Pustkowie - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Pustkowie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=66) +--- Wątek: Pustkowie (/showthread.php?tid=75) |
RE: Pustkowie - Felija - 18-10-2012 Milczała przez chwilę. Ciężko jej było odpowiadać na coś takiego - ani tu potwierdzić, ani zaprzeczyć. Już nie wspominając o tym, że przecież ona sama nie miała żadnego doświadczenia w tego typu sprawach. Poświęcać się dla innych? Że cooo...? To pasowało do Mako, ale nie do niej, toteż nie znalazła żadnego sensownego komentarza na jego słowa. Kami. Aż zadrżała na dźwięk tego imienia. Jej koszmar z dzieciństwa... Nie widziała jej od dawien dawna i jakoś nie tęskniła za natychmiastowym ponownym spotkaniem. Roza. Rozę to ona lubiła, dlaczego? A domyślcie się sam. Przyjaciółka Mako, to i Felka darzy ją sympatią, chociaż niewiele miała z nią do czynienia, logiczne. Sheloth... Teraz lwica spuściła wzrok. Ojej, ojej. Zapomniała o nim. Albo nie chciała pamiętać. W każdym razie, wypadałoby wymyślić jakieś usprawiedliwienie. Problem w tym, że takiego nie było. Chyba że... Ale nie. Felka może ukrywać prawdę, ale czyste kłamstwo przychodzi jej z o wiele większym trudem. A tak naprawdę to w ogóle jej to nie idzie, toteż nie zwykła tego stosować. I co ona ma teraz zrobić? Z tego wszystkiego aż nie powiedziała ani słowa, co w jej przypadku było naprawdę dziwne. Dopiero, gdy jeszcze bardziej zbliżyli się do Lwiej Ziemi, z powrotem uniosła łeb. - Już prawie jesteśmy - ozwała się, acz z miną jakąś taką markotną. RE: Pustkowie - Mako - 19-10-2012 Odpowiedziało mu milczenie, które Mako skwitował tylko cichym „Hm”. Uśmiechnął się, kierując spojrzenie w niebo. - Milczenie jest złotem. - lepiej mu było nie usłyszeć odpowiedzi, niźli dowiedzieć się, że jest głupcem. Młody żywił wielką nadzieję, że będzie mu w przyszłości dane dłużej rozmówić się z przyjaciółką. Teraz przeczuwał, iż Felija nie pragnie towarzystwa, jego, czy kogokolwiek innego. - Taa, jak dobrze wrócić do domu. - choć Lwia nie była tym pierwszym domem, to z czasem zyskała to wspaniałe miano, miano miejsca, do którego Mako chciał wracać, w którym czuł się dobrze. Nie ważne jak długą drogę musiałby pokonać by tu dotrzeć. - Dobra, muszę znaleźć Vei, musi się dowiedzieć czego się dowiedziałem, twoje informacje też są istotne. Gdy wpadniemy na siebie później musimy się gdzieś wybrać, co ty na to? Milczał chwilę, przypominając sobie, gdzie może znaleźć Vasanti. - A... Jeśli coś cię trapi, cokolwiek, to na mnie zawsze możesz liczyć. RE: Pustkowie - Felija - 19-10-2012 Zatrzymała się. Przed nimi była Lwia Ziemia, dom, do którego oboje tak tęsknili. Lecz lwica znów patrzyła na czarnogrzywego. Na swojego przyjaciela. Jedynego, który zawsze jest przy niej, kiedy tego potrzebowała. Jedynego, który był dla niej wart więcej niż cokolwiek innego. I jedynego, który przez nią nie cierpiał. - Wiem - odpowiedziała jedynie, a na jej pysku wykwitł blady uśmiech. Następnie skinęła łbem na jego kolejne słowa. Zaś spojrzenie dwukolorowych ślepi pełne było smutku, smutku i nadziei, nadziei na lepsze jutro. I jeszcze ufności - dziecięcej, naiwnej, jak u sieroty, która jedyne pocieszenie odnajduje u starszego brata. Felija nigdy nie czuła żadnej szczególnej więzi z jedynym istotnym żyjącym przedstawicielem swojego rodzeństwa, Arhamem, ale Mako był dla niej wręcz kimś więcej. Najlepszym przyjacielem... Nawet jeśli ona nie zachowywała się jak na przyjaciółkę przystało, nie była mu aż tak potrzebna jak on jej. Choć po cichu liczyła na to, że to nieprawda. Uczyniła niepewny krok do przodu. Czas się pożegnać. On ma swoje ważne sprawy do załatwienia, a i jej przydałaby się chwila odpoczynku, choćby w postaci upolowania czegoś konkretnego czy kąpieli w rzecze. Ale nie odejdzie tak po prostu. Zawahała się przez moment, acz była to naprawdę krótka chwila. Po upływie tych kilku sekund, beżowo-szara po prostu usiadła naprzeciw Mako, zamknęła oczy i przytuliła się do niego, a właściwie do jego gęstej czarnej grzywy. Spuściła łeb, oparła łapę na jego łopatce. I trwała. Tylko nie płacz, tylko nie płacz... RE: Pustkowie - Mako - 20-10-2012 Trzeba przyznać, że to co wydarzyło się lewie chwilę temu nieźle zszokowało Mako. To chyba było coś więcej niż zwykłe pożegnanie. Przecież jeszcze się zobaczą, prawda? Chwila zawahania u Felki nie ubiegła uwadze Młodego. W czarnogrzywym narastało przeczucie, że faktycznie coś się dzieje, a sądząc po zachowaniu Fel mógł się spodziewać czegoś niedobrego, jednak nie przeszło mu przez myśl się nawet o to pytać. Trwał tak chwilę, już miał się oderwać, rzucić jakieś pożegnanie i kontynuować pełnienie swojego obowiązku – którego tak naprawdę nigdy nie chciał – lecz wspomniał na swe słowa wypowiedziane parę chwil wcześniej. Gdyby odszedł, znaczyłby to tyle, że nie ma czasu dla przyjaciół. Zielonookiemu można było zarzucić wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że był niesłowny. Jego najlepszą pomocą była sama jego obecność, a przynajmniej tak starał się myśleć Jesteśmy przyjaciółmi, nieważne co. RE: Pustkowie - Felija - 20-10-2012 W końcu lwica oderwała czoło od miękkiej grzywy samca, a i łapa wróciła na swoje miejsce. Tak, to było wyjątkowe pożegnanie. Nie pierwsze ani ostatnie, ale dla Feliji bardzo ważne - coś jakby 'doładowywanie baterii' na najbliższe dni czy tygodnie, żeby kolorowooka przypadkiem nie rozpadła się psychicznie. Świadomość, że istnieje ktoś, kto wszystko jej wybaczy i jeszcze pocieszy, była naprawdę budująca. - Dziękuję - wyszeptała, znów patrząc w jego zielone ślepia. Tak, zdecydowanie lepiej się teraz czuła. Jeszcze nie tak, jak powinna, ale to już kwestia czasu. A teraz pójdzie i będzie się zachowywać, jak na przykładną Lwioziemkę przystało. I znajdzie Shelotha. Tylko wcześniej trochę się ogarnie. - I do zobaczenia! - dodała już z bardziej raźną miną, a w tonie jej głosu pobrzmiewała nawet pewna wesołość. Odeszła w swoją stronę, w stronę Lwiej Ziemi, a konkretniej skierowała się ku Słonecznej Rzece. Z/t RE: Pustkowie - Mako - 21-10-2012 Młody siedział tak jeszcze chwilę. W ciągu tych kilku minut chciał uzmysłowić sobie, co tak naprawdę się wydarzyło. A może nie powinien w tym upatrywać głębszego sensu i skupić się na tym co jest teraz? Tak, chyba takie podejście będzie o wiele zdrowsze. - Na razie! - odkrzyknął. Znalezienie Vastanti jest istotne, ale chyba wpierw sprawdzi, czy Kami dotrzymała swojej części umowy i nie doszło do rozlewu krwi. Pozostawała jedna kwestia, wciąż nie mają groty Medyka. Miał o to zahaczyć Hewę, ale później znalazła się Roz i już nie było sposobności. Chorych, rannych najpewniej szukać na Skale. Tak, ale zwyczajnie przejść się po terenach Lwiej. To w drogę. Mako ruszył w swoją stronę, utykając co jakiś czas na zranionej nodze. Nie bolała go, po prostu nie chciał by rana się otwarła, a póki co nie chciał się niepotrzebnie zatrzymywać i czyścić kończyny. [z.t] RE: Pustkowie - Nanette - 13-04-2013 Przez pustkowie szło małe, ledwo żywe lwiątko. Powłóczyło łapami, wciąż idąc do przodu. Nad niewielką postacią lwiątka krążyły drapieżne sępy, jakby tylko czekając aż małe stworzonko padnie z wycieńczenia. Młoda lwica raz po raz oblizywała pyszczek mając nadzieję, że dzięki temu będzie jej trochę chłodniej. Niestety tylko traciła energię. Obraz zaczął rozmazywać się jej przed oczami. Przymknęła oczy i poczuła, że nie ma już siły...W tej samej sekundzie upadła na spękaną od słońca ziemię, a kurz wzniósł się w powietrze. Sępy tylko na to czekały. Sfrunęły z nieba i okrążyły zmęczone maleństwo, skubiąc jego miękką skórę. Lwiątko nie miało siły, aby zareagować. Wkrótce ból zaczął się od niej oddalać, jakby dusza wyszła z ciała. Już nie bolało... RE: Pustkowie - Chikja - 13-04-2013 Czarna jak smoła młoda lwica pałętała się bez celu, matka odeszła do tatusia, ona nie miała tam wstępu.. jaki żal. Parsknęła, w piekle pewnie i tak nie było ciekawiej niż tu. W pewnym monecie nadstawiła długie szpiczaste uszy, niedaleko sępy ucztowały, aż się tam kotłowały. Ho, ho czyżby świeża padlina!? Chikja Zerwała się do biegu i momentalnie dopadła do ptaszysk chwytając dwa z nich za skrzydła, szarpnięciem łba wyrwała im kości ze stawu, zaś uderzenie o ziemię dodatkowo ogłuszyła. Reszta ptaszysk wpadła w popłoch rzucając się do ucieczki, głupie tratowały się nawzajem. Pióra posypały się niczym płatki czarnego śniegu gdy sepy wzbiły się ku błękitnemu niebu. To było nawet zabawne. Dwa ranne sępy pozbierały się i usiłowały uciekać pieszo, ale czarna dopadła pierwszego, a potem drugiego. Na ziemi była prawie bezbronne, więc poszło całkiem szybko. Kilka suchych trzasków kości i rwanych mięśni, odgłosy wkomponowały się w skrzek konających ptaków i trwały jeszcze chwile po nim, gdy lwica rozszarpywała swoje zabaweczki.. nie była głodna. Robiła to dla zabawy. Gdy oba trupy leżały już rozczłonkowane na ziemi, zwróciła uwagę na padlinę. - Liwiątko..- Parsknęła roześmiawszy się po chwili, świat nie był dla małych i słabych. RE: Pustkowie - Sheridan - 13-04-2013 - Nie badź samolubna, daj się pobawić..- Niestety, to już nie były sępy a strzępy. Szyderczy uśmieszek pojawił się na pysku Shera. - Sheridan - Przedstawił się, obszedł czarnule dookoła, by za chwilę zajać miejsce obok. Jego uwadze,nie umknęło lwiatko, co to to tu robiło? Parsknał w stronę malucha.. Nie lubił lwiatek, cóż.. Nic dziwnego, samce zazwyczaj nie przepadaja za młodzieża zwłaszcza, jeśli ta nie pochodzi z ich nasienia, ale nie będzie się wtracał. To znalezisko należało do Chikiji, więc niech robi sobie z nim co chce.. RE: Pustkowie - Chikja - 13-04-2013 Spojrzała na tamtego unosząc jedną brew. - Jestem najbardziej samolubna kreaturą na tych ziemiach... kociaczku. Znajdź sobie własną zabaweczkę, tu, na tych parszywych terenach nie jest to specjalnie trudne.- Odparła sarkastycznym tonem siadając i jednym ruchem łapy przysunęła do siebie omdlałe lekko nadszarpnięte kocie. - Jak się nudzisz.. możesz też iść policzyć ziarenka piasku.- Nie ukrywała swojej antypatii do niego, Chikja była nietowarzyska, aspołeczna niczym wrzód na dupsku Świtu. RE: Pustkowie - Sheridan - 13-04-2013 - Zimna sucz - Wyszczerzył do niej zęby w sztucznym uśmiechu. - Twój man musi mieć stalowe nerwy. O lie takowego masz.. Czy miałaś I go zjadłaś? Hmm? Ha ha! - Zaszydził delikatnie z nieznajomej, ale podobała mu się. Lubił ostre i niedostępne lwice. Popatrzył na kocię współczujacym spojrzeniem. - Słyszałaś ja? Jest podła i wredna.- Syknał przesłodzonym głosem. //aaa!! Ty diablico!! Ty masz rogi! A kysz! xD// RE: Pustkowie - Chikja - 13-04-2013 Chikja była suką, zimna i wyrachowaną, małą suką. Uśmiechnęła się jadowicie. - Moja matka zeszła z tego świata by zasiąść po prawicy mroku.- Cmoknęła, Kami zapewne pławi się teraz w krwi grzeszników, zaznając rozkoszy w łożu swego diabelskiego kochanka. Spojrzała na lwiątko, było raczej nieprzytomne, kto wie czy słyszało? Nawet jeśli, to co ja to obchodziło. - Masz jakieś imię stary pierdzielu?- Zapytała bez ceregieli. RE: Pustkowie - Sheridan - 13-04-2013 - W dodatku głucha..- Przewrócił oczami, nie lubił się powtarzać..- Sheridan.. - Tym razem wypowiedział swoje imię bez żadnej barwy w głosie. - Sadzac po Twoim narwistym charakterku, śmiem twierdzić, że należysz do mojego ulubionego stada.. Jesteś ze Świtu. Nie mylę się prawda? - Trzasnał ogonem przecinajac powietrze, który zaległ dość głośno na glebie. - Masz że tak powiem wyryte to na czole he he ..- Dodał. - Od pewnego czasu,kręcę się obserwujac wasze tereny, wasze stado. Podobacie mi się. Macie twarde zasady, których się trzymacie. RE: Pustkowie - Chikja - 13-04-2013 - Więc to było twoje imię? Pf..- Parsknęła, myślała że to jakiś tam odgłos, bądź przywitanie, ciekawe jaka lwica, tudzież lew, rodzic lwa wykazał się takim poczuciem humoru by tak skrzywdzić swojego podopiecznego. - Świt powiadasz?- Nadęła policzki, teraz jak Kami nie było w Świcie nie miała powodu by ją obchodziła reszta jej pobratymców. - Może kiedyś... stado tworzą same patałachy, a co do terenów.. nawet mucha ma dość inteligencji by omijać te jałowe i cuchnące pustkowia.- Sarknęła, by po chwili roześmiać się, nie było tam ani jednego lwa, który w jej oczach zasłużył by na jej lojalność, a nawet z zwykłą uwagą było miernie. RE: Pustkowie - Sheridan - 13-04-2013 - No popatrz, jake rozrywkowe towarzystwo spotkałem.. A Ty mi się przedstawiałaś? Czy może twe imię brzmi równie zabawnie jak moje? - Ogon samca zaczał się majtać w obydwie strony, zdradzajac tym samym zmianę nastroju samotnika. - Twoje stado cieszyło się dość długo znakomita renoma wśród reszty stad, budziło szacunek i respekt. Czasem wydawało by się, że wśród tandety lsniło jak diament.. A z tego co mi tu opowiadasz.. Spada na psy. Aż nie chce mi się w to wierzyć..- Pokiwał przeczaco głowa. - Mimo wszystko, jestem myśli że obecni panujacy tam władzę dźwigna się z tej żałoby i poprowadza stado tak jak dawniej. Za szybko ich skreślasz. Poczekaj, najdłuższy deszcz nie może przecież wiecznie lać.. Wstana, a wtedy nie będzie przebacz.. |