Król Lew PBF
Obrzeża Śnieżnego Lasu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Obrzeża Śnieżnego Lasu (/showthread.php?tid=1537)

Strony: 1 2 3


RE: Obrzeża Śnieżnego Lasu - Vult - 11-12-2015

Gdyby wiedziała, że łuskowiec się obawia padlinożercy zapewne zaśmiałaby się. Ona nigdy nie polowała, nie musiała gdy zawsze znajdywała posiłek bez marnowania zbytnio energii.
Oczy zwęziły się w szparki, nie miała pewności czy to nie podpucha. Także była gotowa by uskoczyć przed potencjalnym atakiem i w razie czego zaatakować szponami i dziobem.
Uspokoiła się nieco gdy karakal odezwała się przyjaznym tonem. Pytanie o skrzydło zignorowała, jakby w ogóle nie padło.
Obracała głowa na boki przyglądając się uważnie.
- Srebrny Księżyc... - Słyszała już o tym stadzie kiedyś od Kalani. - Stado, które wierzy w to że czuwa nad nimi księżyc. -Dokończyła gdy zdołała sobie poskładać do kupy informacje.


RE: Obrzeża Śnieżnego Lasu - Serret - 11-12-2015

Kotka postawiła swe czarne radary.
- Tak jest! - oznajmiła, wciąż radosna jak zawsze. - A ty jesteś drugim samotnym sępem, którego ostatnio spotykam.
Nawet coś tak drobnego jak to, że ktoś kojarzył jej stado (które przecież wcale nie było tak mało znane), wprawiało ją w dobry nastrój. Zakładała, że Vult nie należy do żadnego z okolicznych ugrupowań. Szkoda tylko, że jej się nie przedstawiła, bo przez to nie bardzo wiedziała, jak ma się do niej zwracać.
- Musisz mi wybaczyć, chętnie z tobą porozmawiam, ale jakbyśmy mogły przejść parę kroków... Czeka na mnie mój znajomy łuskowiec, Moccorto - wyjaśniła, po czym, nie czekając na odpowiedź, powolnym krokiem zaczęła iść w jego stronę.
Daleko to nie było, właściwie to parę kroków.


RE: Obrzeża Śnieżnego Lasu - Moccorto - 11-12-2015

Wykorzystując okazję i chwilę bezpieczeństwa poszedł się najeść za pobliski dąb gdzie była dość spora kolonia mrówek. Pierwszy raz widział te stworzenia i nie bardzo wiedział jak reagować, komu ufać. Od pamiętnego spotkania ludzi starał się omijać wszystkie stworzenia i pewnie dlatego jeszcze żyje, ale może właśnie nadszedł ten czas gdy los próbuje wskazać mu nową drogę i poznanie tej części świata, której nie zdążyła pokazać mu jego matka.


RE: Obrzeża Śnieżnego Lasu - Vult - 11-12-2015

Cóż za entuzjazm w głosie, zaprawdę fanatyczni to wyznawcy. Będzie miała baczenie na słowa, by nie urazić Serret. Jeszcze mogłoby to skończyć się dla niej nie najlepiej. Gdy mówiła o samotnym sępie nie powiązała tego że mogła być z nim spokrewniona. Sępy zbierają się razem tylko na czas posiłku.
Podążyła powoli za kotką i stanęła nad łuskowcem. Pierwszy raz widziała tego ssaka całkiem ciekawy system obronny. Dotknęłaby łuski na jego ciele ale mogłoby to zostać potraktowane jak atak. Oczami wyobraźni widziała siebie w wdzianku z ochronnych łusek.
- Jestem Vult. -Przedstawiła się w końcu do jego pleców. Wszak był zajęty konsumpcją owadów.


RE: Obrzeża Śnieżnego Lasu - Moccorto - 11-12-2015

Będąc mocno zamyślonym nie zauważył kiedy karakal i sęp znalazły się za nim. Skupiony na uczcie za pomocą swojego długiego języka wyciągał mrówki z mrowiska. Z zamkniętymi oczami rozkoszował się ich smakiem i w mgnieniu oka odzyskał siły. Po wybornej uczcie odwrócił się (aby zobaczyć co się dzieje z kotką i sępem) i zamarł widząc wpatrzonego weń sępa i Serret


RE: Obrzeża Śnieżnego Lasu - Serret - 11-12-2015

Kotka uważnie obserwowała poczynania sępicy, żeby ta przypadkiem nie zrobiła czegoś, co sprawiłoby, że łuskowiec wyzionąłby ducha ze strachu. Poznała tez jej imię - Vult. Postara się zapamiętać, zwłaszcza, że nie było ono trudne, zwłaszcza w porównaniu z Moccorto.
- Vult też cię nie zje - pospieszyła z tym zapewnieniem, jednocześnie rzucając okiem na ptaka.
Nowa znajoma była małomówna, ale to przecież nie znaczy, że miała nieprzyjazne zamiary, prawda? Póki co nic na to nie wskazywało, więc nie było co martwić się na zapas.


RE: Obrzeża Śnieżnego Lasu - Vult - 11-12-2015

Przytaknęła łbem na tą wypowiedź.
- Jestem padlinożercą, nie drapieżnikiem. -Dodała a postawa oraz łagodny ton sugerował by sobie nie przeszkadzał i spokojnie dokończył posiłek.
Vult nie była małomówna, wręcz przeciwnie. Została jednak zmuszona przez okoliczności do większego rozważania wypowiadanych słów.
- Serret, czy księżyc wam pomaga? Z tego też co pamiętam przyjmujecie do stada różne gatunki zwierząt.


RE: Obrzeża Śnieżnego Lasu - Serret - 11-12-2015

- Czy pomaga? Tak, w to właśnie wierzymy - potwierdziła ochoczo. - I owszem, każdy gatunek jest u nas mile widziany, bo to nie gatunek jest dla nas istotny, a to, jaką kto jest osobą. Sama jestem karakalem, jak widzisz, moja podopieczna, Samiya, to serwal... Była hiena, ale dawno jej nie widziałam. Kiedyś też były tygrysy, był nawet jeden ptak, ale nie sęp, tylko że oni odeszli, widać jednak stada nie są dla nich. Łuskowca jeszcze nie było - rozgadała się.
Przy okazji Moccorto mógł dowiedzieć się czegoś o niej i o jej stadzie. Podwójna korzyść.


RE: Obrzeża Śnieżnego Lasu - Moccorto - 11-12-2015

Wspierając się na ogonie stał na tylnych łapkach próbując maksymalnie się wyciągnąć ku niebu. Oczom wszystkich ukazał się gładki brzuszek bez ani jednej łuski i długie oraz bardzo ostre pazury pomagające mu znaleźć pożywienie. Z zaciekawieniem obserwował sępa i słuchał słów Serret.
-Może takie jest moje przeznaczenie?- pomyślał a jak tylko trafiła się chwila postoju w rozmowie, niegrzecznie wtrącił kierując swoje słowa do Vult
-Cześć, jestem Moccorto, Łuskowiec. Miło mi Ciebie poznać, nigdy wcześniej nie widziałem sępa.- w jego głosie było widać przyjaźń, ale był odrobinę drżący, ale to dlatego, że zawsze starał się unikać innych stworzeń.


RE: Obrzeża Śnieżnego Lasu - Vult - 11-12-2015

Otwarta z niej osoba zionąca nieustannym optymizmem. Vult zadumała się nad jej wypowiedzią. Wzrokiem wędrowała to na karakala to na łuskowca.
- Wierzycie... a czy pomógł wam...czy byłby w stanie pomóc...mi? - Zawahała się wylewając niepewnie na głos swoje myśli. Cóż mógłby właściwie zaoferować ptakom? Nie wliczając w to nocne sowy wszystkie inne nocą nie widziały nic. To co dawało światło słoneczne w połączeniu z doskonałym wzrokiem nocą było odbierane. Ciemność kojarzyła się tylko ze strachem i niepewnością o przetrwanie.
Z rozkojarzenia wyrwał ją dźwięk Moccorto.
- Oh. To tak jak ja nie widziałam wcześniej łuskowca. - Rzucił jej się w oczy gładki brzuch i długie zakrzywione pazury. Uniosła trochę szpon do góry jakby chcąc porównać. Jedno skrzydło rozłożyła kikut nieco wyprostowała dla lepszego utrzymania równowagi. Brak skrzydła również przekładał się na trudność w utrzymaniu odpowiedniej pozycji i nie obalenia się.


RE: Obrzeża Śnieżnego Lasu - Serret - 12-12-2015

Kotkę ucieszyło, że Moccorto otworzył się choćby na tyle, by być w stanie przywitać się z Vult. Widać udało mu się zrozumieć, że nic mu nie grozi ze strony sępicy.
Następnie to na niej zawiesiła wzrok i wtedy już karakalka przestała być tym niezmąconym wulkanem radości. Nowa znajoma zadała jej trudne pytanie, dotykające poważnych kwestii. Serret nie wiedziała, czy tamta miała na myśli utratę skrzydła (ptak sprawiał wrażenie, jakby dopiero od niedawna był tak okaleczony), czy też może chodziło o coś zupełnie innego.
- Księżyc nie jest magiczną istotą spełniającą życzenia. Udziela on łask wtedy, kiedy uzna, że jest to właściwe. Natura rządzi się swoimi prawami, wszystko musi pozostawać w równowadze...
Cień uśmiechu przemknął przez koci pysk.
- Ale nie zaszkodzi zapytać. Poprosić. Zawsze można poprosić. W czym leży twój problem, Vult? Możesz się nim podzielić?


RE: Obrzeża Śnieżnego Lasu - Vult - 12-12-2015

Czyżby wprawiła ją w zakłopotanie? Zadała chyba zbyt osobiste pytanie. Westchnęła cicho i przysiadła. Księżyc udziela łask, ale jakiego rodzaju? W to, że jej magicznym sposobem odrośnie skrzydło nie wierzyła i nawet przez myśl nie przyszła jej taka nadzieja. Bardziej szukała ukojenia i spokoju ducha.
- W jaki sposób Księżyc zsyła laski dla ptaków? -Starała się logicznie zrozumieć istotę wiary w okrągłą tarcze na niebie. Jak dotąd zdanie o fanatyzmie się nie zmieniło.


RE: Obrzeża Śnieżnego Lasu - Serret - 13-12-2015

- Wybacz, ale nie potrafię ci na to odpowiedzieć z całą pewnością, a nie chcę wprowadzać cię w błąd. Jak mówiłam, dotychczas był u nas jeden ptak, ale zaginął niedługo po dołączeniu do stada.
Zastanawiała się jeszcze przez chwilę, by następnie dodać:
- Musiałabyś porozmawiać z naszą kapłanką.
Serret nie wątpiła, że Jasnowłosa zna odpowiedź na każde, nawet najbardziej nurtujące pytanie, choć czasem wymagały one więcej czasu do namysłu.


RE: Obrzeża Śnieżnego Lasu - Vult - 13-12-2015

Pokiwała głowa jakby w zrozumieniu choć dla niej to była abstrakcja. Należeć do wierzącego ugrupowania i nie znać jej dogmatów. Wstyd.
Był ptak i zaginął, jeśli był niewielkich rozmiarów prawdopodobnie padł ofiarą drapieżnika. I tyle było z łaski księżyca dla tej ptaszyny.
Musi kiedyś spotkać tą cała kapłankę, może ona da jaśniejsze odpowiedzi. W końcu miała zdobyć wiedze na temat tutejszych stad. Wydaje się to jednak być bardziej skomplikowane niż myślała. Do tego miała znaczne utrudnienia w podróży.
Chrząknęła jakby chcąc już zmienić temat jednakże nic nie przychodziło jej do głowy by powiedzieć.


RE: Obrzeża Śnieżnego Lasu - Moccorto - 13-12-2015

Widząc, że temat trochę przycichł, skorzystał z okazji i skierował swoje słowa w kierunku Serret
-Jak sądzisz, czy takie stworzenie jak ja mogłoby znaleźć miejsce w Twoim stadzie?-opierając się nadal na ogonie zerkał na kotkę licząc w głębi serca, że znajdą się w jej stadzie stworzenia, które pokażą mu to czego nie zdążyła pokazać mu jego matka.