Płonąca Równina, tereny SK - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Płonąca Równina, tereny SK (/showthread.php?tid=1020) Strony:
1
2
|
RE: Płonąca Równina, tereny SK - Kumeza - 12-06-2014 - Ach tak - pokiwała głową. Nie wiedziała czemu Shyeiro tak się czaił, uważała, że jeśli chciał wziąć udział w rozmowie z nimi to Kumeza nie widzi przeszkód. Lwica wciąż uważała, że ucięły sobie z Orestą niezobowiązującą pogawędkę, choć nie można wykluczyć, że zeszło na moment na poważniejsze sprawy. W końcu stado i możliwość dołączenia do niego to ważna rzecz. - Muszą mieć dobrych medyków - odparła za chwilę pozwalając sobie ziewnąć delikatnie. Cóż, wysoka temperatura zawsze powodowała u Kumezy chęć ziewania i senność, dużo lepiej zawsze czuła się w dżunglach i oazach. Równiny są dobre do polowań, nie zaś do dłuższych postojów. Przymrużyła oczy słuchając Oresty, która nie wychwyciła chyba delikatnej aluzji w słowach Jaskółki. Postanowiła ją więc lekko naprostować. - Właśnie dlatego, że coś znalazłam uważam to za omen - oznajmiła z nienaganną logiką zawierającą przyczynę, skutek i symptom. Oresta nie pytała, a Kumeza sama z siebie nie czuła się powołana do tego, żeby opowiadać co też znalazła bez powodu. - Wydaje mi się, że to potwierdza iż w jakiś sposób wierzę w jego działalność - w końcu, gdyby weń nie wierzyła to przecież nie obarczałaby krwawego księżyca rolą bycia złym znakiem. Nie zamierzała jednak wygłaszać pięknych i wzruszających mów o tym, że księżyc był jej jedynym towarzyszem w samotności, że gadała z nim jak czuła się źle i tak dalej i tak dalej. Nic takiego nie mogła powiedzieć bo tak nie było. Może Srebrny Księżyc to wcale nie jest propozycja dla niej? Najlepiej, to by założyła może własne stado z własnymi ideami. RE: Płonąca Równina, tereny SK - Shyeiro - 12-06-2014 - Shyeiro.- przedstawił się nowo poznanej, kłaniając się przy tym delikatnie. Przez chwilę się nie odzywał, olany przez Kumezę był zbyt zażenowany, żeby cokolwiek powiedzieć. W sumie to i tak by nie miał co, bo słysząc temat ich rozmowy od razy przypomniała mu się sytuacja znad wodospadu i wybuchowa karakalka, z którą właśnie rozmawiał o tym stadzie. Czyżby kremowa miała zamiar dołączyć? Ciekawie. - Prywatna rozmowa? Mogę sobie iść, jeśli przeszkadzam- rzucił, prosto z mostu to co mu przyszło do głowy, gdy obserwował ich sprawną wymianę zdań. Przy okazji rzucił okiem na znajomą sobie lwicę. Czyżby karą za opuszczenie jej w tej jakini było ignorowanie go? Jeżeli tak, to brawo, udana kara, rudy czuł się z tym niewymownie źle. //wybaczcie, ze taki debilny ten post |