Król Lew PBF
Szkolenie [Tib & Arvo] - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Szkolenie [Tib & Arvo] (/showthread.php?tid=2702)

Strony: 1 2


RE: Szkolenie [Tib & Arvo] - Arvo - 25-12-2017

Ciche mruknięcie z głębi jego piersi było odpowiedzią na pierwszy komentarz Tiba. Któż był ofiarą? Chyba każdy osobnik potyczki, wszak każdy z nich miał szansę na śmierć, każdy chciał zabić tego drugiego. Nie było biednych, pokrzywdzonych ofiar, byli tylko... Ci, którzy nie umieli się obronić. 
Posłusznie ugiął jeszcze mocniej swe łapy i dał przesunąć jedną z nich staremu. Odwzajemnił uśmiech, i raz jeszcze delikatnie się zachwiał, wypróbowując swą pozycję już po poprawkach. Chyba faktycznie było trochę lepiej, ale może tylko mu się wydawało. Na ukłon brązowogrzywego z początku odpowiedział tylko parokrotnym mrugnięciem zdziwionymi oczami, ale zaraz powtórzył grzeczność, choć nie do końca rozumiejąc, jaki to miało sens. Wydawało mu się, że wyższość pokazuje się swoimi umiejętnościami, nie ukłonami. 
"Kriegstanz" - powtórzył bezgłośnie, obserwując z zaskoczeniem działanie Tiba. Gdy stary go okrążał, młodzik bez zastanowienia również się obrócił, by nie spuścić samca z oka. Intuicyjnie wiedział, że nie powinno się pozwalać przeciwnikowi zachodzić od tyłu, nawet gdy był to tylko stary, zbzikowany lew. Ale Arvo obserwował uważnie każdy jego ruch, w głowie analizując ich wykonanie oraz znaczenie. 
- No dobrze - mruknął, po czym ruszył się z miejsca.
Ugięte łapy, odpowiednio rozstawione. Starał się utrzymywać tę samą pozycję, co wcześniej, ale teraz powoli, nieśpiesznie, szedł naokoło Tiba. Niemal w ogóle nie zwracał uwagi na otoczenie, skupiał się całkowicie na brązowogrzywym. Niemal, bo głupotą byłoby całkowite odcięcie się od rzeczywistości. Lecz wpatrywał się uważnie w pysk, oczy Tiba, czy nie mogłyby czegoś one zdradzić, lecz także uważnie przypatrywał się sylwetce lwa, jego pozycji. Chcąc, nie chcąc, sam się lekko napiął, jakby spodziewał się, że stary postanowi się na niego rzuci - a to przecież niedorzeczne, prawda? W każdym razie, nie mógł nie analizować teraz Tiba jako przeciwnika. O dużej masie, a z pewnością i sile, lecz zapewne dzięki temu mniejszej prędkości i zręczności. Stary był... stary, więc i refleks już nie ten? Lecz Arvo sam nie był zbyt zręcznym młodzikiem, za to o niemałej sile, lecz wciąż - sile młodzieńczej. Gdyby miał oceniać wynik prawdziwego starcia z Tibem - był przekonany, że przegrałby. 
Zatoczył szersze koło.


RE: Szkolenie [Tib & Arvo] - Tib - 26-12-2017

Tib uśmiechnął się delikatnie, gdy młodzieniec zaczął wykonywać zadane mu ćwiczenie. Jak na żółtodzioba, o ile rzeczywiście był to jego pierwszy raz, szło mu całkiem nieźle. Lew, podobnie jak wcześniej jego uczeń, obracał się tak, by nie odsłaniać przed Arvo podatnych na atak miejsc. W sumie to raz prawie zaliczył glebę, gdy jedna z jego łap zahaczyła o drugą, jednak w myślach szybko usprawiedliwił się, że jednak zrobił to celowo, by nieco uśpić czujność młodzika. Gdy Arvo kończył drugie okrążenie, stary postanowił w dość brzydki sposób wykorzystać fakt, że uwaga młodzika skupia się wyłączne na nim i przeprowadzić małą "symulację". Wzrok brązowogrzywego, który do tego momentu spoczywał na obliczu Arvo, momentalnie powędrował za niego, zupełnie jakby stary dostrzegł coś za jego plecami. Tib momentalnie wywołał na swoim pysku wyraz grozy, nastroszył się i przyjął postawę do wykonania ataku.
-Mein Gott, to Myr! Kryj się Junge!- ryknął, oczyma wyobraźni widząc sylwetkę swojego byłego szefa, wyłaniającą się zza pobliskich skał. Jeżeli Arvo nabierze się na tę sztuczkę i odruchowo odwróci się w stronę wyimaginowanego zagrożenia, stary wykona szybki wypad w jego stronę i zawczasu chowając ostre jak brzytwa pazury, trzepnie młodzika masywną łapą. Jeśli zaś Arvo nie kupi tej historii, to stary lew będzie musiał pogodzić się z faktem, że jego zdolności aktorskie z wiekiem  mają się coraz gorzej.


RE: Szkolenie [Tib & Arvo] - Arvo - 28-12-2017

Młody drgnął, widząc, jak nagle wzrok Tiba przesunął się z niego na coś za jego plecami. Czy to jakiś sprytny wybieg, czy może Tene do nich dołączyła? Ale wydawało mu się, że nie słyszał żadnych kroków...
Sierść zjeżyła się na jego karku, gdy nagle dorosły samiec krzyknął. Jego pierwotnym odruchem było właśnie obejrzenie się do tyłu, lecz czy przecież Tib nie rozkazał mu "kryć się"? Zatem choć jego kark już się wygiął w tył, łapy młodzika popchnęły go do przodu, z dala od domniemanego zagrożenia. Był w połowie skoku, gdy w jego głowie ukształtowała się jedna, wyraźna myśl - "Zaraz, tu nikogo nie ma!". A wniosek był błyskawiczny, choć nie miało to wpływu na ruch jego mięśni. Przecież i tak już skoczył w stronę Tiba, który z pewnością ruszył w jego stronę. Bez większego namysłu zaczął się kulić, kątem oka już widząc sylwetkę brązowogrzywego. Przecież Tib chyba nie sądził, że Arvo sam poda mu się na tacy, nie spodziewał się, że zamiast stać w miejscu i wypatrywać dawnego króla, młodzik skoczy w jego kierunku. Zamierzył się zbyt daleko, i zbyt mało miał czasu, by skorygować to w ruchu. Zatem tibowa łapa choć sięgnęła celu, uderzyła Arvo w tylną część grzbietu, zaś sam złotosierstny wysunął pazury, uderzając w ziemię, i zatrzymał się dopiero wpadając na drugą przednią łapę dorosłego samca.
- Hej! - fuknął z oburzeniem.
Co, żadnych zasad podczas walki? Jak Tib chce się tak bawić, to niech ma - Arvo otworzył pysk i sięgnął zębami do kończyny, którą miał tuż przed nosem. Choć nie miał zamiaru zaciskać kłów na łapie starego, nie miał też zamiaru zostawić go bez odpowiedzi.


RE: Szkolenie [Tib & Arvo] - Tib - 29-12-2017

Cóż, pomimo że stary przyjął nieco złe założenia i jego łapa nie trafiła tam gdzie by sobie tego życzył, to i tak był zadowolony z efektu. Nie tyle chodziło mu o sponiewieranie młodzika, co o pokazanie mu, że w trakcie walki nie obowiązują żadne reguły a przeciwnik wykorzysta każda nadarzającą się okazję by posłać swojego oponenta na spotkanie ze stwórcą. Dlatego, gdy tylko Arvo dał upust swojej złości za pomocą gniewnego fuknięcia, stary parsknął śmiechem. Utraciwszy na moment koncentrację Tib przegapił moment gdy szczęki młodego zmierzały ku jego przedniej łapie.
-Das au!- dobyło się mimowolnie z jego paszczy gdy tylko poczuł jak zęby złotosierstnego wbijają się w jego skórę.  Oczywiście dopóki jego szczęki pozostawały w miarę luźne, Tib nie musiał się obawiać kalectwa, jednak nie mógł też tak tego zostawić. Wykorzystując sytuację, że młodzik postanowił skupić się wyłącznie na jednej z jego kończyn, drugą łapę położył na na jego grzbiecie i lekko docisnął w kierunku ziemi, tak by w ten sposób ograniczyć mu zdolność do manewru, a następnie za pomocą paszczy chwycił Arvo za szyję. W tym momencie stary myślał przede wszystkim, by za żadne skarby nie zaciskać zębów, jednak zamierzał trwać w tej pozycji tak długo, aż młodzik nie puści tibowej łapy, tym samym uznając swoją porażkę. W sumie to chyba nie miał teraz innego wyjścia.


RE: Szkolenie [Tib & Arvo] - Arvo - 18-01-2018

Zapamiętale memłał futro starego, niezbyt smaczne, nota bene, choć oczywiście nie próbując mu zrobić krzywdy. Wręcz się przed tym powstrzymywał. Jednak nie mógł tego robić do końca swego życia, Tib by zdecydowanie mu na to nie pozwolił! I faktycznie, zaraz ciężka łapa znów dosięgnęła jego grzbietu i przycisnęła do ziemi, z czym nie bardzo mógł walczyć złotosierstny. I w tym momencie Arvo się nieco zaciął. Coś mu podpowiadało, że gdyby to była prawdziwa walka, mógłby zacisnąć z całej siły swe szczęki na przeciwniku, a wtedy... No, wtedy on by musiał jakoś zareagować, prawda? Też nie bardzo złotosierstny chciał wykonać kolejny ruch, zbyt niepewny, co jeszcze było dozwolone, a co nie. Bo przecież wcale nie chciał zrobić nic Tibowi.
Oczywiście, stary nie miał takich rozterek jak kolorowooki. Gdy Arvo zatopił się we własnych rozważaniach, nagle poczuł kły na własnym karku, na co jeszcze swobodnie pozwalały mierne zaczątki grzywy. Wiedział dobrze, co to oznaczało. Gdyby to było prawdziwe starcie, już miałby strzaskany kark. 
Zamknął na chwilę ślepia. Spodziewał się czegoś innego? Gdyby pozostał bez opieki, zginąłby błyskawicznie, jak to właśnie mu pokazał brązowogrzywy.
Bez dłuższej zwłoki wypuścił łapę Tiba z objęć własnych kłów i poddał się spokojnie, czekając, aż stary również go puści. Fuknął tylko cicho, nie do końca chcąc pokazać, że tak łatwo pogodził się z przegraną, choć było to pogodzenie się bardzo zrezygnowane.
- Wygrałeś - burknął.


RE: Szkolenie [Tib & Arvo] - Tib - 22-01-2018

Kiedy Tib poczuł że młodzik puścił już jego łapę sam również cofnął swoje szczęki. Ukradkiem spojrzał  czy aby na pewno niechcący nie zranił złotosierstnego. Podziękował jeszcze opatrzności, że nie dostał wcześniej jakiegoś szczękościsku i przypadkiem nie zmiażdżył młodzikowi karku. Cóż, ciężko byłoby się z tego wytłumaczyć Tene…
Na szczęście  wszyscy byli cali i zdrowi, tak więc Tib mógł powrócić do  indoktrynacji nauczania Arvo.
-Weil nie było innej możliwości…- odparł jednak w jego wyrazie nie było nawet nutki złośliwości. W prawdzie  odburkiwanie Arvo nieco rozbawiło starego, jednak ten nie zamierzał tego po sobie pokazywać.
-I nie ma co się złościć, zależało mi żebyś przegrał bo to właśnie na własnych błędach nauczysz się najlepiej. No chyba, że popełnisz je podczas prawdziwej walki i przez to zginiesz, no to wtedy to już nie- dodał wesoło i zatoczył ogonem koło w powietrzu. Przekazywanie wiedzy zawsze poprawiało mu humor i dawało poczucie satysfakcji. No chyba, że akurat uczył Hakiego, wtedy do zazwyczaj było się  z czego pośmiać.
-A skoro już przy tym jesteśmy, to spróbuj wymienić mi wszystkie błędy jakie popełniłeś podczas unsere kleines Sparring. To że dałeś się złapać na moja mała sztuczkę, możesz pominąć- rzekł, na moment obnażając ząbki w złośliwym uśmieszku.


RE: Szkolenie [Tib & Arvo] - Arvo - 02-02-2018

Nie było innej możliwości? Oczywiście, że nie było! Jak tak młody lew miałby wygrać w bezpośrednim pojedynku z dorosłym, doświadczonym samcem? 
- No tak - ponownie burknął - Umieranie trochę przeszkadza w zbieraniu doświadczeń
Arvo wcale tam nie było do śmiechu, ani trochę. Ale wesoły humor Tiba nieco mu się udzielał, na tyle, że złoty nie wyglądał na wybitnie przybitego. Nie chciał psuć radości starego z tego pojedynku. 
- Pozwoliłem, żeby ten kleine Sparring w ogóle miał miejsce? - odezwał się, ironicznie używając tonu pytającego. Odsunął się nieco od Tiba, uzyskując więcej luzu we własnej strefie osobistej. - Gdyby to było na serio, próbowałbym uciec. Albo przynajmniej nie pozwolił, by doszło do bezpośredniej walki. Jesteś za duży, ciężki i zbyt silny, bym miał realne szanse.
Uciekł spojrzeniem w bok, przygryzając ciemną wargę w zastanowieniu.
-I... Gdyby to było prawdziwe starcie, nie powinienem był zostawać tak długo w zasięgu twoich łap. I gryzłbym tak, żebyś stracił jak najwięcej krwi. Wykrwawił na śmierć, najlepiej. 
Nagle powrócił wzrokiem do starego, przyglądając mu się uważnie. Może nieco zbyt długo. Lecz nie natarczywie, a jakby... Zastanawiając się.


RE: Szkolenie [Tib & Arvo] - Tib - 11-02-2018

Na swoje szczęście  Arvo w miarę dobrze zniósł porażkę, a przynajmniej jego zachowanie na to wskazywało. Gut, oszczędził tym Tibowi niepotrzebnego kłapania paszczą. W każdym razie, kiedy młodzik zabrał głos stary wysłuchał go w pełnym skupieniu i nie wtrącał się do momentu aż ten nie umilkł. Przeanalizował we łbie jeszcze raz to co przed chwilą usłyszał, by w końcu samemu przystąpić do prawienia kazań.
-Nigdy nie przystępuj do walki jeśli zwycięstwo nie przyniesie Ci wymiernych korzyści, to pierwsza i jedna z najważniejszych zasad jakie powinieneś zakodować sobie w głowie na całe życie- przemówił spoglądając prosto w ślepia młodzika a wcześniejszy wesoły wyraz ustąpił miejsca powadze.
-Ogólnie podobała mi się Twoja odpowiedź aber pozwól, że dodam do niej coś od siebie- rzekł, a przez krótką chwilę na jego pysku dało się dostrzec delikatny uśmieszek.
- Kiedy walczysz z kimś mniej zwinnym i silniejszym od Ciebie , musisz pozostać w ciągłym ruchu a do starcia doprowadzić w miejscu gdzie nic nie będzie ograniczało Twoich zdolności do wykonywania manewrów. Zum Beispiel ściągnąć takiego drania na równinę i tam spróbować swoich szans- wyjaśnił.  Tib mógłby jeszcze przez pół dnia tłumaczyć młodemu jakie procedury powinien stosować  w takiej sytuacji, jednak na razie postanowił ograniczyć się do niezbędnego minimum.
-Podoba mi się Twój pomysł z nękaniem przeciwnika poprzez zadawanie mu licznych ran, które ostatecznie miałby doprowadzić do jego wykrwawienia się, jednak ma to kilka wad. Po pierwsze Twój przeciwnik nie będzie stał nieruchomo i dawał Ci się okładać a zadanie rany, która spowodowałby utratę znacznych ilości krwi nie należy do rzeczy prostych. Kolejną sprawą jest to, ze za każdym razem kiedy wyciągasz swój łeb by ugryźć, odsłaniasz tym samym wrażliwy kark więc nieprzemyślana próba może się skończyć dla Ciebie śmiercią.
-Jedenfalls, o ile  bezpośrednie atakowanie przednich kończyn możemy porównać do samobójstwa o tyle tylnie łapy mogą się okazać bardzo atrakcyjnym celem, szczególnie jeżeli jesteś znacznie zwinniejszy od swojego oponenta- rzekł a na jego pysku znów błysnął uśmieszek, tym razem nieco szerszy niż poprzednio.
-Jeśli zaatakowałbyś jedną z nich, to nie dość, że Twój kark pozostawałby poza zasięgiem zębów oponenta, to na dodatek mógłbyś uszkodzić mu ścięgno a wtedy przeciwnik zostałby unieruchomiony i zdany na Twoją  łaskę. Pamiętaj, czasem żywy wróg jest więcej wart niż martwy-
Stary wiedział jak trudny i ryzykowny jest opisany przez niego manewr. Jednak w walce dwóch na jednego czyli hipotetycznie gdyby jakimś cudem napotkali samotnego Myra, to młody wiedziałby co należy zrobić.
-Trotzdem, walka rozgrywa się na dwóch płaszczyznach, fizycznej i psychicznej. Bardzo często wystarczy wprowadzić przeciwnika w błędne przeświadczenie, że jego walka jest skazana na niepowodzenie- oczywiście stary nie zamierzał pozostawać gołosłownym i opowiedzieć Arvo jedną ze swoich przygód, jednak w ten sposób mógłby zdradzić zbyt wiele szczegółów ze swojej przeszłości.
Daj spokój stary draniu, młody już pewnie zdążył się domyślić, że sam tego wszystkiego nie wymyśliłeś a poza tym nie musisz wspominać o mordowaniu dzieci- powiedział sobie w myślach i od razu poprawił mu się humor.
-To jak młody masz jakieś pytania czy możemy lecieć dalej z materiałem? – zapytał, uśmiechają się przy tym szeroko.


RE: Szkolenie [Tib & Arvo] - Arvo - 03-03-2018

Umysł młodego dokładnie analizował każde słowo brązowogrzywego, rozpatrując pod każdym możliwym kątem. Aż zaświtała mu we łbie wątpliwość.
- A nie lepiej byłoby właśnie sprowadzić go gdzieś, gdzie duża zręczność byłaby potrzebna do walki? Jakiś nierówny teren, z przeszkodami, na przykład... Kamieniami? Wtedy jego brak zręczności zadziałałby na jego niekorzyść - odezwał się z nieco zamyślonym wzrokiem. 
Wrażliwy kark. Arvo powstrzymał się od zezowania na swe mierne, szare zaczątki grzywy, które na razie wzbudzały jedynie śmiech, a nie pomagały w obronie. Westchnął tylko cicho, wiedząc, że nim wyrośnie mu grzywa równie bujna jak ta tibowa, jeszcze minie trochę czasu. 
Jego ślepia rozszerzyły się nieco, gdy stary podzielił się wskazówką dotyczącą tylnych kończyn. No tak! To brzmiało całkiem prosto, ale mimo wszystko nie było oczywiste.
- Zapamiętam - mruknął, mając nadzieję, że rzeczywiście tak się stanie. 
Młodzik poruszył lekko nosem, zastanawiając się.
- Ale jak w takim razie mam komuś wmówić, że jego walka jest skazana na niepowodzenie? - dopytał niepewnym tonem. W sensie... Miałby mu to po prostu powiedzieć, czy jak?


RE: Szkolenie [Tib & Arvo] - Tib - 11-03-2018

Tib ucieszył się niezmiernie gdy Arvo postanowił dodać coś od siebie. Jeśli ma swoje zdanie, to znaczy że myśli lub przynajmniej próbuje, a jeżeli tak, to istnieje duża że jeszcze trochę pożyje.
-Słuszna uwaga Junge- rzekł, gdy Arvo podzielił się z nim swoim spostrzeżeniem – trudny teren również  jest dobrym miejscem na takie starcie jednak walka pomiędzy skałami nie byłaby dla Ciebie dobrym rozwiązaniem. W takich labiryntach skalnych często trafiają się wąskie przejścia, które silniejszy od Ciebie przeciwnik mógłby z łatwością  zablokować, tym samym zmuszając Cię do walki na jego warunkach. Jednak miejsca takie jak las czy dżungla byłby dobrym miejscem do walki, zwłaszcza jeżeli chciałbyś spróbować ucieczki- kończąc stary pozwolił sobie na lekki, nieco złośliwy uśmieszek, który utrzymywał się do momentu, aż stary nie zaczął omawiać kolejnej kwestii.
-Cóż, tutaj sprawa nie jest taka prosta, na początek powinieneś zgromadzić jak najwięcej informacji o swoim przeciwniku: jakie ma przekonania, czy w coś wierzy, o co walczy…- Tib postanowił powstrzymać się przed wymienianiem wszystkiego-…wiesz, gdybym miał przedstawić Ci cały temat to spędzilibyśmy tutaj kilka tygodni, a ponieważ nie chcemy żeby Twoja matka niepotrzebnie się denerwowała, to pozwolę sobie nieco skrócić  nasz materiał-rzekł z lekkim uśmiechem, po czym skupił się by móc przypomnieć sobie wszystkie szczegóły jego historii.
Nie wspominać o mordowaniu dzieci, nie wspominać o mordowaniu dzieci…
-Also, jak już się zapewne domyśliłeś Junge, to sam sobie tego wszystkiego nie wymyśliłem. Za młodu przeszedłem dość brutalne szkolenie po którym zostałem dowódcą grupy lwów nazywanej w moim dawnym stadzie "Szwadronem"- Arvo mógł usłyszeć że  w momencie wymawiania nazwy oddziału, w głosie Tiba wyraźnie pobrzmiewała duma.
-Pewnego razu wysłali nas na akcje przeciwko wrogiemu stadu, leider nasz wywiad nawalił i wpadliśmy na grupę dziesięciu samców, którzy na nasze nieszczęście należeli do nieprzyjacielskiego stada. Zapędzili nas do kanionu a jedyna droga wyjścia była obstawiona przez naszych nieprzyjaciół. Wdrapaliśmy się na się na skały, by stamtąd prowadzić rozpaczliwą obronę. Udało nam się odeprzeć pierwszy szturm przeciwnika. Kiedy wróg rozpoczynał drugi atak, my dalej trwaliśmy na naszych pozycjach i tym razem również udało nam się odeprzeć przeciwnika. Gdy dojrzeliśmy, że nasi wrogowie przygotowują się do trzeciego ataku, opuściliśmy nasze pozycje i ruszyliśmy prosto na nich. Było ich dwa razy więcej, w teorii ja und moi kamraci powinniśmy wtedy zginąć, jednak gdy wrogowie zobaczyli jak zmierzamy w ich stronę, złamali szyk i uciekli.  
Domyślasz się może dlaczego?- zapytał mimowolnie uśmiechając się na wspomnienie o dawnym zwycięstwie.