Bezowa Jaskinia - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7) +--- Dział: Archiwum (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=102) +--- Wątek: Bezowa Jaskinia (/showthread.php?tid=478) |
RE: Bezowa Jaskinia - Malimau - 07-06-2013 Kiedy tylko znalazł się w górze, pisnął przeraźliwie, tonem, który przeraziłby niejednego. Bał się... Po prostu się bał. Strach, że znalazł się bardzo wysoko. Że tu jest zimno. Że to coś, w czym jest oblepiony, spływa z niego, tym samym narażając na dotkliwszy chłód. I nagle znalazł się w bardzo miękkim miejscu. Nosek wsadził w łapy Padme, jakoby próbując badać, co to tak właściwie jest. Pachniało cudownie i było mięciutkie. Maluch mlasnął, wyraźnie zadowolony z takiego obrotu sprawy. A chwilę później pierwszy raz szorstki język lwicy przejechał po jej sierści. Skulił się mocniej, napinając mięśnie, nieco ułatwiając tym samym swej matce wylizanie jego grzbietu. Zaraz... To jest... To nie boli. Może nie było aż tak miękkie jak to śmieszne kudłate coś, ale z całą pewnością nie było złe. Masowało ciało kociaka, sprawiając, że ten rozluźnił się i nawet zapomniał o zimnie. Nie rozumiał sensu słów wypowiadanego przez lwicę. Ale stwierdził jedno - miała naprawdę ładny głos. Taki, jak mamusia. Czasem, zwłaszcza już później, do uszu lwiątek docierał jej głos. Tamte szepty brzmiały jak ten tutaj. Czy to była jego mamusia? Chyba tak, choć maluch nie wiedział o tym. Był za mały, żeby cokolwiek wiedzieć. Czuł jedno - że naprawdę ufa tej lwicy i czuje się bezpieczny. A także, że jest głodny. I już miał pisnąć, mając nadzieję, że dostanie jedzonko, gdy znowu go przeniesiono. Podkulił łapki, czując, że jest w powietrzu, co nie podobało mu się. To uczucie szybko jednak minęło. Znalazł się przy jej brzuszku, niemalże zarywając nosem o nią. Instynktownie zaczął szukać cyca, jakby jakiś głosik w głowie podpowiadał mu, co ma zrobić. Szybko znalazł to, czego szukał - choć nie obeszła się ta czynność bez powarkiwań i popiskiwań. A gdy znalazł, dosłownie przyssał się do brzuszka Padme. Malusieńkimi łapkami masował skórę obok sutka, jakoby próbując w ten sposób wydobyć więcej mleka. Nieco przy tym mlaskał - w końcu nikt go w brzuchu manier nie uczył. A Padme mogła poczuć, jak czasem nieco za mocno ścisnął pyszczek, podgryzając mamę. Ciężkie jest życie mamy, nie? RE: Bezowa Jaskinia - Mael Loki - 09-06-2013 Ciężkie, ale skoro nikt jej nie nauczył niczego o antykoncepcji? Czasem chwila przyjemności kosztuje wieczność wysiłku. Mael wyspał się już, nie był jednak głodny, przynajmniej na razie. Słysząc pomlaskiwanie i znajomy pomruk fuknął, więc cała dwójka wyszła za nim? O masz ci los. Samczyk zaczął pełzać sobie nieporadnie po Padme wspinając się na jej grzbiet, głowy brata użył jako podpórki dla tylnej łapki, miał jakoś w nosie to że niezbyt mu się to spodoba. Uniósł chwiejnie głowę na wciąż wiotkiej szyjce nasłuchując dźwięków otoczenia, jakby.. jakby wszystko brzmiało trochę inaczej, czyżby uszka maluszka otwarły się wreszcie? Najwidoczniej, oczka wciąż trzymał zamknięte, może za dzień dwa. RE: Bezowa Jaskinia - Padme - 15-06-2013 Dla niej to wszystko było po prostu rozczulające. Była nawet nieco dumna, że jej dzieciaki potrafią nie tylko spać i jeść, jak to zwykle noworodki. W sumie, to była też lekko w szoku, ale co tam, duma wyparła wszystko inne. Zaśmiała się cicho, spoglądając kątem oka na poczynania jej pierworodnego. Takie małe łapki.. W pewnych momentach przeszywał ją na plecach przyjemny dreszcz, mimo tak małego obciążenia. Padme chcąc dać reszcie dzieciaków więcej ciepła, chwyciła je delikatnie i położyła sobie w łapy, jak to zwykły robić rasowe kaelowskie lwice, licząc, że Malimau i Sadie pójdą spać i pozwolą swojej rodzicielce na to samo. Choć jakby się tak zastanowić.. Była starsza od nich parę tygodni, może nawet miesiąc i też nie była typem typowego kanapowego kota. Ba! Przecież nawiała z jaskini, kiedy jej ojciec przysnął. I wtedy pojawiła się Darkned i wyrosło takie kochane coś.. Kochane dla wybranych, że tak powiem. Była też sprawa, która dręczyła beżową od zawsze, a mianowicie, co by robiła teraz, gdyby wtedy Shun została w tej jaskini? Jaka by była, czy poznałaby Morana, czy byliby wrogami.. Pytanie, na które nigdy nie dostanie odpowiedzi. RE: Bezowa Jaskinia - Sadie - 16-06-2013 Może i faktycznie już był czas na zadziałanie słuchu? Tak, chyba tak. Niesiona już przez matkę mała kulka zaczęła słyszeć co nieco, a było to niezwykle interesujące. Zdziwiona Sadie słuchała otaczającego ją świata, jednak dość szybko jej się to znudziło. Teraz była przecież ciężka od mleka, pysznego mleka, i śpiąca. Więc gdy Padme tak miło przetransportowała swoją córeczkę pomiędzy przyjemnie ciepłe łapy, Sadie skorzystała i zasnęła. Chwilę przed zaśnięciem podczołgała się bliżej łapy mamy i wtuliła się w nią, chcąc dostać jak najwięcej tego ciepła. RE: Bezowa Jaskinia - Moran - 16-06-2013 Wyruszył ze Skaliska w poszukiwaniu skały, którą opisał mu Ares. Nie bardzo wiedział, gdzie się ona znajduje - odkąd ostatni raz był na Wolnych Ziemiach minęły wieki, a i związane z ostatnia wizytą wspomnienia nie należały do najprzyjemniejszych. Kiedyś miał ich "mapę" w małym paluszku, lecz odkąd na stałe osiadł w Szkarłatnym Świcie, dawna orientacja w tym terenie odeszła w zapomnienie. Błądził więc teraz, klnąc pod nosem. Nie wzbraniał się przed brzydkimi słowami, chociaż był w towarzystwie młodszego brata. Młodzik był już jednak na tyle duży, że z pewnością już nie jeden raz je słyszał. Gdy tak szlajali się w obrzeżach Kilimandżaro, do nozdrzy Morana dotarł znajomy zapach. Padme! Przecież to jej szukał, kiedy znalazł tego czarnego śmiecia pod Skałą Skazy! Zboczył więc z wyznaczonej przez siebie trasy i rzucił się pędem przez zarośla Doliny Spokoju wiedziony wonią ukochanej. Kiedy jednak dotarł do wejścia groty, jego zapał na spotkanie ostudził się. Aromat wydzielany przez Morderczynię mieszał się teraz nie tylko z tym wydzielanym przez fioletowy bez, ale również z czymś kompletnie Kudłaczowi obcym. Nieznane rzeczy często budzą w nas niepokój, a w przypadku morskookiego nie mogło być inaczej. - Zostań tutaj, Ares - rzucił stanowczo do lwiątka o czekoladowym futrze, po czym przestąpił próg jaskini. Dla tych w środku z pewnością był dobrze widzialny. On zaś nic nie widział, póki jego oczy nie przyzwyczaiły się do panującego wewnątrz mroku. Padme miała więc jeszcze parę minut, by wymyślić sobie jakiś dobry tekst powitalny dla... taty? RE: Bezowa Jaskinia - Ares - 16-06-2013 A ten zdał się na intuicję starszego brata, milcząc przez większość drogi. Ciszę przerywał dopiero wtedy, gdy wpadła mu do głowy jakaś melodia, którą uparcie nucił, co mogło doprowadzić przywódce do istnej białej gorączki. Niebieskooki nie zważał jednak na to i stawiając kolejne kroki wśród bujnych traw, dopiero wtedy zauważył, że jasnosierstny samiec oddalił się spory kawałek od niego. Wydał odgłos, który był czymś pomiędzy śmiechem, a zdziwionym prychnięciem. Odbił się tylnymi łapami od ziemi i zwinnie, długimi susami nadrobił dzielącą ich odległość. Biegł tak i biegł, aż w końcu odkrył, że wcale nie zbliża się do Morana. Zamrugał i przyspieszył, dostając przy tym lekkiej zadyszki. Najwyraźniej morskooki też postanowił przyspieszyć kroku, co młodziak oczywiscie uznał za rzucone mu wyzwanie. Dał z siebie ile tylko mógł i w krótkim, jak na niego czasie dobiegł do samca, z uśmiechem dumy na pysku. Już miał palnąć coś o dogonieniu brata, gdy dotarły do niego słowa przywódcy Świtu. Kiwnął tylko głową, wciąż dysząc i cofnął się kilka kroków, by potem legnąć przy jaskini, dając dzięki temu odpoczynek zmęczonym łapom. Wdech, wydech, znowu wdech i ponownie wydech. Jego tętno powoli się uspokajało, a brązowy odkrył, że leży na tyle blisko wejścia jaskini, że może spokojnie podsłuchiwać toczącą się tam rozmowę. W sumie nie powinien, ale... W końcu jest jeszcze lwiątkiem, a ciekawość, która w nim wciąż się kłębiła dawała mu jasno do zrozumienia, że chciałaby się dowiedzieć co lub też kto znajduje się w środku jaskini. RE: Bezowa Jaskinia - Malimau - 17-06-2013 Nie Padme miała jednak powitać świeżo upieczonego tatę. Zrobił to młodszy synek, co z pewnością musiało być dla dorosłego samca niemałym... Zaskoczeniem. Parę dni minęło już od porodu, mimo to lwica nie miała zamiaru zmieniać miejsca spoczynku. Przez ten czas maluchy spędzały czas na jedzeniu i spaniu, a ich matka na odpoczynku. Oczka wciąż pozostawały zamknięte, nadszedł jednak czas, by świat zdjął z siebie zasłonę ciszy, tym samym pozwalając lwiątku słuchać. W tej okolicy i tak było bardzo cicho, niemniej samczyk od razu wyczuł zmianę. Wszystko było takie... Inne. Tak inaczej brzmiało. Usiadł niezgrabnie na ziemi i niemalże uważając, by się nie przewrócił na brzuszek, potrząsnął energicznie łepkiem i zatrzepotał małymi uszkami. Co się stało? Czemu ja słyszę głosy? Zamruczał, nie rozumiejąc tego faktu. Szybko jednak znudziło mu się to i zajął się maminą łapą, gdy ta przysunęła go do siebie. Krótko mówiąc, stwierdził, że jest na tyle dobra, by próbować ją podgryzać - oczywiście bezskutecznie, ząbków nadal nie miał. Nie przeszkadzało to jednak, by powarczeć sobie troszkę i przy okazji obślinić Padme. A wtedy do jaskini wkroczył Moran. Malimau nie mógł go zobaczyć. Słyszał jednak jego kroki, czuł, jak ziemia delikatnie gra pod ciężarem samca. Dorosłe lwy raczej nie zwracały na taki fakt uwagi, przydawał im się tylko podczas polowania, ale on nie widział, węchu też nie miał aż tak mocnego, by wychwycić z daleka jego zapach. Ale go słyszał. Słyszał obcego. To wystarczyło. W jaskini rozległ się pisk. To młode zapiszczało ze strachu. Wróg, intruz! Przyszedł go zabrać, zabrać od mamusi, zabrać jego rodzeństwo, małą Sadie, a nawet wszędobylskiego Maela, który tylko rozpychał się wszędzie i wszystkich trącał. Idź sobie, idź, idź, proszę! Skulił się, jakby szukając w łapach Padme schronienia. Skąd miał bowiem wiedzieć, że to nie jest wróg, a po prostu jego tata? To instynkt kazał mu się bronić, kazał schować się, aby ten obcy nie skrzywdził go. Kimkolwiek on był. RE: Bezowa Jaskinia - Sadie - 17-06-2013 Dźwięk. Cichy szuranie łap, lekkie poruszenie podłoża. To wszystko wyczuła także właśnie ta mała Sadie. I to ją obudziło. Już sam fakt obudzenia zdenerwował kuleczkę, więc oburzona pisnęła z sprzeciwem. No jak tak można. A gdy usłyszała pisk leżącego obok braciszka, tego, co to się nim opiekować trzeba, bo przecież Loki sobie poradzi, Sadie troszkę się przestraszyła. Być może zareagowałaby inaczej, gdyby nie lękliwe piski Malimau. A teraz usłyszała krzyk strachu - nie, ja nie chcę, boję się ciebie! Odejdź! Mamo, pomóż! I również zaczęła piszczeć, także teraz przywitały świeżo upieczonego tatuśka nie jeden pisk malucha, lecz dwa, protestujące w duecie. RE: Bezowa Jaskinia - Padme - 20-06-2013 Brązowa bez owijania w bawełnę, słysząc kroki od razu zgarnęła wszystkie swoje dzieciaki do piersi, przy okazji zasłaniając je łapami. Taki odruch obronny, nim jeszcze zdążyła się zoriętować kto tu zmierza i czy ów osobnik ma zamiar wstąpić do JEJ groty. Jak się okazało- pierwsze przeczucie jej nie myliło, bo już po chwili w wejściu pojawiła się sylwetka rosłego samca. Szczerze mówiąc- nie zdziwiła się zanadto, że był to Moran, ale w przeciwieństwie do jego najprawdopodobniejszych oczekiwań, Padme nie odezwała się ani słowem, chowając tylko dzieciaki jeszcze bardziej pod białą pierś. Może ich nie zobaczy? RE: Bezowa Jaskinia - Mael Loki - 20-06-2013 Mael usadowiony na grzbiecie Padme usłyszał coś nowego, ktoś jakieś głosy, niewiele zrozumiał, w zasadzie nic, jednakże wyczuł narastający strach rodzeństwa. Futerko na jego grzbiecie zjeżyło, sam był lekko wystraszony przybyciem czegoś nieznanego, gdy usłyszał pisk brata, a potem wtórująca mu siostrę zaczął fukać jak opętany, przy okazji rzucał się po grzbiecie matki, tak gwałtownie że wreszcie stoczył się z niego wydając odgłos przypominający bulgotanie. Wylądował na plecach, koło cyców Padme, małe łapki samczyka pedałowały w powietrzu w poszukiwaniu oparcia, wcale nie było mu tak wygodnie, a co gorsza w pobliżu było to coś! Straszne coś! RE: Bezowa Jaskinia - Moran - 23-06-2013 Wkrótce zauważył tkwiącą w głębi jaskini Padme. Leżała samotnie pod jedną ze ścian, odcinając się od kontaktu z zewnętrznym światem. Może była chora? Zatroskany lew wkroczył w przestrzeń groty, by później doznać dość mocnego szoku. Może i trzy, kłębiące się przy piersi samicy kulki były bardzo małe, to i tak mogłyby być zauważone, gdy podeszło się odpowiednio blisko. Na nieszczęście młodej mamy Kudłacz zbliżył się do nich tak, że mogła poczuć jego gorący oddech na swoim czole. Długo stał i z mieszanymi uczuciami wpatrywał się w młode. Jego młode, o ile nikt nie sprawił mu po drodze niespodzianki. Nie mógł uwierzyć, że nie zauważył nadchodzącego powiększenia się jego rodziny. Był aż tak zajęty sprawami stada, że nawet ten ważny fakt umknął jego uwadze. Morderczyni nie miała się czego obawiać - gniew nie zawładnął sercem Morana. Na razie nie docierało do niego to, że Świt zyskał trójkę książąt. Zniżył łeb i wciągnął w nozdrza zapach wyraźnie przerażonych młodych. To ich woń tak bardzo zaintrygowała Szkarłatnego, gdy szukał drogi do Złotej Skały. Przeraźliwe piski, które wydobywały się z ich małych gardziołek drażniły zarówno uszy, jak i ojcowskie uczucia lwa. Przyjazny uśmieszek wstąpił na jego pysk, a różowy jęzor czułymi, wolnymi liźnięciami obdarzał trzy malutkie główki w łapach Padme. Morskie spojrzenie spoczęło zaś na ich matce, mocno przesiąknięte ciekawością. //ja pierdole ale żal. ale jest przynajmniej! RE: Bezowa Jaskinia - Ares - 24-06-2013 Przerażone piski dobiegające z groty tylko podsycały płomień ciekawości młodego księcia. Zamachał rudą kitą, wlepiając wzrok w wejście do jaskini, jakby łudząc się, że źródło skomleń za chwilę w nim się pojawi. Podczołgał się odrobinę, będąc zbyt leniwym by wstać i postawił uszy w pozycji na sztorc, przysłuchując się dobiegającym z niej odgłosom. Pech, że podczas zbliżania się do wnętrza groty, szturchnął pyskiem o okalający ją bez, a pyłek, który znajdował się wewnątrz kwiatu powędrował prosto do jego nozdrzy. Zaczął niekontrolowanie kichać, raz po raz i robił to dosyć głośno, tak że mogło to dojść do małych uszu kociąt. Gdy w końcu powstrzymał się przed ostatnim kichnięciem, otarł sobie załzawione oczy łapą i bez zbędnych ceregieli, zajrzał do wnętrza groty, wychylając tylko łeb, a resztę ciała pozostawiając poza widokiem przebywających wewnątrz lwów. Zmrużył turkusowe oczy, lecz oprócz nie mógł dojrzeć nikogo oprócz Morana, którego sylwetka zakrywała resztę osobników. Kaszlnął, czując jak zapach bezu znowu zaczyna przytłaczać jego nozdrza. Jednak czuł coś jeszcze, coś mocniejszego od kwiatu, coś co miało metaliczny i dziwny zapach, kojarzący mu się trochę z padliną. Krew? Ale dlaczego ma być tu krew? Ściągnął uszy do tyłu i doczołgał się bardziej i wysilił wzrok, chcąc dojrzec co się dzieje w jaskini. No dalej Moran, nie trzymaj braciszka w takim napięciu! RE: Bezowa Jaskinia - Padme - 24-06-2013 Padme ni słowem się nie odzywała przez ten cały czas, a w spięciu i całkowitej ciszy, którą przebijały jedynie piski lwiątek- czekała, na jakieś słowa, na dalsze wydarzenia. Ona sama najchętniej złapałaby trójkę kociąt i uciekła jak najdalej z tej wszawej krainy. Sama w sumie się sobie dziwiła, jak bardzo teraz chciała się odizolować od społeczeństwa, by w całkowitej samotności móc zająć się swoimi młodymi i wypełnić swoje priorytetowe na tą chwilę zadanie. Szafirowooka patrzyła bezsensownie przed siebie, ani myśląc, by znaleźć spojrzenie kudłacza, które tak czuła na sobie. Zamiast tego, położyła po sobie uszy i schowała pysk w łapy, uważając, by nie przygnieść nim Maela, Sadie i Malimau. Musiała uciec przed jego spojrzeniem. Bezradność, nic więcej nie trzeba mówić. RE: Bezowa Jaskinia - Moran - 24-06-2013 Zdziwione spojrzenie utkwiło teraz w całym pysku Padme, nie tylko na jej oczach. Wyraźnie uciekała przed jego wzrokiem, jakby się czegoś wstydziła lub obawiała. Tylko czego? Moran nie miał jej za złe, że nie powiedziała mu o swojej ciąży. Ba, trochę jemu było z tego powodu wstyd, ponieważ winien był jej poświęcić więcej czasu. Jego była to wina, że nie miał czasu się z nią spotkać i zauważyć zmian w jej wyglądzie. Samica sprawiała w tej chwili wrażenie, jakoby miała coś do ukrycia. I chyba to niepokoiło Kudłacza. Miast jednak od razu reagować nieprzyjemnie i ze złością, postanowił nieco podnieść na duchu partnerkę. Może to tylko chwilowy, nic nieznaczący dołek? Ciepłe powietrze z nozdrzy przywódcy zmierzwiło futro na grzbiecie nosa brązowofutrej, gdy ten odrywał język od główek młodych. Jego czułe pociągnięcia obrały sobie teraz za cel czoło lwicy. Legł naprzeciw niej na ziemi i przysunął się bliżej niej, swoje beżowe łapy kładąc dookoła jej. Ciche mruczenie wydostawało się z jego pyska, kiedy ocierał się polikiem o jej skroń. - Jestem z ciebie taki dumny, Padme - wyszeptał słodko - Nie masz się czego obawiać, jestem przy tobie... przy was. RE: Bezowa Jaskinia - Ares - 26-06-2013 Ten zapach... Nie, nie, nie on tu dłużej nie wytrzyma. Moran kazał mu nie wchodzić do groty, ale przecież może udać się na przechadzkę po okolicach, może napotka jakiś trop, który mu pomoże odnaleźć Złotą Skałę lub tereny tamtego stada. Nie chcąc wystraszyć swoim krzykiem przywódcy, zajął sobie chwilę wolnego czasu, by poszukać w trawie kilku patyków. Podszedł do wejścia do groty i ustawił dwa z nich, na wzór czegoś co miało przypominać strzałkę. Rozejrzał się i gdy już obrał kurs, kroczył przed siebie, a gdy tylko nadarzyło mu się zmienić kierunek chodu, ustawiał kolejną strzałkę w dość widocznym dla jasnego miejscu. Oby tylko na nie, nie nadepnął, bo wszystko szlag by trafił. W ten sposób oddalił się od beżowej jaskini i tego wstrętnego zapachu. Zt |