Gdzieś w Ognistym Lesie - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Gdzieś w Ognistym Lesie (/showthread.php?tid=1187) |
RE: Gdzieś w Ognistym Lesie - Myr - 22-07-2015 Zaśmiałem się po jej wypowiedzi. Brzmiała jakby mi się tłumaczyła. Było to dość zabawne i w pewien sposób słodki. Poruszyłem wąsami. Mimo wszystko widać było, że przepadała za tym miejscem. -Zgodzę się, że jest tutaj spokojnie- Tego nie dało się ukryć. -Często tutaj przebywa panna?- Zapytałem lekko przechylając łeb na bok. Lwica rozluźniła się trochę i dobrze, nie jestem agresorem. -Że tak pozwolę sobie Cie zapytać, z jakiego jesteś stada?- Tak nadal ta woń mnie trochę intrygowała. Zachodni mi pachnieli bardziej sucha ziemią, mimo że mieliśmy inne też bujne tereny. Ona zaś pachniała trochę hm... Jak jakiś kwiat może świeża trawa, tak inaczej bynajmniej. Bez pyłu. RE: Gdzieś w Ognistym Lesie - Inn - 22-07-2015 Nie wiedziała, dlaczego lew się śmiał, ale dla niepoznaki również się uśmiechnęła. Słysząc jego pytanie, musiała się chwilę namyślić. Mogła mu wymienić, ile razy tu była ostatnio, ale czy ona wiedziała, czy to mogło być uznane za "często". Nie bywała tu częściej, jak na terenach stada. - Jeśli mam chwilę wolnego czasu, to czasem przychodzę tutaj. Raczej trzymam się jednak terenów stada. - odparła kiedy już postanowiła coś powiedzieć. I, co za niespodzianka! Lew właśnie zapytał o jej przynależność do stada. - Jestem z Lwiej Ziemi. A ty? - powiedziała, nie kryjąc zaciekawienia. Średnio była poinformowana o innych stadach. Niby wiedziała, że są jakieś, coś kojarzyła, ale nie wiedziała za bardzo, jakie one są i jakie też mają stosunki z jej własnym stadem. Może żadnych nie było? Dla niej stado to stado, nie przypominała sobie, aby z kimś się nie lubili. Wiedziała jedynie, że mają pakt ze Srebrnym Księżycem, nic więcej. RE: Gdzieś w Ognistym Lesie - Myr - 23-07-2015 -Tereny stada to oczywistość, ale trzymasz si e ich bo boisz się czy uważasz, że tam panience lepiej?- Zapytałem z zaciekawieniem. Byłem trochę chyba zbyt ciekawski. -Lwia Ziemia hm...- Zastanowiłem się przez chwile- Możesz mi coś o nich opowiedzieć?- Nie wiedziałem kim są, gdzieś obijał mi się ta nazwa o uszy i tyle. -Ja jestem z Zachodnich Ziem- Tak byłem z tego powodu dumny. Chciałem jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki. Chciałbym potrenować sobie walki ale samemu to trochę ciężko bo z czym? Mogę z drzewami i w ogóle ale to nie jest zbyt wymierne. Chyba, że jakiś trening na sile i zwinność. No i lekko technikę poprawić ale z kimś lepiej. Żałowałem, że nie było z kim. Przecież nie będę zaczepiać i się pytać czy potrenują. RE: Gdzieś w Ognistym Lesie - Inn - 23-07-2015 Nie uważała, aby jego pytania były jakoś zbyt wścibskie czy dociekliwe. Pytania jak pytania. To chyba nic dziwnego, że interesowały go poglądy różnych osób na dane tematy, prawda? Jednak nad odpowiedzią musiała się chwilę zastanowić, nie chciała palnąć nic głupiego, co by się na dodatek nie zgadzało z jej rzeczywistym myśleniem. - Myślę, że jeśli się należy do stada to powinno się trzymać jego terenów. W innym przypadku to się trochę mija z celem. Poza tym tak, uważam, że mi tam lepiej, bo w końcu tam są tereny mojego stada, dlatego czuję się tam pewniej. - stwierdziła ostatecznie, uśmiechając się na koniec. Była całkiem zadowolona z siebie. Udało jej się nawet w całkiem sensowny sposób przekazać swoje myśli, co czasami sprawiało jej niemałe problemy. Często się zdarzało, że zupełnie przekręcała to, co naprawdę uważała, ponieważ po prostu nie potrafiła tego wyjaśnić. Przed odpowiedzią na jego kolejne pytanie musiała się zastanowić krótką chwilę. Cóż, póki nie będzie zdradzać jakiś sekretnych tajemnic, powinno być w porządku, prawda? I tak nie sądziła, aby Lwia Ziemia miała jakiekolwiek informacje, które musiałaby ukrywać przed innymi stadami. - Jasne, czemu nie. - stwierdziła ostatecznie. - Jesteśmy jedynym stadem, któremu udało się zorganizować i odbudować po pladze hien, dlatego też mamy najdłuższą historię. Jednak mimo to jesteśmy teraz zupełnie inni od naszych przodków. Raczej jesteśmy pokojowo, ewentualnie neutralnie nastawieni wobec innych, chyba nikt u nas nie odmówiłby pomocy, choć wiadomo, najważniejsze jest dla nas dobro członków naszego stada. - wzruszyła barkami. - Tak właściwie, to jest to stado, jak każde inne, tylko tyle, że mamy właśnie bogatą historię, przez to, że stado powstało na długo przed plagą hien. Ale poza tym nie uważam, aby nasi się za bardzo różnili od innych. Każdy jest sobą, przez co samo stado jest takie różnorodne. - powiedziała i przy tym miała już znacznie większe problemy. Ciężko jej się oceniało własne stado, głównie właśnie przez to, że dla niej każde stado to po prostu stado, a różniły się one między sobą zamieszkiwanymi terenami i ewentualnie jakimiś wyznawanymi wartościami. Chociaż z tego, co ona zaobserwowała, Lwia Ziemia i tak teraz nie wyznawała nic niezwykłego. Na wspomnienie lwa o Zachodnich Ziemiach, lwica uśmiechnęła się. - Łał, super. Graniczymy ze sobą w takim razie. Chociaż i tak za bardzo nasze stada nie krzyżują swoich dróg. - zauważyła. Mimo, że byli przecież tak bliskimi sąsiadami, zdawało jej się, że Lwia Ziemia i Zachodnia Ziemia nie mają kompletnie żadnego nastawienia. Ani pozytywnego, ani negatywnego, jak kiedyś. Chociaż czuła wewnątrz stada nieco napięcie przez to właśnie, że takie nieokreślone były ich relacje. Ona i tak w Zachodnich widziała jedynie drugie stado. Podobnie jak w Srebrnym Księżycu. Chociaż Księżyc wydawał jej się znacznie bardziej specyficzny. RE: Gdzieś w Ognistym Lesie - Myr - 24-07-2015 -Tu się zgodzę ale czasem wyjść poza tereny też jest dobrze- Takie rozluźnienie, wiedziałem, że trzeba patrolować ziemie i pilnować przed obcymi ale czasem trochę odetchnienia też jest dobre. Nastawiłem uszu słuchając tego co opowiada. Ja w prawdzie nie znałem historii stada do którego dołączyłem. Będę musiał się kiedyś kogoś podpytać. Warto by było takie rzeczy wiedzieć. No tylko będę musiał kogoś ze stada spotkać starszego do tego. Wątpię aby młodziki coś wiedziały więcej. Busara owszem miała pewną wiedzę ale nie mogę oczekiwać, ze inni też ja mają. Inn należała w takim razie do najstarszego stada, to samo w sobie było już dość ciekawe. Na pewno mieli w takim razie jakiś ciekawe tradycje. Nie będę jednak wypytywać jej o takie rzeczy. Nie wypada. To mnie zaskoczyła, nie kojarzyłem jej woni z granicą, pewnie nie po tej stronie robiłem patrole. -Jakoś nie miałem okazji nikogo od panny stada spotkać- Tak mi się przynajmniej wydawało. Nie mogłem sobie przypomnieć tego przynajmniej. -Tym bardziej jest mi miło spotkać sąsiadkę- Dobrze jest poznać swego sąsiada. -A długo panna w swym stadzie jest?- Też ciekawiło mnie czy się w nim urodziła czy może dołączyła do niego i z jakiego powodu. RE: Gdzieś w Ognistym Lesie - Inn - 24-07-2015 Lwica pokiwała łbem, zgadzając się ze słowami Myra. - Tak, dlatego też teraz tutaj jestem. Kiedyś cały czas się wszędzie szwędałam, często więcej czasu poświęcając poza terenami stada, niż w nim. Teraz czasami jedynie wychodzę, a to i tak na ziemie graniczące z naszymi. - odpowiedziała. Nie dość, że nie miała za bardzo na to czasu, tym bardziej jako strażnik, to też jakoś jej się tego kompletnie odechciało. Dalej nie lubiła siedzieć w jednym miejscu, teraz jednak nie ciągnęło jej za bardzo "w nieznane". Nawet jej nikt przecież nie pilnował, jeśli chodzi o wykonywanie obowiązków strażnika. Nikt nawet by nie zauważył, że nic nie robi. Jednak ona i tak dawała z siebie wszystko, bo chciała się przydać stadu. - Reszta stada też pewnie się trzyma terenów. Może jeszcze mniej wychodzą ode mnie? - zastanowiła się. To bardzo prawdopodobne, ale w sumie to nie mogła być tego pewna, raczej nie rozmawiała z Lwioziemcami na takie tematy. O ile w ogóle rozmawiała. - Oczywiście, mi również bardzo miło Cię poznać. - również powiedziała szczerze, uśmiechając się. - A w ogóle to jakie są Zachodnie Ziemie? - pozwoliła sobie zapytać. Była ciekawa, czym ogólnie inne stada różniły się między sobą. Wiedziała, jakie tereny mniej więcej stado Myra zajmowało, a były one zdecydowanie bardziej jałowe od lwioziemskich, jednak poza tym nie wiedziała więcej. Jeśli chodzi o Srebrnych, zdecydowanie wyróżniali się swoją wiarą w Księżyc, co może być wyjątkowego więc w Zachodnich? - Należę do Lwiej Ziemi, odkąd odbudowała się po ataku hien. Tutaj dołączyło moje rodzeństwo. - wyjaśniła. RE: Gdzieś w Ognistym Lesie - Myr - 26-07-2015 -Hehe ja to opuściłem swe rodzinne stado aby zacząć życie gdzieś indziej- Powiedziałem po tym jak ona spok0ńczyłą swoją pierwsza wypowiedz. Teraz jak dołączyłam tutaj do stada chciałem się wykazać i być na prawdę przydatnym. -Możliwe albo nie miałem tego szczęścia spotkać innych członków Twojego stada panienko. Jakby nie patrzeć tereny stad są raczej nie małe. Zawsze istniała szansa minąć się z kimś przy granicy. Poza nią to już w ogóle, ziemie tam byłby jeszcze większe. -Jakie są hm...- Zastanowiłem się jak je opisać. Widziałem już pewien kawałek ich. Praktycznie całość. -Jest trochę różnorodna, mamy dużo terenów suchych takich jak sawanna lub cmentarzysko ale oprócz tego są miejsca wytchnienia, gdzie można w upalne dni odpocząć i zawsze odnaleźć cień.Przedstawiciele jak dla mnie przedstawiciele stada maja w swoja woń wmieszaną woń piachu i sawanny. Tak przynajmniej udało mi się zaobserwować to. Nie wiedziałem czy jej o to chodziło. Nie chciałem też za dużo zdradzać co dokładności terenów. Lepiej zawsze mieć jakiś element zaskoczenia w razie czego. -Czyli nie urodziłaś się w tym stadzie- Stwierdziłem jedynie po jej odpowiedzi. W końcu stado istniało wcześniej jeśli dobrze to zrozumiałem. -Jesteś mocno związana ze swoją rodziną, rodzeństwem?- Zapytałem, w końcu jej rodzeństwo do Lwiej Ziemi też dołączyło. RE: Gdzieś w Ognistym Lesie - Inn - 27-07-2015 Cóż, motyw Myra, co do opuszczenia przez niego stada wydał się dla niej o wiele bardziej sensowny, niż jej własny powód. Ona po prostu pewnego dnia przestała być członkinią stada. Tak po prostu. Nawet nie wiedziała dokładnie, kiedy to się stało, była wtedy jeszcze lwiątkiem i nie łapała, że powinna trzymać się terenów stada. - Może być, nie wiem, gdzie oni chodzą w wolnym czasie. - odpowiedziała na jego kolejną wypowiedź, wzruszając lekko barkami. Czasem nie ogarniała w sumie, co trzymało Lwioziemców w stadzie. Dlaczego w ogóle do niego dołączyli? Sama zadawała sobie podobne pytanie. Co ona robi w Lwiej Ziemi? Jakoś nie jest szczególnie przydatna, stado nie ucierpiałoby, gdyby pewnego dnia jej zabrakło. Pewnie nawet by nie zauważyli tego... Z zaciekawieniem za to teraz słuchała opisu stada Zachodnich Ziem. Dużo suchych terenów... Ciekawe, dlaczego akurat takie wzięli? Przecież wiele terenów wolnych było całkiem zdatnych. Na Lwiej Ziemi do "suchych" mógłby się co najwyżej kwalifikować wąwóz. Nie powiedziała jednak nic, uznając, że przecież i tak się nie zna i Przywódcy musieli mieć w tym jakiś cel. - Rozumiem, to bardzo ciekawe. - powiedziała, uśmiechając się lekko. Bardzo chciała zapytać o coś jeszcze, bo Zachodnie Ziemie były niesamowicie ciekawe. Jednak stwierdziła, że nie jest to najlepszym pomysłem. Na jego stwierdzenie, potwierdziła, kiwając łbem. Jednak w odpowiedzi na kolejne pytanie, skrzywiła się lekko. - Tak naprawdę to nie za bardzo. Większość życia przeżyłam sama, z dala od rodziny. A po dołączeniu do stada, wszyscy moi krewni się wykruszyli i to całkiem szybko. Brat zmarł na jakąś chorobę, a siostra załamana odeszła. - powiedziała, zresztą zgodnie z prawdą. Co ciekawe nie byłaby zdolna tego powiedzieć żadnemu z Lwioziemców. W końcu oni mogliby skojarzyć fakty, a jej brata ze zmarłym królem. A ona bardzo nie chciała być postrzegana przez to, kim się urodziła. Jednak Myr to co innego, on był z zewnątrz, dlatego też nie miała oporów, aby mówić takie rzeczy. RE: Gdzieś w Ognistym Lesie - Myr - 27-07-2015 Słuchałem ją z uwaga i chyba nie powinienem był pytać o jej rodzeństwo i resztę. Wyszło według mnie trochę nie taktownie. Nie wiedziałem jednak o tym wcześniej. -Wybacz, nie wiedziałem- Odezwałem się w końcu. U mnie to było trochę inaczej. Mimo że mieliśmy wybór to będąc już w stadzie starano się utrzymywać dobre więzi, nie zapominać o rodzinie i tez nie odchodzić z powodu straty. -Widzę, że udało pannie pozbierać się po tym- Nie każdy potrafi sobie poradzić po utracie bliskich osób- Oznacza to, że jesteś bardzo silna- Tak tylko gratulować tego. Stuknąłem ogonem o ziemie kilka razy. -Wspomniałaś coś o inwazji hien, co to konkretnie było? Atak hien gdzie stada nie dały sobie rady?- Hieny były niebezpieczne ale stada na pewno mógłby połączyć siły i są duże. RE: Gdzieś w Ognistym Lesie - Inn - 29-07-2015 - Spoko, skąd miałeś wiedzieć. - rzekła, uśmiechając się lekko. - Nie powiedziałabym tak. Wcale nie było mi trudno po tej stracie, większość życia spędziłam bez nich i mimo, że bardzo się cieszyłam, że w końcu odnalazłam rodzinę, byłam przyzwyczajona do życia bez niej. Po prostu powróciłam do poprzedniego życia. - odpowiedziała, wzruszając barkami. Śmierć brata rzeczywiście była dla niej ogromnym szokiem. Tym bardziej, że był królem. Wtedy jeszcze takie osoby, jak władcy wydawali jej się czymś doskonalszym, niepodatnym na takie głupoty, jak choroby czy rany. Jej siostra i tak po powrocie nie starała się za bardzo do niej zbliżyć, rozmawiały zaledwie parę razy. Jednak te rozmowy wcale nie były takie różne od tych, jakie zielonooka prowadziła z innymi członkami stada, nie czuła żadnej wyjątkowej więzi z Vari. Tak jakby wcale nie była jej siostrą. Musiała wysilić pamięć, aby odpowiedzieć na kolejne pytanie lwa. Już tak niewiele pamiętała z tamtych czasów. - Byłam wtedy jeszcze lwiątkiem i mnie to jakoś ominęło, nie wiem dokładnie, co to było. Wiem tylko, że skądś pojawiły się ogromne stada hien, które jedne po drugim, pokonywały wszystkie lwie stada. - I to rzeczywiście było wszystko, co ona wiedziała. Nie dość, że wszystko działo się prawie 4 lata temu, to jeszcze sama Inn nie była w to jakoś zamieszana, była praktycznie bez stada. A przynajmniej, przebywała wówczas poza terenami własnego. Nawet nie wiedziała, które ze stad padło najszybciej. Czasami jedynie widziała owe hordy hien z daleka. I to całe szczęście dla niej, gdyby się na nią natknęły, z pewnością już od dawna by jej tu nie było. RE: Gdzieś w Ognistym Lesie - Myr - 01-08-2015 -Ja ze swoja rodziną byłem w dobrym kontakcie ale teraz stada jest nową rodziną. Mam nadzieję, że uda mi się być godnym jego członkiem. Jednak to czas sam zrewiduje to wszystko. Czy staram się wystarczająco dobrze, czy też odwrotnie. Póki co jednak wolałem skupiać się na innych rzeczach niż myślenie o tym. Była młoda kiedy to się stało. Musiało to być dawno temu. Dziwiło mnie jednak, ze stada nie dały im rady. No jak dużo jest przeciwnika to trudno ale ciężko pomyśleć, że hienom udało się tak zgrać. -Ciężko trochę uwierzyć, ze stada tak padały- Ciekawiły mnie przyczyny ale to kogoś starszego bym musiał się zapytać. Stada musiały być osłabione ale hieny bardzo dobrze zorganizowane. Jedno z dwoje. Teraz stada by się tak łatwo nie poddały. No bynajmniej to w którym byłem. Tak chciałem w to wierzyć i miałem taka nadzieję. Na razie jednak inne problemy są an horyzoncie. RE: Gdzieś w Ognistym Lesie - Inn - 01-09-2015 - Z pewnością, jeśli będziesz się starać, to zauważą. - powiedziała, uśmiechając się lekko. Co ciekawe, ona nie miała jakiś powalających umiejętności, ani nie wychylała się za bardzo z tłumu i mimo to jej starania zostały zauważone, dzięki czemu została strażnikiem. A przynajmniej to właśnie zielonooka myślała. Zastanowiła się po jego kolejnych słowach. To fakt, że poprzednie stada się rozpadły, jednak na ich miejsce powstały nowe, może nawet silniejsze. - Może tak miało być? Gdyby nie to, nie byłoby teraz nowych stad. - powiedziała. Wszystko się kiedyś kończy. I mimo, że Lwia Ziemia z nazwy i historii była tym samym stadem, co przed rozpadem, Inn była pewna, że miała niewiele wspólnego ze starą jej wersją. Zarówno władcy, jak i członkowie stada byli inni, niż kiedyś. RE: Gdzieś w Ognistym Lesie - Myr - 01-09-2015 -Sie przekonam- Odrzekłem z lekkim uśmiechem. -Zawsze jeśli jakieś stado padnie na te ziemie są inni chętni- Tak to już jest. Skoro jakieś stado wytrzymywało na takowych ziemiach to idąc tym tokiem, te ziemie nadają się do założenia innego stada. -Jak się mówi... Co powstało upaść musi, co upadło powstać może- Zacytowałem jej, zinterpretować można to na różne sposoby. Ale są to słowa prawdy. -A, że zapytam pannę jak sprawy z wojnami? Znasz jakieś wojny jakie tutaj był?- Ja to nie miałem o takich rzeczach bladego pojęcia. RE: Gdzieś w Ognistym Lesie - Völundr - 20-09-2015 - Nie przejmuj się starymi waśniami, młodzieńcze - rozległ się gromki głos. Z samego jego tonu można by było pokusić się o stwierdzenie, że należy do olbrzymiego, potężnego lwa. Jakież musiało być ich zdziwienie, gdy z zarośli ukazał się słabiutki dziadunio! Völundr wprawdzie do wiekowych nie należał, ale miesiące długiej, doświadczającej go trudem i głodem wędrówki dodały mu parę lat "na twarzy". Na niegdyś mocno rozciągniętej na policzkach skórze zaczęły pojawiać się obwisłe fałdy i zmarszczki. Tłuszcz pokrywający brzuch zmniejszył się do minimum, łatwo było gołym okiem zobaczyć szablowate żebra. Ktoś w jego stanie albo był szalony, albo mocno wierzył w opatrzność jakiejś wyższej siły, że śmiał stawiać się przed silnym, młodym samcem na obcych ziemiach. Albo jedno i drugie. - Lepiej pomyśl o swojej, waszej przyszłości - kontynuował, powoli krocząc w kierunku pary. - Coraz częściej padamy ofiarą niesprawiedliwości, agresji, nieporozumień. Giną nasze dzieci, mordują naszych bliskich, a nam zadają piekielnych cierpień. Takim kołem toczy się świat i nawet, jeśli jeden wróg padnie, pojawi się następny, gorszy, zdolny do większych okrucieństw. W końcu wszyscy upadniemy, ze starości, głodu czy wyczerpania, a nasz przeciwnik będzie żerował na naszych martwych ciałach, azaliż to jedynie proch, w którym mieszka nasz duch. Ale nie obawiaj się, młodzieży, znam wyjście, które uchroni was przed cierpieniami. RE: Gdzieś w Ognistym Lesie - Myr - 25-09-2015 Skierowałem spojrzeniu w stronę, z której dochodził głos. Zastrzygłem uchem i kiedy zauważyłem lwa nie odezwałem się w pierwszej chwili. Analizowałem czy aby sytuacja nie robi się nie przyjemna. Wziąłem głębszy wdech i uniosłem lekko łeb łapiąc jego woń. Nie znałem jej. Nie miał też woni Lawioziemców ani mojego stada. -Co masz na myśli panie?- Zapytałem uważnie śledząc go swymi zielonymi oczyma. Lekko poruszyłem końcówką ogonu. Lew widać było, że jest wiekowy, wiec nie stanowi jako takiego zagrożenia. Nie oznacza to jednak, że wolno tracić czujność. -Jak cię zwą?- zapytałem jeszcze, gdyż ten nie przedstawił się jeszcze, a tak lepiej się prowadzi rozmowę. |