Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] (/showthread.php?tid=2951) |
RE: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Vari - 30-04-2018 Nic więcej na temat kuzynki nie skomentowała, słuchając przytakiwała gestem głowy, co jakiś czas robiąc to energiczniej, by za chwilę nieco zwolnić. - Też mam taką nadzieję. - rzuciła w zupełności szczerze. I oby wśród nich była też Inn... Przeszło jej przez myśl, lecz szybko z nich wyleciało. Brązowa skupiła się na towarzyszu rozmowy bardziej niż na swoich własnych życiowych problemach. Co jakiś czas wracał jej obraz siostry, jej złotego futra, zielonych oczu. Był to widok póki co najbardziej pożądany, nie ważne jaką cenę by nosił, Vari zrobiłaby dla niego wszystko. - Tak przy okazji... przypomniałam sobie o ważnej sprawie. Nim wzięliśmy się za przejęcie skały pojawiła się tu grupka samozwańczych "lwioziemców" z jakąś lwicą podającą się za jedną z dynastii mojego dziada Simby. Jak jej było? - wcale nie szukam tego wątku, bo wcale nie zapomniałam jej imienia xd no myśl, myśl! - Już wiem - Eyre! - nagłe olśnienie - Znasz ją może? Była członkiem Lwiej Ziemi i krewniaczką legendarnego władcy? - to bardzo ją nurtowało, ale wcale nie ze względu na jej osobę, ale na fakt iż Jasir miał z nią coś wspólnego, a zdarzało się mu mówić jak lwioziemcy. Może on też wywodzi się z rodu Simby i Nali? W każdym razie może więcej ich wnucząt, prawnucząt nadal szlaja się bez celu po krainie lub poza nią. Chciałaby poznać swoją dalszą rodzinę... RE: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Maru - 30-04-2018 Lekko przygryzł wargi na wspomnienie o Eyre. Owszem, znał ją, nawet rozmawiali ze sobą jakiś czas temu. Nie widział powodu, by była to tajemnica. Pokiwał twierdząco głową. - Owszem. Widziałem ją tylko raz i też mi mówiła, że jest dziedziczką tronu, dokładniej to podawała się za córkę niejakiej Hewy. Rozmawiałem na temat Eyre z Venety. Sama kojarzyła ją, ale ostatni raz widzieli się, gdy Eyre była lwiątkiem. Rzekomo miała wyrzec się własnej matki, a Ven wprost mi powiedziała, że kłamie i nie ma żadnego prawa do tronu. Zresztą ta jej grupa to nietutejsze lwy, które dały się wrobić. W sumie chciała też spotkać się z Ven, ale do tego nigdy nie doszło, chyba że o czymś nie wiem. W każdym razie nie jest żadną dziedziczką tronu. - tak pokrótce streścił cała tę dziwną historię. Najwyraźniej ktoś chciał uczynić się samozwańczym władcą, ale nie wyszło. I oby nie stało się przez to nic złego. RE: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Vari - 30-04-2018 Vari ulżyło, ostatnie zagrożenie zaczęła powoli wykluczać, ciesząc się przy tym w środku niemiłosiernie. Skoro nie ma praw do tronu to nie ma prawa się dalej o nie domagać i w razie czego informacja jaką uzyskała zostanie wobec oszustki wykorzystana. Hewa... coś jej to mówiło, ale nie była sobie w stanie owej lwicy dokładnie przypomnieć. Zbyt wiele czasu minęło. - W takim razie nie mamy się chyba póki co czego obawiać. - stwierdziła, mówiąc pewnie i zdecydowanie. Siedziała dalej nic nie mówiąc, podziwiając jedynie złocistą, falującą sawannę i białe obłoczki na błękitnym sklepieniu. Ta wolność, świeżość i spokój bardzo dobrze jej robiły. RE: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Maru - 30-04-2018 Cicho mruknął na stwierdzenie Vari. - Owszem. Ta ziemia i tak już zbyt wiele widziała brutalności. Nie są tutaj potrzebni kolejni samozwańcy i kolejna rzeź. Aż przykre jest, że na tych spokojnych terenach działo się tylko okropieństw w przeszłości i to wcale nie tak odległej. Niemalże przypomina mi to mój rodzinny dom, gdzie występowały tylko strach, trwoga, ucieczka i niepewność kiedy się zginie. Oby tutaj też nie doszło nigdy do podobnych scen. - zamilkł i dołączył do podziwiania widoków z Vari. Cieszył oko tym pięknym widokiem, uszy tą ciszą, a serce tym spokojem dookoła. RE: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Vari - 30-04-2018 Podczas gdy Maru mówił ona słuchała go uważnie wyobrażając sobie to co jej opisywał. Nie chciałaby tego dla następnych pokoleń i będzie się starała zrobić jak najwięcej będzie w stanie, co oczywistym jest iż nie samymi celami się żyje. Trzeba mieć siłę, która pomoże im się spełnić, a jest nią zazwyczaj silne, liczne, zgrane stado. Takie któremu nikt nie będzie miał ochoty podskoczyć. - Jak już powiedziałam będę robiła co w mojej mocy. Dzięki takim jak ty mam szansę dostrzec pewne rzeczy z punktu widzenia ogółu, a nie jedynie mojego. - podziękowała, wtulając się w jego grzywę jak siostra. RE: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Maru - 30-04-2018 Ten gest trochę go wybił z tropu. Zatrzepotał powiekami starając się uświadomić co się właśnie stało. Mimo wszytko odpowiedział na ten miły gest i sam swoim podbródkiem pocierał delikatnie czoło lwicy. Ale niezbyt długo, zaraz potem się odsunął. - No to co będzie z tymi ćwiczeniami? I w ogóle jak to będzie wyglądać? Kiedy i gdzie? No wiesz, te wszystkie najważniejsze sprawy. Nie musisz odpowiadać od razu, Vari. Zauważyłem, że często polegasz na zdaniu Hakiego. Ale to dobrze. Lwia Ziemie upadła, bo nie miała zgranej pary królewskiej. Do dziś chce mi się śmiać jak sobie pomyślę, ile zgnilizny było w królowej. - aż nie mógł się powstrzymać od takiego lekceważącego prychnięcia - Oczywiście zaraz po ataku zaginęła gdzieś i w sumie też nie wiadomo co się z nią stało. Natomiast król się odnalazł u Księżycowych, chyba do dziś u nich przebywa na leczeniu. Ot, taka to para królewska. - akurat złoty poglądów na temat Mako i Vasanti nigdy nie ukrywał. A wydarzenie z Mglistymi było uwieńczeniem jego rokowań, które niestety się sprawdziły. RE: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Vari - 02-05-2018 Pytanie o obiecaną mu pracę zdawało się być dla Vari czymś w zupełności oczywistym, ponieważ ze swojego roztrzepania zapomniała powiedzieć mu o najważniejszych szczegółach jego zadania. Szybko zaczęła zastanawiać się nad odpowiedzią dla złotego i nie zajęło jej to wcale aż tak wiele czasu. Odsunęła się na kilka kroków od rozmówcy. - Zgodnie z umową będę pierwszą uczennicą. Reszta, o ile w ogóle będą tego chcieli sama się do ciebie odezwie i umówi na sesję. Najdogodniejszym miejsce wydaje się być teren na północ od skały, a na południe od śnieżnego lasu. I żeby była jasność sama też potrafię podejmować decyzje. - oznajmiła mu spokojnie i zawadiacko się uśmiechnęła. To ten... zaczęła czaić się na niego w wyższej trawie i zadziornie warczeć w jego kierunku, co jakiś czas nerwowo kręcąc przy tym swoim długim ogonem i usadowioną na jego końcu bujną kitą. - No to pokaż mi jak się walczy! Teraz i tu. - jej spojrzenie mówiło dokładnie wszystko to co mówi wzrok ucznia łaknącego wiedzy. RE: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Maru - 02-05-2018 Słuchał z uwagą tego wszystkiego. Wydawało się to najrozsądniejsze, bo grupowe wykłady mogłyby nie zadziałać. Zakręcił oczami na ostatnią uwagę. - W to też nie wątpię. - jednak następna reakcja już zbiła go z tropu. Zmrużył oczy i pochylił łeb na bok. Może i była w wysokiej trawie, jednak uniesiony ogon dokładnie zdradzał jej położenia. Poza tym ciągle była bardzo blisko lwa. Ten stanął na czterech łapach, ciągle nie rozumiejąc intencji lwicy. - Hmmm... Ale czego ode mnie oczekujesz? Od razu przejścia do praktyki? Widzisz, sama walka to jeszcze nic, potrzeba całej masy innych rzeczy takich jak regularne ćwiczenia czy utrzymywanie kondycji. Chociaż wydaje mi się, że z tym drugim radzisz sobie całkiem nieźle. - teraz to on posłał jej zawadiacki uśmieszek. RE: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Vari - 02-05-2018 Cóż ona dobrze wiedziała czego trzeba przed samą praktyką i choć może nie ćwiczyła zbyt często, to dbała o to żeby się zbyt nie spaść i nie utracić swoich sił. Toteż na jego uwagę nieco się podburzyła zupełnie jak młodzik, a jej oczy w pełni wyrażały to co czuła. - Cóż jesteś moim nauczycielem, czekam więc na rady. Skąd mam wiedzieć jak wyglądają twoje treningi skoro żadnego nie przeszłam? - zapytała wstając i zupełnie się wyciszając. Poczuła się jak za dawnych lat, gdy pyskowała rodzinie i sprawiała mniejszego rodzaju kłopoty. Ostatecznie czekała teraz na jakieś wskazówki, porady ze strony bardziej doświadczonego w boju lwa od niej. Vari takich okazji mimo iż trochę już po tym świecie chodzi nie miała zbyt wiele, a właściwie mogłaby je spokojnie na pazurach jednej łapy zliczyć bez żadnego problemu. RE: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Maru - 02-05-2018 Uniósł lekko brew, próbując odgadnąć zasady tej gry. Chwilę się zastanowił nad tym co powiedzieć. - Cóż... przede wszystkim ten wystający ponad trawy ogon. Widziałbym Cię bezproblemowo z kilkunastu metrów. Poza tym taka poza jaką miałaś... delikatnie mówiąc nie nadaje się do skradania. Jak najniżej i jak najrówniej, to właśnie tego się nauczyłem. Im bardziej prosta linia jest między głową i zadem tym lepiej. A skoro już przy tym jesteśmy to skradać się należy tylko i wyłącznie a poduszkach łap. To trochę trudne, trzeba samemu poćwiczyć. Stawiając całą łapę robisz sporo hałasu, no może bez przesady, ale na pewno więcej go jest. Co jeszcze by było? Chyba tyle co do tego przed chwilą. W sumie to całkiem nieźle jak na żółtodzioba. - obdarował lwicę przenikliwym spojrzeniem, jednak dość długo nie utrzymał tej powagi. Roześmiał się i puścił jej oczko. RE: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Vari - 03-05-2018 Czy on sobie żartował? Przecież takie podstawy jako główna łowczyni w stadzie znała jak własny koniuszek ogona, a to co teraz miał okazję zobaczyć było zwykłą zabawą, droczeniem się. Nie zamierzała jednak się z tego tłumaczyć i zajęła się słuchaniem. - Żaden ze mnie żółtodziób. - wytknęła mu język i z grymasem na twarzy cicho sapnęła - Takie zasady mamy nawet podczas polowań, przecież dobrze o tym wiesz. - powiedziała jakby oburzona nadal w dość żartobliwy sposób. - I co dalej? - rzekła bardzo ciekawa. RE: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Maru - 03-05-2018 Uśmiechnął się szelmowsko do lwicy. W sumie to dała się wciągnąć w jego pułapkę. Bo po jej pytaniu o ciąg dalszy zwyczajnie się na nią rzucił, bez ostrzeżenia czy jakiegokolwiek słowa. Jeżeli ma dobry refleks to da radę tego uniknąć, a jeśli nie to wyląduje na plecach ze złotym na sobie. RE: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Vari - 04-05-2018 Nie doczekała się odpowiedzi, a to tylko ze względu na to co postanowił zrobić Maru. Nie ukrywała swojego zaskoczenia, ale mimo ogólnego nieogarnięcia tej sytuacji postanowiła jak najszybciej schylić się i dać susa w przód, by uniknąć skoku jaki wykonywał w jej kierunku partner kuzynki. A więc tak chcesz się bawić? Zaraz po tym jeśli udało się jej uniknąć jego posunięcia szybko się podniesie i skieruje głową w miejsce gdzie się znajdował. Natomiast w razie niepowodzenia będzie starała się go odepchnąć przy użyciu własnych kończyn, mocno przy tym wierzgając. RE: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Maru - 04-05-2018 Częściowo udał się ten manewr, bo złoty musnął jedynie jej zad przednimi łapami. Szybko odskoczył w przód i w naprędce odwrócił się w kierunku Vari. Na pysku dalej miał ten zawadiacki uśmieszek. - Bardzo ładnie. Widać, że nie są Ci obce tajniki ataku z zaskoczenia, no i refleks. Po co w ogóle mam Cię uczyć? Przecież umiesz już to wszystko. - lekko prychnął śmiechem na swoją małą próbę. Chociaż powinien się tego spodziewać, w końcu jest częścią rodziny Venety, a te lwice są niezłe w polowaniu. Maru stanął teraz wyprostowany, już nie mając pozycji dogodnej do skoku, jakby dawał znać, że z niespodziankami dał sobie spokój. - Vari, a w ogóle czego ode mnie oczekujesz? Czego mam uczyć waszych stadowiczów? Albo jeszcze inaczej: jakich, według Ciebie, umiejętności najbardziej im brakuje? RE: Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] - Vari - 05-05-2018 Kamień spadł jej z serca widząc, że udało jej się uniknąć skoku z zaskoczenia. Odwzajemniła samcowi równie zawadiackim uśmieszkiem. - Trening z kimś bardziej doświadczonym jest kluczem do perfekcji, a ja staram się do niej dążyć. Nie jest co prawda zbyt łatwo, ale liczą się chęci podparte przez czyny w celu ich osiągnięcia. - tak było. Przy okazji liczyła na jakiś mały sparing i sprawdzian siły, zręczności oraz refleksu. Dawno nie miała już takiej okazji, a treningi z lwicami ze stada to też nie było to czego potrzebowała, ponieważ sama jeszcze wielu rzeczy musi się nauczyć. - Na początek może wstęone sprawdzenie tego co potrafią i tego co wraz z Hakim staraliśmy się im przekazać. Masz w tym więcej doświadczenia, a nasze szkolenia mogą się okazać zupełnie nic nie wnoszącymi bzdetami. Tego się boję... Ilu cesarskich tyle charakterów, technik i umiejętności. Wydaje mi się jednak, że największy problem jest z samą oprawą psychiczną walki. Coś w środku mówi mi, że w razie konfliktu nie poradzą sobie z jego konsekwencjami... mam nadzieję, że jedynie się mylę. |