Baobab u stóp Złotej Skały - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49) +--- Dział: Złota Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=50) +--- Wątek: Baobab u stóp Złotej Skały (/showthread.php?tid=70) |
RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Corragio - 11-09-2012 Złota Skała! Tutaj panowało stado Złotej Gwiazdy! Niezwykłe miejsce, to trzeba przyznać. A baobab rosnący u jej stóp także był okazały. Ale nie to przyciągnęło tu młodzika. Ba, piękno przyrody, dobre sobie. Był zły, na siebie. A skoro był zły na siebie, chciał wyładować tę złość na otoczeniu, co się będzie obwiniał o zgubienie śladu Liadan. Uh, gdyby wiedziała że Corragio za nią idzie, może by tak nie pędziła? Teraz to już w sumie nieważne...Ale wypada ją znaleźć, ba, wypada! Musi ją znaleźć, sam tu będzie żył? Młody aż wzdrygnął się z wrażenia, siadając pod baobabem. Wbrew pozorom, taki hardy nie był jakby się wydawało. Ot, młody głupiec. Bał się, ale dopiero po zgubieniu śladu siostry potrafił to zrozumieć. Czuł się bezpiecznie, kiedy podążał za jej śladami. A teraz kompletnie, kompletnie je zgubił! Naburmuszony, uderzył łapą pień drzewa - skończyło się na tym, że rozbolała go łapa. Syknął z bólu a szary ogon uderzył mocno o ziemię. Lepiej być nie może! Alainy nie zauważył, co się tam będzie przejmował jakąś samicą. RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Hasira - 11-09-2012 O, o. To, co robili, pasowało jakoś Hasirze. Jedna wzdychała do niebios, drugi wyżywał się na drzewie (i to, prawdę powiedziawszy, było jej bliższe). Po tym, jak stado hien zabrało jej marabuta i zręcznymi sztuczkami uniemożliwiło pogoń, tygrysica znów była wściekła i agresywna. Atmosfera, jaka panowała w tym miejscu, przemawiała do niej. Wolnym, kołyszącym krokiem dużego kota do baobabu zbliżyła się tygrysica. Nie mieszanka ras, a czystej krwi samica azjatyckiego gatunku. Co tu robiła? Niech szlag ją trafi, jeśli wie. Szukała drogi do domu, nie mając pojęcia, że to niemożliwe. Bezowocność poszukiwań także dokładała cegiełkę do jej nastawienia. Zatrzymała się kilka metrów od Corragio, przyglądając się temu, jak młodzik obrywa korę z drzew. Zastanawiała się, czy mu to pomaga - a jeśli tak, może powinna spróbować? RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Corragio - 11-09-2012 Bury młodzik nadal był zły, właśnie zamierzał się drugi raz by uderzyć drzewo. A niech i poboli, może to jakoś pomoże w wyżyciu się. No, co to jest, żeby takie czytelne odciski zgubić? Przeklęty deszcz, po co w ogóle z nieba spada woda? Taa, żeby było co pić, wiadomo. Ale czemu, czemu akurat wtedy spadł - kiedy spał, odpoczywając po polowaniu? Przecież musiał zapolować, na głodnego iść taki kawał drogi. Umarłby, jak nic! Takie właśnie myśli kotłowały się w łbie Corrka, kiedy zaciekle uderzał łapą w pień, strosząc wąsy. Uderzyłby i trzeci raz, gdyby nie to, że coś go zaswędziało. Jakiś impuls, czy co? Naprawdę, jakby coś go w zad drapało. Obrócił się z niezbyt zachęcającą miną, by zobaczyć co to. Nic więc dziwnego, że szkarłatne ślepia zmrużyły się w złości, gdy zobaczył patrzącą nań samicę. Obrócił się doń przodem, wysuwając bojowo szczękę. Większa była i miała jakieś dziwne umaszczenie, ale niech nie myśli że jest przez to lepsza i może się tak bezczelnie gapić! - Co się patrzysz? - warknął, prawdę mówiąc, nieco spłoszony. Hasira, bądź co bądź, na łagodną nie wyglądała. Zielone ślepia wywołały u młodzika niepokój - od razu przestąpił z łapy na łapę, łypnął okiem na Alainę - rejestrując jej obecność - i zaczął bezwiednie machać ogonem, rozzłoszczony. - Twoje drzewo czy co? Już się wyżyć nie można? - brnął dalej, wypinając przed siebie wątłą pierś. Diabeł w niego wstąpił czy co? A zwykle był takim towarzyskim Corragio. Patrzcie, patrzcie co te emocje potrafią zrobić z lwem! RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Hasira - 11-09-2012 - Nie. Ale może być moje, jak chcesz, przyda mi się. Odpowiedziała zgodnie z prawdą, chociaż pewnie trochę bez sensu. Usiadła na zadzie, tak jak i on trzaskając wściekle ogonem na boki; ten jej był pokryty poprzecznymi paskami i pozbawiony pędzla na końcu. I długi. Nagle do głowy wpadł jej pewien pomysł - i natychmiast zmieniła się jej postawa: spięła się, położyła uszy i nastroszyła futro na karku. Ogon jeszcze przyspieszył. - Sprać cię? Warknęła, prowokując go. On wściekły, ona wściekła... A co lepiej rozładowuje złość, niż mały, ekhm, sparing? Tudzież walka na serio. Nie mogła za siebie do końca ręczyć. RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Corragio - 11-09-2012 Zbiła go z tropu tym tekstem. Szkarłatne ślepia nieco się rozszerzyły, po czym znów zmrużyły. Jakaś małosprytna, nie dość że dziwacznie wygląda to jeszcze zachowuje się równie dziwnie. Swoją drogą, im dłużej na nią patrzył, tym więcej wyłapywał równic. Budowa ciała, ogon, małe czarne uszy z białym znaczkiem, pysk, nawet ślepia! Frapował go ten ogon...nie, żeby patrzył na zad pasiastej! Nie interesowały go jeszcze te sprawy, poza tym, miał chyba prawo patrzeć, skoro ona się gapiła? Oczywiście, że miał! Walka? To naprawdę jakaś wariatka! Taak, chciałaby się wyładować na młodszym i sła...to znaczy, mniej doświadczonym? Uśmiechnął się ironicznie, błyskając kłami. Wyglądało to jak jego zwykły uśmiech, tyle że w szkarłatnych ślepiach widniał nieładny błysk. - Nie biję się z jakimiś...pasiastymi. - ostatnie słowo wręcz wypluł, jak obelgę. Musiał jakoś elegancko wybrnąć z sytuacji, ale coś mu chyba nei wyszło. Jakby był trochę sil...starszy, to powaliłby Hasirę na łopatki, a jak! RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Hasira - 11-09-2012 Zmrużyła zielone oczy, strosząc do tego wąsy. Były krótsze niż u lwa, za to idealnie białe. - Boisz się, co? Wysyczała, stawiając jedną łapę przed sobą, by powoli wysuwać i wsuwać pazury. Ogon płożył się teraz płasko, nad ziemią, zwolnił; Hasira nachyliła się cała do przodu, w jego kierunku, a puchate białe poliki rozciągnęła w uśmiechu ukazującym kły. Właściwie nie miała jakiegoś szczególnego zamiaru zrobić mu krzywdy. Po prostu się nawinął - i tyle, miał pecha; tygrysica będzie teraz na nim wyżywać swój zły humor, tak jak on robił to z drzewem. I nie zawsze musiało to oznaczać fizyczne starcie. Do szczęścia częstokroć wystarczyło jej samo zwycięstwo słowne nad lwami. Bo były lepsze od hien, likaonów czy szakali. Ale na pewno nie tak dobre, jak jej rodzina. RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Corragio - 11-09-2012 Jak już jesteśmy przy wąsach, to Correk również miał je białe. Może nie wszystkie - parę jakiś dziwnie szarych było - ale napawały go dumą, a jak! Te jakieś...te jasne patyczki na pysku pasiastej nie dorównywały JEGO wąsom do...no, nie dorównywały. Ale niestety, tygrysica miała rację. To znaczy, nie bał się, nie! Tylko, jakoś tak...co on się będzie męczył, no, przecież musi szukać siostry. Nagle zatęsknił za Liadan, ta starsza potwora była bardzo podobna do Hasiry. Też wredna i, zaraz, zaraz! Czy on śmiał porównać swoją wspaniałą siostrę do tego tutaj, wielkie...to jest, małego pasiastego czegoś? Uh, co za okropna pomyłka. Warknął, kiedy tygrysica wysunęła pazury. Jeszcze czego! Ale stanie, w końcu nie wolno mu stchórzyć. Nie każdy nosi imie "odwaga", musi dowieść że jest niego wart! Nieco niepewnie, z widocznym brakiem doświadczenia, również wysunął łapę przed siebie. Zerknął na Hasirę, by ustawić się tak jak ona - wysunął resztę ciała do przodu, jakby miał zamiar skoczyć. Czarne pazury wysunęły się, skrobiąc o ziemię. - Chyba ty! - prychnął bohatersko, ale nie zaatakował. Liadan, do cholery, dlaczegoś musiała tak gnać? Nie łaska zaczekać? Przez co on musi przechodzić, naprawdę... RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Hasira - 11-09-2012 - No to sprawdźmy! Ryk wydarł się z piersi tygrysicy, a sprężone wcześniej ciało wydłużyło się teraz w szybkim skoku. Pokonała w kilku susach dzielącą ich odległość; łapy dwa, trzy razy szybko walnęły w ziemię, nadając jej pędu. Była już tuż przed nim, przy nim, już, wyszczerzone kły, błysk!... I nagle jej nie było. Z hurgotem i łomotem wyhamowała za Corragio, wzbijając w powietrze pył spod wszystkich czterech łap, wbitych mocno w ziemię. Przeskoczyła nad nim. Najpierw zaszarżowała, a potem tak po prostu go ominęła, skacząc. Zrobiła to po to, by najadł się strachu, by pokazał, jak bardzo dumnym i odważnym lwem jest. - I co, smarku? Nie musiała się nawet odwracać. Skierowała tylko uszy do tyłu, by dobrze słyszeć jego odpowiedź. RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Corragio - 11-09-2012 Biedna Hasira, musiała być rozczarowana. Czym? Ano, młodemu się jedynie ślepia szerzej otworzyły na tę całą szarżę i skok. Miał zamiar również ruszyć do przodu, ale zdecydował że lepiej poczekać i...no, najwyżej dać się staranować. Albo jakoś tak, no, ugryźć rudą czy coś. Nie za bardzo był zorientowany w walce, biedaczek. Polować potrafił ale poza zabawami jako lwiątko mało miał doświadczenia. Ale, ja nie o tym! Nie ruszył się, bo skamieniał. Z wrażenia, że toto pasiaste było bliżej i bliżej w ułamku sekundy. Nawet się nie zdążył przestraszyć, dopiero kiedy tygrysica nad nim przeskoczyła, z piersi wydarł mu się wściekły warkot. Nie pozwolił sobie na fizyczną ulgę - może to była zmyłka? Jak na razie miał trzeźwy umysł, nie za bardzo doszło do niego, co się stało. Ważne że był cały, Hasira stchórzyła! Wielka mi rzecz, skok! Prychnął lekceważąco, ale zjeżył się od razu na słowo "smark". Czy ona sobie nie pozwala na zbyt dużo? I jeszcze zadem do niego stoi. Co prawda, on też, ale taki tam szczególik. Obrócił się gwałtownie, szczerząc kły. To już nie był uśmiech, gotowy był ugryźć w obronie własn...no, by pokazać tej tu swą wyższość. Co nie zmieniało faktu, że powolutku docierało do niego, co się mogło stać. Taka wielka kupa mięcha. Miała pazury. Mogła ich użyć. Kły też miała. Nieco struchlał, po pysku przebiegł grymas niepewności. Ale szybko, póki jeszcze się odezwać może! Czuł jak w gardle rośnie mu gula, tamująca słowa. - Na tyle Cię stać? Patrzcie państwo, a ja uważałem że możesz być godną przeciwniczką! - warknął wreszcie, nieco się krztusząc ostatnim słowem. Wściekłość uchodziła, przynajmniej z niego. Miejmy nadzieję, że z Hasiry też. RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Hasira - 11-09-2012 Hasira zaczynała się bawić coraz lepiej, obserwując, jak młody pręży się i wypina dumnie pierś, choć łapki mu się trzęsą, a wąsiki takie trochę oklapłe były. To w pewnym sensie także było odparowanie wściekłości, bo udowadniała sobie, że jest lepsza - ale na jego nieszczęście, nie różniło się to specjalnie w wyrazie zewnętrznym od poprzedniego nastawienia. Cofnęła się trochę, nadal obrócona zadem do niego, i zaczęła majtać mu ogonem przed nosem. Chapnie czy nie chapnie? - No dawaj, jak się nie boisz. Konsekwencji. Wyraźnie go prowokowała, nie dając teraz dużej szansy na wyjście z sytuacji z podniesionym łbem. Jak ugryzie, to mu odda - jeśli nie, wyjdzie na dziecko. No, tak właściwie to miała ruję, stąd to całe pokazywanie zada. Nie całkiem zdawała sobie z tego sprawę, bo rozumowo widziała przecież, że Corragio jest zwyczajnie za młody na partnera. Ale biologia robi swoje, hormonów nie przeskoczysz. RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Corragio - 11-09-2012 Kiedy Hasira się cofnęła to i on się cofnął. Co to, teraz chce go zadem zabić? Lwice czy tam inne pasiaste samice naprawdę były dziwne. Jedyne, którą w miarę rozumiał to Liadan. Owszem, czasami jej zachowanie również bywało niewyjaśnione ale żeby aż tak? Tą bestyję przed nim chyba rozum opuścił. Jakby chciał, jakby chciał, to ciach! I nie miałaby takiego gładkiego zadka jak teraz! Bądź ogona. Nie podobało mu się, zdecydowanie mu się nie podobało to, że ten cudzy ogon latał mu przed nosem, roznosząc nieznajomą woń. Nie pachniała jak normalny zapach, jakaś taka była nie do zidentyfikowania dla Burego. W tej tygrysicy wszystko jest podejrzane, nawet nie pachnie jak należy. Ale zabiła mu niezłego ćwieka. Zdawał sobie sprawę, że jak poszarpie tej panience ogonek, to być może i jego zostanie poszarpany. A jakoś wcale nie miał ochoty, w taki głupi sposób zdobywać swoje pierwsze blizny. Poza tym, blizny szpecą. A on miał taki piękny pysk, jak dojrzeje to panny zwariują na jego punkcie! Miałby wziąć w paszczękę taki brudny ogon tego dziwnego cosia-pseudolwicy? W życiu, nie zmusicie mnie! Jednakże, jakoś jej trzeba przysolić, nie tylko słowami. Z resztą, gardło miał już zablokowane. Warknął jedynie, omijając zad lwicy i idąc wzdłuż jej boku. I...pach! Miał zamiar uderzyć ją pazurkami w tył ucha, by trafić w tę białą plamkę. Ha, żeby wiedziała! Nie da się sprowokować, nie da. Nie będzie jej łaski robił i ogona gryzł a co! Dostanie w ucho, jak niegrzeczne lwiątko. I kto tu jest górą?! Pomijając fakt, że tygrysica jest trochę większa, oczywiście. RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Alaina - 11-09-2012 Zachowanie o wej dwójki było w niesmak innej młodej damy, która jako pierwsza upatrzyła se baobab jako miejsce wypoczynku, gdzie z reszta planowała ukoić nadszarpnięte nerwy ostatnimi przeżyciami,a dziecinne wręcz do gryzki kotów, zapewne jej w tym nie pomagały. Brązowa zmarszczyła gniewnie brwi uchylając z lekka jasne powieki, by gdyby mogła ciąć za pomocą wzorku, zapewne uczyniła by to teraz, srogim spojrzeniem obdarowując podrostka, ale i kocice, którą z początku można by wziąć za dziwną odmianę lamparta, znacznie większego, z tą różnicą ze Al wiedziała jak wyglądają tygrysy. Pomimo młodego wieku, zwiedziła nie mały kawałek świata. Alaina podniosła się jeżąc sierść na całej długości ciała. Położyła i po sobie uszy,do kompletu obrazu niezadowolenia dołączając i marszczenie nosa, co za zadanie w pełni miało ukazać jej podenerwowanie na szczeniackie zachowanie tygrysicy -Taka dorosła a atakuje od siebie mniejszych. Gdzie podziała się duma u tygrysów, żeby dobierać się do podlotków -prychnęła nie kryjąc zniesmaczenia jakie ukazało się na jej pysku. RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Hasira - 11-09-2012 Dziwnie musieli tak wyglądać, gdy szli jedno za drugim, tylko w zupełnie bezsensowną stronę. Zwłaszcza, kiedy Hasira zaczęła "wyprzedzać" młodego lwa - niby wszystko w porządku, tylko czemu robili to tyłem... Dostała w ucho, a jakże - jej atutami były siła i zręczność kosztem spostrzegawczości, bo tak była zadufana, że rzadko zwracała dostatecznie dużą uwagę na otoczenie. I sama sobie była winna, tak jak teraz. Zareagowała za to szybko, naprawdę szybko, i powinien był wiedzieć, że jest do tego zdolna. Skoczyła w bok - na niego, z wyciągniętymi łapami, by pochwycić go w czułe objęcia i powalić na ziemię. A potem przygwoździć i odebrać możliwość ruchu. W końcu była na tyle duża, że nie powinna mieć z tym ostatnim problemu. Ciekawa rzecz - pazury to jednak miała schowane... //edit down Alaino, przepraszam Cię serdecznie! pisałyśmy chyba posty w tym samym czasie i kiedy wysłałam powyższego, nie sprawdziłam, czy ktoś jeszcze nade mną coś wrzucił. dlatego Cię "zignorowałam" - i zorientowałam się teraz, kiedy wysłałaś drugiego (22:20). a teraz już nie będę na siłę tego odkręcać, trudno, stało się. mam nadzieję, że mi wybaczysz :) // RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Alaina - 11-09-2012 -Z resztą nie moja sprawa-rzuciła po niedługiej chwili zniechęcona, nie spostrzegając żadnej reakcji. -Bawcie się dobrze w swoje podchody. Dzieciaki- dodając burknęła pod nosem, przeczuwając ze spokój którego tak pragnęła nie będzie go mogła tutaj wstanie zaznać, a jedynie co zyskuje to irytacje, jaka poczęła się w niej gromadzić. Ściskając nozdrza fuknęła, odwracając się impulsywnie zadem w stronę dwójki drażniącej ją kotów, po czym następnie poczęła złazić ze wzgórza, chcąc opuścić to miejsce. Miała ukoić nerwy, nie dalej je szarpać, dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie jak zrezygnuje z upatrzone miejsca i odejdzie. z/t RE: Baobab u stóp Złotej Skały - Corragio - 12-09-2012 Corragio rzucił okiem na brązowofutrą lwicę. Tygrysy? A więc takich okropnych stworów jak Hasira było więcej? Brr! Duchy, miejcie Corrka w opiece. Więcej okropnych, pasiastych nie-lwic! Ale, dobrze wiedzieć, że zwie się jej tygrysami. Tygrys - co to w ogóle za słowo? Nie umywa się do lwa, oczywiście! Już miał ochotę obdarować Alainę łaskawym uśmiechem, ale gdy usłyszał jej dalsze słowa, oniemiał ze zdumienia. Mniejszy? Podlotek? Szkarłatne ślepia wypełniły się wyrzutem, nawet nie rozumiał że złotooka go broni. W jakiś tam sposób. Zamiast być jej wdzięczny, odwrócił wzrok z miną zranionej sarny. Podlotek, podlotek!? Już otwierał pysk... Bach! I świst, gdy powietrze uleciało z płuc Burka przez pysk. Przymknął ślepia, czując jakieś dziwne ściskanie i nie będąc w stanie zrozumieć, co się stało. Hasira się nie odezwała, co wydało mu się niepokojące. Nie odwarknęła się? Za to dotarł do niego głos bursztynowookiej, znów napawając urazą. - Nie jestem mniejszy! I nie jestem podlotkiem! Dzieciakiem też nie! - ryknął za lwicą, ostatkiem sił unosząc łeb. Właściwie, wrzasną prosto na tygrysicę, ale co tam. No i oczywiście, dowiódł właśnie że dzieciakiem jest jak najbardziej. Nie wiedział o tym, bo skąd? Był pełen dumy, że udało mu się walnąć pasiastą w ucho. Pasiasta... Ona go trzyma! Taaak, pan spostrzegawczy uruchomił mózg. Przynajmniej połowicznie, nie przesadzajmy. Wybałuszył oczy i otworzył pysk w zdumieniu, wpatrując się w mordkę Hasiry. No jak to...to jakie ona ma zamiary, zamierza go uczynić ojcem swoich dzieci? Miałby się przyczynić do narodzin półtygrysów? Nigdy! |