Skalny las - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69) +--- Wątek: Skalny las (/showthread.php?tid=1708) |
RE: Skalny las - Arne - 27-08-2014 Obserwował poczynania albinoski, które zdawały się przynajmniej przesadzone o ile nie bezsensowne. Dziwiło go to, chociaż nie powinno, w końcu to Eleri, ale jednak... aż tak? Czasem się nie dowierza zjawiskom które przecież już się samemu widziało. - Prawda że byłoby miło gdybyś nam więcej powiedziała przed swym odejściem, ale nie jestem na ciebie zły - mówił dość powoli by przekaz był jasny, trochę tak jakby nie chciał jej spłoszyć. Może boi się że obraziła ich swoją ucieczką? Bo właśnie wyglądało to jak ucieczka. Spacerek to to nie był. RE: Skalny las - Eleri - 27-08-2014 Podniosła powoli na niego wzrok pod ściągniętymi niespiesznie brwiami. -Ty na mnie-nie sposób było rzec, czy było to pytanie, stwierdzenie, czy też osobne i niezależne słowa, wypowiedziane powoli i zdawać by się mogło – bez śladu emocji. A jednak. Dziwna rosnąca furia kryła się za taflą jej pięknego głosu, a biedny białas nie mógł mieć pojęcia – za co. Cóż, sama nie wiedziała. Choć… nie, nie, mogła się domyślić, mogła przecież opornie wydedukować, że to ona była na niego wściekła, za to, że był taki… mdły. Gdy ona sobie roiła i stawała dla niego na rzęsach, gdy dbała oń, przynosiła jedzenie, zabawiała i tak bardzo, bardzo ją obchodził! A on? A on leżał z tym swoim nieruchomym, nic niewyrażającym wyrazem pyska, dając się ponieść marom, udając topielca i przypominając pancerzyk bez emocji… emocji, których nie była w stanie w nim nijak wywołać. To ją bolało. Bardzo. Dlaczego. Dlaczego była taką egoistką? Zorientowała się, że w ciągu powstrzymywania wybuchu wściekłości wstała i stała tak przed nim, ze spuszczoną głową, a postawionym futrem i trzepiącym od czasu do czasu ogonkiem. Oddychała głęboko, jakby z każdym wydechem ulatywał z niej gniew. Egoistką i hipokrytką. Mocno zacisnęła swe wargi, zmrużyła ślepka… i rozpłakała się przysiadując na białym, zgrabnym pupsku, ku och zapewne konsternacji biednego ex pacjenta. Kobiety. RE: Skalny las - Arne - 01-09-2014 Uważnie śledził ruchy na fizjognomii czerwonookiej, które potem w połączeniu z bezemocjonalną odpowiedzią zaczynały wzbudzać w nim niepokój. Prawda że nie spodziewał się takiej zmiany nastroju, ale zarazem nie dziwiła go. Nie dziwiłoby go gdyby miała go dość. Nie dziwiłoby go gdyby zaczęła się łamać. Jednak po następnym przeskoku emocjonalnym lwicy miejsce poprzedniego odczucia zastąpiła wzrastająca irytacja na widok jej histerii i łez. Miał chęć przekazania jej by się ogarnęła, ale zamiast tego zrobił głębszy wdech i zmienił sposób patrzenia na ten zlepek nieszczęścia. Przecież zawsze chciał wykorzystywać swą pozycję by czynić świat trochę lepszym dla swych poddanych. Nawet kiedy ci ostatecznie go wystawili, dlaczego nie miałby próbować umilić go dla biednej albinoski, która przecież stara się. Zniżył swoje ciało i łeb do ziemi, by wpatrując się zatroskanymi niebieskimi oczyma, prawie na styk nosem do leżącej Eleri. - Eleri, cieszę się że wróciłaś i nic ci nie jest… mieliśmy z Metodym cię szukać - położył delikatnie łapę na jej policzku - nie smuć się, proszę, przepraszam jeśli sprawiałem ci przykrość, ja ogólnie jestem nieprzyjemny… RE: Skalny las - Eleri - 03-09-2014 Och, gdyby tylko jej rzekł, by się ogarnęła, najlepiej z delikatnym grymasem na mordce, zniecierpliwieniem w ślepiach i szczerej chęci, by już przestała być taka głupia… w takim stanie, na skraju wybrania między starą sobą, a tą, którą była przez ostatni czas… prawdopodobnie rozerwałaby mu to śliczniutkie jasne gardziołko, by poddać się z życiem i czym prędzej skończyć ze swym bytem. Jednak powstrzymał się, a ona szczęśliwie była zbyt, najzwyczajniej w świecie smutna, gdy jej ślepia ślepe przez łzy nie dostrzegły cóż kryje się w duszy niebieskookiego. Łkała cicho i miała dość. Po tym jak bardzo, jak wiele wkładając w to że i ile się starała, by nic jej nie wychodziło, a ten drugi wciąż gardził sobą nie okazując ni krzty prawdziwej wdzięczności (nie tej słownej), prawdziwie się ciesząc i prawdziwie chcąc żyć dalej by chociażby uśmiechnąć się do niej. Czy to niewystarczający powód do kontynuowania egzystencji? Dla niej był. Pewnie dlatego mają ją za śmiecia. Cóż z tego. Dźwięk jego głosu był niczym ciepły powiew w zimną noc, jak miód po gorzkim piołunie, jak rumianek na rany. Czuła niemal namacalnie jak owy przeczesuje jej mięciutkie futerko na karku, jak ją tuli i pomaga brać kolejne wdechy, potrafiące być takie… bolesne. Udało jej się nawet nie usłyszeć imienia Metodego w tym wszystkim. Podniosła kurtynę mlecznych powiek, by wbić szkliste spojrzenie kociaczka w górę, krążąc źrenicami po obliczu anemika, jakby skanowała każdy owego skrawek. Cieszy się. Aż jej zmizerniałe serduszko mocniej zabiło. Dotyk jego delikatnych opuszek… to było dla niej już zbyt wiele, by powstrzymać kolejne łezki, wbrew woli spływające po jej licu, będące jednak tylko resztkami tego co się wcześniej nagromadziło. Nie chce bym była smutna. Nawet ją przeprosił. Mogłaby się teraz rozpuścić i nigdy nie skrystalizować, acz jaki byłby wtedy pożytek ze zmiany patrzenia na to nieszczęsne marne stworzonko jakim była przez pryzmat błękitnych ślepii. -N,nie, nieprawda-zaprzeczyła na ostatnie co rzekł, cichutko, słabiutko, lecz szczerze i prawdziwie-nie, nie-ledwo słyszalne uleciało jeszcze z jej gardziołka, nim nieznacznie acz wystarczająco uniosła kinolek, tykając drugiego z różowych nosów, by przejechać szorstkim języczkiem pod owm w akcie potwierdzenia swych słów. RE: Skalny las - Metody - 26-09-2014 Meto polaz se, żegnając się z Arnym wzrokiem oraz uśmiechem, widząc, że teraz jednak będzie miał lepsze rzeczy do roboty niźli spacerki z takim paralitykiem jak on. zt RE: Skalny las - Zephyr - 25-06-2015 Zephyr tęsknił za słońcem. Od paru dni jego ulubiony element nieba chował się za chmurami. Te z kolei co i rusz rozrywały się, zalewając cały świat. Nie jest to wymarzona pogoda do biegania. Nie jest to wymarzona pogoda dla geparda. Samiec postanowił przeczekać deszcze pod osłoną lasu. A jeszcze lepiej - w jaskini. Znalazł więc sobie jamę w skalnym lesie. Zaciągnął ze sobą niedawno upolowaną gazelę. Jej mięso powinno wystarczyć mu na kilka dni. Zapach świeżej padliny nie przyciągnął jeszcze hien, czy innych pasożytów żerujących na pracy łowców. Perspektywa leżakowania w jaskini nie uśmiechała mu się za bardzo, ale włóczenie się z mokrym futrem też jakoś do niego nie przemawiało. Położył się na skraju jaskini, by móc obserwować otoczenie oraz nie przegapić zbliżających się zwierząt. RE: Skalny las - Sadie - 26-06-2015 Sadie w sumie nie zwracała uwagi na pogodę, no chyba że była burza z piorunami, tego akurat nie znosiła, zwykle chowała się gdzieś i kładła łapy na uszy, próbując to jakoś znieść a samotność jej raczej w tym nie pomogła. Teraz akurat padał jedynie deszcz, który nawet lubiła, w końcu słońca na tych terenach było i tak sporo a trochę chłodu się przydawało. Spacerowała więc sobie spokojnie, nie zwarzając na chmury, które zresztą skutecznie odstraszały niektóre drapieżniki, aż nagle do jej nozdrzy dotarł zapach krwi. W sumie od kilku dni nie polowała, szła więc za zapachem licząc na jakąś padlinę lub ranną łatwą zwierzynę, w końcu mimo wszystko jeszcze dorosła nie była i ciężko się jej polowało. Gdy dotarła do skalnego lasu dostrzegła geparda, który najwidoczniej złapał sobie obiad i chował się teraz przed deszczem, czyli po prostu miała pecha. Mimo to postanowiła podejść bliżej, dawno nikogo na swej drodze nie spotkała, prócz braciszka z którym niedługo znów musiałaby się spotkać. -Hej, jestem Sadie- przedstawiła się podchodząc ostrożnie do kotowatego, który był już dorosły i mógł jej coś zrobić. Samotność nauczyła ją przede wszystkim ostrożności, nie każdy lubił radosne lwiątka, czy w ogóle jakiekolwiek towarzystwo. RE: Skalny las - Zephyr - 26-06-2015 Gepard przyglądał się okolicy z lekkim znudzeniem. Większość zwierząt podobnie jak on schowała się przed deszczem. Mógł więc jedynie patrzeć jak woda spływa po liściach drzew i słuchać szumu tworzonego przez miliardy spadających kropel. Ziewnął przeciągle i zaczął rozważać zdrzemnięcie się, by przyspieszyć nieco czas i skrócić czekanie na rozjaśnienie pogody. Jednak wtem zauważył poruszający się kształt. Z zaintrygowaniem uniósł głowę i nastawił uszy. Wyglądało na to, że przypałętał się jakiś kociak. Zmierzał w jego kierunku. Gdy intruz znalazł się w odpowiedniej odległości, Zephyr był w stanie oszacować, że to młoda lwica. Nie stanowiła dla niego zagrożenia. O ile nie przyprowadziła starszych koleżanek. Lwica przywitała go. Skoro się odezwała, to pewnie miała ku temu jakieś powody. Gepard zgadywał, że szuka schronienia przed deszczem. Stwierdził, że towarzystwo do rozmowy będzie ciekawą odmianą od bezczynnego gnicia w jamie. Nawet kosztem poczęstowania gościa jego łupem. Nie podnosił się, by jej nie niepokoić. - Cześć młoda. - Rzucił dziarsko, jak to miał w zwyczaju. - Jestem Zephyr. Co tutaj porabiasz? - Zapytał, choć odpowiedzi mógł się spodziewać. RE: Skalny las - Sadie - 28-06-2015 Uśmiech pojawił się na jej pyszczku gdy okazało się że samiec nie miał złych zamiarów, no chyba że chciał tylko takie stworzyć pozory, lecz Sadie do aż tak podejrzliwych nie należała więc się rozluźniła i posadziła tyłek na kamienistym podłożu, nadal wystawiona na deszcz. -Spaceruję bez celu. W sumie to do ciebie doprowadził mnie zapach zdobyczy, myślałam że to jakaś padlina lub ranny zwierzak.- odpowiedziała dość rozbudowanie, cóż rzecz, robiła się z niej niezła gaduła, lecz może to geparda nie odstraszy i będzie miała przez jakiś czas z kim posiedzieć? Ostatnio na prawdę brakowało jej towarzystwa, czasem tęskniła za czasami sprzed wypadku, przez który to stała się samotniczką, lecz z drugiej strony kto wie, kim teraz by była gdyby wychowali ją rodzice? RE: Skalny las - Zephyr - 28-06-2015 Gdy usłyszał jej odpowiedź, uniósł brwi w lekkim zdumieniu. Następnie spojrzał wymownie w pochmurne niebo, jakby chciał je skarcić. Liczył na to, że deszcz zamaskuje woń krwi. Choć taki mógł być pożytek z tej pogody. Ale ewidentnie niebo robiło na złość młodemu gepardowi. Samiec wrócił spojrzeniem ku lwicy, a jego mina wyrażała teraz podziw. - No no. Musisz mieć bardzo dobry węch. - Skomentował. - Skoro jesteś głodna, to zapraszam. - Powiedział, po czym wstał i przeciągnął się. Zaraz potem ruszył wgłąb jaskini i stanął przy upolowanej gazeli. Cóż, raczej nie wypadało mu rozmawiać z przemoczoną i głodną młodą lwicą, siedząc w suchej jaskini z zapasem jedzenia. Co będzie z tego miał? W sumie trzeba przyznać, że to będzie całkiem bezinteresowny gest. Przynajmniej teoretycznie. Nie często zdarzało mu się dzielić swoją zdobyczą. Jedynie połowa z jego polowań kończyła się sukcesem, więc nie cierpiał na nadmiar kalorii. Zephyr sprawdził, czy Sadie skorzystała z zaproszenia, a następnie kiwnął łbem w stronę łupu, zachęcając kocicę, by się poczęstowała. Z wnętrza ciemnej jaskini najlepiej widoczne były jego oczy, które odbijały światło zbłąkanych promieni słonecznych. *** Gepard zauważył, że opady nagle zmalały. Trawa na zewnątrz nabrała żywszego koloru pod wpływem przebijającego się słońca. Od razu przypomniał sobie o pewnej gepardzicy, która zaproponowała mu wspólny spacer, gdy tylko ustaną deszcze. Zephyr nigdy nie przepuszczał takich okazji. Tej też nie chciał zaprzepaścić. Oderwał udziec gazeli i wyszedł z jaskini. Odłożył na chwilę swój lunch, by móc się odezwać. - Wybacz, ale muszę lecieć. Skoro już się przejaśniło, to mogę załatwić swoje sprawy. Antylopkę zostawiam tobie, smacznego. Może jeszcze się kiedyś spotkamy, a wtedy ty mnie poczęstujesz. Bywaj. - Wyjaśnił, po czym chwycił swój prowiant i czmychnął niczym... no, zefir. /zt RE: Skalny las - Szebalba - 28-09-2015 Wpadła biegiem na polanę. Ta okolica podobało jej się jeszcze bardziej niż Źródło Życia. Miękka trawa była przyjemna dla jej olbrzymich łap. Lwica aż się położyła by się wytarzać w trawie pokrytej rosą. Las ją zachwycał swoim wyglądem, ze względu na nietypowe wysokie skały. Postanowiła zostać tutaj na chwilę, przynajmniej póki siostra nie załatwi swoich spraw i jej nie odnajdzie. Z resztą może ktoś zaraz przyjdzie? Chętnie by się z kimś pobawiła! RE: Skalny las - Kiu - 16-05-2016 Przybyłam do tego zapomnianego przez czas miejsca. Skierowałam się w stronę wodospadu. Widziałam tutaj trochę nor, nie czułam jednak jakiś woni, które mógłby mnie z tego miejsca chcieć przepędzić. Napiłam się trochę wody i położyłam pod jednym z głazów. Pogoda nie była zła ale mogłaby być lepsza. Ostatnio dużo się działo i może nawet lepiej, ze pogoda była właśnie taka? Lekko uniosłam łeb spoglądając na niebo. RE: Skalny las - Israel - 16-05-2016 Hiena wracała z Lwiej Ziemi. Droga prowadziła właśnie przez Dolinę Spokoju, a w niej Skalny las. Nagle ku zdziwieniu wyczuł inną hienę. Zbliżając się powoli w kierunku zapachu ujrzał ją pod jednym z głazów. Wydawało mu się, że skądś ją zna. Jednak w pierwszej chwili nie przyszło mu do głowy skąd. Nie zbliżał się do niej, tylko przyglądał się z pewnej odległości. RE: Skalny las - Kiu - 16-05-2016 Leżałam tak z łbem an łapach. Byłam trochę rozkojarzona i zamyślona. Wiele się działo sotnio i to też sprawiało, że nie mogłam do końca wszystko ogarnąć tak jakbym sobie tego życzyła. Leżałam tak wsłuchana w odgłosy tego specyficznego miejsca kiedy wiatr się zmienił. Nie aż się to zdarza i nie jest to niczym dziwnym, gdyby nie jeden szczegół. Wiatr niósł ze sobą woń innej hieny. Podniosłam się, może nie do razu ale w miarę szybko. Podążyłam za tym zapachem, szybko trafiłam na samca. Uniosłam lekko jedną brew ku górze spoglądając się na niego. -Co tu robisz?- Zapytałam się go. Jak dobrze kojarzyłam to powinien być na bagnach czy gdzie tam. Może jednak kiedy bractwo się rozpadło to ten po prostu sam się tułał? wyczekiwałam na odpowiedz spoglądając na niego z lekkim zaciekawieniem. Lekko zamiotłam ogonem w powietrzu i kątem pyska wyszczerzyłam swoje kiełki. RE: Skalny las - Israel - 16-05-2016 Wciąż nie skojarzył kim jest owa hiena. Wiadomo, że nie wszystkich da się doskonale pamiętać. Szczególnie jeśli spotkał kogoś raz w życiu. Usłyszał pytanie. Jako że było ono ogólne, to też ogólnie odpowiedział: - Stoję. - rzekł, próbując się uśmiechnąć, aby nie było to odebrane, jak chamstwo, bo już wystarczyło, że całe bractwo miało go za buraka. |