Akacja nad rzeką - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181) +---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37) +---- Wątek: Akacja nad rzeką (/showthread.php?tid=144) |
RE: Akacja nad rzeką - Destiny - 10-08-2012 Przez cały ten czas, gdy samiec układał myśli, ona po prostu stała w bezruchu wpatrując się w niego i starając się odgadnąć, co takiego mu po łbie chodzi. Jedna z jej brwi była delikatnie ściągnięta, a wzrok skupiał się na samcu. Nie odezwała się ni słowem, póki on nie wydukał ostatniego zdania. -I co zamierzasz z tym zrobić?- zapytała nie oczekując w sumie odpowiedzi. Ich rozmowa była dość dziwna, ale Destiny wiedziała, że to z powodu jakiejś wewnętrznej wojny, którą toczył w sobie niebieskogrzywy, i która być może właśnie się kończyła. Oby. -Śmierć jest ciekawym rozwiązaniem.- dodała po chwili namysłu z delikatnym uśmiechem na pysku. Powiedziała to raczej do siebie. Spoglądała teraz gdzieś w bok, sama nieco się zamyślając. Czy śmierć z zemsty, rozpaczy lub miłości, to inna sprawa. Złamane serducho potrafi ranić na kilka sposobów i nie tylko posiadacza ów narządu. -Destiny.- przedstawiła się po jakimś czasie przypominając sobie o tym, że cokolwiek ją jeszcze otaczało. Spojrzała ponownie na Shelotha wyczekując jego reakcji. They don't deserve to live. RE: Akacja nad rzeką - Mistrz Gry - 10-08-2012 Nie wiadomo skąd coś nagle uderzyło Destiny w łeb, odbijając się od niego tak, że zaraz znalazło się tuż przy jej łapach. A był to tylko mały, biały kamyczek, który tak bezczelnie przerwał ten jakże uroczy wątek. RE: Akacja nad rzeką - Sheloth - 10-08-2012 Uśmiechnął się ponuro. - Pamiętaj, że gadasz do chodzącego truchła. Śmierć nic nie zmieni, byłem niemal martwy od tygodni... - potrząsnął łbem. - Co ja gadam, do tej pory wyglądam jakbym był. I powiem Ci, że nie ma co robić sobie z tego opcji na przyszłość. Zagapił się znów, bardziej w przestrzeń wokół nich niż na samą Dest, zamyślając się na krótką chwilę. - Zdechniemy wszyscy tak czy inaczej... Nie ma sensu tego przyspieszać. Spierdoliłem parę tygodni. Bo ciota ze mnie. Bo nie umiałem się zebrać w sobie i czegoś zrobić. Znów zerknął na ciemną lwicę. - Sheloth. Absurd całej sytuacji uderzył go dopiero w tym momencie. I po prostu... zaczął się śmiać. Z początku cicho, pod nosem, z czasem coraz głośniej. W tym dźwięku pobrzmiewała gorycz, pomieszana jednak z dziwną, obcą mu radością. Znowu wpierdolił się w coś głupiego. Znowu zniszczył sobie życie. I znowu bardzo go to rozbawiło. Teraz, przed niemal obcą lwicą, przed którą nagle otworzył się bardziej, niż przed przyjacielem spotkanym wcześniej. Jego wybuch radości przerwał kamyk, uderzający Destiny. Spojrzał na niego, nadal odrobinę rozbawiony. RE: Akacja nad rzeką - Destiny - 14-08-2012 Nie odpowiadała już na jego wywody, ale słuchała uważnie każdego słowa. Przestąpiła z łapy na łapę przypatrując się cały czas samcowi. -Jeśli chodzi o samicę, to jeśli zostawiłeś ją samą, szybko ją stracisz.- odparła. Cierpliwie przeczekała wybuch radości (...?) samca. Uznała, że tak, że była to radość. Spojrzała na niewielki kamyk, podniosła go i schowała do sakiewki zawieszonej na szyi. -Trzeba walczyć o to, co do Ciebie należy. Inaczej inni sprzątną Ci wszystko z przed nosa.- odparła, jakby była niesamowicie doświadczoną samicą (przynajmniej w jej mniemaniu) i zadowolona z siebie oblizała suchy nos. RE: Akacja nad rzeką - Sheloth - 14-08-2012 Uspokoił się po chwili już zupełnie i spojrzał na nią jak istota niemalże rozumna. Widać było, że chociaż powiedziała jedynie to, co już od dawna krążyło po zakamarkach umysłu Beżowego, dopiero wypowiedziane na głos przez kogoś innego owe słowa nabrały dla niego konkretnego kształtu. Ślepia rozwarły się szeroko, ukazując towarzyszącej mu lwicy cały ogrom zaskoczenia jakie nagle poczuł. Najwyraźniej dopiero dotarło do niego, jak poważny jest problem. Bo owszem, to, że Felija zniknęła z jego życia ładny kawałek czasu temu było dla niego faktem. Tak jak to, że mogła już nie chcieć go znać. I miała do tego prawo. Ale sama myśl o kimś innym zdobywającym zupełnie od niechcenia to, za czym on biegał od dzieciaka i na co miał nadzieję od tak długiego czasu (i w końcu to przecież dostał, ale teraz to się chyba nawet nie liczy) napawała go tak wielkim obrzydzeniem, że ledwo zdołał opanować odruch wyrzygania się do rzeki i zanieczyszczenia tym sposobem dalszego jej koryta. Zamiast tego zrobił coś, co zaskoczyło nawet jego, o samej Dest już pewnie nie wspominając... W podziękowani po prostu się do niej przytulił. Krótko, tak jakby po koleżeńsku. Ale jednak. Odsunąwszy sie, spojrzał na nią z wdzięcznością, mieszającą się w błękitnych ślepiach ze zdecydowaniem. Tego jeszcze do końca nie spierdolił, dlatego teraz, lada moment pójdzie tam gdzieś przed siebie i znajdzie swoją ukochaną i jak na samca przystało wyłoży jej w prostych słowach, co myśli o niej, o nich razem, o całej sytuacji i w ogóle. I powie jej, jak mu zależy. Bo przecież mu zależy, nawet jeśli na chwilę zapomniał. Ale najpierw... - Destiny... Cholera, nie wiem jak to działa, ale dopiero kiedy to powiedziałaś, dotarło do mnie co powinienem zrobić. Ja... tego, no... dziękuję. Posłał jej przy tym coś na kształt uśmiechu. Trochę niedorobionego, ale uśmiechu. - A tak poza tym... widziałaś gdzieś może lwioziemkę, w moim wieku mniej więcej, beżowo-szarą? Ach, Sheloth. Tylko Ty umiesz tak spierdolić górnolotną wypowiedź. Słodziaku. RE: Akacja nad rzeką - Destiny - 15-08-2012 Jak to na damę przystało, stała spokojnie i po prostu poczekała, aż samiec uzna, że wypadałoby przestać. Spoglądała na niego w milczeniu, a jedna z jej brwi powędrowała ku górze. -Kiedyś zwrócę się do Ciebie z przysługą.- odparła, o. Teraz to i ona dobrze na tym wyjdzie. Pokręciła łebkiem na jego pytanie. -Nigdy nie miałam z jej osobą do czynienia.- dodała przyglądając mu się w skupieniu. No, co jak co, ale jego humor drastycznie się zmienił w ciągu ostatnich... pięciu minut? A teraz zmykaj, bo nigdy jej nie znajdziesz! Słodziaku. RE: Akacja nad rzeką - Mogrim - 15-08-2012 Cień zaszedł tu pod akcje. Lekkim dość miarowym krokiem podszedł do drzewa i wspiął się na nie, lokując się na dość mocnej gałęzi. Stamtąd obserwował dwójkę lwów, która o czymś rozprawiała. Nie miał zamiaru się wtrącać. Kiedy sami skończą i uznają, że chcą się nim zainteresować ten będzie do ich dyspozycji. RE: Akacja nad rzeką - Sheloth - 16-08-2012 Słodziak nie wydawał się szczególnie zmartwiony ani jedną z tych informacji. Uśmiechnął się raz jeszcze, teraz już tak naprawdę, szczerząc w jej kierunku kły i w ogóle. - Będę czekał. A tymczasem, jeśli pozwolisz, mam do znalezienia pewną damę, z którą muszę obgadać parę niedokończonych spraw... Skinął jej łbem, po czym niespiesznie się oddalił. Spacerkiem. Widać było, że nim ją spotka, musi jeszcze przemyśleć szczegóły. Co jej powie. Co w ogóle o tym myśli. I, cholera, on ją zobaczy po takim czasie. A ona jego! Toż on wygląda jak wrak po prostu. Blizna tu, zadrapanie tam, pysk wychudzony jak u trupa... Przynajmniej grzywy nie ma usyfionej po polowaniu ani nic. A czasu na ogarnianie tego swojego krzywego ryja tracić nie będzie. Teraz jest moment na podejmowanie ważnych decyzji, nie na dziecinne wygłupy! Zapominając na chwilę, że to nie czas na wygłupy, samiec zakręcił młynka kitą ogona, przyspieszając kroku niemal do lekkiego truchtu. Co prawda rozsądny Beżowy chciał pomyśleć i zaplanować całą akcję, ale jego impulsywna, emocjonalna część po prostu chciała już ją zobaczyć, mieć za sobą całe tłumaczenie i wiedzieć na czym właściwie stoi. ...Przede wszystkim chciała ją zobaczyć, te pozostałe elementy chyba jednak były na nią zbyt rozsądne. To pewnie podpowiedział jej rozsądniejszy fragment jaźni Lwiego. z/t RE: Akacja nad rzeką - Destiny - 17-08-2012 Samica nie odezwała się słowem. Po prostu odprowadziła Shelotha wzrokiem, a z jej oczu nie dało się nic wyczytać. Zaraz gdy ten się oddalił, podeszła do drzewa, na którym znajdował się Mogrim. Oparła się przednimi łapami o pień i rzuciła samcowi przeszywające spojrzenie. Strzeliła ogonem wyczekująco. Czeeego tu szukasz? RE: Akacja nad rzeką - Mogrim - 17-08-2012 Gdy samica podeszła do drzewa i wypowiedziała trzy jakże magiczne słowa, cień przeciągnął się leniwie na gałęzi ...tak od niechcenia. - Nie wiem, czy dobrze słyszę, ale nie jesteś zbyt miła. - Sprostował ton samicy, swoim lekkim i płynnym tenorem rzucając z drzewa spojrzenie, pełne nieskrywanego poczucia bezpieczeństwa. Jego przednia łapa wyjechała ciut za daleko i coś mu miło strzykło w barku. Zamruczał lekko. - Takie samo pytanie mógłbym zadać i tobie. RE: Akacja nad rzeką - Destiny - 18-08-2012 Nie odezwała się, wpatrywała się po prostu w jego ślepia próbując odgadnąć, o czym teraz myśli. Stanęła już twardo na wszystkich czterech łapach i odeszła kilka kroków od drzewa stając nieopodal, jednak wziąć spoglądając na samca kątem oka. Minęła chwila, nim Destiny się odezwała. -Bycie miłym jest przereklamowane.- mlasnęła jęzorem. Nie podobała jej się ta sytuacja, ale oooo ironio. Mog zainteresował ją na tyle, żeby ta siedziała tutaj teraz bezczynnie wymieniając z nim krótkie, nie mające żadnego sensu zdania. Machnęła raz czy dwa ogonem zamiatając ziemię pod sobą. Cóż mogło być tego powodem? Być może fakt, że jej zapach był wyczuwalny teraz na sporą odległość i drażnił każdego samca wiadomością w nim ukrytą. Tak, na nią to też działało. Nie miała jeszcze młodych i instynkt podpowiadał, żeby jak najszybciej znalazła sobie partnera. Z kolei ta druga strona mówiła, że nie może tak po prostu podejść i pomachać ogonkiem przed nosem. Ba! Nawet ze staraniem wypisanym w oczach nie może mieć młodych. Nie podobało jej się to wszystko, o jak bardzo irytowała ją cała sytuacja. Fakt, że Sheloth przed chwilą ją obmacywał, że Mogrim siedzi na gałęzi, a ona jak głupia po prostu się w niego wpatruje, że słońce świeci, że ptaki prują mordy, że woda płynie, wiatr wieje. Ughhhh! Pacnęła łapą jakąś kępę trawy na tyle mocno, że została jej ona w łapie. Destiny odrzuciła ją gdzieś w bok, po czym znowu spojrzała na samca. RE: Akacja nad rzeką - Mogrim - 19-08-2012 Mogrim wpatrywał się lekko na lwice, pod kontem i z pewną dozą pożądania. Była dość młoda i powabna. Jej ciało ewidentnie wysyłało mu dosyć dziwne znaki ...takie grrrry. - Wszak przyznam ci rację ... takie robienie z siebie idioty na pokaz nie jest dość ... jak by to ująć- zamyślił się chwile i zaśmiał gardłowo - powiedzmy że dla jakiś zubożałych parobków co mogą nam co najwyżej coś upolować. - Śmiech znowu rozdarł okolice. Cień rozwalił się mocniej na drzewie patrząc na samice z góry - Mogę poznać twe miano ? - Puścił jej przy tym oko, a jego tenor modulował przy końcu zdania nadając im wymownego znaczenia. RE: Akacja nad rzeką - Destiny - 19-08-2012 Może i wysyłało, ale z pewnością nie zamierzone. To, co robiła, robiła albo bezmyślnie, albo z niewiedzy. No cóż. Jej poirytowanie ustąpiło miejsca ciekawości. Uniosła uszy do góry słuchając uważnie Mogrima, po czym odpowiedziała. -Łatwiej mi byłoby coś samej upolować, jak udawać kogoś innego.- mruknęła zerkając na niego spode łba. Wstała, podeszła kilka kroków i usiadła pod drzewem opierając się o nie bokiem. -Destiny.- odpowiedziała po chwili wyczekując momentu, w którym samiec sam się przedstawi. Po jakimś czasie położyła się z uszami delikatnie skierowanymi do tyłu, jak zawsze pokazując wszystkim swą irytację. Mruknęła coś pod nosem, oblizała go i zamknęła ślepia. RE: Akacja nad rzeką - Mogrim - 19-08-2012 -Hymmm może być Cień ? Wszak imiona są jak śmieci ... kompletnie bezużyteczne - Skwitował z lekkim samczym uśmiechem. Wstał dość lekko i ... z przepychem wypinając klatkę piersiową na gałęzi, po czym zeskoczył z niej, z gracją lądując na ziemi. Nie wydał przy tym nawet żadnego szmeru. Miał tą sztukę opanowaną do perfekcji. Lekko ruszył w stronę lwicy wykrzywiając swoją szramę na policzku w sarkastyczny uśmiech. Otarł się lekko o samice, która notabene nie była od niego mniejsza. - Ciekawi mnie jednak co taka duszyczka ... Pani Przeznaczenie .... robi tutaj ... i to obecnie sama, i jak mniemam na obczyźnie bo zapachu tych ziem ze sobą nie przynosisz. RE: Akacja nad rzeką - Destiny - 19-08-2012 -Cień.- powtórzyła by zapamiętać. Otarła się delikatnie o pień drzewa i westchnęła delikatnie czując, że to dość dobre miejsce do odpoczynku. Już zaczęła swoje samotne rozmyślania, gdy poczuła bezczelny gest samca. Otworzyła ślepia oburzona i rzuciła mu mordercze spojrzenie. Jej oczyska mimowolnie hipnotyzowały, przeszywały na wskroś, co czasem Destiny bardzo utrudniało życie. -Stara się przeżyć kolejny dzień.- skwitowała podnosząc się. Prychnęła coś pod nosem, jak to miała w zwyczaju i spojrzała gdzieś w bok. Gdyby nie ruja, dawno by jej tutaj nie było. Nie podobała jej się ta sytuacja, uczucie bawienia się nią, a mimo to nie mogła jakoś nad sobą zapanować i po prostu odejść. Spojrzała ponownie na samca, a przez jej ciało przeszedł deszcz. Przeklęła pod nosem. |