Łąka za wzgórzem - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Szare Ziemie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=73) +---- Dział: Rzeka Fuego (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=74) +---- Wątek: Łąka za wzgórzem (/showthread.php?tid=1313) |
RE: Łąka za wzgórzem - Kahawa - 13-09-2015 /Belial nie jestem lwem tylko ratelem. Coś al'a rosomak zmieszany ze skunksem./ Odstąpiła kawałek i rozmasowała sobie łapą nos po zderzeniu. Już chciała czarnofutrej coś odpowiedzieć gdy z góry zeskoczył trochę większy szary lew. Wielkością przewyższającą samą Kahawę. Popatrzyła w te jego zielone ślepia siadając. - Jestem wędrownym znachorem. To oznacza, że wędruję po różnych krainach pomagając chorym i potrzebującym. - Wyjaśniła spokojnie rozwiewając wątpliwości co do tego kim jest. Swojej rasy nie zdradziła, a niech młodzi główkują czym jest. Z pewnością przy opowiadaniu zdarzeń swoim opiekunom pomyślą, że ich pociechy mają wybujałą wyobraźnię. RE: Łąka za wzgórzem - Kiburi - 13-09-2015 - Zuri! Belial! - Krzyczał przez pół drogi, jak tylko oddalił się dorosłych. No jak oni tak mogli pójść gdzieś sobie? Nie mogli siedzieć ze stadem? Teraz Kiburi musiał po nich iść, jeszcze ich sprowadzać, a kto wie na jakie kłopoty wpadli. A jak zakładał, wpadli na pewno, siostra była akurat magnesem na te wszystkie paskudztwa co tutaj łażą. Był zły i głodny, bo posiłek czekał, a on musiał chodzić i szukać. Na jego szczęście szukać długo nie musiał. No i oczywiście, że miał rację, a jak miałoby być inaczej? Przecież od razu było wiadome, że kłopoty. Kiburi natychmiast do nich podbiegł, warcząc na ratela. - Idź sobie, albo zawołam tatę i on cię zabije! - Rzucił do nieznajomej. Potem przeniósł swoje rozzłoszczone spojrzenie na siostrę, a potem jeszcze bardziej złe na Beliala. Sądził, ze jak jest starszy, to będzie mógł pilnować Zuri. Pewnie jak powie o tym tacie, to przestaną chodzić gdzie chcą. A Kiburi już widział podobne coś do przybysza, ale zwykle omijał z daleka. RE: Łąka za wzgórzem - Belial - 14-09-2015 Belial spojrzał na Kiburiego ze zdziwieniem. Młody nie zdawał sobie sprawy że nawet mniejsze zwierze może zaszkodzić lwiątku. Ale trzeba przyznać że teraz było ich trzech. Spojrzał znów na przybysza i spokojnie odparł - Należysz do jakiegoś stada? - To pytanie było strategiczne, chociaż młody wiedział że odpowiedz nie musiała być przecież szczera, więc trzeba było na wszystko brać spory margines. RE: Łąka za wzgórzem - Kahawa - 14-09-2015 Pojawiło się kolejne ciemno umaszczone kocię. Na pysku pojawił się tylko kpiący uśmiech na wieść o ewentualnym rozszarpaniu przez tatuśka. Podniosła się a ogon niczym antena sterczał wysoko w górze napuszony. Na wypadek gdyby młodemu coś odstrzeliło. Posłała Kiburi'emu lodowate spojrzenie i zignorowała go wracając do przerwanej rozmowy. - Dziwne pytanie, myślałam, że wyraziłam się jasno mówiąc o swym ciągłym przemieszczaniu się. - Nigdy nie należała i raczej nie będzie w żadnym stadzie. Za dużo tam polityki, które starej rateli nigdy nie interesowało. Poruszyła uchem słysząc ciche brzęczenie, czyżby na tym drzewie był ul? Zerknęła do góry jakby szukając tam czegoś ciekawego. Nie trwało to jednak długo, z powrotem jej wzrok spoczął na Belial'u. - Masz paskudną ranę na pysku. - Skaleczenie w takim miejscu zapewne cały czas się otwierało, nie dając się normalnie zagoić. Posiłki a nawet mówienie musiały mu sprawiać ból. RE: Łąka za wzgórzem - Kiburi - 21-09-2015 W ogóle tego nie rozumiał. Jak Belial może chcieć rozmawiać z czymś takim? Przecież to w ogóle nie jest logiczne! Już miał iść po tatę, ale chłodne spojrzenie czegoś co jest większe od niego, sprawiło, ze się przestraszył i schował za Belialem. - Weź ją zostaw, tata kazał nam wracać na równinę - Bąknął tylko. Nie to żeby się bał... ale się przestraszył. Przecież on był tylko małym, kilkumiesięcznym szczylem, który ledwo nos poza norę wyściubiał. Belial był starszy i no... powinien ją przegonić. Albo coś w tym guście. RE: Łąka za wzgórzem - Belial - 21-09-2015 Belial spojrzał za siebie na Kiburiego i cicho odparł - No przecież jest nas troje... - Liczył na to że uspokoi tym młodego, zresztą Ona nie wydawała się głupia więc pewnie dobrze wie że będac na terenie jakiegoś stada musi uważać. Młodziak spojrzał na rozmówczynie i odrzekł - To stara rana... Ciągle się otwiera ale jakoś się do tego przyzwyczaiłem...- Belial nie uśmiechał się zbyt częto i tym razem tego nie zrobił ale miał dość pogodny humor. Najbardziej bał się że zęby które są odsłonięte przez brak wargi mogą się psuć, a to dla lwa tragedia. Spojrzał po chwili jeszcze raz na Kiburiego i za wczasu go uspokajał. - Zaraz pójdziemy... Przecież trzeba słuchac władcy... a ty musisz słuchać ojca... RE: Łąka za wzgórzem - Kahawa - 21-09-2015 Kątem oka obserwowała poczynania lwiątka. Wystraszył się chowając za starszego osobnika. To dobrze, powinien pewien respekt czuć do innych. Pomoże mu to przetrwać w niebezpiecznych czasach. Jednakże młode najchętniej czerpią wzorce z rodziców. Niepokoił ją trochę ten fakt ale nie dała tego po sobie poznać. Do niej przecież nie dotarły plotki o zagrażającym wszystkim stadzie czarno umaszczonych. Żyła na kompletnym odludziu. Zresztą lwy za bardzo nie zwracały na nią uwagę, należała do mniejszych zwierząt, głupotą byłoby przeganiać wszelką faunę. - Dałoby się ją zaleczyć, choć wymagałoby to cierpliwości i nienadwyrężania tych mięśni. - Przybliżyła się nieco by lepiej się jej przyjrzeć. - Choć gdybyś trafił do medyka o wprawnych łapach... - Tu miała na myśli naczelne, które miały zręczne łapki. Może udałoby im się ją nawet jakoś scalić. Proces gojenia byłby przyśpieszony. W naturalny sposób, ktoś musiał zapewnić młodemu pożywienie. Mięso, tyle że nie w kawałku. Przeżute lub w drobniejsze porcje by mógł połykać w całości. Zerknęła na swoje długie pazury. Czasami zazdrościła małpom sprawnych dłoni. RE: Łąka za wzgórzem - Kiburi - 21-09-2015 - Dlaczego ty jej nie pogonisz, przecież jesteś silniejszy - Zmarszczył nieco brwi, aż mu się pseudogwiazda na nosie zniekształciła, co wyglądało... no śmiesznie się teraz prezentował. Dodajmy, mówił szeptem, co by to nagle tego nieznanemu osobnikowi nagle coś strzeliło do głowy, uznał za obelgę i zaatakował. Jak już stał za Belialem to jakoś mu się raźniej zrobiło. Kiburi był spokojny, po prostu nie rozumiał, dlaczego w ogóle Belial z nią rozmawia. Czy to ją przegonić, czy po prostu zignorować. Ale, żeby od razu rozmawiać? Fakt, faktem, ze Kiburi wyuczył się od ojca i matki nieprzyjaznego nastawienia to jedno, albo przecież Belial był razem z nimi i nawet jak go nie lubił, to przecież powinien być po jego stronie. RE: Łąka za wzgórzem - Belial - 22-09-2015 Tym razem Belial zmarszczył czoło i powarkujac odparł w stronę Kiburiego. - Nie wielkość i nie krzepa jest siłą lwa, wojownika... A rozum. Skoro jestem silniejszy to dlaczego mam krzywdzić kogoś kto nawet na drodze mi nie stanął? Twój ojciec mnie nie wygonił i nie zabił a był silniejszy... Jego siła tkwi w sercu. - zmierzył młodego spojrzeniem pełnym pogardy. - jesteś jego synem, nie rób mu wstydu... - dodał już znacznie ciszej RE: Łąka za wzgórzem - Ghalib - 22-09-2015 Szedł powoli w ślad za Kiburim, bo trochę trwało to wszystko. Martwił się, że młodzikom mogło się coś stać, a nie chciał tracić potomków przez nieodpowiedzialne osobniki. Powoli miał dość tego wszystkiego i sądził, że jedyne na kogo mógł liczyć to jego potomstwo i Belial. Poszedł więc ich szukać. Nie spodziewał się jednak, że to, co zabrało lwiakom tyle czasu to rozmowa z jakimś zwierzęciem. Ghalib przyjrzał mu się dokładnie i w lot zrozumiał, że to coś było ratelem. Wężojadem. Przyspieszył kroku, bo takie stworzenie mogłoby być zagrożeniem dla lwiątek. W pewnym momencie stał już za Belialem i spoglądał z góry na stworzenie. - Co tu się dzieje? - Odezwał się nagle. RE: Łąka za wzgórzem - Kahawa - 22-09-2015 Z konsternacja obserwowała to, ze została zignorowana mimo chęci uleczenia jego rany. No tak ty sobie babciu gadaj pókiś zdrowa. Lwiątka skupiły się na sobie, mruknęła coś pod nosem i odwróciła się z zamiarem odejścia. Nie chciała podsłuchiwać ani przeszkadzać im, a i tak już zajęła zbyt dużo czasu swoją osobą. Udało jej się postąpić parę kroków gdy nadbiegł czarny lew ze skąpą grzywą. Zerkając na niego spod łba doszła do wniosku, że prawdopodobnie to tatusiek o którym wspomniało lwiątko z gwiazdą na czole. Otworzyła pysk by mu odpowiedzieć. - Zostałam uraczona małą pogawędką podczas mojej podróży. Nic po za tym, nie musisz być taki nerwowy. -Dorosły na pewno wiedział, że jeśli chciałaby im zrobić krzywdę pozagryzałaby je od samego początku a nie wdawała się w rozmowy. I odchodziła żwawym krokiem ze sterczącym nastroszonym ogonem ku górze. Nie zamierzała wdawać się w dyskusje odnośnie wychowania dzieciaków. RE: Łąka za wzgórzem - Ghalib - 22-09-2015 Przyglądał się rateli z uwagą. Początkowo nie wiedział co o niej myśleć, nie wyglądała na groźną chociaż z powodzeniem mogłaby zabić lwiątko dla mięsa gdyby chciała. Na pewno miała tę siłę. - Obawiam się, że nerwowość jest sprzężona z rodzicielstwem - oznajmił spokojniejszym tonem. Spoglądał teraz na swoje młode i Beliala. Zastanawiał się jak bardzo zdążyły dopiec zwierzęciu. On nie musiał się obawiać tego zwierzęcia, dlatego nie okazywał na razie agresji, ale bardzo chciał poznać intencje. Bo przecież gdyby tylko chciała przejść, chyba nie wywiązałaby się rozmowa między nią a młodzikami. - I to wszystko? - Przeniósł wzrok na odchodzące zwierzę. - Czy oddalasz się wyłącznie z mojego powodu? RE: Łąka za wzgórzem - Kahawa - 22-09-2015 Zatrzymała się słysząc jego pytanie. Przez chwilę stała tak nieruchomo, po czym spokojnie odwróciła się w jego stronę. - Sugerujesz, że powinno być coś więcej? Czasami sprawy są mniej skomplikowane niż się to wydaje. Nie chciała się narzucać, zresztą zamierzała obejść tą rzekę gdyż przekroczyć się jej nie dało. Głęboka, szeroka, pełna mułu i krokodyli. Idealne miejsce dla wodnych drapieżników. RE: Łąka za wzgórzem - Ghalib - 22-09-2015 - Cóż - westchnął wzruszając ramionami. - Jeśli chcesz, możesz po prostu odejść. Gdybyś była lwem zapewne musiałbym cię ostrzej potraktować. Nie będzie zatrzymywał ratela na siłę. Im więcej wężojadów tym lepiej, ale może lepiej by było gdyby taki ssak mieszkał gdzieś w pobliżu. Może i czułby się nieco bardziej komfortowo. Bo coś czuł pod skórą, że szykuje się burza, na którą ani on ani jego podopieczni nie byli bezpieczni. - Ale mam pytanie - dodał za chwilę. Usiadł sobie swobodnie i podwinął ogon pod łapy. - Mogę wiedzieć, o czym rozmawiałaś z moimi podopiecznymi? Tak tylko. Ponownie wzruszył ramionami. RE: Łąka za wzgórzem - Kahawa - 22-09-2015 - Nic mi do waszych lwich niesnasek. - Usiadła zapowiadało się, że jednak tak szybko tego miejsca nie opuści. A i sam lew nie okazał się takim gburem jak wyobrażała sobie w myślach po opisie słów dzieciaka. Aż delikatnie kącik pyska na znak uśmiechu uniósł się w górę. - Jako znachora zaniepokoiła mnie rana na pysku młodzieńca. Najwidoczniej nie byli zainteresowani moja pomocą, po krótkiej wymianie zdań woleli się sobą zająć. - Podrapała się pazurami pod brodą. - W sumie gdyby nie to, już dawno mnie by nie było. Tylko przechodziłam. |