Król Lew PBF
Sala obrad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Nora (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=72)
+--- Wątek: Sala obrad (/showthread.php?tid=1511)

Strony: 1 2 3


RE: Sala obrad - Ghalib - 05-12-2015

Cierpliwie poczekał aż obcy samiec opuści salę. Oczywiście oczekiwał, że już niedługo zjawi się również Duch i Kiu, którzy mogliby uczestniczyć w naradzie. Póki ich jednak nie było postanowił kontynuować rozmowę z Belialem.
- Cieszę się, że to pytasz, Belialu - powiedział pozwalając sobie na swobodny spacer w okół dołu na środku sali, w którym to znalazły się kły guźca przyniesione przez młodego samczyka.
- Chcę dowiedzieć się jak wygląda sytuacja. Bez odpowiednich informacji nie można podjąć jeszcze żadnych decyzji. Zależało ci na dorosłości, przyjacielu, więc musisz teraz podołać zadaniu dla dorosłego lwa - powiedział zatrzymując się i spoglądając na młodego z góry. - Musisz być ostrożny. Jak sam widzisz ten cały Brandy dowiedział się skądś o nas. Chcę wiedzieć, czy źródło plotek znajduje się na Zachodnich Ziemiach.
Usiadł wygodnie.
- To zadanie wymaga subtelności i finezji - powiedział. - Nie możecie zostać przyłapani. Jeśli będziesz z kimś rozmawiać nie zdradź się z tym skąd pochodzisz.
Potarł pazury o własną kosmatą pierś, tak jakby chciał je wypolerować.
Kątem oka zerknął w stronę wyjścia z sali. Westchnął bo na prawdę ciężko było mu coś orzec w sprawie Brandyego. Gdyby Ghalib był tu sam, bez Beliala, trzylatek zapewne już zalewałby się krwią u progu tej sali.
- Nadaje się na walkę w pierwszej linii. - Mruknął. - Ale może okazać się słaby psychicznie. Gdyby próbował w jakiś sposób zdradzić podczas waszej misji wywiadowczej, przyprowadźcie go tu za skórę a osobiście wyrwę mu trzewia.

//spotkanie stadne zrobimy na marginesie, bo Kiu na razie nie może się wyrwać z fabuły


RE: Sala obrad - Belial - 05-12-2015

Belial Kiwnął łbem na znak że rozumie, własciwie spodziewał się że Ghalib właśnie tak powie.
- Nie zawiedziesz się na mnie. - skłonił się nisko w stronę władcy po czym wypinając pierś, kontynuował...
- Jestem Ci wdzięczny za to zaufanie... Nie wiem jedynie dlaczego mi tak ufasz...


RE: Sala obrad - Ghalib - 05-12-2015

Mam taką nadzieję - dodał w myślach. Jego wzrok nie zdradzał jednak żadnych wątpliwości co do tego, że młodemu się powiedzie. Co innego podpowiadała rozwaga. Wiedział, że misja Beliala może się ie powieść. Wolałby, żeby tak młody członek stada nie tracił karku przez jakieś potknięcie. Liczył więc, że w razie konieczności bliznowaty młodzieniec nie będzie zgrywał bohatera.
Dlaczego? Czyż nie wydawało się to aż nazbyt oczywiste? Ghalib fuknął nieco niezadowolony, bo nie miał ochoty na rozmowy, które zwierałyby w sobie jakieś cząstki uczuć. Nie, zdecydowanie nie. Skoro jednak młody samiec chciał odpowiedzi, Ghalib uważał, że powinien chociaż zdawkowo mu to wyjaśnić.
- Bo cię wychowałem - odpowiedział krótko co miało stanowić całe wyjaśnienie wątpliwości, które kłębiły się w głowie szarego nastolatka.


RE: Sala obrad - Duch - 07-12-2015

Zajęło mu trochę znalezienie tej jaskini odnajdując ją tylko dzięki zapachom dwóch samców których znał, był jeszcze jakiś jeden mu nieznany, ale nie przejął się tym zbytnio. Sprawdził tylko czy nie jest śledzony i zlał się z mrokiem panującym w jaskiniach.
- Już jestem, wzywałeś? - Mogli usłyszeć dość wyraźnie te słowa jeszcze chwilę zanim to z cienia wyłonił się czarny samiec, a dopiero później wszedł w promienie słońca przebijającego się do środka.
- Przynoszę dwa rodzaje wieści - odezwał się podchodząc do nich i siadając przy wgłębieniu w podłodze spojrzał na dwa kły należące do guźca, posłał więc szybkie spojrzenie do Beliala nie spodziewając się niczego innego. Wiedział, że sobie z tym poradzi.


RE: Sala obrad - Ghalib - 08-12-2015

// przenosimy spotkanie stada na margines, o tu https://pbf.krollew.pl/showthread.php?tid=1524&pid=62067#pid62067

stąd możecie zrobić zt


RE: Sala obrad - Belial - 09-12-2015

Spojrzał na Ducha i odparł
- chodź mamy misję do wykonania. - po wyjściu z nory spojrzał jeszcze na Brendyiego.
- Ty też idziesz, nie kaz nam czekać, nie lubimy tego... - ruszył przed siebie i uśmiechając się cicho wybelkotal
- będzie fajnie


RE: Sala obrad - Duch - 09-12-2015

Powiedział co miał do powiedzenia, wysłuchał tego co inni mieli powiedzieć i ruszył z Belialem zabierając jeszcze jedną osobę która czekała na nich za jaskinią.
z/t


RE: Sala obrad - Xis - 22-12-2015

Xis bez cienia delikatności czy troski ciągnęła za sobą Tau. Zupełnie tak jakby ciągnęła za sobą ubitą antylopę. Mała Cola człapała za nimi przyglądając się białej samicy. Powoli zaczęły ją boleć łapki i co jakiś czas zaczepiała swoją matkę chcąc zamienić się miejscem z lwicą... to znaczy... Chciała być po prostu niesiona. Jednak za każdym razem Xis odmawiała jej, więc z każdą nieudaną próbą pyszczek lipardki był coraz bardziej naburmuszony.
Powoli zbliżały się do Nory i dopiero widok znanej formacji skalnej sprawił, że Cola nieco się rozpogodziła. Docierała do niej wizja odpoczynku w wygodnym legowisku we wnęce. Coraz bardziej była zmęczona i coraz bardziej przekonana, że mama musi jej nie kochać skoro nie bierze jej za skórę i nie nosi. Tak jak tę dziwną, poobijaną Tau. Będzie musiała to sobie z mamą wyjaśnić.
Tymczasem Xis siłowała z ciężarem białej lwicy. Odetchnęła z ulgą widząc, że jest już blisko. Zapach tutejszych mieszkańców był intensywny. Teraz wystarczyło iść za wonią przywódcy. Tak też dotarła do dużej, okrągłej sali, której wcześniej nie widziała. Musiała być nowa dla stada. Dostrzegła wewnątrz pogrążonego w ciszy Ghaliba. Samica rzuciła białą lwicę na ziemię z pogardą i podniosła wzrok na zdumionego jej widokiem przywódcę.
- Dorwałam intruza - rzuciła wyjaśniając.
Ghalib najpierw bardziej był zainteresowany maleństwem, które trwało u boku swojej matki. Potem obejrzał sobie uważnie Xis, która nosiła na swoim ciele ślady po niedawnej walce. Najwyraźniej odbytej z leżącą na glebie białą samicą.
- Potrzebujesz mojej zgody na zabicie jej? - Zapytał beznamiętnie. Złapał łapą pysk białej samicy podnosząc ją nieco.
- I tak ją zabiję za to, że śmiała cię skrzywdzić - dodał.


RE: Sala obrad - Tau Volantis - 22-12-2015

A cóż miała zrobić biedna Tau.
Ledwie przytomna lwica po prostu była ciągnięta i niewiele mogła na to poradzić. Przez całą drogę nieźle szorowała łapami i bokiem o ziemię, dlatego nabawiła się całej masy nowych zadrapań, a jej obecne rany zabrudziły się i pogłębiły.
Kontaktowała nieco, ale dość słabo. Jak przez mgłę widziała mijany krajobraz, głównie skały. Potem nagle zrobiło się strasznie ciemno a ją w końcu zostawiono w spokoju. Leżała przez chwilę w bezruchu. Do jej uszu dotarły jakieś głosy, ale zupełnie nie zrozumiała sensu słów. A kiedy ktoś ją nagle złapał za pysk, dopadł ją gwałtowny atak kaszlu.
Wcześniej cicho świstała, tak miała ściśniętą tchawicę. Teraz zaczęła potężnie charczeć, gardło bolało ją od nagłych wstrząsów. Spięła się gwałtownie, przewróciła z boku na brzuch. Chwilowe otępienie minęło, znów zaczynało ją wszystko boleć.
Podniosła załzawione oczy. Nie miała pojęcia gdzie się znajduje, ale chyba jednak żyła. Nie było jednak co panikować. Kątem oka Tau dostrzegła czarną wywłokę, a przed sobą równie czarną wywłokę, tylko że rodzaju męskiego.
Powiedziałaby coś, ale chwilowo gardło odmawiało jej posłuszeństwa.


RE: Sala obrad - Ghalib - 22-12-2015

Wysunął pazury, nie miał zamiaru być w ogóle delikatnym względem obcej samicy. Podniósł wzrok na Xis, patrzył na nią wyczekująco. Chciał usłyszeć wyjaśnienia. Mimo wszystko. Dlatego już po chwili lamparcica wyjaśniła do czego doszło. Że biała wlazła na ich tereny i nie zamierzała ustąpić, że doszło do bójki. Ghalib pochwalił czarną panterę, ale nie chciał by ta jeszcze odchodziła. Lepiej żeby sama nie zajmowała się swoimi ranami. Lepiej żeby się nie oddalała dopóki nie zostanie opatrzona.
Spojrzał na Tau i przyjrzał jej się dokładnie. Był zadowolony, że Xis zadała jej tyle obrażeń, że udało jej się pokonać dorosłą lwicę. Cmoknął lekceważąco.
- Za głupotę się płaci - wypuścił pysk Tau z łapy. - Czasem najwyższą cenę.
Okrążył białą. Nie miała dokąd uciec, Xis zastawiła sobą jedyne wyjście, zaś Ghalib krążył wokół niej niczym sęp. Zatrzymał się w końcu widząc, że wciąż bezimienna dla nich lwica ułożyła się wygodniej na brzuchu. Podszedł do niej by za chwilę pchnąć ją łapą w bok i ponownie przewrócić do poprzedniej pozycji.
- Leżeć - warknął po czym silnie uderzył ją łapą. Przyciskał łapę do jej boku i wcale nie szczędził przy tym pazurów. - Szkoda, byłaby trzecia, dorosła samica - dodał już spokojniejszym głosem - ale mówi się trudno.
Podniósł łapę chcąc zamachnąć się, przygotowując się do wymierzenia ciosu.


RE: Sala obrad - Tau Volantis - 22-12-2015

Tau warknęła głośno.
Bała się. Oczywiście, że tak. Była pewna że jakoś uda jej się wywinąć z tamtej walki, ale się przeliczyła. I tak horror przed którym uciekła wcześniej, miał dopaść ją tutaj. Na jakiejś bezimiennej ziemi, z łapy przypadkowych lwów. Nie była jednak typem, który będzie błagać o przebaczenie. Miała swoją dumę, w końcu była drapieżnikiem a nie jakimś durnym roślinożercą. I najwyraźniej śmierć bardzo chciała wyciągnąć po nią łapy, tak jak to zrobiła z jej ukochanym i młodymi.
- Nie będzie mi rozkazywać jakiś wypłosz - warknęła, charcząc okrutnie. Gardło bolało. Mimo braku sił, próbowała się za wszelką cenę oprzeć łapie Ghaliba, która pchała ją w bok. Potem z jej gardła wydobył się jeden skrzek. Chyba było to rozbawione prychnięcie, trudno powiedzieć.
- Trzecia samica? I niech zgadnę, jedną z dwóch jest ta czarna, co?
Serio przyszło jej skończyć w tak żałosnej grupce?
- Pewnie nawet nie macie medyka - kaszlnęła. - Więc niedługo zostanie ci jedna samica, kochasiu. - wycharczała.
Brak ucha mógł prowadzić do poważnych powikłań a może i nawet śmierci, jeśli nie zajęto by się nim należycie. Może dałoby się to wykorzystać?
- Opuść tę łapę, to może ją wyleczę. Tak się składa że znam się na tym. - spojrzenie nadal miała harde.


RE: Sala obrad - Belial - 23-12-2015

Belial juz przed wejściem do nory słyszał dziwne odgłosy i rozmowy, więc wyprzedził Ducha i pobiegł zobaczyć co się tu bez niego wyrabia. Gdy znalazł się już przy wszystkich, stanął obok wejścia i skinął łbem na przywitanie członków stada.
- cóż to za zabawka? - zapytał uśmiechając się zawadiacko. Widział że biała samica jest mocno ranna, ciekawolo go więc czy to sprawka Cieniowiska czy coś innego miało miejsce. Udalo mu się usłyszeć ostatnie słowa nieznanej, i brzmiało to jak licytacja jej życia. Belial wracając z misji wiedział nieco więcej niż reszta tu obecnych, i widok białej dał mu do myślenia.
- potrzeba nam więcej Lwów... Silnych i wytrenowanych od podstaw. - wtedy spojrzał na Ghaliba tajemniczo i dodał
- potrzeba nam lwiatek Ghalibie... A samic mamy nie wiele. - miał nadzieję że herszt zrozumie co młody miał na myśli. Biała mogła dać komuś potomstwo, później można by się pozbyć reproduktorki.


RE: Sala obrad - Duch - 23-12-2015

Wszedł do jaskini chwilę po Belialu. I on przyśpieszył kroku kiedy to usłyszał warczenia dobiegające z grot. Trwała tam jakaś walka wiec nie mogli przejść obok nie reagując na to. Zwłaszcza, że walczono w ich okrągłej sali, a to oznaczało coś poważniejszego.
- Witam - odezwał się jedynie wchodząc do środka pomału, zauważył, że sytuacja jest pod kontrolą, więc na razie nie miał czym tutaj się tak podniecać. Usiadł w kręgu sali i jedynie się przyglądał temu co robią.


RE: Sala obrad - Ghalib - 23-12-2015

Na wzmiankę o "wypłoszach" Xis warknęła wściekle. Jednak Ghalib rzucił jej znaczące spojrzenie, że nie czas na jej agresję. Niemniej cios, który wcześniej wymierzył trafił w pysk Tau. Nie na tyle silny, żeby ją zabić, ale na tyle by dokładnie wyperswadować jej tę arogancję.
- Przestań bez sensu trzepać ozorem, na nikim nie robi to wrażenia tutaj - Ghalib nie należał do osób, którym imponuje taka bezczelność. Cięty język nie ratował jej w żadnym wypadku w oczach przywódcy. Nie miał też żadnych skrupułów w związku z tym, że miał do czynienia z samicą. Intruz to intruz, niezależnie od płci i sił.
Sceptycznym okiem spojrzał na Tau, kiedy ta wspomniała o leczeniu. Na razie nie był w stanie ocenić, czy ta po prostu ratuje sobie życie na wszelki możliwy sposób czy rzeczywiście zna się na medycynie.
Wtedy wtrącił się Belial. Ghalib spojrzał na niego spokojnie. Wiedział, że od pewnego czasu młody zachowuje się w sposób nieco nieprzewidywalny. Wskazał mu łbem, że nie są tu same dorosłe lwy, wskazał na małą, zdezorientowaną Colę. To nie był moment na rozmowę na takie tematy. Zresztą...
- Jesteś jeszcze za młody, żeby o tym myśleć - zarzucił Belialowi.
Dostrzegł Ducha, który pojawił się zaraz za młodzikiem, skinął mu na powitanie.
- Obaj jesteście zbyt młodzi. Zajmijcie się swoim treningiem zanim samice zajmą wasze głowy - fuknął tak profilaktycznie, gdyby to jeszcze Duchowi przyszedł podobny pomysł do głowy. - A ja nie tknę byle ścierwa. Zresztą teraz interesuje mnie co innego.
Mocniej przycisnął łapę do boku Tau wysuwając przy tym pazury. Miało boleć, ale nie zabić. Nachylił się do samicy.
- Jeśli łżesz będę zabijał cię powoli. Tak, żebyś czuła, żebyś się bała. Zaręczam ci, że serce wysiądzie ci ze strachu jeśli to co mówisz to kłamstwo - puścił białą.
Spojrzał na dwóch sprawnych samców.
- Przynieście jakieś jedzenie. Ona musi wyleczyć Xis, w takim stanie tego nie zrobi - oznajmił. Spojrzał kątem oka na zmęczoną i ranną lamparcicę. - Trzeba znaleźć też jamę, w której będzie można ją trzymać. Nie może nam uciec,


RE: Sala obrad - Belial - 23-12-2015

Belial jedynie pokręcił łbem. Belial nie myślał o sobie a właśnie o Ghalibie. Ale skoro herszt wybrzydza... Zdaniem Beliala, każda samica była tego warta, szczególnie w ich sytuacji. Ale przecież Ghalib był starszy i mądrzejszy, lepiej wiedział jak utrzymać swoje stado. Nadal z bezcelowym uśmiechem na pysku położył się w koncie by obserwować przedstawienie. Spojrzał tez na najmłodszego członka stada i posłał młodej przyjemny miły uśmiech, który był całkowicie sztuczny... Belial postanowił poleżeć chwilę i poczekać aż zda raport wraz z Duchem. Miał już plan na później, aby wybrać się na jeszcze inne tereny, chciał poznać inne stada i inne lwy. Jednak to zostawi w tajemnicy przed resztą, mają go przecież za dzieciaka i pewnie by protestowali.