Chłód. - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Chłód. (/showthread.php?tid=845) |
RE: Chłód. - Alve - 01-11-2013 -Alve.-odparła tigonka, nie chcąc pozostać dłużną samicy. Słysząc słowa psowatego, utkwiła w nim baczne spojrzenie, rozumiejąc aluzje. Trwała chwilę w zamyśleniu, po czym podniosła się niespodziewanie. -Chodźmy więc stąd.-zakomenderowała.-Jeśli grozi nam tu jakieś niebezpieczeństwo, to nie ma sensu tkwić w miejscu i kusić los. Znajdźmy jakieś schronienie, a tam porozmawiamy na spokojnie.-dodała od razu, spoglądając pytająco na swoich rozmówców. Była dosyć rozkojarzona całą tą sytuacją, dlatego nie zwróciła uwagi na tylne łapy kotki. RE: Chłód. - Ariusz - 01-11-2013 Słuchając słów Dimitriego coraz to bardziej czuła napływającą beznadzieję, znając swój stan. Sapnęła; jakże podobna była sytuacja tam skąd pochodziła- jeśli trafisz przypadkiem, bo przecież nikt tam z premedytacją nie chodzi, do tundry, zamarzniesz prędzej czy później, a rozbestwieni dezerterzy chętnie zajmą się twą osobą, żywą czy też i martwą. Uśmiechnęła się blado, gdy pies się przedstawił, lecz owy uśmiech spełzł jej z oblicza gdy tigonka skończyła swą wypowiedź. -Tak, to byłoby w naszej sytuacji... najrozsądniejsze-spuściła głowę, starając się rozluźnić ściśnięte gardło i żołądek. Przecież nie będzie ich zatrzymywać jeśli grozi im niebezpieczeństwo, jej przecież nie uniosą więc co im po jej wywodzie. Wciąż nie podnosiła łebka, a wzrokiem uciekła gdzieś w bok. RE: Chłód. - Arne - 01-11-2013 Jak najbardziej zgadzał się z Alve, ale… Issy. Niepokoiło go jej zachowanie. Słowa wcale go nie przekonywały, że kotka chce się stąd ruszyć. - Nie wyglądasz jakbyś zamierzała z nami pójść… - rzucił niepewnie. Jeśli coś jest na rzeczy, niech po prostu ich powiadomi. W ten sposób to tylko się przedłuża. RE: Chłód. - Metody - 01-11-2013 Zacisnęła na chwilę wargi, po czym niemrawo podniosła makówkę na Dimiego. Wypuściła z siebie powietrze, pacnęła miękko ogonem o podłoże i przewróciła oczami, znów uciekając niewiadomo gdzie. -Chciałabym... ale nie mogę.-krótka przerwa-nie potrafię. Nie wiedziała już czy ma czuć beznadzieję, złość, smutek czy cholerną pustkę. Tęskniła za czasami, gdy mogła bez przeszkód chodzić, biegać skakać. Czemu teraz, gdy jest to konieczne, nie może? Ostrze losu, niech idzie się chędożyć, gr. Hm, czy jej wypowiedź nie zabrzmiała nieco... nie tak jak by chciała przekazać coś konkretnego? Westchnęła ciężko, co ma się kryć, żadna tajemnica. -Mam sparaliżowane nogi-tya, ciekawe co na to poradzą. Położyła łeb na łapach i czekała na reakcje. Jeśli będą tu tak stać i kminić, bez żadnych perspektyw powodzenia tak notabene, to będzie jej wina, że coś im się stanie. Świetnie. RE: Chłód. - Alve - 02-11-2013 "Czyli co, zostaniesz tu do końca swojego życia?"-od razu przemknęło tigonce przez łeb, aczkolwiek kłamstwem byłoby powiedzieć, że owe oświadczenie ze strony samicy nie zaskoczyło jej. Mimo wszystko nie dała tego po sobie znać, nie chcąc sprawić tamtej przykrości, czy czegoś w tym rodzaju. Bez namysłu zbliżyła się do Larysy, przykucając przy niej wymownie. -No dalej, chodź.-mruknęła jak gdyby nigdy nic, po czym obróciła łeb do Dimitriego. -Znasz okoliczne jaskinie? Próbowałam znaleźć jakąś na własną łapę, ale błądziłam tylko w tym całym śniegu, coraz bardziej nie czując łap.-oświadczyła, spoglądając na samca pytająco. RE: Chłód. - Arne - 02-11-2013 - Ha, nie chcę być nieskromny ale znam te okolice jak… <własną kieszeń? Ale tu nie ma kieszeni, upss> ehm, w każdym razie bardzo dobrze. - Zastanowił się chwilę po czym znów odezwał, do Laryssy - Mój przyjaciel mógłby cię przetransportować… Chociaż zanim by do niego dotarł i tutaj wrócił, ona mogłaby już zamarznąć. Czy Alve nie potrafiłaby jej unieść? RE: Chłód. - Eleri - 02-11-2013 Podniosła ślepia na te turkusowe z lekkim niedowierzaniem, co podkreśliła zmarszczona w wątpliwościach mordka. Gdy zapytanie powędrowało ku samcowi, zerknęła na niego, wzrokiem proszącym o pomoc. Te okolice... Chciałaby wiedzieć, gdzie się znajdują, tak poza faktem iż... tu. -Kimże to niby jest ten twój przyjaciel?-bąknęła z dozą beznadziei, po czym znów przeniosła spojrzenie na pręgowaną. -Na pewno dałabyś radę?-zmartwiła się. Nie była najmniejszym kotem, jakiego można by chcieć w sytuacji, gdy mówimy o tachaniu kogoś na plecach. Uuuh, jak ona nie znosiła swej niepełnosprawności. Być zdanym na innych. Przez lata przywykła lecz... jednak zawsze coś na kształt urażonej dumy w niej tkwiło, bez względu jak idiotyczne to było podejście. RE: Chłód. - Alve - 02-11-2013 -Jasne, krew tygrysa robi jednak swoje.-odparła zadowolona, zniżając się jeszcze bardziej, coby tamta nie miała większego problemu z wdrapaniem się na jej grzbiet. -No dalej, nie traćmy czasu, bo zaraz łapy przymarzną mi do ziemi, a wtedy utkwimy tutaj na dobre.-dodała od razu ponaglając samicę. RE: Chłód. - Arne - 02-11-2013 - Jest… heh - zdążył tylko odbąknąć, gdyż ta informacja przestała być istotna. Chyba. Może nigdy takiego kogoś jak on nie widziały? Tygrysy widywał, ale takich kotów jak Issy już nie, więc to może być prawdopodobne. Nie były przystosowane do mrozów, śnieg zadziwiał tigonkę - musiały być z daleka. Niektóre ptaki opowiadały o krainach, które śniegu nigdy nie doświadczyły. Oh, cóż, w każdym razie, jeśli Alve naprawdę jest w stanie unieść ją to dobrze… albo raczej nieść. Unieść a nieść to często spora różnica. Odwrócił się w inną stronę, niby patrząc w las. Chcąc nie chcąc ponownie zanurzył się w rozmyślaniach, do tego nieprzyjemnych. Świadczył o tym grymas który pojawił się na pysku. Nawet jeśli będzie ją dźwigać, wątpi by mogła uciekać… RE: Chłód. - Eleri - 02-11-2013 Westchnęła ciężko, powolutku zaczynając niemal sobą gardzić, gdy podniosła się na przednich łapach, by wkrótce znaleźć się na grzbiecie dobroczyńczej kotki. Złapała się mocno, nie chcąc na domiar złego co chwila spadać, dolewając tylko do czary goryczy. Była i wyglądała na przygnębioną. W pełni świadoma zmniejszania szans Alve na przetrwanie z jej osobą na plecach czuła ból, po prostu ból istnienia i wściekłości na oprawców sprzed lat, co ją do owego stanu ciała doprowadzili. -Chodźmy już i miejmy tę drogę za sobą-rzuciła smętnie, chcąc wyrwać Dimitrija z zadumy. Cóż to mogło go dręczyć? Nie wiedziała. Ale jeżeli męczy jego to i one powinny się martwić. RE: Chłód. - Arne - 02-11-2013 Ocknął się i spojrzał na nie. - Racja - orzekł krótko w ramach zgody i ruszył w kierunku znanego tylko kilku osobom miejsca, które mogłoby im teraz zapewnić schronienie. Pilnował przy tym, czy tigonka za nim podąża. Co jeśli przyjdzie moment gdy będzie musiał je zostawić na pastwę kłów swoich byłych pobratymców? Od dłuższego czasu był zestresowany… teraz tak o tym pomyślał, że nawet nie zwrócił uwagi na to w jaki sposób Alve się z nim powitała. Dawno takiego gestu nie doświadczył, nie miał od kogo. Jednak za to nie brakowało mu objęć olbrzymią futrzaną łapą. Dążyli tak, aż psowaty nagle się zatrzymał. Czyżby jego obawy się miały potwierdzić? Patrzył na ślady odciśnięte w śniegu, których właścicielem nie był. RE: Chłód. - Skanda - 02-11-2013 Alve posuwała się powoli za psowatym, idąc spokojnym, stabilnym tempem. Samica na jej grzbiecie co prawda spowalniała ją, ale też nie była żadną przeszkodą w stosunkowo sprawnym przemieszczaniu się. -Czemu stoimy?-mruknęła, zatrzymując się tuż za samcem i oglądając świeży trop, który właśnie mieli przed sobą. Nie chciała zapeszać, ale zdawało się jej, że to nie wróży niczego dobrego.. RE: Chłód. - Ariusz - 02-11-2013 Trzymała się mocno, niby zła, niby wdzięczna turkusowookiej za jej można rzec wolontariat upośledzonym. Trzęsło, cóż poradzić, wygodne to nie było, przez co zatrzymanie się ich trójki mogło być odebrane jako nawet i pozytywny fakt. Ale nie było. -Właśnie-rzuciła coraz bardziej się denerwując na to wszystko. Biedak nie był niczemu winien, nawet im pomagał jak mógł, ale na kim to mogła się wyładowywać jeśli nie na tym, który to jest 'przylepiony' do tego nieszczęsnego miejsca. Czemu nie może sprawić, by wszystkie te nieprzyjemności po prostu trysnęły? Hm? HM?! Jęknęła, czy też warknęła, nie miało to teraz większego znaczenia. Dawno już nie miała tak dosyć wszystkiego. A to przecież dopiero początek. RE: Chłód. - Arne - 02-11-2013 Nie mógł za bardzo określić ilu ich było. Wilki to mają do siebie - chodzą po własnych śladach. W końcu odpowiedział, nie odwracając się: - Nic się nie stało… tylko… będziemy musieli pójść dłuższą trasą - po tych słowach od razu potruchtał skręcając w kierunku przeciwnym do którego biegły ślady. Znaleźli się w miejscu, była różnica w poziomie terenu - tworząc obok coś w rodzaju skalistego muru. Dobrze, że rzadko kiedy tu ktoś zagląda. Zaczęło prószyć. RE: Chłód. - Skanda - 03-11-2013 /Eee, Arne pisz dalej coś, Alve i Larysa nie będą reagowały po przejściu każdych 5 kroków, no proszę Cię |D |