Czy się nadaję? - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Czy się nadaję? (/showthread.php?tid=1679) Strony:
1
2
|
RE: Czy się nadaję? - Kahawian - 26-04-2016 // Dziękuję :) // Pokręcił łbem w odpowiedzi. - Nie, umiejętności Runy sprawdzi Maya. Ona odpowiada za lwice, ja za samców. Być może niedługo ktoś jeszcze będzie trenował młodych. Być może miał na to nawet pomysł, ale chciał mieć pewność co do swojego osądu i co do umiejętności tego lwa. Z pewnością nie zgodzi się, by uczył lwiątka ktoś, kto się do tego po prostu nie nadawał. - Reszta spostrzeżeń się zgadza. Przyda ci się taki trening, nawet z czystej ciekawości. Rdzawe uszy uniosły się w wyrazie zaciekawienia i nutki zaskoczenia, gdy Makari wspomniał o leczeniu. - Nie widzę powodów przeciwko. Zapewne wiesz, że Damaja również uczy się na medyka... pogadaj z nim. Może to i...- zrezygnował z wypowiedzenia tego, co cisnęło mu się na język - jest uparty i niemiły, ale z tego co się orientuję, sporo umie. Może zgodziłby się też powiedzieć coś od siebie, nie zaszkodzi spróbować. RE: Czy się nadaję? - Makari - 28-04-2016 To było zrozumiałe, że lwy i lwice przechodzą osobne testy. Każdy z nich miał inne umiejętności wynikające z płci i budowy. Pokiwał tylko łbem, że rozumie. Natomiast bardziej zainteresował go temat Damaji. - Obilo mi się o uszy - powiedział zgodnie z prawdą, gdzieś kiedyś ktoś mu o tym powiedział, ale nie przywiązywal do tej informacji zbyt dużej uwagi. - Faktycznie nie jest zbyt przyjacielski, ale pewnie niedługo będziemy dzielić grotę. Dobrze by było się z nim jakoś zaprzyajźnić, choć to pewnie będzie trudne - nie znał dokładnie lwa spotkał do raz i pierwsze wrażenie nie powaliło samca, jednak Makari lubił wyzwania, a zyskanie aprobaty Damaji było i to nie łątwym. RE: Czy się nadaję? - Kahawian - 29-04-2016 Rudy z trudem stłumił chęć parsknięcia śmiechem - niemniej jednak na krótką chwilę uciekł wzrokiem, a kąciki pyska mimowolnie uniosły się w rozbawieniu. Znał Damaję od urodzenia... wiedział nawet więcej, niż zielonooki mógł się domyślać. I doskonale wiedział, że to co postawił sobie za cel Makari, będzie bardzo trudne. - Będzie. Musisz być cierpliwy... z resztą, potraktuj to jako dobre ćwiczenie. Jako strażnik również nie raz będziesz musiał się tym wykazać. Był dopiero na samym początku swej drogi z lecznictwem i zajmie mu ona z pewnością kilka lat... a strażnikiem zostanie zapewne już za kilka miesięcy. - Jakieś jeszcze pytania? RE: Czy się nadaję? - Makari - 30-04-2016 Makariemu również uśmiech cisnął się na pysk, dobrze będzie jak Damaja będzie go tolerował. Lew średnio liczył na przyjaźń z nim, ale kto wie może mu się uda. - Grunt to wiara w siebie... Jak ja się cieszę, że nie można zabijać wzrokiem - powiedział, gdy uśmiech opuśił jego wargi. Naprawdę, naprawdę się cieszył z tego faktu. Inaczej już by był martwy. Ta pogarda w oczach i zamknięcie w sobie. Lew wyczuł, że on taki nie jest, został zraniony. Ten fakt dawał mu taryfę ulgową, Makari wie jak to jest i również sam niegdyś się tak czuł, ale pomimo, że to dalej gdzieś w nim siedzi rozwiązał już ten problem i nie dusi go w sobie. - To chyba wszystko - powiedział beznamiętnie. - Żaden zestaw pytań nie przygotuje mnie na Damaję, nie? - znów się uśmiechnął, zdawał sobie sprawę, że to może być najtrudniejsze co w życiu przyjdzie mu zrobić, ale nie zamierzał się poddać. RE: Czy się nadaję? - Kahawian - 02-05-2016 Przekręcił łeb w chwili zamyślenia. - Widzisz Makari, samym wzrokiem zabijać nie możesz. Ale możesz kogoś sobie podporządkować i rozproszyć wystarczająco, by go zabić. A więc możesz to wykorzystać... a to już jest coś. Przyciągające i unieruchamiające spojrzenie, które zdawało się zduszać, oplatać postać, która dała się w nie wplątać. Spojrzenie, które powodowało, że język stawał się niezdolny do kształtowania słów, płuca zapomniały o swojej funkcji, a łapy stawały się ciężkie niczym mokry kawał drewna. To wszystko wystarczało, by wyprowadzić przeciwnika z równowagi. Pędzel ogona śmignął w powietrzu, gdy samiec przerzucił ciężar cielska na drugą przednią łapę, a krótkie skinięcie łbem jako pierwsze posłużyło niebieskookiemu za odpowiedź. - Nie, nikt ani nic cię nie przygotuje... a poza tym, nie ma to sensu. Damaja jest zmienny i jeżeli na coś się uprze, to rzadko kiedy zmienia swoje zdanie. I nie przejmuj się jego jęczeniem, to normalne. W końcu krótki, rozbawiony śmiech uciekł zza kremowych warg. - Ale to dobry dzieciak. W każdym razie Makari, nie daj się spławić i rób swoje. Dam ci znać, kiedy zaczniemy test. A teraz... wracam do roboty. Uważaj na siebie. Pożegnał młodzika krótkim skinięciem łba, po czym równym truchtem ruszył w swoją stronę. z.t |