W poszukiwaniu cienia - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: W poszukiwaniu cienia (/showthread.php?tid=2350) |
RE: W poszukiwaniu cienia - Zenzelé - 31-03-2017 - Słusznie, polowanie jest zajęciem samic - odpowiedziała z bezwstydnie szerokim uśmiechem, bez skrupułów wrzynając się spojrzeniem szeroko rozwartych ślepi w jego oczy. A to że leżała, podczas gdy on stał, wcale jej nie przeszkadzało. Tym wygodniej jej było, przybierając pozę skrytej w buszu kobry, która, chociaż mniejsza od lwa, była równie jak on skuteczna w osiąganiu swoich celów. Prócz tego jeśli tylko miała okazję zgodzić się z czymś, przeciwko czemu buntowała się, kiedy była rozwydrzoną nastolatką, czuła się w jakiś perwersyjny sposób spełniona. - Powinnam więc była zapytać, dlaczego cię zostawiła samego z obiadem, ale już zgadłam, że grasz solo. - Uniosła przelotnie brwi i odwracając głowę, żeby móc spojrzeć na ścianę dżungli, z której niedawno się wyłoniła, westchnęła głęboko. - Więc co z tym zrobisz? - zaczęła cichym, lekko zachrypniętym głosem. Wpatrując się w kołyszącą się na skraju polany roślinność, zdawała się być nieobecna. - Z tym, że jesteś teraz sam? W ten sposób nie zostaniesz zapamiętany. RE: W poszukiwaniu cienia - Belial - 02-04-2017 Co niby odpowiedzieć? Szary sam jeszcze nie miał planu na to wszystko, chociaż już coś powoli zaczęło się układać. Zamyślił się więc na chwilę kierując spojrzenie przed swoje łapy. - Nie jest to proste. - odparł nie podnosząc łba. - samotność nie jest dla mnie, ale nie czuję się też dobrze w wielkiej grupie. Potrzeba mi czegoś między. - dzwignął łeb i spojrzał na nią. - Chciałbym należeć do stada, pomóc utrzymać stado walczyć za ideę... Myślę że to może się udać. - uśmiechnął się lekko. -A ty? Wolisz iść sama przez życie, czy wolisz wędrować w towarzystwie? RE: W poszukiwaniu cienia - Zenzelé - 02-04-2017 - Hm - westchnęła lekko - brzmi jak plan. Idee, idee, idee... wszyscy tylko o tym, jakby w szumie poruszanego wiatrem listowia dżungli, niesionej z podmuchem świeżego powietrza wilgoci, kaprysach przekwitającej roślinności, zapachu zwiastującym zbliżanie się pory suchej, nie było już wszystkiego, co wystarcza do życia. Belial był niewiele młodszy od niej, ale ona zdążyła postarzeć się już po trzykroć. Dawno wypłakawszy wszystkie łzy, czuła, że tym razem mogłaby jeszcze coś z siebie wycisnąć - za jego złotochłopięcą naiwność. Tacy to najlepiej, żeby zdychali młodo - pomyślała, zadzierając łeb i mrużąc oczy, by móc spojrzeć na zarysowaną słońcem sylwetkę lwa. Uśmiechnęła się doń przyjaźnie. - I w bólu. Kiedy jeszcze im się zdawało, że walczą w słusznej sprawie i w imię czegoś tam, co przez całe ich krótkie życie dawało ich płucom siłę do wydzierania z powietrza własnego oddechu, kiedy naprawdę to nie bolało. - Potrzebuję towarzystwa, inaczej bym oszalała już bez reszty - odpowiedziała, zamykając raz lewe, raz prawe oko, kiedy słońce wychylało się po tej lub tamtej stronie Beliala. - Nie gardzę też ofertami, zwykłam każdą uczciwie rozważać. Oportunizm. W pełnej krasie. RE: W poszukiwaniu cienia - Belial - 02-04-2017 Był zmęczony i chętnie by się położył, jednak rozmowa z lwicą, która zdecydowanie nie była ciepłą kluchą jakich wiele, dawała mu nadzieję że nie będzie nudno... Mimo wszystko był obojętny na wszystko, wypowiadał się bez większych uczuć gdyby to wszystko było tylko snem. - potrzebne Ci towarzystwo, nie gardzisz ofertami... Gadasz jakbyś szukała stada... - przerwał nagle i uśmiechnął się gdy dostanę jej słów dopasował inne wyjaśnienie. - Albo samca... Zabawne... - znów spojrzał gdzieś w dal znużony. RE: W poszukiwaniu cienia - Zenzelé - 02-04-2017 Spuściła głowę i przycisnęła brodę do piersi, by zdusić, niezbyt skutecznie, parsknięcie niedowierzania w odpowiedzi na pierwszą z konkluzji Beliala. Słysząc drugą, odparła: - Już prędzej, mistrzu, ale gdybym miała swoją chuć w tak głębokim poważaniu, tych kolców nie wyciągałbyś mi z nosa, ale z... doprawdy piękny dzień na rozważanie moich zapatrywań na prokreację - skonkludowała lekkim tonem, z aprobatą przytakując sobie głową, kiedy odwracała ją, by móc wymalować sobie przed oczyma panoramiczny obraz ślicznej okolicy, której oglądu do tej pory zaniechała na rzecz utrzymywania kontaktu wzrokowego z rozmówcą. Ten wydał się już niekoniecznym, kiedy Belial sam zrezygnował z przyglądania się Jaszczurce i wybrał niedookreśloną dal na odbiorcę swoich dedukcji. Lwica westchnęła przez szeroko rozdęte nozdrza. Senny ton Beliala nie umknął jej uwadze, jego coraz mniejsze zainteresowanie rozmową idące za tym - zdało jej się, również, dlatego, nie poczuwszy się w obowiązku do ciągnięcia tematu, z pozycji półleżącej, wygodniejszej podczas konwersacji, przeszła do leżenia na płask. Wyciągnęła po jednej stronie wszystkie łapy, umościła łeb w trawie. Jej bok uniósł się i opadł, a trawa przy nosie zafalowała, pchnięta długim wydechem. RE: W poszukiwaniu cienia - Belial - 02-04-2017 Nie wszystko co powierzchowne jest prawdziwe, wiedział to, więc wredny ton lwicy nie wkurzył go, jedynie wzmacniał ciekawość... - prokreacja... - powtórzył. - z miłością jest tyle problemów, wyrzeczeń... Prokreacja jest przyjemna w swojej prostocie. - wstał z siadu i przeciągnął się... Trzeba było się rozruszać bo marszczenie brwi przez blask słońca tylko usypiało samca. Podszedł do lwicy bliżej i opuścił łeb by móc znów spojrzeć w jej oczy z bliska... - oboje mamy szczęście w takim razie... Ty masz "kolce z głowy" a ja mam z kim zjeść... - nie mówił w prost ale chyba dość jasno się wyraził. - i jeśli nie przeszkadza ci smarkaty gnojek to składam propozycję... - uśmiechnął się cwaniacko - zapraszam na kolację... Jeszcze chwila i na niebo wleje się czerwień... A jak już wspomniałaś "oszalejesz bez towarzystwa" RE: W poszukiwaniu cienia - Zenzelé - 07-04-2017 /dziękuję za cierpliwość, dobry człowieku Kiedy do niej podszedł, podniosła z ziemi łeb i odwzajemniła hardość jego wbitego w swoje ślepia spojrzenia. Jej ogon walił wtedy w ziemię raz po raz, trudno orzec, czy przepędzając muchy, czy wyrażając jedną z wielu irytacji, które ją wtedy dręczyły. Wątpliwości więc albo rozwiał, albo namnożył wykwitły na jej pysku uśmiech - to pozostawało do interpretacji własnej. Dość powiedzieć, że uśmiech sam w sobie był uprzejmy, tylko ten ogon...? - Mam przyznać, że przeszły mi już nudności? - zapytała lekkim tonem i uniosła wysoko brwi. Jej gotowy w jednej chwili przeobrazić się z jednego wyrazu w drugi, pełen min na każdą okazję pysk oświetlił gorący prążek światła padającego zza ucha Beliala. W jego blasku para źrenic Jaszczurki zmniejszyła się do rozmiaru główki od szpilki. - A może zamiast po raz trzeci nie reagować na twoje coooraz to odważniejsze zaprosiny na obiad, od razu przyznać, że tak naprawdę i o posiłku z tobą, i o swojej chuci mam takie samo zdanie - jest mi wszystko jedno... - Rozdziawiła szeroko pysk, biorąc bardzo głęboki wdech, jakby szykowała się do długiej tyrady słownej. Zrezygnowała. Dodała przy końcu długiego wydechu, kiedy patrzyła gdzieś w dal, obok Beliala: - Chyba mnie przyłapałeś, widzisz. Zarzuciła łeb na bok, a za nim dźwignęła z ziemi ociężałe cielsko. Belial ją do czegoś zmusił. Drgnęło w niej. Coś. Coś małego. Może to, co do tej pory zwykła rzucać ochrypłym głosem od niechcenia, wybrzmiało tym razem jakąś tragiczną szczerością, i ten tragizm właśnie, ogrom pustki w sobie, której przyglądała się teraz, jak i zwykła czynić przecież rekreacyjnie od czasu do czasu, odstręczał, tym razem bardziej. Może i było tak, że to on, lepiej niż wspomnienie kolców w kufie, wywoływał nudności, może. Przystanąwszy po zrobieniu w dół wzgórza raptem dwóch, trzech kroków, z zadem wyżej od łba, odwróciła w stronę leżącej pod drzewem padliny tylko łeb. Zastygła w bezruchu, patrząc na mięso bez wyrazu. Tylko jej brzuch, wklęsły, chudy, falował w spokojnym rytmie oddechu. Ogon był już spokojny. RE: W poszukiwaniu cienia - Belial - 07-04-2017 Ciepłe kluchy, cały czas tylko ciepłe kluchy, a tu proszę... W końcu lwica która miała jakiś charakter, zj*bany czy nie zawsze to coś... Uśmiechnął się cwaniacko po jej słowach i obserwował chwilę. - skoro wszystko Ci jedno... To po co tyle słów? - wzruszył ramionami. - Nie musisz jeść... Właściwie i ja nie mam apetytu... - odparł. Właściwie mogła sobie iść, ale raz że ciekawiła go ta samica, a dwa że nie miałem nic innego do roboty. RE: W poszukiwaniu cienia - Zenzelé - 07-04-2017 - Jak... to jak ty zamierzasz... - przymknęła oczy i mocno się zmarszczyła, chcąc ułożyć w logiczną całość porozrzucane pod czaszką myśli. Przez chwilę milczała z lekko rozwartymi wargami. Nie zmieniwszy pozycji ani nie rozwarłszy ślepi, formułowała swoją wypowiedź z wysiłkiem: - Jak zamierzasz należeć do stada, utrzymywać je, walczyć za ideę, skoro nie możesz się zdecydować, czy napełnić swój brzuch, czy nie? Mnie przy życiu utrzymują słowa - w końcu otworzyła oczy, popatrzyła na znajdującego się ponad nią na wzgórzu Beliala leniwie - a tylko w ostateczności pazury. Bardzo staram się ich nie stępiać. I w tej kwestii również jesteś zupełnie pogubiony, niezdecydowany... rozdwojony. Oferujesz mi rozmowę i lenistwo, po czym zarzucasz pierwsze i widzę, jak cię nosi z powodu drugiego. - Mrugnęła powoli. Po raz pierwszy od dłuższej chwili poruszyła ogonem - było to leniwe, nieprowokacyjne machnięcie ogona cierpliwej Jaszczurki zastanawiającej się nad tym, czy rozmawia z chłopcem czy mężczyzną. Zdecydowawszy, zadarła nieznacznie głowę. Zawiesiła spojrzenie na szarym pysku Beliala i ledwie poruszając szczęką, zapytała niespiesznie, niskim głosem: - Jest ktoś, kto życzyłby twoim marzeniom powolnej i bolesnej śmierci, a tobie patrzenia na nią? RE: W poszukiwaniu cienia - Belial - 08-04-2017 -trzeba przyznać ci rację... Wiem jedynie że życie bez obowiązków i wyzwań to tylko egzystencja, a to mnie nudzi. - Beli miał plany i wiedział czego chce, jednak nie widział jeszcze sensu tłumaczenia tego lwicy. Spojrzał szybko na padlinę po czym z uśmiechem odparł w stronę lwicy. - poluję by nie wypaść z wprawy... - krótko wytłumaczył. Zszedł do lwicy wolno i znów stanął przed nią. - nudno... Chodź sprawimy że będzie fajnie. - można było to różnie odebrać, i nie było ważne jak odbierze to lwica, ważne by coś z tym zrobili... RE: W poszukiwaniu cienia - Zenzelé - 09-04-2017 Miał z nią bardzo wiele wspólnego. Gdyby tylko spotkali się wcześniej (w tym wymiarze czasu, w którym ona przeżyła swoje życie już trzykrotnie, czyli w tym, w którym mogłaby się cofnąć o wiele, wiele lat), zanim jej ambicja sczezła na szafocie rzeczywistości, mogliby zostać przyjaciółmi za pan brat, a teraz? To, co nudziło Beliala, egzystencja będąca życiem bez obowiązków i wyzwań, było wszystkim, co ona brała za rozrywkę najlepszego sortu. Cokolwiek ponad to było konstruktem umysłu broniącego się przed prawdą o miałkości życia w całej jego okazałej rozciągłości. Sprawmy, że będzie fajnie. Sprawimy, że będzie. Tutaj? Na ziemi? Nigdy nie będzie. Nigdy. Tylko wtedy, gdyby entuzjazm Beliala miał moc sprawczą, a to niemożliwe, wiedziała z autopsji. - Sprawiasz, że mam ochotę już teraz opuścić to ciało i narodzić się w nowym. Problem z tą chęcią jest taki, że za takie przyspieszanie biegu rzeczy czeka mnie życie kałuży - mówiła z przyjaźnie zdziwionym uśmiechem pałętającym się po jej pysku i w oczach, skaczących z lewa na prawo odkąd tylko para dwukolorowych ślepi Beliala znalazła się naprzeciwko nich - a to zasadniczo uniemożliwiłoby mi patrzenie na to, jak sobie radzisz. Widzisz w spirali, w której jestem uwięziona, nie ma miejsca na naiwność. Nawet taką autentyczną, która zmienia świat. I na pewno nie ma tam fajnych rzeczy, ani jednej. - Spuściła wzrok i spojrzała na spód uniesionej pod pierś przedniej łapy. Zamachnąwszy się nią lekko w subtelnej gestykulacji, ciągnęła, wodząc przy tym za nią wzrokiem, miast patrzyć na Beliala: - Jest ironia, a to jest wieczne kłamstwo. Wątpię, żebyś chciał mieć za towarzystwo kłamczuchę... towarzystwo... czegokolwiek, co uważasz za fajne. Niestety jedyne, co ci mogę zaoferować, jeśli nie swoją ironię - zawiesiła łapę w powietrzu i od tej pory zamiast pomagać nią sobie w mówieniu, pstrykała o siebie leniwie dwoma pazurami. Zakotwiczyła spojrzenie w oczach naprzeciwko i dokończyła z nieznającą kpiny, pełną powagą, snując się ze swoim głosem po coraz niższych tonach w miarę tracenia tchu: - jeśli nie swoją ironię, to sprawianie, że twoje fajne będzie każdego dnia zmieniało się w żałosne. Mało kto potrafi udźwignąć podobny ciężar, najczęściej wymierza się za niego policzek temu, kto psuje zabawę. - Zrobiła krótką pauzę, podczas której obdarzyła Beliala podobnym wejrzeniem, którego uświadczył, kiedy pytała go chwilę temu o jego marzenia. - Jeśli potrafiłbyś zaciskać zęby pod pręgierzem mojego cierpkiego zdania na temat wszystkiego, co nie jest brudną i powolną śmiercią w imię beznadziei życia, i zapewniałbyś mi ochronę, a także korzystanie z przywilejów, które wywalczysz sobie na swojej ambitnej drodze, ja zaoferowałabym ci pożywienie, jak lwica, żebyś mógł organizować wszystko, co uznasz za fajne. A to konkretnie mnie niewiele interesuje, to znaczy jest mi wszystko jedno, co to jest. RE: W poszukiwaniu cienia - Belial - 10-04-2017 Szary poznał wiele takich stworzeń jak ta lwica, to znaczy takich co mieli coś ulane... Beli zresztą sam nie miał równo pod kopułą... Teraz akurat przydałoby się napad, wizyta tego zwyrola jakim był Windu, ale ten jak na złość tym razem nie ma ochoty się odzywać. - skończ wreszcie sączyć te swoje teorie... Mówisz że wszystko Ci jedno, a ja szczerze w to wątpię. - wzruszył obojętnie ramionami. - Nie wiem jak życie cię musiało potraktować by tak gadać, to nie ma sensu. Z takim podejściem życie musi dopiero być nudne. - zrobił krok w jej stronę. - skoro wszystko Ci jedno to zróbmy tak... Ty mów czego chcesz a ja w zamian przestanę na twoją propozycję. Będziesz dla mnie polować i umożliwiać mi rozrywki by było fajnie. - uśmiechnął się cwaniacko. - chyba że masz w sobie więcej ikry i ambicji wtedy zrobisz tak jak być powinno i ty będziesz stawiać warunki. Zawsze jeszcze mogę wziąść siłą to czego będę chciał, ale to znów będzie zbyt proste. RE: W poszukiwaniu cienia - Zenzelé - 11-04-2017 Usiadła. Owinęła ogon wokół łap, docisnęła brodę do szyi. - Belialu. Jeśli zawrzemy tę umowę, teoretyzowanie na temat mojego nudnego życia okaże się jedyną uprzejmością, na jaką będziesz mógł liczyć z mojej strony. Widzę jednak... wnioskuję... że to rozumiesz i zgadzasz się, bym oddawała się żywiołowi kłapania jadaczką. Mogę ci poza tym z całego serca obiecać, że jak tylko poczuję w sobie ukłucie ambicji, ikry, czy czegokolwiek, co tam sobie wartościujesz dodatnio w swoim ważnym życiu, natychmiast - docisnęła prawą łapę do piersi - ci o tym oznajmię. Dramatyzm popisowy i celowy, brakowało tylko jednego, po co Jaszczurka musiała aż przespacerować się leniwie na szczyt wzgórza. Tam, usiadłszy pod drzewem, położyła łapę na dużym kamieniu. Wylegujące się na nim w promieniach słońca robactwo pierzchło w trawę. - Nie każ mi powtarzać warunków drugi raz - burknęła, po czym na tym samym tchu dodała z nieudolnie forsowanym w tonie i uniesieniu kącików pyska entuzjazmem: - umowa stoi? RE: W poszukiwaniu cienia - Belial - 11-04-2017 -skoro Ci wszystko jedno... Ty nic nie stracisz. - zamyślił się na chwilę a w tym czasie ruszył za nią i zatrzymał się przy niej... - i jeśli się dobrze zrozumieliśmy... To ja mogę tylko zyskać a ty... No coż najwyżej tyle co ja. - uśmiechnął się lekko. Czyżby faktycznie kolejna prokreacjia? Żeby tak za każdym razem były z tego młode, jego krew zalalaby tę krainę... Ciekawa opcja... - więc umowa stoi... - odparł pewnie pod koniec RE: W poszukiwaniu cienia - Zenzelé - 12-04-2017 - Najwyżej tyle, co ty - powtórzyła za nim z prostoduszną, czy to możliwe, radością. Spodobało jej się to stwierdzenie i nie zamierzała z nim polemizować. Różnice w wartościowaniu przez nich sukcesów były ogromne, a mimo to w podobnym układzie przepaść ta stawała się sprawą drugorzędną, skoro oboje byli w pełni ukontentowani ze spółki. Dla niej wszystko ponad ochronę, którą Belial zdecydował się jej zapewnić, było próżnym naddatkiem, kaprysem - cechą jej osobowości i przybieranej pozy, lecz nie faktyczną korzyścią. Zyskała lojalność siłacza, mięśnie, których nie miała, trening, którego nie przeszła. Mogła dorzucić jedną czy drugą zachciankę, a to że Belial uważał się za jedynego beneficjenta ich umowy było już tylko jego krótkowzrocznością lub brakiem empatii - jak zwał tak zwał, znaczenia to nie miało żadnego. Najwyżej tyle, co ty. Grała fair. Odpowiedziała więc na prostoduszność tym samym. - Musisz jeszcze - szepnęła konspiracyjnie. - Położyć łapę na kamieniu. - Spojrzała wymownie w dół, po czym szybko skończyła spojrzeniem ponownie w dwukolorowe oczy. Przyłożyła do kącika pyska brzeg łapy, jakby to, co zamierzała właśnie Belialowi wyszeptać, mogło zostać podsłuchane: - To taki ptasi zwyczaj, składa się w ten sposób przysięgi. |