Jaskinia we wnętrzu góry - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171) +--- Dział: Kilimandżaro (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=80) +--- Wątek: Jaskinia we wnętrzu góry (/showthread.php?tid=1693) |
RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Kumeza - 19-03-2014 Otworzyła oczy nieco szerzej i uszy podniosła słysząc komplement jaki zaserwował jej Shyeiro. Zaraz jednak uśmiechnęła się wzdychając jednocześnie. - Dziękuję - odparła, bo przecież z grzeczności nie zaprzeczy ani nie potwierdzi, zresztą nie jej oceniać tak prawdę powiedziawszy. On wpatrywał się w Kumezę, zaś Kumeza patrzyła na Shyeiro coraz to bardziej marszcząc brwi. Nie wyglądała jednak na złą, tylko na zakłopotaną. - Przytułku dla chorych? - Zamrugała. Chyba jeszcze nigdy nie spotkała się z czymś takim. Jak mógł wyglądać taki przytułek? - To z pewnością. Chociaż łatwiej by było, gdybyś miał jakiegoś towarzysza - oznajmiła. - Tak to rzeczywiście musiałeś polować sam, choć mogłeś się nadwyrężyć. Zrozumiała więc, że oko młodszego nieco lwiaka jest ślepe. Domyślała się tego, gdy pierwszy raz zwróciła uwagę na zamgloną źrenicę i tęczówkę. Teraz Shyeiro dał jej to do zrozumienia. - I co? Jest trudniej? RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Shyeiro - 20-03-2014 - Nie ma sprawy.- odparł, po czym wyszczerzył zęby w uśmiechu i widząc jej zakłopotanie zwrócił wzrok na jedzenie. O tak, żołądek zaczął upominać się o swoje, a on go dodatkowo katuje widokiem świeżego mięsa. - Przytułek, jaskinia, grota, jama, skała, w której jest nagromadzona spora ilość innych chorych kotowatych.- objaśnił pokrótce, co tak na prawdę miał na myśli, po czym zatopił śnieżnobiałe kiełki w nodze zdobyczy, a jednym mocniejszym szarpnięciem łba oderwał złapany kawałek mięsa od ciała. Najpierw przeżuł, nim zdecydował się na odpowiedź. - Gdyby jeszcze ktoś taki był, to pewnie, umiliłoby mi to życie.- tyle, że jego przyjaciele i rodzina albo nie żyją, albo odeszli bez słowa, ale o tym Kumeza nie musi wiedzieć, przecież czerwonogrzywy nie miał na celu użalania się nad sobą. Więc jak samica dokończyła swoją myśl, kiwnął jedynie głową. - Może trochę.- uznał po chwili, ponownie posyłając jej uśmiech, zanim ponownie zatopił zęby w antylopie i jeszcze bardziej ubabrał pysk krwią. Teraz jego uśmiech mógł nie wyglądać już tak pięknie, jak wcześniej.- Chyba byłaś głodna. Więc jedz, Kumezo. RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Kumeza - 20-03-2014 Pokiwała głową na znak, że rozumie. Widząc jak Shyeiro zatapia zęby w zdobyczy i przystępuje do posiłku, Kumeza odruchowo oblizała pysk, poczekała jednak na przyzwolenie z jego strony. Zresztą uważała, że poszkodowany i młodszy do tego powinien zjeść najpierw. - Taki? - Zapytała jakby nie do końca rozumiejąc kogo ma na myśli lew. Domyślała się odpowiedzi ze strony rudzielca, brak oka czy też po prostu ślepota na jedno oko musiała być sporym utrudnieniem. Nie można było zostać na prawdę dobrym łowcą, bo w końcu trzeba mieć sprawne oboje oczu by coś wypatrzeć zanim się to upoluje. - A, tak - pokiwała głową. Przyjęła zaproszenie do posiłku. Odruchowo jak na samotnika przystało wgryzła się od razu w lepszy i duży kawał na zadzie zwierzęcia. Potężnymi szczękami przecięła mięso by za chwilę je oderwać od martwej antylopy. RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Shyeiro - 26-03-2014 Przez dłuższą chwilę milczał, w pełni koncentrując się na jedzeniu. Oblizał dokładnie pysk, kiedy skończył, chociaż i ta czynność nie pozwoliła mu całkowicie pozbyć się posoki z pyska. - Chodziło mi o kogoś, z kim z chęcią spędzałbym czas.- wyjaśnił pokrótce, kładąc się pod ścianą groty. Przez chwilę obserwował Kumezę w skupieniu, czekając, aż i ona skończy posiłek. W międzyczasie deszcz zdążył choć odrobinę ustać i z ulewy, zrobiła się zaledwie mżawka. - Może jak jeszcze trochę poczekamy, zupełnie przestanie padać.- stwierdził, dzieląc się przy tym swoim postrzeżeniem z towarzyszką.- Może znajdziemy coś do picia, czy wolisz odpocząć?- oh tak, wybór ostateczny należał do samicy, a on, jako ten prowizoryczny dżentelmen miał zamiar uszanować jej wybór i postawić go ponad pragnienie. Oczywiście, obydwoje mogli się rozejść, ale towarzystwo fioletowookiej wyjątkowo przypadło mu do gustu. RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Kumeza - 27-03-2014 Najadła się. Ot zwyczajem samotnika po prostu napełniła brzuch szybkimi i sporymi kęsami mięsa, co oczywiście spowodowało nagłe poczucie obciążenia jak i senności. Kumeza marzyła teraz o tym, by położyć się w ciszy i uciąć sobie poobiednią drzemkę jak na lwa przystało. Uczyniła więc podobnie do swojego towarzysza, ułożyła się pod jedną ze ścian, przeciągnęła się i ziewnęła wyrażając tym samym swoje rozleniwienie. - Chyba nie powinieneś musieć daleko szukać tej wody. Niewiele ci to zajmie. - Miała na myśli oczywiście deszczówkę, wbrew pozorom to zbawienna rzecz taka kałuża wody podczas gdy nie ma nic innego do picia a w pysku suszy. Poza tym niedawno padało całkiem mocno. Wody powinno być pod dostatkiem. - Za dobrze mi tu by jak na razie się ruszyć - sapnęła. Ułożyła się na boku rozciągając przy tym. RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Shyeiro - 29-03-2014 - Wydaję mi się, że mała kałuża nie zaspokoi mojego pragnienia.- mruknął, nieco rozbawiony, po czym niechętnie się podniósł. - To odpocznij, ja za chwilę wrócę.- dodał po chwili, widząc- że deszcz już zupełnie ustał. Mimo to chmury nadal były ciemne, więc oznaczało to, iż za niedługo znów zacznie padać. Musiał się więc spieszyć. Puścił oko Kumezie, po czym opuścił grotę. //zt RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Kumeza - 07-06-2014 Po dłuższym oczekiwaniu na lwa zdała sobie sprawę z tego, że samiec zapewne nie wróci. Może zapomniał o niej? A może stało mu sie coś? Och, Kumeza by sobie nie wybaczyła, gdyby został ranny albo gorzej podczas gdy mogła ruszyć w ślad za nim. Teraz jednak minęło sporo czasu, a ona nie zamierzała spędzać w jaskini całego życia. Nie dołączył do niej ani Shyeiro ani Gordon, więc zwieszając smutno łeb wyszła z jaskini. zt RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Tosa - 30-12-2014 Po kilkuminutowej, spokojnej podróży znaleźli się na miejscu. Tosa przystanął chwilę, pozwalając młodemu na dokładne przyjrzenie się jej wnętrzu. Tak jak zapamiętał. Półki, liczne ślady pazurów i malowidła, dzieła dwunogów. Nie mógł powstrzymać cichego pomruku zadowolenia. Może był tu zawsze sam w kompletnej ciszy, ale nigdy mu się nie nudziło. W końcu ruszył i położył młodzika na jednej z większych półek, którą wcześniej wymościł sobie mchem. Była idealna. Jednocześnie doskonale było widoczne wejście dla tego, kto tam leżał. Dla kogoś, kto wszedłby do jaskini, pozostałby dla niego lub niej niewidoczny. No i te ślady na ścianie.. -I jak ci się podoba? Głos samca szybko zniknął w jaskini. Idealnie. RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Koho - 30-12-2014 Trochę pojękiwał niesiony przez Tosę. To wciąż nie było miłe doświadczenie, wciąż wszystko zbytnio go bolało. Na szczęście tym razem wędrówka była jednak dużo krótsza niż wtedy, gdy niósł go Kahawian. Rany wciąż świeże na szczęście się nie otwierały, ale na słońcu zdecydowanie ściągnęłyby mnóstwo much i komarów. - Uch - sapnął gdy został położony, ale na szczęście tym razem leżał na miękkim legowisku, trochę za dużym jak dla jednego lwiątka, ale co będzie narzekać? Teraz było mu znacznie wygodniej niż wcześniej. Co było ważne zważywszy, że będzie musiał leżeć jeszcze przez całą porę deszczową. Tak powiedział Derion, więc pewnie tak właśnie będzie. Dopiero, gdy dobrze się ułożył rozejrzał się dookoła. Pokiwał głową z uznaniem. - Fajnie tu - powiedział. RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Tosa - 30-12-2014 Zamruczał zadowolony i odsunął się kawałek. -Całe szczęście, bo niestety trochę czasu tu spędzisz. Teraz jest za gorąco,następnie będzie trochę spokojniej... potem będzie padać... Po krótkim rozejrzeniu się, wskoczył na półkę znajdują się po sąsiedzku z tą, na której leżał Koho. Położył się na niej w miarę wygodnie, z pyskiem zwróconym w stronę młodego. - Umiesz polować, tropić? Zastanawiało go, ile będzie musiał fioletowookiego uczyć od podstaw, a ile już będzie musiał jedynie kontynuować. Nie będzie miał zbyt wiele czasu, zanim ten osiągnie dorosłość. Lwiątka w jego wieku zaczynają intensywny trening... Musiał na spokojnie pomyśleć, jak to zaplanować. //krótki post, bo za bardzo nie miałam co opisywać. xD // RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Koho - 31-12-2014 - Nie zrozum mnie źle - sapnął a potem ziewnął. Chyba teraz zmęczenie będzie przychodzić częściej niż młody się spodziewa. - Bo jest tu fajnie, ale wcale nie cieszy mnie spędzenie tyle czasu w jednym miejscu - dokończył za chwilę. Czuł jak sen powoli go morzy, ogólne zmęczenie wciąż nie opuściło małego, lwiego ciałka. Przeciągnął się, ale na prawdę leciutko. Trochę obawiał się, że mógłby naruszyć rany, ale poza tym nadal wszystko go bolało. Mięśnie miał wciąż trochę zesztywniałe, ale to zapewne wkrótce przejdzie. Na następne pytanie podniósł nieco wzrok i nadstawił uszy. Pomyślał przez chwilę. - Tak, coś tam umiem - odparł. - Ale niewiele. Przeżyłem całkiem sam tydzień - dodał. No tak, gdy zachodziła potrzeba udało mu się czasem upolować mysz, albo czasami znajdował po prostu porzucone resztki, ale zawsze było tego niewiele. Jednak nie wychudł całkiem. Nie błąkał się przecież aż tak długo. Ale fakt faktem, nie umiał za wiele. Lwioziemcy nie uczyli jeszcze młodych tej sztuki, gdy on był w stadzie. RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Tosa - 31-12-2014 Skrzywił się lekko. -Chyba źle to ująłem... to oczywiste, że nie spędzisz kilku czy kilkunastu dni pod rząd nie wychodząc na zewnątrz. Chodziło mi o to, żebyś się nie czuł źle gdy przez kilka, czasami kilkanaście godzin szedł na polowanie czy coś w tym stylu. Wiesz, czy nie za chłodno, ciemno i tak dalej. Lwisko stłumiło potężne ziewnięcie które coraz bardziej dawało o sobie znać. Był zmęczony, podejrzewał że młody też. Pewnie porozmawiają jeszcze trochę i potem zasną... w zasadzie to była pora drzemek. Przez dłuższą chwilę milczał po tym, co powiedział mu Koho. -No dobrze... jak poczujesz się lepiej, zaczniemy od tropienia, to podstawa. Potem będziemy zwiększać tempo. Szaroniebieskie oczy zmierzyły lwiątko, po czym Tosa uśmiechnął się minimalnie. - I tak miałeś spore szczęście. Zazwyczaj lwiątka mają znacznie większego pecha, zwłaszcza gdy trafiają na inne stada. Tydzień to długo.. więc możesz być z siebie zadowolony. W końcu westchnął ciężko i nieco zacisnął rogalik, w kształcie którego leżał. -A teraz obaj powinniśmy odpocząć. A więc... dobranoc. RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Koho - 02-01-2015 - Rozumiem - odparł Tobo, ale i tak nie czuł się dobrze z tymi zapewnieniami. Jednak nic nie mógł na to poradzić i całkowicie był zdany tylko na innych. Musiał się słuchać. Podniósł wzrok na Tosę, kiedy ten wspomniał o polowaniu. Tobo nigdy nie myślał o tym w ten sposób. W sensie, że dokonał czegoś, z czego powinien być dumny. Nie wiedział, że przeżycie tygodnia to wyczyn dla lwiątka. Uśmiechnął się kącikiem pyszczka, ale bardzo delikatnie. Można powiedzieć, że wreszcie usłyszał coś, do czego mógł się uśmiechnąć choć trochę. Potem dorosły lew zawyrokował o tym, że trzeba iść spać. W zasadzie Koho nie miał nic przeciw temu, nadal czuł się zmęczony, to znaczy odkąd jest taki pokiereszowany czuje się tak znacznie częściej. Niemniej uśmiechało mu się to, więc ułożył się w miarę wygodnie i położył pyszczek na łapach. - Dobranoc - odparł. RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Tosa - 02-01-2015 Zaśnięcie nie trwało zbyt długo. Ale sen który zasnuł powieki obu lwów trwał rozkoszne kilka godzin. Tosa obudził na moment Koho, dając znać, że wychodzi na polowanie. Wrócił dosyć wcześnie- migrujące stada obrały trasę przez sawannę u podnóża Kilimandżaro. Upolowanie osamotnionego, młodego cielaka impali nie było zbyt trudne. Nigdzie nie widział matki... pościg nie trwał zbyt długo. I tak praktycznie upłynął miesiąc. Zdołali nawet ustalić swoistą rutynę. Złotogrzywy opuszczał grotę wczesnym rankiem na szybkie polowanie, trening i sprawdzenie granic swojego niewielkiego terytorium. Potem w zależności od pogody, albo znosił fioletowookiego na dół, bądź też gdy padało, przynosił wszystko na górę. Zdołał już się przyzwyczaić do nowych obowiązków i towarzystwa. I szczerze powiedziawszy... odpowiadało mu to. Nieco inaczej było dzisiaj. Tosa wrócił zmęczony, wybrudzony, obity i jedynie z fragmentem udźca gazeli, którą udało mu się upolować. Lampartów było w okolicy sporo, ale wcześniej nigdy nie odważyły się do niego zbliżyć. Tym razem nie dość, że jeden sobie na to pozwolił, to i jeszcze zabrał obiad z jego kryjówki. Tylko ten kawał który trzymał w zębach udało mu się wyrwać z cielska, które ten wwindował na drzewo. Z marnym efektem zmusił się do powitalnego uśmiechu w stronę młodego, po czym położył mięso przed jego nosem. Sam skoczył na półkę obok. W ramach wyjaśnienia rzucił jedno słowo: -Lampart. RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Koho - 02-01-2015 Mijał dzień za dniem, każdy praktycznie taki sam. Pobudka, jedzenie, zażywanie świeżego powietrza pod okiem Tosy, powrót do jaskini i sen. Rany zaczęły się goić, z każdym dniem przynosiły coraz mniej bólu i coraz więcej Tobo mógł ruszać się o własnych siłach. Odpoczął, ale jeszcze trochę minie, zanim w pełni odzyska sprawność. I tak minął cały miesiąc. Tobo już sam poruszał się po jaskini, codziennie poświęcał czas na rozciąganie mięśni, żeby się nie zasiedzieć. Chodził nawet na patrole z Tosą i trenował pod jego okiem. Na prawdę czuł się coraz lepiej, siły mu powoli wracały. Tego dnia Tobo nie próżnował. Obudził się rano i czekając na posiłek nie próżnował, postanowił trenować ciosy łapami na skórze po antylopie z jakiegoś poprzedniego posiłku. W zasadzie była to też dla niego dobra forma zabawy, choć w wyobraźni widział jak smaga łapkami zarówno Frigg jak i Ragnara. Nienawiść do nich wciąż mu nie przeszła, a wręcz rosła z każdym dniem. Trenował uważając jednak, żeby rany za bardzo się nie odezwały, ale na skórze było widać już ślady pazurów młodzika. Czekał cierpliwie na Tosę, zerkając co chwilę w stronę wyjścia z jaskini, aż wreszcie się doczekał. Szybko zauważył, że samiec nie jest w dobrym humorze i dostrzegł też, że przyniósł nieco mniej jedzenia niż zwykle. - Co się stało papciu? - Wymsknęło mu się, ale Tosa szybko wyjaśnił co się stało. Fuknął opierając się łapkami o kamień, na którym leżała skóra antylopy. - Musiał być silny, skoro zalazł ci za skórę. - Powiedział podchodząc do udźca antylopy. |