciała... Widząc już Alve dokładnie, posmutniała wyraźnie. Zielonooka, większa nawet od samej hybrydy, stała teraz z oklapniętymi uszami i opadniętymi wąsami. Ogon podkuliła pod siebie bez woli życia. - Już nawet nie mam siły się złościć... Mruknęła, odrywając od obcej wzrok i przenosząc go gdzieś w pustkę. RE: Akacja nad rzeką - Alve - 16-12-2013 Odkąd ślepia Alve napotkały pomarańczową plamę w oddali, śledziły ją nader uważnie aż do czasu, gdy tygrysica zbliżyła się na tyle blisko, aby ta mogła ją podziwiać w pełnej krasie. Tigonka momentalnie podniosła się, a jej źrenice machinalnie powiększyły się jakby z wrażenia wyłapywanych po kolei pręg, które znaczyły ciało zieloonokiej. Kotka w oniemieniu obserwowała nieznajomą, nieświadomie rozdziawiając pysk, wpatrując się w tamtą jak zaklęta. Dopiero po chwili opamiętała się nieco i zeskoczyła z drzewa, podchodząc powoli do Hasiry, wciąż w niedowierzeniu badając każdy element jej wyglądu. Była niemal pewna, że ta tutaj dzieli gatunek z tym, któremu poniekąd zawdzięcza życie-nigdy jednak nie było dane jej go zobaczyć, dlatego póki co owe domniemania wciąż pozostały tylko domniemaniami. Kotka z jednej strony uśmiechała się, a z drugiej czuła jakiś niepokój, wątpliwość związaną z tamtą. To było dla niej niezwykłe, bo i nie sądziła, że przyjdzie jej spotkać kiedykolwiek kogoś podobnego jej ojcu, dlatego towarzysząca jej ekscytacja mieszała się jednocześnie z obawą. -O rany, jesteś tygrysem!-szepnęła z podnieceniem, wpatrując się w puchate, śnieżnobiałe policzki Hasiry.-..bo nim jesteś, prawda?-spytała od razu z widocznym przestrachem i nadzieją w turkusowych ślepiach. RE: Akacja nad rzeką - Hasira - 16-12-2013 - Jestem. Ale ty nim nie jesteś. Hasira nigdy nie była tytanem intelektu, lecz mimo tego jedno zrozumiała od razu: skoro tamta nie była pewna, jak wyglądają tygrysy, to znaczy, że od dawna żadnego nie widziała. Proces myślowy odbił się na szerokim pysku zmarszczeniem brwi w chmurnym, nieszczęśliwym wyrazie. Alve w sumie była dość do niej podobna - jeśli mierzyć po proporcjach ciała, grubości łap czy wielkości fałdy zwieszającej się pod brzuchem. Miała jednak zupełnie inną barwę, inny chyba nawet chód, inną percepcję, choć to ostatnie nie było Hasirze wiadome. Na pewno nie była tygrysem. I przypominała je bodaj mniej nawet niż Oxena, ostatnia hybryda, którą spotkała zielonooka. - I nie masz pojęcia, gdzie są twoi rodzice, prawda? Spytała wbrew sobie. Miała złe przeczucia na temat odpowiedzi, którą zaraz usłyszy, a w dodatku była tych przeczuć bardzo pewna. Mimo wszystko zdecydowała się odezwać. Póki w ogóle pamięta, kogo szuka... RE: Akacja nad rzeką - Alve - 16-12-2013 Słysząc odpowiedź i ton, w jakim została ona wypowiedziana, tigonka nieco zawahała się-najwyraźniej jej rozmówczyni nie była teraz w najlepszym humorze. Mimo wszystko kotka nie zamierzała się wycofać, osoba Hasiry była teraz na tyle fascynujące, że chyba nic nie odciągnęłoby teraz od niej uwagi turkusowoookiej. Słysząc zapytanie tygrysycy, przekrzywiła łeb w zamyśleniu zarówno nad odpowiedzią jak i powodem rozczarowania, które aż nazbyt wyraźnie malowało się na pysku tamtej. -Matka owszem, ale ojciec niekoniecznie-pewnie zajmuje się powoływaniem na świat innych mi podobnych.-odparła uśmiechając się sztucznie, niekoniecznie zadowolona ze swojej wylewności-tak już była: najpierw mówiła, potem myślała. -Umm, stało się coś?-dodała od razu widząc, jak mizerny grymas wciąż utrzymuje się na paskowanym pysku, a nic nie zapowiada poprawy nastroju zielonoookiej. RE: Akacja nad rzeką - Hasira - 17-12-2013 - Tylko tyle, że nie jesteś tygrysem. A znając moje szczęście, matkę masz lwa, a właśnie zagubionego ojca tygrysa. Odpowiedź nadeszła z lekkim opóźnieniem, bowiem Hasira kontemplowała z wyrzutem własne łapy i wysuwające się z nich bez udziału woli pazury. Tak, zgadzała się z nimi, że coś by tu należało rozpirzyć w akcie odwetu za to, że świat pogrywa sobie z nią jak chce, a zasady zmieniają się zbyt szybko, by umiała je sama odkryć. Niemniej Alve nie była winna, a w przeciwieństwie do tej wszy Corragio nie robiła nic, by sprowokować wyładowanie na sobie gniewu i zawodu tygrysicy. Podniosła na nią w końcu spojrzenie, na poły zniechęcone, na poły nienormalne. Tkwiła w niej nuta całkowitej rezygnacji, która rozrastała się przez ostatnie miesiące, jednak Hasira nie chciała się jej poddać. Nie bez walki. - A ty czegoś się tak ucieszyła na mój widok, hę? RE: Akacja nad rzeką - Alve - 17-12-2013 -Um, no tak.-przytaknęła nieco zbita z tropu tym, że tamta w rzeczy samej odgadła przynależność gatunkową jej rodziców. Z drugiej strony zastanawiało ją, dlaczego owa kwestia była obiektem zainteresowania Hasiry. -A jakie to ma w ogóle znaczenie? Wszystkich tak wypytujesz o rodziców?-spytała przekrzywiając łeb.-Różne są zainteresowania, rozumiem, ale to Twoje trochę dziwne.-parsknęła cicho, oczywiście nie zdając sobie sprawy z poszukiwań tygrysicy i ogromu wagi, jakie miały one dla samicy. Widząc jak pazury Hasiry niebezpiecznie wysuwają się, źrenice turkusów zwęziły się, a ich właścicielka ostrożnie cofnęła się o krok, zdezorientowana spoglądając na zielonooką. -E, no nie wiem, fajnie zobaczyć kogoś, kim się poniekąd w połowie jest. Tak myślę.-odparła, dalej pozostając w niepewności, co do zamiarów tamtej. RE: Akacja nad rzeką - Hasira - 19-12-2013 - Nie wszyscy są w połowie tygrysami. Kłębiło się coś za zasłoną zielonych oczu, nie dawało Hasirze spokoju, a jednak nie zdecydowała się dać ujścia uczuciom ani spokoju myślom. Wyraźnie nie chciała o tym rozmawiać - przynajmniej nie wprost, na tak postawione pytanie. W takim wypadku musiała się Alve zadowolić tą szczątkową odpowiedzią. - Tym dla ciebie jestem? Rozrywką, chwilą ciekawości w świecie? Tylko "kimś, kim w połowie jesteś". Nie jesteś. Nie jesteśmy rodziną, obca. "Hasira" znaczyło w miejscowej mowie "wściekła". Nikt nigdy nie pytał, jak nazywano ją kiedyś, w domu. Dlatego, że nowe imię tak dobrze oddawało jej wybuchowy charakter, podatny na drażliwość i nie cofający się przed natarciem. - "Fajnie" - prychnęła z pogardą - "fajnie" jest mnie zobaczyć. Wiesz, co w ogóle znaczy fajnie? Nic. To słowo jest puste. Jest bez treści. Kradnie znaczenie innym słowom, ale żadnego nie bierze za własne. Posłała jej rozgoryczone spojrzenie. RE: Akacja nad rzeką - Alve - 19-12-2013 -Farciarze.-dodała machinalnie na stwierdzenie Hasiry. To, co usłyszała po chwili, zupełnie ją zatkało. Nie zdawała sobie sprawy, o co właściwie chodziło tamtej ale to, jakim tonem to powiedziała, z jakim wyrzutem to zrobiła, sprawiło, że tigonka zakłopotała się, jakby rzeczywiście była czemuś winna. Spuściła z pokorą łeb, podczas gdy jej wcześniejsza pogodna mina zupełnie zrzedła, przypominając teraz jakiś nieokreślony grymas. -Przecież nie o to mi chodziło. Dotychczas spotykałam jedynie lwy, których szczerze mówiąc nie rozumiem chyba tak samo, jak one mnie. Nie lubią ryb ani wody..Już nie mówię o tych, którzy już na sam widok moich pasków krzywili się i złorzeczyli.-zaczęła niepewnie, próbując jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji.-Myślałam, że spotkałam kogoś bardziej mi podobnego, ale jeśli wszystkie tygrysy się tak wściekają na innych, to już nie wiem, do którego mi bliżej...-dodała. wzdychając ciężko. -I wiesz, trochę trudno dobierać mi bardziej wyszukane słowa, gdy nie jestem pewna, czy nie rzucisz mi się zaraz do gardła.-żachnęła się i wykrzywiła pysk, wciąż nieco zbita z tropu sprzecznymi sygnałami, jakie wysyłała jej paskowana. RE: Akacja nad rzeką - Hasira - 24-12-2013 - Jak mnie zdenerwujesz, to rzucę. To dobrze rozpoznałaś. Hasira parsknęła z lekceważeniem, odnosząc się najpierw do tego, co Alve powiedziała na końcu. Musiała przetrawić jej wcześniejsze słowa... A właściwie zastanowić się, czy chce dać im wiarę i wyjaśnić tigonce, skąd wynika jej niechęć i zgorzknienie. Chce? Czy jednak sobie daruje? Przypatrywała się jej, mrużąc oczy w kolorze świeżej, silnej trawy. - Lwy są głupie. Tak samo głupie są zebry i małpy. Ale najgłupsi, bo najbardziej okrutni, najgorsi, są ludzie. Wiesz w ogóle, kim są? Nie czekała zbyt długo na jej odpowiedź. - Dawno temu miałam rodzinę. I miałam dom. Później pojawili się oni. Pamiętam tyle, że odebrano mnie matce, ograniczono przestrzeń, zamknięto dostęp do nieba. A kiedy się wydostałam, byłam już duża i silna... I dookoła nigdzie nie było tygrysów. Za to były lwy, do dziś lwy, ciągle te same lwy. I zebry, które, jak wiemy, są głupie. Nie patrzyła na hybrydę, streszczając jej po łebkach swoją historię. Starała się jednak wydobyć z pamięci jakieś szczegóły, powiedzieć coś bardziej osobistego - nie po to, by wypaść bardziej wiarygodnie czy by Alve wzruszyć, lecz po to, by po prostu o nich pamiętać. Bo były coraz mniej wyraźne, z dnia na dzień opowiadała to samo krócej i w coraz grubszych zarysach. - Spotykam czasem połówki takie jak ty. Tylko połówki. I nigdy nie wiecie, skąd jesteście. Pod irytacją, wybijającą się wyraźnie na pierwszy plan, krył się jednakowoż smutek. Teraz był już chyba nieco bardziej zrozumiały. [ Dodano: 2014-01-16, 22:17 ] - No właśnie. O tym mówiłam. Hasira zdenerwowała się w końcu, gdy gapiące się na nią ślipia Alve nie wypełniły się żadną odpowiedzią ani, co ją już trochę zdziwiło, kolejnym pytaniem. Tigonka po prostu stała tam, gapiąc się szeroko otwartymi oczami i chyba trawiąc to, co przesłyszała. Hasira nie miała dla takich cierpliwości. Smutek, słyszany jeszcze przed chwilą, teraz zdał się tylko słuchowym omamem, interpretacją życzliwego obserwatora. Tygrysica strzeliła wściekle ogonem, jeżąc futro na karku. - Nie idź za mną. Ostrzegła złowróżbnie, nim odwróciła się i ruszyła truchtem w stronę Skały. Rozbujanym, szerokim krokiem, który przybierał na sile wraz ze zwiększającą się między nimi odległością. z/t RE: Akacja nad rzeką - Vasanti Vei - 09-02-2014 Ruda z pełną premedytacją nie skierowała się w miejsce, gdzie pozostawiła siostrę z młodymi, a kawałek dalej, przy charakterystycznej akacji. Tam zbliżyła się do brzegu rzeki i niespiesznie napełniła wodą trzymaną w pysku żółwią skorupę. Postawiła ją obok, a sama stała we względnym bezruchu, w milczeniu przyglądając się towarzyszącemu jej lwu. Bez wątpienia liczyła na to, że to on rozpocznie właściwą część rozmowy, o którą chwilę wcześniej tak się domagał. RE: Akacja nad rzeką - Mako - 11-02-2014 Czas drogi w to miejsce przeznaczył w całości na wymyślenie tego, co chciałby powiedzieć. Niestety, nie udało mu się wymyślić nic sensownego. Będzie tworzył coś na żywca – tylko to mu pozostało. - Najpierw trzeba odpowiedzieć na dwa pytania. Czy było między nami lepiej? I jeżeli odpowiedz jest twierdząca, to czy chcemy wrócić do tego stanu rzeczy? Mówił spokojnie, błądząc spojrzeniem gdzieś po otoczeniu, nie chcąc jeszcze bardziej peszyć Vei, która przecież jeszcze nigdy nie była pozostawiona przy tak szczerej rozmowie z Czarnogrzywym. |