Król Lew PBF
Dolina spokoju - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Dolina spokoju (/showthread.php?tid=983)

Strony: 1 2


RE: Dolina spokoju - Kuru - 14-04-2014

Kuru spojrzała na Kifo cierpliwym wzrokiem. Sapnęła parę razy.
- Wiadomo, że byś tego nie chciał, ale cóż możesz na to poradzić? - Żachnęła się hiena. - Tylko urosnąć, a do tego trzeba czasu. Jak chcesz urosnąć, skoro biegasz sam i sam się wystawiasz?
Nie chodziło jej w sumie o to, by dzieciaka bardziej nastraszyć. Znudziło jej się straszenie dzieci jak na dziś, teraz po prostu spokojnie leżała sobie i ot, gadała do cętkowanego na drzewie.
- To? - Trąciła truchło pyskiem. - Szakale. Szukają łatwej zdobyczy, bo są małe i słabe, ale ciebie by upolowały jakby chciały.
Kuru nie była głodna, dlatego nawet nie zamierzała ruszać truchła szakala.


RE: Dolina spokoju - Kifo - 14-04-2014

Kifo wychylił się zza konaru, by zerknąć na Kuru, po czym wrócił, bo taka poza była ociupinkę ryzykowna. - Jak biegam, to nie urosnę? Czyli że taka surykatka dużo biegała, a lew nie? – spytał. Chętnie by patrzyłby na rozmówczynię, ale tkwiłby wtedy w niezbyt fajnej pozie. Kifo ostrożnie szarpnął łapą, chowając pazury. Z drugą poszło mu ciut trudniej. Nawet nie wiedział, kiedy zdążył je tak wbić w drzewo. Przeszedł na drugą gałąź, niewiele niżej, która posiadała jednak dwa plusy: mógł z niej spokojnie widzieć Kuru, a dwa, konar był na tyle szeroki, by mógł usiąść, co też zrobił. - Chciałem w końcu pójść gdzieś sam. - przyznał się cicho. Teraz to oddalanie się od Lwiej Ziemi nie wydawało mu się aż tak dobrym pomysłem.


RE: Dolina spokoju - Kuru - 16-04-2014

Kuru pokręciła przecząco głową.
- Nie, chodzi o to, że wystawiasz się drapieżnikom. Jak będziesz taki nieostrożny, to twój żywot zakończy się niedługo.
Kuru już nie patrzyła na Kifo. Położyła się na boku, martwym bykiem można powiedzieć. Leżała i zażywała kąpieli słonecznych. Wiedziała jednak, że zaraz robi jej się gorąco i będzie musiała usunąć się w cień dla ochłody. Czuć było też padlinę tego szakala, co z pewnością ściągnie jakieś inne drapieżniki.
- Zamierzasz jeść tego szkodnika czy nie? - Zapytała zniecierpliwionym tonem. Jeśli nie zamierzał tego robić to wówczas Kuru wywali gdzieś te zwłoki, bo nie chciała by padlina przyciągnęła jakiegoś lwa, albo coś podobnego. Albo może chmarę tych cętkowanych hien. W każdym razie mogłoby się zrobić nieciekawie.


RE: Dolina spokoju - Kifo - 22-04-2014

Kifo skrzywił się nieznacznie. Tak, musi być bardziej ostrożny, ale, na litość kocią, czy to oznacza, że przez następne kilka tygodni (miesięcy) będzie musiał chodzić tam, gdzie wszyscy? Aż taki mały nie jest. Dobra, jest. Co nie znaczy, że mu się to podoba.
- Jeść? – powtórzył za Kuru. Podchwytliwe pytanie. Kifo ostrożnie zaczął się zsuwać z drzewa. Jego schodzenie można by było porównać do zsuwającego się z drzewa worka ziemniaków, ale przynajmniej nie spadał jak dojrzały owoc. Kifo zatrzymał się na najniższej gałęzi. Do ziemi zostało jakieś trzy czwarte metra, ale jak na takiego kociaka, to było całkiem wysoko, a przynajmniej tak się wydawało, patrząc z góry. Nie wstrzymywał się jednak długo i zaraz zaczął schodzić z drzewa głową naprzód. Kiedy jego zadek pod wpływem siły ciężkości zaczął wyprzedzać resztę ciała, Kifo odbił się od pnia i zeskoczył z tych ostatnich czterdziestu centymetrów, lądując, jak na kota przystało, na czterech łapach. Potrząsnął głową i spojrzał tryumfalnie na resztę świata.


RE: Dolina spokoju - Kuru - 23-05-2014

- Tak, jeść - odparła bez wahania. Ona nie zamierzała kosztować mięsa szakala, w każdym razie jeszcze nie była głodna. - Inaczej wywalę to ciało gdzieś indziej - dodała za chwilę.
Będzie musiała zrobić to prędzej czy później, jeśli nie chciała mieć innych mięsożernych na karku. Zresztą, powoli nudziło jej się leżenie tutaj. Miała ochotę zaraz stąd gdzieś iść. Popatrzyła więc na lamparta leniwym wzrokiem. Właściwie nie przejmowała się tym, czy kocię zostanie tu bezpieczny czy nie. Nie było to jej dziecko, więc na pewno nie zamierzała brać na siebie odpowiedzialności za niego. Podniosła się więc na równe łapy.
- Chociaż może lepiej będzie jak się po prostu rozejdziemy - powiedziała za chwilę. - Nie ma co tu siedzieć i gnić. Więc chyba lepiej pójść sobie stąd, a ty wrócisz do jakiegoś bezpiecznego miejsca.

//brak weny ;__;