Król Lew PBF
Ocean - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Cmentarzysko Słoni (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=44)
+---- Dział: Skalisko (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=45)
+---- Wątek: Ocean (/showthread.php?tid=2077)

Strony: 1 2 3


RE: Ocean - Mistrz Gry - 05-04-2017

Karakal tak jakby przez chwilę oddalił się w swoje myśli. Zapominając na moment o towarzyszach.
-To tu tu- Rzekł zadowolony  z siebie. Chwile szliśmy do tego miejsca. Nie było odwiedzane przez innych. nie było tu woni lwów.

//piszemy tutaj


RE: Ocean - Dakarai - 18-02-2018

Od pewnego czasu szedł coraz bardziej na zachód bo chciał znaleźć brzeg Wielkiej Wody. Uznał, że idąc wzdłuż brzegu w końcu dotrze do jakiegoś ciekawego i dobrze zapowiadającego miejsca. Na chwilę obecną nie do końca wiedział gdzie zgubił te żyzne i ładnie wyglądające tereny z wielką skałą po środku. 
Szeroki błękit rósł coraz bardziej w jego oczach z każdym krokiem, który zbliżał go do brzegu. Coraz lepiej można było poczuć rześkie powietrze. Minął ostrożnie ostre i strome skały aż wreszcie, wiedziony ciekawością, dotarł do plaży, której piach był przyjemnie miękki i ciepły. Szum wody był kojący a jej ogrom wzbudzał wielki respekt w zielonych oczach Dakaraia. Podszedł do pływu i ostrożnie zanurzył przednie łapy. Nawet nie wyobrażał sobie, że to uczucie będzie aż tak przyjemne. Potem odszedł w cień skały. Postanowił odpocząć tu trochę. 



RE: Ocean - Abes - 18-02-2018

/Uwaga treści wulgarne/

Wielka Woda przed mymi oczami zapierała dech w piersiach. W końcu cała ta podróż mogła się skończyć i zaraz będę mógł się do końca swych dni rozkoszować owocami morza i rybami. Nic mnie już nie powstrzyma przed planem a jak się znudzę to no cóż... Będzie trzeba wtedy znaleźć sobie zajęcie jak złapanie szamana na ten tęczowy proszek.
Wszystko zgodnie z planem. Minąć tylko kamienie i można się do woli pluskać. I wtedy zobaczyłem przed sobą coś czego zupełnie się w tym miejscu nie spodziewałem. Brat? To na prawdę był Dakarai? Nie powiem, że się nie ciesze. Bo się ciesze.
Ale.
Kurwa.
Czemu?!
No skurwysyn. Nie dość, że pierwszy dotarł do Wielkiej Wody. To jeszcze do niej pierwszy wlazł. No musiał jebany. Wdech i wydech. Odprowadziłem wzrokiem brata i zacząłem się przeciskać między kamieniami. Przysięgam jak zobaczę, że na dole trzyma złowione ryby to mu pierdolnę.
Szybkim krokiem popędziłem w kierunku brata. Złość szybko zmieniła się w radość dawno niewidzianego krewnego. Jak za dotknięciem magicznej różdżki.
- Co tu robisz?! - Wydarłem się radośnie. - Jesteś jakimś złym charakterem co ma mnie powstrzymać przed życiem nad Wielką Wodą czy co?!


RE: Ocean - Dakarai - 18-02-2018

Tymczasem Daka zdążył już się położyć pod wielkim kamieniem i zrelaksować się w przyjemnym cieniu, powiewem chłodnej bryzy i ciepłem plażowego piasku. Nie w głowie mu były ryby, nawet nie przyszło mu do głowy by łowić tutaj. Żadnej zresztą blisko brzegu nie dostrzegł. 
Kompletnie nie spodziewał się tego co miało nastąpić za chwilę... bo stąd ni zowąd słońce przysłoniła mu wielka ciemna plama, coś czego na początku nie umiał określić bo słońce, które to coś miało za plecami skutecznie oślepiało delikatne oczy piaskowego samca. W końcu nie musiały się przyzwyczajać bo to coś postanowiło wydrzeć się na niego. Podniósł się od razu rozpoznając głos swojego brata i uśmiechnął się szeroko. 
- Raczej co ty tu robisz? - Podniósł lekko głos. - Poszedłeś w totalnie przeciwnym kierunku niż ja! Myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę. 



RE: Ocean - Abes - 18-02-2018

Trzeba było okrążyć go kilka razy by ocenić czy się zmienił a nie zmienił się prawie wcale. Blizn mu nie przybyło właściwie to nie wiem czy miał jakieś wcześniej bo jakoś nie przykładałem do tego większej uwagi. Większy ani mniejszy nie jest. Więc coś tam jadł a co najważniejsze. Żadnej ryby. Wszystkie moje!
To co mówił miało kupę sensu bo racja ruszyłem w innym kierunku ale potem drogę przecięła mi rzeczka.
- A bo to było tak że jak sobie człapałem samotnie po tym świecie to okazało się, że rzeki to w sumie fajne miejsce, kupa jedzenia i zawsze gdzieś płynie. Pokazuje kierunek i jak idziesz przy rzecze to się nigdy nie zgubisz. - Bo tak właśnie było. Do tego rzeki są kręte, czasem wpadają do większej i kierunek podróży się wtedy znacznie zmienia.
- W każdym razie chciałem złowić rybę i odpocząć jakiś długi czas nad Wielką Wodą. Ale mów co ty tu robisz?


RE: Ocean - Dakarai - 24-02-2018

Obserwował Abesa z uwagą gdy ten okrążał go i sobie oglądał. No cóż, dawno się nie widzieli i Daka również chciał się dobrze przypatrzeć by dostrzec różnice od momentu, w którym się rozstali. Ale doszedł chyba do podobnych wniosków, Abes fizycznie niewiele się zmienił. Może minęło zbyt mało czasu by cokolwiek mogło ulec zmianie. 
Słuchał potem historyjki o rzece i kiwał głową ze zrozumieniem i równocześnie przyznając, że to co mówił jego brat na pewno miało sens. W końcu może i szedł wzdłuż rzeki i  ona po prostu skręciła w stronę, z której Abes przyszedł? No grunt, że dzięki temu się spotkali. 
- Ja... hmm... - zamyślił się na moment. - Widzisz, jakiś czas temu trafiłem na piękne sawanny i widziałem tam wielką skałę, ale zboczyłem z drogi i straciłem ją z oczu. Postanowiłem iść wzdłuż brzegu Wielkiej Wody licząc, że natknę się w końcu na drogę do tego miejsca. 
Usiadł sobie wygodnie. 
- Bo widzisz, ja bardzo chciałbym tam osiąść. Na pewno nie brakuje tam jedzenia. Jedną lwicę spotkałem, ale nie była zbyt miła, jednak sądzę, że znajdę tam kilka na prawdę miłych lwic. 



RE: Ocean - Abes - 25-02-2018

Gapiłem się na brata i tak się nawet zacząłem zastanawiać czy on może przypadkiem gdzieś nie umarł w dalekich krainach a tutaj jest tylko zagubionym duchem.
Wiec łapa dotknęła boku brata która była całkowicie realna. No tak, Abes... większa jest szansa, że spotkasz żywego brata niż ducha brata.
- Czyli mówisz że przybyłeś tutaj by sobie założyc harem z ładnymi widokami z wielkiej skały? - No całkiem niczego sobie taki plan. Też bym się czymś takim zajął, miałem nawet gdzieś Komete, która gdzieś polazła ale pewnie się znajdzie niedługo to się pokaże jakiego to ładnego niewolnika można znaleźć w lesie.
- Też jedną lwicę spotkałem, ale ta akurat jest całkiem miła tylko, coś się zgubiła teraz. Ale jak przyjdzie to przedstawie.



RE: Ocean - Dakarai - 25-02-2018

Już nawet chciał pokiwać Abesowi głową ale coś go powstrzymało, no bo nie wszystko się zgadzało w tym co mówił jego brat. Dakarai wcale nie myślał o haremie jako takim. W ogóle nie myślał o stadzie w ten sposób jeszcze, ale faktem było, że powoli zaczynała mu doskwierać samotność. 
- Nie do końca w sumie - odpowiedział - ale to ze skałą i widoczkiem się zgadza. Fajnie by było mieć tam po prostu towarzystwo. Wydaje mi się, że to by było nawet wskazane. Lwica wydaje się być miłym towarzyszem. 
Podrapał się tylną łapą za uchem bo akurat w tym momencie przyleciało jakieś kąśliwe dziadostwo i użarło go za wspomnianym uchem. Dość mocno. Pewnie będzie drapał to kilka dni. 
- A co to za lwica? Nadała by się może do tego planu, no ale pewnie masz już jakiś plan do niej? 



RE: Ocean - Abes - 26-02-2018

Kompletnie nie rozumiem brata, taki kawał ziemi, tak wielkie obszary na polowania pewnie z wielką ilością kopytnych. Tak pewnie nawet bardzo wielką, tutejsze lwy to okropne pierdoły nie mające własnego zdania, ot takie ciepłe kluchy.
Ale nie o tym! Nie rozumiem brata bo mając tak wiele wolnych przestrzeni niezałożenie haremu brzmi jak jakaś herezja!
Zmrużyłem oczy by spojrzeć na niego uważnie jeszcze raz. A może on jest... ten tego? A wspomniał o tym żebym się nie czepiał? Trzeba będzie pod tym kątem trochę Dake poobserwować.
- Tak, lwice są miłe. - Wypaliłem kiedy zdałem sobie sprawę, że za bardzo odpłynąłem w wyobrażeniach o jakiś skrytych sekretach krewnego. W każdym razie mam zamiar wspierać go nawet w najdziwniejszym wyborze.
Odprowadziłem wzrokiem kąśliwe dziadostwo, którego tutaj było pełno, może coś tu zdechło albo ki kij.
- A co do niej to mam plany, oj mam. - I zaśmiałem się najbardziej buracko jak tylko może się zaśmiać lew.


RE: Ocean - Dakarai - 26-02-2018

Oczywista, że nie zamierzał kłócić się w temacie tego czy towarzystwo lwic jest miłe czy nie, Daka nawet nie pomyślałby o tym w ten sam sposób co Abes. Wszystko było w mniemaniu piaskowego w porządku. Co miał się nie zgodzić? Po prostu pokiwał ochoczo głową na stwierdzenie Abesa. 
Trochę szkoda, że miał plany i to chyba było wiadomo jakie, sądząc po chamskim śmiechu brata. Dakarai jedynie przekręcił oczyma uśmiechając się przy tym pobłażliwie. Szkoda, bo sam chciałby spotkać MIŁĄ lwicę, co do której mógłby mieć plany a nie taką rozwydrzoną dziwaczkę jak Inyene. W duchu modlił się by jej więcej nie spotkać. 
- A wiesz? Udało mi już zapoznać kilka osób tutaj - powiedział sympatycznym tonem - i nawet udało mi się zostać papuzim bohaterem. 
I wtedy opowiedział swojemu bratu całe zajście z zieloną papugą i zdychającą matriarchą stada słoni. Wszystko skwitował cierpkim ale nie kryjącym za sobą fałszywej dumy uśmiechem. Nagle przyszedł mu do głowy pewien pomysł. Szturchnął brata łapą w bark. 
- Wiem! Chodź ze mną na sawannę i skałę! Zagarniemy ją sobie.



RE: Ocean - Abes - 26-02-2018

Kiedy brat przewrócił oczami zrobiłem jedynie charakterystyczne dla lwów mojego typu roześmiane "he he he", zamiary były proste i pierwotne więc opisywać ich nie trzeba a wręcz nie należy.
Po historii bycia bohaterem wśród ptaków, obrońcą uciśnionych jajek już roześmiałem się całkiem szczerze, co te ptaki wymyślą by tak lwa ganiać po sawannie i to  jakiego jeszcze z jakiego powodu, dobre sobie.
- A spotkałeś kogoś normalnego w tych stronach chociaż? - Zapytałem z nadzieją, że bratu poszło trochę lepiej niż mi. Gunter i Kometa byli coś specyficznymi stworzeniami jednak.
Dostałem łapą w bark i propozycje w gratisie. Oczy się zaświeciły, uśmiech obnażył kły. Tak, plan był bardzo doby.
- A potem będziemy zrzucać ze skały ciała pokonanych wrogów! - Rozmarzyłem sie to by było coś, walczyć o ziemie potem wyrzucać pokonanych ze skały wprost antylopom na pożarcie, a niech też poczują co znaczy zwycięstwo.
- A ktoś tam w ogóle jest?


RE: Ocean - Dakarai - 27-02-2018

Musiał się teraz głębiej zastanowić nad odpowiedzią i zobrazować sobie kogo spotkał jak do tej pory na swojej drodze. 
Więc tak... kaczka, która twierdzi, że jest trująca, lwiątko, które marzy o zabawie z dwunogami, szalona szamanka, która obraziła się na mnie za to, że nie chcę mieć z nią dzieci po jednej rozmowie, dziwny krótkogrzywy lew, który teatralizował swoją niedolę, zielona papuga, której gniazdo wpadło między słoniowatych żałobników, słonie, które obraziły się na mnie za to, że chciałem uratować gniazdo... czy to byli już wszyscy? - Myślał intensywnie i tak wyliczał sobie w głowie. W końcu dość mocno pokręcił łbem i odchrząknął.
- Obawiam się, że nie - zaprzeczył spokojnym tonem ale z miną wyraźnie zafrapowaną. - Nikogo kogo nazwałbyś przeciętnym albo zwyczajnym. Właściwie sami szaleńcy. 
Nie spodziewał się, że jego brat aż tak ochoczo przystanie na propozycję, ale Dakarai przyjął to ze szczerym i szerokim uśmiechem i łagodnym pełnym zapału spojrzeniem. Kiedyś razem zdołali przeciwstawiać się światu i teraz razem mogą zdobywać szczyty! Bo dlaczego niby nie? 
- Nie sprawdzałem jeszcze - odparł. - Łów te ryby i chodźmy! Nie traćmy czasu.
Otóż wiele można było powiedzieć o Dakaraiu, ale nie to że był pozbawionym ambicji leniem. 



RE: Ocean - Abes - 27-02-2018

Pokiwałem głową ze zrozumieniem, szaleńców było tutaj pełno, może jakieś miejscowe ziółka działały jakoś szczególnie dobrze na miejscową populacje. Albo... Nagle zaświecił w głowie całkiem inny powód takiego czegoś.
Szamani.
To mogło być właśnie to. Teraz mogłoby się udać złapać jakiegoś z tym głupim magicznym proszkiem by spełnić drugi życiową fanaberie.
- A szamana jakiegoś znasz? - Zapytałem trochę tak od czapy, zwyczajnie. Starając się ukryć złe zamiary wycelowane w potencjalnego posiadacza magicznych zdolności.
- No wiesz takiego szamańskiego szamana. - Co miałby magiczny proszek do robienia tęczy!
Podlazłem do brzegu Wielkiej Wody, włożyłem łapę i jak się okazało całkiem ciepła była woda, rybek jednak tuż przy brzegu nie było. Spojrzałem w górę na stalowoszare niebo. No tak, burza. Nie ma co nawet próbować w taką pogodę z czymkolwiek.
- Pogoda się rypła nie ma co. Nic się nie złapie przy takiej, możemy iść. - I teraz tak tknęło, że nie bardzo wiedziałem gdzie. Po drodze jakieś skały były ale czy to były te skały, trudno powiedzieć.


RE: Ocean - Dakarai - 28-02-2018

Pokręcił przecząco głową, bo nie znał żadnego szamana, nie poznał żadnego po drodze i ani jednego w tej krainie. Może było to spowodowane też tym, że po prostu nikogo takiego nie szukał, nikt nie był mu do szczęścia potrzebny i... nagle sobie przypomniał, że chyba jednak! Przerwał kręcenie głowy, otworzył szeroko promiennie oczy i uśmiechnięty pysk wyrzucając z siebie jedynie:
- Aha! Jednak spotkałem! 
Natychmiast wrócił spojrzeniem na Abesa i nie przerywając serdecznego uśmiechu zamierzał mu o tym opowiedzieć, choć wiele do opowiadania nie było.
- To ta niemiła lwica. To znaczy spotkałem jakiś czas temu taką wredną lwicę. Zrugała mnie z dziwnego powodu, ale wcześniej twierdziła, że widzi duchy i z nimi rozmawia - wyjaśnił naprędce spoglądając za Abesa i również dostrzegając burzowe niebo. Jeszcze nie było widać błyskawic ani nie było słychać grzmotów, ale wydawać się mogło, że wiatr nieco się wzmógł. Dodatkowo jego brat sam stwierdził, że pogoda nie nadaje się do połowów. 
- Chyba nie powinniśmy się trzymać kurczowo brzegu - dodał - niebo wygląda groźnie. Idźmy tak by po prostu mieć taflę w zasięgu wzroku, ale coś mi się widzi, że i tak będziemy musieli gdzieś się schować po drodze. 



RE: Ocean - Abes - 01-03-2018

Czasem i w niebo zdarzało mi się spojrzeć z zadumą, tym razem jednak niebo nie spoglądało na mnie jakoś szczególnie przychylnie od wiele warstw wrednego szarostalowego burzowego puchu tylko czekającego na to aż wyjdę na bardziej otwartą przestrzeń by dojebać mi piorunem czy innym biczem natury, który miałby mnie nauczyć pokory. Naiwna natura, prędzej umrę niż dam się...
Nie, jednak jestem pokorny jeżeli chodzi o siłę natury.
- Pogoda się rypła a komary rypią a nie ma gdzie wejść do środka. - Westchnąłem, nie podobał mi się plan wycieczki przez deszcze, burze i zawieje. Ale z drugiej strony to jest najlepsza pogoda do tego typu wypadów. Raz, że nikt nas nie wyczuje bo ani oczy, ani uszy, a już najbardziej węch nie będzie zdradzać naszej pozycji.
A Wielka Woda jednak poza chwilową zadumą nad jej pięknym ogromem nie oferowała nic poza coraz większymi chlapiącymi falami. Czyli jednak ta legenda była prawdą! Ogromny potwór chlapał zwyczajnie tymi masywami wody. Tego bratu nie powiem, nie ma potrzeby by specjalnie go straszyć, młody jest, lwicy nie miał, przestraszy się i ucieknie.
Ale zaraz, lwica. No tak o to zapomniałem zapytać a to było dość ważne.
- A gdzie ona teraz jest? - Zapytałem identyczną tonacją jak wcześniej, tak by jakoś zamaskować pytanie pełne złych zamiarów.
- Bo miałbym do niej pewien niemały interes, szamanów znam mało a potrzebuje od nich czegoś. A, że była i tak wredna to... jeszcze dostanie prezent tak od serca. Tak. Dostanie wpierdol. To może jej się te duchy od razu naprostują. - Tym razem głos zabrzmiał dość groźnie. O i tak właśnie trzeba traktować szamanów, czarodziejów i magiczne wróżki, krótko i treściwie. Aaa... To dlatego na świecie jest tak mało takich dziwactw, muszą być nieźle przetrzebiane przez właściwie wszystko co ma kły i pazury oraz trochę rozumu w głowie.