Gdzieś w terenie SK, niedaleko Wodospadu Szczęścia - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Gdzieś w terenie SK, niedaleko Wodospadu Szczęścia (/showthread.php?tid=1826) Strony:
1
2
|
RE: Gdzieś w terenie SK, niedaleko Wodospadu Szczęścia - Asura - 08-08-2016 A (nie bardzo) biedny Asu oczywiście nic sobie z tego nie robił. Doszło do tego, że aż musiał zatknąć sobie dziób jedną z łap słuchając mimo wszystko uważnie cioci Sami. Ale oczywiście, zanim jego głupawka wbiła na wyższy level, musiał się rozłożyć na trawie najwygodniej jak tylko mógł i wywalić nogi do tyłu. Właśnie mniej więcej wtedy jego ogon zaczął tańczyć makarenę. Uspokajał się jednak bardzo powoli, po gdy wiatr zawiał raz, drugi, dostarczył do jego łba nieco powietrza, które wlatując jednym uchem wypadało przez drugie i schłodziło momentalnie jego temperament. Normalnie to może i by na to nie pozwolił, ale basta. Co jak co ale na wciąganie tego typu informacji nie był aż tak oporny jak na takie o ehm... ziółkach. Chociaż... -Chce wiedzieć jak karkale ptaszki łapajo! Wdarł się właśnie wtedy kiedy ciocia przestała mówić. -A tego... tych zwierzątek to nie boli? A tegoo, zabijemy coś dzisiaj? ... Aa jakiego zwierza sszukamy? Z serii tysiąca pytań na minutę. RE: Gdzieś w terenie SK, niedaleko Wodospadu Szczęścia - Serret - 09-08-2016 // Przepraszam za nieobecność, miałam za dużo wątków naraz. // Karakalka chwilowo się wycofała. Uśmiechała się pod nosem, czujnie obserwując każde młode. Lecz najwięcej uwagi poświęcała najstarszej z obecnych, to jest swojej kochanej Sami. Ależ ona świetnie sobie radziła z dziećmi, no no, sama była teraz nazywana ciocią... Serret rozpierała duma. Jeszcze bardziej dumna by była, gdyby serwalka doczekała się własnego potomstwa, a nie mamkowała lwiątkom, ale czyż można było mieć do niej o to pretensje...? Czarnoucha robiła dokładnie to samo, co nie zmienia faktu, że niezwykle by ją cieszyło, gdyby mogła niańczyć serwalątka, o, i je można by uczyć polowania od początku do końca. Będzie trzeba o tym porozmawiać z zielonooką, choć może nie w tej chwili. Tylko skąd tu wziąć odpowiedniego kawalera...? Jako że mistyczka była przedstawicielką płci pięknej, to nie dotyczył jej problemy z niemożnością robienia dwóch rzeczy naraz. Przeciwnie, mogła sobie dyskretnie myć pyszczek łapką, rozmyślać o świetlanej przyszłości Samiyi i jednocześnie pilnować młodych. Wreszcie postawiła uszy i wyszła do pozostałych, obejmując ich niejako rozczulonym spojrzeniem. Urocze towarzystwo! Zbliżyła się do rezolutnego samczyka, by lekko nachylić przed nim łeb. Już niedługo nie będzie musiała tego robić, bo ich pyski będą się znajdować na tej samej wysokości. - Na pewno nie są wtedy jak głośno - odpowiedziała Asurze z śmiechem. - Szukamy takich zwierzątek, które jesteście w stanie złapać. I trzeba je zabijać tak szybko, żeby jak najkrócej je bolało. Nie jesteśmy dzikusami jak niektóre lwy, a polujemy, żeby samemu przeżyć - wyjaśniała cierpliwie. RE: Gdzieś w terenie SK, niedaleko Wodospadu Szczęścia - Samiya - 15-08-2016 Samiya uśmiechnęła się, widząc zaangażowanie Nym. Lwiczka od razu posłuchała słów serwalki, co oczywiście ją zadowoliło. Widać było, że małej zależało na nauce i kształceniu, więc jeżeli tylko wytrwa w takim nastawieniu, w przyszłości może się okazać naprawdę cennym członkiem stada. A przede wszystkim sumiennym przyjacielem. Za to jej brat stanowił jej przeciwieństwo, jednak patrząc na jego wygłupy, Sami również się uśmiechnęła. Serwalka przytaknęła słowom własnej cioci. -Boli, i właśnie dlatego trzeba je szybko zabijać, tak jak mówi ciocia Serret. Nie powinniśmy im zadawać niepotrzebnego bólu. Och, taka była po prostu kolej rzeczy. Jedni umierali, by mogli żyć inni. Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim Kręgu Życia, czyż nie? Sami również postawiła uszy i zaczęła węszyć w powietrzu, do tego rozglądając się czujnie. Krzyki Asury pewnie wypłoszyły część zwierzyny, ale być może ostało się tu cokolwiek? Jest! Na pobliskim drzewie, znajdującym się od nich w odległości zaledwie paru metrów, na grubej gałęzi, siedział niewielki, szary, niepozorny ptak. -Teraz cisza! - syknęła, patrząc głównie na Asurę. - Widzicie tamtego ptaka? - uniosła łapę, pokazując im kierunek. |