Król Lew PBF
Znów te tykwy.. - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Znów te tykwy.. (/showthread.php?tid=1451)

Strony: 1 2


RE: Znów te tykwy.. - Laja - 09-11-2015

Potrzebowałam kilku chwil, żeby zebrać się w sobie i odpowiedzieć. Nie chciałam mówić i nie chciałam myśleć - nie ważyłam się go w żaden sposób zagłuszać. Lgnęłam chciwie do jego ciepła, długo, bardzo długo. W końcu jednak, słuchając jego gorzkich słów, zamknęłam oczy i cofnęłam się z nisko opuszczonym łbem.
Już dość.
Nie docierało wtedy jeszcze do mnie, jak to wyglądało, ale byłam pewna jednego: przesadziłam. Przysiadłam więc i skuliłam się przed nim pokornie, okrywając ogonem - zupełnie jakbym podświadomie nie chciała stracić ani odrobiny z jego ciepła, które zagarnęłam.
- Nazywa się Damaja. Ma dość... ciężki charakter. - Odpowiedziałam w końcu. - Ma dobre serce, prawdziwie zależy mu na matce, ale Nyota umiera. Nie potrafię jej pomóc. To dlatego sama próbowałam cię przekonać do powrotu ostatnim razem, gdy się widzieliśmy.


RE: Znów te tykwy.. - Skanda - 09-11-2015

Damaja. Właśnie.
Przytaknął sobie w myślach, ujrzawszy przed oczami widmo pary jadowitych ślepi.
Westchnął cicho, z żałością spoglądając w ślepia samicy.
-Nie jestem tam mile widziany Lajo, okrzyknięto mnie zdrajcą i obwiniono o tragedię Dey. Jeśli tylko mnie tam zobaczą, najpewniej zabiją bez słowa. Nie liczyłbym na więcej.-wychrypiał z trudem. Tak ciężko było mu o tym mówić, starał się jednak tego nie okazywać. Czuł obowiązek zrobienia czegoś w sprawie Nyoty i własnej córki, jednak bariera, uniemożliwiająca mu to-rozsądek i poczucie winy-nie pozwalała mu na to.
-Co to zmieni, Lajo? Jeśli moja łapa znów postanie na tych ziemiach? Czy to coś W OGÓLE zmieni?Nie śmiałbym już nigdy kierować się z żadną ze swych egoistycznych pobudek, chcę wierzyć, że mogę jakoś pomóc, ale czy to nie jedynie żałosna nadzieja?-zacisnął szczęki czując dotkliwe ukłucie w piersi.
-Próbowałaś przekonać mnie do powrotu.-powtórzył za nią powoli.-Ale chyba sama nie wierzysz, że to przyniosło by coś dobrego.-dokończył z żalem w głosie.