Rozłożyste drzewo nad stawem - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Rozłożyste drzewo nad stawem (/showthread.php?tid=1074) Strony:
1
2
|
RE: Rozłożyste drzewo nad stawem - Visa - 21-08-2014 - Oczywiście, że nie. Nie jesteś gepardem, żeby stać się obiadem dla lwa - oczywiście specjalnie zaznaczył, że lwy napadają inne kotowate. Możliwe, że nigdy Kifo tego nie doświadczył ani nikt mu o tym nie powiedział. Akurat miał szczęście, że natrafił na przyjazne lwy, ale prawda często bywała brutalna. Nie rzadko widywał, jak lew tylko czekał aż jakiś gepard albo hiena upolowały zdobycz tylko po to, by go potem przegonić i ukraść mu obiad. - Nie śpiesz się - wzruszył swoimi ramionami. Spodziewał się, że nie od razu młody się zdecyduje, to na pewno nie jest łatwa sprawa. - Możesz, oczywiście, że tak. W dżungli jest takie wielkie drzewo, trudno je pomylić z żadnym innym. Tam mnie znajdziecie. Sugestia tygrysicy spotkała się z lekką dezaprobatą ze strony samca. Spojrzał on na nią. - Po co? - Odparł. - A czy tygrysy żyją w stadach? Nie, no właśnie. Nie zamierzam zakładać stada, co najwyżej rodzinę a to i tak dużo. Od zarania dziejów lampartom nie przeszkadza mieszkać samotnie, nawet w towarzystwie lwów - oto co o tym myślał, zamierzał podtrzymywać tradycje przodków, mógłby żyć ewentualnie z poślubioną sobie samicą, nic więcej. - Cóż za dziwne miejsce - westchnął - nie spodziewałbym się dwóch tygrysów na tym kontynencie. No i to polowanie w grupie. Nigdy tak nie polował, zawsze w pojedynkę. Więcej mięsa dla niego samego, zero poleceń, kłótni. Wszystko tak, jak trzeba. Zresztą sam nie miał nigdy problemu z upolowaniem dużej zdobyczy. - Może i miałbym, ale tak w dwójkę? Zresztą Kifo nie nadaje się jeszcze do polowania na coś większego. - Zerknął kątem oka na młodego lamparta. RE: Rozłożyste drzewo nad stawem - Nightwing - 23-08-2014 Osobiście Nightwing szczerze wątpiła, aby ta druga tygrysica pożyła wystarczająco długo, żeby się z nią zaznajomić, patrząc na to, jaka ona sama jest... Raczej nie pozwoliłaby na zbyt duży udział konkurencji, co tu można poradzić? Aczkolwiek, jak już od niedawna wiadomo, od optymizmu jest jedynie jedna gorsza rzecz, czyli pesymizm, tak przynajmniej mówią, więc tamta dwójka, myśląc, że będzie tu więcej tygrysów, w tym niezwykłym miejscu - a zwłaszcza tygrysic - robi PRAWIE najgłupszą rzecz na świecie. Aczkolwiek czarna tygrysica sprawiała dobre wrażenie... Jak to się mówi, dobrze jej z oczu patrzyło, co nie oznacza, że dla tygrysów byłaby równie miła, prawda? Osobiście nawet lubiła lamparty, uznawała je za dość ciekawe osobniki. Zwłaszcza te o czarnym ubarwieniu wprawiały ją w zainteresowanie, były tajemnicze i skrywały się w mroku drzew. Ona sama na przykład nie wspinała się raczej na takowe rośliny, chyba, że byłyby duże. Tygrys jest większy, a co za tym idzie cięższy, a to oznacza, że tam, gdzie oni by weszli, ona mogłaby spaść razem z gałęzią, bo nie ukrywajmy, że nie jedna, która zatrzeszczałaby pod na przykład Visem, pod nią by się złamała. Aczkolwiek tygrysy również miały swoje atuty. Były dość szybkie, a na dodatek znacznie silniejsze od lwów, co pozwalało im skutecznie przeprowadzać ataki, nawet wtedy, kiedy robiły to samotnie, bez pomocy grupy. Lwice zawsze szczyciły się tym, że powalają duże zdobycze, ale identyczną zwierzynę Nightwing powaliłaby samodzielnie. Tygrysice nigdy nie mają pomocy w polowaniu, chyba, że w przypadku swoich młodych. Dlaczego więc postanowiła polować z lampartem? Po pierwsze Kifo powinien zobaczyć, jak się poluje, nauczyć się od tych, którzy to potrafią, aby w przyszłości nie umrzeć z głodu. Poza tym nigdy nie widziała czarnej pantery w akcji, a szkoda by było przepuścić taką okazję, prawda? - Kifo może obserwować i się uczyć - powiedziała. - Lwy polują razem, więc czemu i my nie możemy spróbować? My też potrafimy polować wspólnie, a i w pojedynkę dajemy radę, a oni by wtedy polegli... Jest ciemno, zwierzyna nas nie zobaczy, warunki są idealne. Jeśli oni nie będą chcieli, to będzie najwyżej polować sama, ale wtedy nie byłoby tak zabawnie, jak w grupie. Ona sama przecież niedawno odłączyła się od matki i rodzeństwa, przecież, kiedy jej rodzicielka uznała, że są dorośli na tyle, żeby ich opuścić, ruszali na łowy razem. Ostatnio jednak polowała sama, chciała jednak poznać technikę kogoś z innego gatunku, chociażby na przykład Visy. RE: Rozłożyste drzewo nad stawem - Kifo - 23-08-2014 Kifo posłał mu krzywe spojrzenie. Jakoś nie wierzył, że lew mógłby zjeść geparda. O, na przykład Santi miałaby upolować Shiyę? To się kupy nie trzyma. Shiyia jest na to zbyt urocza. To znaczy, jedzenie kogokolwiek z cętkami to niewybaczalna zbrodnia, bo przecież szara gepardzica nie jest jakaś wyjątkowa. Wielkie drzewo w dżungli? To ci niespodzianka. Skoro jednak Visa twierdzi, że jest wyjątkowe, to jakoś je znajdzie. Słowa czarnosierstnego burzyły ustalony porządek w życiu Kifo. Mógłby żyć niedaleko Santi, ale nie być częścią Stada, które mniej lub bardziej zastępowało mu rodzinę. Być samotnikiem, zdanym tylko na siebie i jednocześnie być cudownie wolnym. Na to jednak ma czas. Nie rozumiał, skąd się brało zdziwienie Visa. Skoro na tym świecie mogły być złote i czarne lamparty czy szare gepardy, to dlaczego miałoby nie być tygrysów? Może dlatego nie rozumiał, że w wypowiedzi starszego lamparta było słowo, którego znaczenia nie znał. – Co to jest kontynent? – spytał. Ogon Kifo ze złością przeciął powietrze. – Wcale nie jestem taki mały. Mógłbym się przydać, prawda? – do ostatniego słowa wkradła się jednak niepewność. - Jak chcę potrafię być bardzo cicho. A ty byłeś ode mnie dużo starszy, jak zaczynałeś polować, Visa? - spytał nagle. RE: Rozłożyste drzewo nad stawem - Visa - 23-08-2014 - Kontynent to taka ogromna wyspa, najprościej mówiąc. Wielka ziemia, na której są krainy. Otoczone są oceanami. Byłeś kiedyś nad oceanem? - Zerknął na młodego. Lampart jest oczywiście mniejszy od tygrysa, co sprawia, że jego zdobycz jest zwykle mniejsza. Nie potrzebuje jeść tyle, co tygrys. Średnia antylopa by mu w zupełności wystarczyła, ale przecież zdeterminowana pantera jest w stanie upolować źrebię żyrafy. Visa sam również potrafiłby powalić bawoła, gdyby bardzo chciał, zdecydowanie większą przewagę miał w zwinności nad wieloma zwierzętami. Prawdopodobnie żaden inny duży kot w Afryce nie jest tak zwinny jak lampart. Visa mógłby to spokojnie udowodnić, ale... czy mu się chciało? Spojrzał jednak na Kifo nieco przekonany argumentem, że ten mógłby się uczyć od niego. - Jeśli ma się uczyć, to musi obserwować mnie przede wszystkim. Lwia technika polowania na nic mu się nie zda - to powiedziawszy podniósł ciężki zad z ziemi. Przesuwał bezszelestnie palcami przednich łap po glebie. - Moich potomków uczyłem, gdy mieli przynajmniej rok - dodał w odpowiedzi na pytanie Kifo. Jednak nie zamierzał się popisywać, zamierzał upolować co najwyżej zebrę. Z Nightwing na pewno mają większe szanse na coś większego, ale nie uważał by było im potrzebne. Postąpił więc kroki przed siebie. - Chodźcie, Kifo przy mnie. - Rzucił jedynie oddalając się coraz bardziej od drzewa, choć bez pośpiechu, węsząc przy tym w poszukiwaniu znajomego zapachu zwierzyny. Od wodopoju prowadziło kilka zapachów. Visa nie zamierzał szarżować nie wiadomo ile. Szukał najbliższej zdobyczy. - Gnu - mruknął błysnąwszy błękitnymi ślepiami w stronę pozostałych. RE: Rozłożyste drzewo nad stawem - Nightwing - 24-08-2014 Słysząc pytania malca, uśmiechnęła się tylko. A najdziwniejsze było to, że Visa potrafił odpowiedzieć na każde - nawet na najdziwniejsze lub najtrudniejsze - z nich, na część których ona sama nie znałaby dobrych i skutecznych wyjaśnień. Czarny lampart był najwyraźniej bardzo doświadczonym osobnikiem. Ona sama po prostu nie znała jeszcze większości tutejszych zwierząt. Zwykle atakowała antylopy, z zaskoczenia, bo ze swoją tygrysią siłą mogła je powalić jedną tylko łapą i najeść się na pewien czas, a poza tym zawsze mogła upolować kolejną - żyły w stadach, wystarczyło śledzić trasy ich wędrówek. Były trochę jak sarny i jelenie, ale o wiele mniej skryte, robiły więcej hałasu... Aczkolwiek to, do czego je porównuje było i jest jedzeniem, do którego bardziej przywykła. Oblizała tylko pyszczek, słysząc słowo gnu. Jedynie kilka razy udało jej się samodzielnie takowego upolować, wiedziała, że nie była to łatwa sztuka, ale jednak warta zachodu, bo zdobycz była spora i można się nią było na prawdę porządnie nasycić. Aczkolwiek łatwo było zginąć, z powodu ich rogów, chociaż bawoły afrykańskie miały w tej kwestii znacznie więcej do powiedzenia, a jednak... bez ryzyka nie ma zabawy! Wstała i szła obok Visy, nasłuchując i węsząc od czasu, do czasu. Nie mogła się doczekać, aż wreszcie coś zje. W Indiach, gdzie żyła, wszystkie ofiary ( sarny i jelenie ) atakowała z zaskoczenia, skacząc na nie i jednocześnie chwytając za gardło. Potem zdobycz po prostu się dusiła, kiedy przenosiła ją w zębach na miejsce, w którym je jadła. Od czasu, do czasu zabijała parę sępów czy innych padlinożernych ptaków, które podeszły zbyt blisko. Była ciekawa, jak poluje się - tak profesjonalnie - na gnu, czego matka jej nie uczyła, żyły w końcu w Azji, na innym kontynencie. RE: Rozłożyste drzewo nad stawem - Kifo - 25-08-2014 Wyspa to taka ziemia, co jest otoczona wodą. Była taka mała na Słonecznej, ale młody nie był pewien, jak się tam dostać. Na odpowiedzi na pytanie Visa Kifo pokręcił głową. – Ocean to woda? Byłem nad Rzeką. – powiedział. Spróbował sobie to wyobrazić. Trzy ich krainy i tereny wolne, a dookoła woda, dużo wody. Skoro jednak Nightwing przybyła z innego kontynentu, to musiało być jakieś przejście, chyba że dałaby radę przepłynąć. Kifo już myślał, że Visa nie da się namówić na polowanie, kiedy czarna pantera wstała. Cętkowany był więc młodszy od jego potomków, cokolwiek by to nie znaczyło. – Masz dzieci? – spytał nagle, olśniony. Prawie też sam na siebie syknął. Jeśli idą na polowanie, muszą zachowywać się cicho. Kifo szedł obok węszącego w powietrzu Visa i nie wiedział, czy powinien się skupić na jak najmniejszym czynieniu hałasu, czy raczej powinien obserwować starszego lamparta. W efekcie ani jedno, ani drugie nie udało mu się zrobić dobrze. – Antylopa – szepnął tylko pod nosem, słysząc rozpoznanie Visa. Wciągnął powietrze powoli przez nos, nie potrafił jednak wyczuć tej konkretnej woni. Póki co Kifo widział gnu z daleka i wiedział, że mają takie duże rogi, które mogły być niebezpieczne. Lampart przeniósł wzrok na Visa ciekawy, co powinni teraz zrobić. RE: Rozłożyste drzewo nad stawem - Visa - 27-08-2014 Pokiwał głową a słowa Kifo. - Tak, to największy zbiornik wodny jaki możesz sobie wyobrazić - powiedział już nie patrząc na Kifo. Był teraz skupiony na polowaniu, skoro dał się na to namówić. - Teraz bądź cicho. - Mruknął. Tak jak wcześniej wspomniał wyczuł zapach antylop gnu, które były tu całkiem niedawno i zapewne nie zdążyły się oddalić zbyt daleko. W pobliżu zbiornika wodnego, takiego jak ten staw tutaj, na pewno kręci się kilka sztuk. - Mam - odparł krótko młodemu lampartowi. Pierwsze parę kroków wykonał w miarę normalnym tempem, ale bardzo cicho, żeby złapać odpowiedni trop. Schylił się i położył uszy, ogon trzymał na razie luźno. Powoli przesuwał łapami po ziemi, poruszał się na niej bez szmeru. Przeszedł tak kilka metrów, zerkając co jakiś czas na Kifo kątem oka. Wolał mieć go na oku, na wszelki wypadek. Poza tym wiedział, że taki dzieciak może łatwo zepsuć polowanie. - Słuchaj - szepnął. - Jak znajdziemy antylopy, zostajesz w miejscu, chowasz się i obserwujesz z daleka. Antylopy są niebezpieczne, któraś może cię kopnąć albo zadeptać jak nie zauważy. - Wyszeptał patrząc cały czas przed siebie. I wreszcie tak się stało. Nieopodal znajdowała się niewielka grupa gnu. - Siedź tu - mruknął niemal bezgłośnie. Rozejrzał się za Nightwing. Miał nadzieję, że nie wyrwie do przodu, że się nie zapędzi bez potrzeby. Dlatego samiec wolał polować sam, jak na lamparta przystało i zdając się na lamparcią technikę. Visa wolał najpierw rozeznać się w sytuacji, znaleźć słabszą sztukę, najlepiej ranną. Ruszył się więc z miejsca, powoli i co chwila się zatrzymywał. Trzymał się nisko przy ziemi i szukał zapachu krwi. Szedł pod wiatr, tak by jego zapach nie zwrócił na siebie przypadkiem uwagi zwierzyny. Lamparcią naturą, Visa zamierzał podejść blisko, właściwie zapominając nieco o Nightwing. Poszukiwania właściwej ofiary trochę trwały, Visa zdążył obejść całe stado niezauważony. Nieco dalej od całego stada stała nieco przygruba krowa gnu, to ją czarna pantera wybrała na swoją zdobycz. Podszedł bliżej i bliżej, zatrzymał się. Czarne umaszczenie ułatwiało sprawę w nocnym polowaniu, bo samiec zdołał podejść na tyle blisko, by dzieliła go odległość od antylopy jedynie trzech metrów. To wystarczyło. Skoczył. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, a za pomocą wysokiego i długiego skoku zdołał znaleźć się na grzbiecie antylopy, która dopiero teraz zdała sobie sprawę ze swojej fatalnej sytuacji. Reszta stada spłoszyła się i zwyczajnie zaczęła uciekać. Natomiast Visa zaczepił się pazurami i kłami na grzbiecie zwierzęcia i przewalił je na ziemię wykorzystując jej ciężar. Początkowo gnu nawet wyśliznęła się i zdołała podnieść, ale już daleko nie uciekła, bo kolejny skok na jej nogi sprawił, że od razu się przewróciła a Visa zatrzasnął kły na jej gardle. Kilka drgawek pośmiertnych i po wszystkim. Potem samiec zwyczajnie zaczął ciągnąć za sobą zdobycz, jakby właściwie nic nie ważyła. Szedł prosto do Kifo. Obejrzał się na Nightwing, skinął jej, że będą wracać pod drzewo. Puścił gnu tuż obok lamparciątka. Chciał lamparcim zwyczajem zaciągnąć antylopę na drzewo, ale zdawał sobie sprawę, że całej zdobyczy nie może zabrać, bo była jeszcze tygrysica. - Chodź pod drzewo - powiedział do młodego a potem znów chwycił martwą antylopę i zaciągnął ją pod drzewo. RE: Rozłożyste drzewo nad stawem - Kifo - 29-08-2014 Kifo spróbował sobie wyobrazić taki wielki zbiornik wodny. Jego przeciwległy brzeg widać było bardzo daleko, tak samo jak lewy i prawy. Ocean, to brzmiało tak ciekawie. Zgodnie z poleceniem czarnosierstnego zamilkł. Skupił się za to na ostrożnym stawianiu kroków. Miał krótsze łapy, więc musiał stawiać przynajmniej dwa razy więcej kroków niż Visa. Starał się iść w miarę cicho i przy niebieskookim. Oczywiście, chciałby wybiec do przodu i pierwszy zaatakować antylopę, ale to mogłoby zepsuć całe polowanie. Powstrzymywał go także pewien lęk przed nieznanym. W końcu pierwszy raz brał udział w takim prawdziwym polowaniu. Słysząc słowa Visa, zmartwił się, że jego rola została ograniczona do obserwowania całego przebiegu z daleka, ale argumenty czarnej pantery brzmiały dość sensownie. Antylopy nie widziały tak dobrze po ciemku jak oni. Został więc na miejscu i tylko patrzył, jak ciemność ulega zmianie. Wyczuwał zapach Visa, ale jego samego w pewnym momencie stracił z oczu. Czas płynął i Kifo zaczął się denerwować. Nie próbował się jednak ruszać ze swojej kryjówki i w końcu dostrzegł błysk oczu nocnego łowcy i zaraz potem ruch, długa czarna strzała, cień, który opadł na jedną z antylop trzy metry dalej. Padli razem. Kifo zamknął pyszczek i zacisnął mocniej szczękę. Zobaczył, jak antylopa wstaje i rzuca się do ucieczki, zaraz jednak pada, powalona jakimś magicznym sposobem. Jego uwagę przyciągnęło stado. Stanowczo nie chciałby się znaleźć na ich drodze. Całe szczęście, że pobiegły w inną stronę. Kifo podskoczył, kiedy obok niego upadła antylopa. Była duża i całkiem gruba. Kifo nie zdążył się przyjrzeć dobrze jej rogom i masywnemu karkowi, bo zaraz Visa ją zabrał i przeciągnął pod drzewo. - To było świetne. – wypalił, uśmiechając się do Visa. Nie czynił żadnych ruchów, by dobrać się do mięsa. Były przynajmniej dwie osoby, którym się najpierw należało. RE: Rozłożyste drzewo nad stawem - Visa - 29-08-2014 Mruknął zadowolony słysząc podziw ze strony młodego. Jego obie córki kiedyś ulegały podobnemu wrażeniu. Swoją drogą miał tylko córki, dwie. Jedyne młode, które przeżyły. Jedno było jedynakiem, drugie miało rodzeństwo. Wszystko córki, ani razu nie trafił mu się syn. Ten młody był jednak kogoś innego, Visa nie miał do niego teoretycznie żadnego prawa poza tym, iż uważał, że powinien być ważniejszy dla Kifo od jakiegoś lwa. - Kiedyś też będziesz tak potrafił - powiedział po tym jak wypuścił z pyska antylopę. Spojrzał w górę na drzewo, wolał zanieść zdobycz na górę i poczekać aż Nightwing wróci do nich. Bo jeśli zostawi jej część antylopy a ona nie zjawi się od razu to zdobycz ściągnie jakieś przeklęte darmozjady... albo nawet lwa. - Umiesz się wspiąć na takie duże drzewo? - Zapytał spoglądając teraz na malca. - My zjemy na górze, jak przystało na lamparty. RE: Rozłożyste drzewo nad stawem - Kifo - 06-09-2014 Chciałby tak umieć. Zaimponowałby wtedy pewnej szarej cętkowanej. Oczywiście wcale by się nie przyznał, że mu na tym zależy, ale może wtedy razem z bratem by go chcieli odwiedzić i się razem pobawić. Spojrzenie Kifo z oblicza czarnosierstnego powędrowało również ku górze. Przed nim wyrastało potężne drzewo o grubym, masywnym pniu, z którego rozchodziły się gałęzie. Najniższą mógłby dosięgnąć Visa, gdyby chciało mu się stanąć na tylnich łapach a przednie wyciągnąć do góry. Wyżej znajdowały się grube konary, na których odpoczywał niebieskooki, zanim przypałętał się tutaj Kifo, a potem Nightwing. Pytanie Visa sprowadziło malca na ziemię. Kifo przestał podziwiać dorodny okaz afrykańskiej flory i skupił swoje spojrzenie na czarnosierstnym. Zawahał się przez moment. Powinien sobie poradzić. Może wspiąć się na najniższą i chwilę odpocząć, a potem najwyżej ruszyć dalej. Szkoda tylko, że z najładniejszej strony, gdzie kora miała liczne pęknięcia wyrósł krzak. Trochę to utrudni dostanie się do pnia. Usłyszawszy decyzję Visa, by zjeść na górze, Kifo uśmiechnął się lekko. Drzewa są fajne, ale nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się na nich jeść. Zwykle spożywali swój obiad w Grocie. - A po co tak? - spytał, a po chwili odwrócił się i podszedł jak najbliżej do drzewa. Przykucnął, napinając mięśnie, wymierzył i skoczył. Pazury wbiły się w korę i Kifo zaczął się wspinać, podciągając łapa za łapą, dość żwawym tempem. Wolał nie zwlekać i jak najszybciej dotrzeć do gałęzi, nie wystawiając na próbę siły swoich mięśni, zmuszając ich, by utrzymywały go dłużej niż to konieczne. W końcu się udało. Ostatnie podciągnięcie i Kifo stanął na własnych łapach. Odszedł parę kroków od pnia. - Tu czy wyżej? - zawołał, wychylając się lekko w stronę Visa. Jego ogon automatycznie poszedł do tyłu, dzięki czemu młody nie spadł. //przepraszam, że musiałaś tyle czekać RE: Rozłożyste drzewo nad stawem - Visa - 08-09-2014 Spojrzał na malca nieco ze zdziwieniem, ale potem szybko do niego dotarło dlaczego nie rozumie lamparciej potrzeby spożywania swoich posiłków na wysokich drzewach. Dla niego było to oczywiste, dla jego cór również, ale Kifo zdaje się jeszcze nikt nie powiedział, że tak powinno być. Odpowiedź była prosta. - Bo nie mamy stada - powiedział. - Lwów jest dużo w jednym stadzie, więc jedzą na dole a i tak czasem zdarza się, że ktoś zabiera im zdobycz. My żyjemy samotnie, więc żeby zjeść w ciszy i spokoju wspinamy się razem z jedzeniem na drzewa. Kiedy Kifo się wspinał, Visa z dołu obserwował młodego i pilnował żeby się czasem nie zwalił z góry i nie zrobił sobie krzywdy. Pilnował tak długo, aż wspiął się na gałąź. - Wejdź nieco wyżej, tam, gdzie ja wcześniej siedziałem - oznajmił i nie zaczął się wspinać, aż Kifo nie znalazł się tam, gdzie Visa mu wskazał. Oczywiście to oznaczało wysiłek, ale Kifo musi się uczyć. Visa pochwycił w zęby kark upolowanej antylopy gnu i razem z nią zaczął się wspinać, coraz wyżej i wyżej i nie zajęło mu to wcale tak wiele jak mogłoby się wydawać. Wciągnął gnu na gałąź i spojrzał na kocię. - Można jeść - powiedział, ale coś go jeszcze tknęło. Sięgnął do Kifo i złapał go za skórę na karku, przeniósł go nieco bliżej pnia i zwieńczenia konarów. Tu nie straci raczej równowagi, raczej. - To były środki ostrożności. Teraz możesz jeść. RE: Rozłożyste drzewo nad stawem - Kifo - 12-09-2014 Kifo zastanowił się przez chwilę nad słowami Visa. - Ale zabieranie innym jedzenia jest... złe. - powiedział i aż sam musiał przyznać, że zabrzmiało to mocno dziecinnie. - Jeśli ktoś jest na tyle silny, by odebrać coś komu innemu, to dlaczego po prostu sam nie zapoluje? - zauważył. To było nie fair, że ktoś się tak natrudzi i namęczy, by ktoś mógł przyjść i kazać mu oddać swoją zdobycz. Kifo bez pośpiechu podszedł do pnia, zbierając siły, by wejść jeszcze wyżej. Na szczęście na kolejną gałąź było bliżej niż z ziemi na tą niższą. Młody wgramolił się i przeszedł po konarze, robiąc miejsce miejsce dla Visa oraz antylopy, którzy zjawili się tu szybciej i z większą łatwością niż mógłby podejrzewać. Kiedy czarny dał znak do jedzenia, Kifo przysunął do ciała antylopy swój nos i przez chwilę rozkoszował się kuszącym zapachem. Bardzo krótką chwilę, bo zaraz niebo przykryła inna czerń, która zacisnęła się na skórze na jego karku. Kifo był zbyt zdziwiony, by nawet zaprotestować. - Trochę zbędna ostrożność. - wyraził pod nosem swoje zdanie. Gdyby postanowił spaść, to by spadł niezależnie od tego, gdzie by się znajdował, a skoro wolał tego nie robić i był w miarę ostrożny, to kawałek dalej nie zrobiłoby mu różnicy. Kifo zbliżył się do antylopy i zaczął odrywać mięso kawałek po kawałku, przytrzymując je łapami. Jadł pomału, bardziej rozkoszując się smakiem niż z powodu prawdziwego głodu. Pilnował się, żeby nie zjeść za dużo. W końcu łup należał się głównie Visie i Nightwing, która się gdzieś zawieruszyła. Antylopa była spora i dobrze wykarmiona, więc i tak mógłby sobie pozwolić na duży kawałek. Dopiero po chwili zdecydował się przerwać ciszę. - Visa, a dlaczego ty tak nie lubisz lwów? - spytał i oblizał pyszczek, czyszcząc go z czerwonej posoki. RE: Rozłożyste drzewo nad stawem - Visa - 13-09-2014 Prychnął nieco rozbawiony naiwnym stwierdzeniem Kifa. Wiadomym było, że większość dorosłych zwierząt nie przejmuje się tym, czy jest to złe czy nie. Przetrwają najsilniejsi, więc jeśli ktoś jest w stanie zabrać ci jedzenie, to jest silniejszym od ciebie. - Wiele zwierząt woli zdobyć łatwy posiłek. Uważają, że nie muszą polować, skoro mogą łatwo odebrać jedzenie komuś innemu. Często lwy tak na przykład robią. Gdy gepard upoluje gazelę, jest już zmęczony by bronić swojego jedzenia. Lwy są leniwe, dużo mniej energii kosztuje odpędzenie głodnego i zmęczonego geparda niż uganianie się za zwierzyną, które zasadniczo nie zawsze się udaje - powiedział spoglądając na młodego lamparta. - Dlatego my, wchodzimy na drzewa. Jesteśmy silni i szybcy, ale lwy są podobnej wielkości i żyją w stadach, ale na drzewa nie wejdą. Stąd mamy nad nimi przewagę. Może i jego ostrożność była zbędna, ale on uważał, że nigdy za wiele. Kocięta nie mają jednak jeszcze tej pewności co dorosłe osobniki, jego silne łapy czują się pewnie, nawet na cieniutkich gałęziach, młody musi nabrać wprawy. Niemniej podgryzł antylopę. Gryzł od razu zad i urywał całkiem spore kęsy. - Powinieneś jeść mięso z zadu - powiedział zwracając uwagę na okolicę antylopy łapą. - Tam jest najlepsze. Nie był również tak głodny by opychać się mięsem. W zasadzie zapolował dlatego, że Nightwing (która gdzieś się zagubiła), zaproponowała. Zaspokoił nieco swój lekki głód po czym oblizał pysk. Usłyszał pytanie Kifo po czym sapnął. Nie był pewien czy powinien mówić coś takiego młodemu, ale w sumie nigdy nic nie wiadomo. - To dlatego, że poznałem ich prawdziwy charakter. Wiesz na przykład, że większość dorosłych samców zabijają lwiątka? Wiadomo, co stado to obyczaj, ale nikt nie da ci pewności, że któregoś dnia nie przyjdzie jakiś tyran, który zabije twojego dobrego króla albo go przepędzi a potem nie zabije twoich dzieci - spojrzał na małego Kifo.- Młode innych zwierząt też zabijają. Lwy zabiły też moją córkę. RE: Rozłożyste drzewo nad stawem - Nightwing - 21-09-2014 Przysłuchiwała się rozmowie tej dwójki, jednak wiedziała, że lwy, mimo, że są takie silne i w ogóle dają się również wykiwać, zwłaszcza ci naiwni, których po prostu było jej żal... No, dobrze, wcale nie było, bo gdzie idzie głupi, tam mądry skorzysta, gdy za nim pójdzie. Zazwyczaj, oczywiście, bo ona sama wiedziała, a raczej domyślała się, że jak jakiś lew skoczy w ogień, to na skoku za nim nic nie zyskasz, a i futro oraz skórę można stracić. Nie, żeby ona sama próbowała wskoczyć w płomienie, bo to by było dla głupca, zapewne jakiegoś zapchlonego lwa. Nie, żeby wszystkie lwy były głupie, naiwne i zapchlone, bo przecież ta druga ( mniejsza, bądź większa ) połowa z pewnością musi się wykazać jakąkolwiek inteligencją. Fakt, lwy kradły jedzenie, ale jak każdy, popełniały błędy, na przykład próbując wykraść pożywienie tej oto tygrysicy. Jeden cios potężną łapą po nosie i wiedziały, że nie wygrają, a żeby pamiętały o tym, miały bliznę przez pysk, albo oko, a jak im się poszczęściło, to i przez jedno, i przez drugie. - Lwy po prostu boją się konkurencji... - powiedziała swoim zwyczajowym, wolnym i melodyjnym, dość niskim głosem. - Więc zabijają cudze młode. A że dorosłe samce po przejęciu stada tchórzliwie uważają, że potomkowie poprzedniego władcy odbierze im "koronę", zabijają je. Jak tchórze. Słyszała kiedyś pewną legendę, o niejakim Skazie i innych takich jego znajomych, hienach, bratanku, bracie i innych takich. Była tam wojna, jakieś tam zwroty akcji, potem zemsta, a na końcu szczęśliwe zakończenie, jak zawsze w bajkach. Ciekawiło ją, czy na prawdę była to prawda? - Do zobaczenia... - powiedziała. Postanowiła zostawić zdobycz tej dwójce i opuściła teren pod rozłożystym drzewem, zupełnie jakby rozpłynęła się we mgle... |