Deja vu - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Deja vu (/showthread.php?tid=1251) Strony:
1
2
|
RE: Deja vu - Derion - 03-07-2015 Derion, biegając spojrzeniem po roztrzęsionych listkach szemrzącej przed nim w oddali akacji, uśmiechał się do słów Kahawiana promienie, raz za razem, do każdego kolejnego zdania, jakby to pompowało go od wewnątrz życiem. Ogrzany uprzejmością rudego lwiska, poprawił łapy, nastawił kark wyobrażeniu o dotyku przyjaciela i przyozdabiając pysk szelmowskim uśmiechem, odpowiedział, kiedy ten skończył: - To bardzo miłe, że jest coś, co przypomina ci o mnie, lepszego rekwizytu sam bym sobie nie wybrał. Na pewno nie chciałbyś tego powtórzyć? Nie ma tu nikogo, a twojej córki na pewno, pilnowałbym cię - ożywił się własną propozycją. - Sam nie skorzystałbym, hm... - spoważniał pod naporem przelotnego, lecz głębokiego namysłu nad własnymi słowami. Podjął beznamiętnie, choć starając się zachować uprzejmy ton: - Ktoś potrafi przemówić Mai do rozsądku? Ach, w sumie nie dziwi mnie, że to twoja córka. - Poweselał. - Hm. - Zadarł łeb, jakby wczesywał pysk w kahawianową grzywę, przymknął oczy, dodając zaczepnie: - tylko żeby nie czuła się za swobodnie, wiesz, córeczka przywódcy, i to jeszcze takiego... nie myśleliście o powiększeniu rodziny? Zadbaj o swoją damę, Kahawian - udał obruszenie. Odsunął łeb od piersi Kahawiana. Podjął ponownie z teatralnym zmarszczeniem na pysku: - damy nie mówią takich rzeczy na głos, ale potrzeba im tego, naprawdę, ja się na tym znam, uwierz mi. A i Busarze dobrze zrobi podzielić się z kimś mamą, lub tatą. RE: Deja vu - Kahawian - 03-07-2015 Tym razem głośno się roześmiał. - A ja myślałem jeszcze o gąsienicach i miłorzębie. Co wybierasz? Jasne kły błysnęły w podobnym do derionowego uśmiechu. - Sam mnie opieprzyłeś na dzień dobry. Nawet mowy nie ma, tym razem nikt by mnie nie powstrzymał. Nie mam zielonego pojęcia, co by mi się objawiło. Nie chcę ryzykować. Pozostawił bez komentarza przykrą chwilę realizacji własnej niemożności dotyczącej ziemskich... "przyjemności". - Ma łeb po ojcu i kulturę po mamuni. Poradzi sobie. Jeśli tak dalej pójdzie, a ja nie znajdę odpowiedniego na swoje miejsce, to ona je zajmie. Słysząc pytanie Deriona automatycznie pacnął łokciem, który normalnie wbił mu się między żebra. Ot, siła przyzwyczajenia. Tymczasem wylądowało ono w pustce. Eh, co za przykrość. Pysk samca wykrzywił się w rozbawionym mimo wszystko grymasie. - A ty co, wujkowanie się spodobało? Pokręcił łbem uhahany. - Zobaczy się. RE: Deja vu - Derion - 03-07-2015 Podobnie jak Kahawian, Derion roześmiał się pełną gębą, błyszcząc oczami ku pyskowi przyjaciela z zachwytem. Powstrzymywany przed zabraniem głosu podejmowaniem przez rudego kolejnych wątków, wzniecił w sobie mnóstwo ekscytacji, która rozsadziła go finalnie niedającą się stłamsić chęcią ruchu, do którego pretekst znalazł w wymierzonym w swój eteryczny bok kuksańcu. Odsunął się od rdzawej łapy odruchowo, mimowolnie, jakby chciał uniknąć jej ciosu, odskoczywszy od Kahawiana na ugiętych łapach, wesoło i sprężyście. - Wujkowanie... pf... a ty? Dlaczego ty nie wujkujesz mojej Ivy? - pytał radośnie, kiedy prostował się kilka kroków od Kahawiana i kotwiczył ponownie w jego rubinowych oczach. Nie mogąc ustać w miejscu, ciągnął dalej, kręcąc się przy tym i machając ogonem, jak biczem: - chodź. Spędzasz z nią za mało czasu! - zawyrokował entuzjastycznie. - Nie wiesz, jak to jest być wujkiem, ale nie martw się. Nauczę cię. A twoja córka? Księżniczka, czy nie, idzie w twoje ślady i robi to samo. Żądam wyjaśnień. Przy łupinie kokosa naparu z miłorzębu, dla mnie i dla ciebie. I żadnych gąsienic - wskazał łapą na Kahawiana, oddalając się od niego tyłem. Schylił łeb i wycelował w niego quasi-wrogie spojrzenie. - Spróbuj tylko przemycić jakąś gąsienicę, to ukatrupię! Prychnął, uśmiechnął się zaczepnie, okręcił powoli, mimo radości, niemłody w kościach, zdrętwiały bólem mięśni, który pozostał w nim po mordędze w Wąwozie... - Chodź, powujkujesz mojej Ivy. - Zarzucił łbem i skierował sprężysty krok ku szumowi bystrza. - Czeka na mnie w kryjówce. Zabłysł radością i rozmył się przy brzegu strumienia. RE: Deja vu - Kahawian - 03-07-2015 Tego było mu potrzeba od dawna. Rozbawiony, błysnął kłami w uśmiechu samca i momentalnie powstał na cztery łapy, jakby szykując się na zemstę. Cieszyło go to, że Derion mimo tego wszystkiego nie zmienił się zbyt wiele. Mimo, że pytanie granatowookiego mocno zbiło go z pantałyku i gwałtownie pogorszyło nastrój, nie dał tego poznać po sobie. - Bo jej nie przyprowadzasz baranie! Ja jestem w jednym miejscu cały czas, to ty łazisz i cię znaleźć nie można. Nie chciał już blokować się przed entuzjazmem Deriona, po prostu podążał za nim. - A właśnie że wiem! Jako przywódca wujkuję już czwórce... w tym dwóm samcom! Ciesz się, że na ciebie nie trafiło. Młoda sobie radzi, nie martw się. Co do miłorzębu, mam nadzieję, że jest bez bonusów? Parsknął śmiechem na myśl o Derionie na widok gąsienicy. Białe kły błysnęły w jeszcze szerszym ( a to jest możliwe) uśmiechu. - Podrażnij mnie, a się nad tym zastanowię! Nie opierał się już dalej... po prostu szedł za przyjacielem. Aż do brzegu. Przez moment tkwił nieruchomo, wpatrując się w miejsce, gdzie przed chwilą stał Derion... a teraz po prostu zniknął. Potrzebował chwili, by się pozbierać. Nie wiedział, co się stało. Nie wiedział dlaczego. Wiedział, że potrzebował tego... nieważne czym było. Halucynacją marzeniem snem. To się nie liczyło. Nastał świt. |