Zwiadowca - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Zwiadowca (/showthread.php?tid=1226) Strony:
1
2
|
RE: Zwiadowca - Vult - 17-06-2015 Zawahała się przez chwilę. Tego lwa musiało coś łączyć z tym stadem...albo z którymiś jego mieszkańcami. - To... da się załatwić. Ale wolałabym wiedzieć, dlaczego mam się w to pakować. - On chce wiedzy to i ona chce. Już dawno chciała poznać lokalne historie, jednakże czas jej na to nie pozwalał. - Wprawdzie nie jestem na czasie z przeszłością, jednakże nie widzę przeszkód by się tego dowiedzieć od samego przywódcy stada. Dostaniesz ode mnie cały pakiet dziejów które cię interesują. W zamian chcę poznać twoją opowieść. - Przyjrzała mu się uważnie. - To chyba dobra umowa? Wymienimy się informacjami i zapewniam... - Tu wskazała skrzydłem na swoją klatę - ...Dyskrecję pierwszej jakości. RE: Zwiadowca - Skanda - 17-06-2015 -Mieszkałem tu kiedyś.-nie zawahał się nawet przez chwilę. Był zbyt zmęczony i zdesperowany, by rozważać za i przeciw. -Byłem częścią tego stada. Miałem tu partnerkę, która dała mi córkę.-mówił powoli, ale beznamiętnie brnąc przez dzieje własnego życia.-Los mi sprzyjał, jednak do czasu. Pewnego znamiennego dnia los ukarał mnie za porywczość i arogancję. Wataha hien zaskoczyła mnie, podczas obchodu poza terenami stada. Wiedziałem, że nie będę dłużej przydatny stadu, dlatego moja łapa nigdy więcej tam nie stanęła. Odszedłem, nie mając sobą nic do zaoferowania, nie chciałem być ciężarem, nie potrafiącym nawet ochronić własnego dziecka.-głos wciąż pozostawał oschły, bez cienia emocji. -Polegały na mnie, a ja odszedłem bez słowa, ale.. tak było lepiej. Dla wszystkich.-zwiesił markotnie łeb. -Nie mogę jednak dłużej żyć, nie wiedząc, czy żyją i jak się mają. Sumienie nie daje mi spokoju.-poczuł się okropnie czując, jak uchodzą z niego kolejne słowa. Nie zwykł nikomu mówić o swojej przeszłości, a teraz odsłonił się przed pierwszym napotkaną istotą. -Zrobisz to dla mnie?-dolna szczęka zatrzęsła się nieznacznie, a błękitne ślepie zaszkliło się błagalnie. RE: Zwiadowca - Vult - 17-06-2015 Słuchała go uważnie. - Przydałyby się imiona.- Czy stado nie było właśnie po to by się wspierać? Nie jej jednak oceniać jego wybory. Choć brzmiało to dziwnie, ukoić swoje sumienie informacjami. Zaraz jednak pojawiła się kolejna dręcząca ją myśl. - A co jeśli przytrafiło im się coś niefortunnego? Jak zamierzasz wtedy odpokutować? - Nie zwykła pomagać innym w potrzebie. Jednakże zadeklarowała się wspierać lwy z Zachodnich Ziem. A przed sobą miała byłego jej członka, który z własnej woli porzucił stado by nie być zbędnym balastem. Zostawił po sobie jednakże partnerkę i córkę one należą do stada. Prawdopodobnie. Tego się musi dowiedzieć. Widziała jego błękitne oko, które wpatrywało się w nią tym szklistym wzrokiem jakby się miał zaraz rozpłakać. Westchnęła głośno. RE: Zwiadowca - Skanda - 18-06-2015 -Deyne Nyota i Frigg. Obie kremowe, Frigg błękitne oczy, a Dey różne.-wycedził mechanicznie,przejęty tym, że najwyraźniej miał otrzymać pomoc, której tak desperacjo szukał. Ciemne wargi wykrzywiły się w bólu na pytanie Vult. Chciał dowiedzieć się czy żyją, a więc dopuszczał do siebie ten zły scenariusz. Zrozumiał teraz właśnie, jak bardzo wypierał go z siebie. Dopiero Vult uświadomiła mu, że to realne. Takie rzeczy się dzieją, to co mogło się stać i być może stało jest jak najbardziej realne. Zwiesił łeb, a powieki zacisnęły się na błękitnej tęczówce. Pojedyncza łza zrosiła spękaną ziemię. RE: Zwiadowca - Vult - 18-06-2015 Nie chciała na to patrzeć więc odwróciła wzrok. Nawet ją nie bawiło dobijanie cierpiącego. - Zachowaj swoje łzy na potem jeśli zajdzie taka potrzeba, dowiem się wszystkiego i przyniosę ci wieści. Przez ten czas ogarnij się i dożyj mojego powrotu. Jak cię obserwowałam z nieba, nieopodal leżała padlina. Wystarczy, że się tylko trochę cofniesz i skręcisz na południe. Całkiem świeża, nie powinna ci zaszkodzić. Pożyw się, to żaden wstyd. - Dorzuciła mu poradę gratis. To byłoby marnotrawstwo czasu, gdyby załatwiła sprawę a on zdechł. - Zanim wyruszę, rzeknij tylko gdzie mam cię szukać szary lwie. - Dobrze by było jakby i swoim imieniem zarzucił. Wiatr zawiał mocniej, spadły pierwsze krople. Nawet niebo opłakuje tą zbolałą istotę. Vult wiedziała, że będzie ciężko nawet i dla niej. Ma tyle spraw do załatwienia niecierpiących zwłoki, a pogoda nie dopisywała. Wszystko wręcz zdawało się być przeciwko niej. Problemy z każdym dniem narastały niczym przybywającej wody w rzekach. Zastanawiała się czy jego rodzina opłakiwała jego stratę. Zapewne tak i zostawiło to ślad w ich sercach. Czy za Vult też by ktoś płakał? RE: Zwiadowca - Skanda - 18-06-2015 -Nie będę się oddalać. Jeśli nic nie zmieniło się pod moją nieobecność, to Lwiej Ziemi wciąż nikt nie patroluje. Zaszyję się gdzieś na kilka dni.-wychrypiał, ocierając łapskiem mokry policzek. Perspektywa, którą podsunęła mu Vult, skutecznie go przygnębiła. Jednocześnie gdzieś tam głęboko w nim tliły się ostatki nadziei, którą pokładał teraz w sępicy. -Dziękuję.mruknął, z markotną wdzięcznością omiatając sylwetkę ptaka. -Moje imię Skanda.-dodał na odchodne. Nie sądził, by miało to jakieś znaczenie, jednak wypadało mu się przedstawić, o czym nagminnie zapominał. Bo i kto chciałby poznać miano kogoś, kto nie znaczył zupełnie nic? RE: Zwiadowca - Vult - 18-06-2015 Lwia Ziemia, dobrze. Nawet bardzo dobrze, będzie jej po drodze gdy wyruszy na kolejną misję. Teraz wystarczy wyciągnąć odpowiednie informacje, nie wzbudzając przy tym podejrzeń. To akurat nie powinno sprawić zbytnich trudności z jej charyzmą. W jej mniemaniu oczywiście. - Vult. - Skinęła lekko łbem samej się również przedstawiając. - Obserwuj niebo. - Dodała następnie szykując się do lotu. - Bywaj Skanda. - Rzuciła mu ostatnie spojrzenie i wzbiła się w niebo. Odleciała zanim rozpadało się na dobre. Zostawiła go samego z jego własnymi smutkami i upiorami przeszłości. z/t |