Płonąca równina - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49) +--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52) +--- Wątek: Płonąca równina (/showthread.php?tid=192) |
RE: Płonąca równina. - Inés - 01-08-2014 Powoli skinęła jasnym łbem. Hashimea nie naraziła się jej w żaden sposób, odpowiadała prosto i logicznie, nie zatracając przy tym treści swych przekazów. Kapłanka nie widziała powodów, dla których miałaby nie zdecydować się na przyjęcie jej do grona Srebrnych. - Twoje słowa płyną prosto z serca - uznała z delikatnym uśmiechem. - Jeśli pragniesz zostać pełnoprawnym członkiem stada, musisz przysiąc na Księżyc, że nie wyrzekniesz się nigdy swoich ideałów, a także pozostaniesz wierna Jemu, stadu i kapłanom. Wtem zamrugała ze zdziwieniem. Spuściła wzrok na lwiątko. - Jesteś jeszcze za mała, żeby być w stadzie - wyjaśniła powoli, z pewną dozą niepewności. - Możesz tu mieszkać, dopóki opiekuje się tobą Mora. Gdy będziesz starsza, sama zadecydujesz, czy zechcesz zostać z nami, czy pójść własną drogą. Jeśli będziesz chciała zostać, wtedy rozważę to wraz z kapłanem Nkirumą. Po tych słowach uniosła błękitne wejrzenie z powrotem na jasną lwicę. W milczeniu czekała na jej odpowiedź, jak gdyby nigdy nic ani nikt nie przerwał ich rozmowy. RE: Płonąca równina. - Hashimea - 01-08-2014 Słowa Kapłanki wyraźnie ją uradowały. Miło było słyszeć, że ktoś ją docenia. A jeszcze milej było jej z powodu, iż została zaakceptowana. Hashimea już miała odpowiedzieć, gdy ich rozmowę przerwało lwiątko. Jasna zwróciła na nie swoje spojrzenie, lecz nie miała w sobie ni krzty zdenerwowania. Zawsze, gdy widziała takie maluchy, mimowolnie całkowicie się rozczulała. Uśmiechnęła się serdecznie do Amai, po czym spowrotem spojrzała na Ines. Kiedy biała wyjaśniła wszystko, co miała wyjaśnić małej lwiczce i ponownie zwróciła wzrok w kierunku Hashimei, ta uśmiechnęła się do niej delikatnie. - Przysięgam na Księżyc, że nie wyrzeknę się własnych ideałów, będę wierna Jemu, stadu i Kapłanom. - powiedziała z całą szczerością i pewnością, jaką potrafiła w sobie zebrać. Wpatrywała się cierpliwie w oczy Ines, które swym niebywałym błękitem zachwycały zapewne nie jedyną Hashimeę. Nie tylko jednak ich barwa wywoływała we lwicy taki podziw. Wyrażały w sobie także ogromną mądrość i doświadczenie ich posiadaczki. RE: Płonąca równina. - Amai - 01-08-2014 -Pan Nkiruma jest straszny. Boję się go. Pani jest fajna, panią lubię ale pan Nkiruma jak patrzy to mi sie sierść na grzbiecie stawia. Chyba chciał mnie zabić ale jak pojawiła się mam Mora i mnie uratowała- Amai przytuliła nogę kapłankę i powiedziała. -Mogę nazywać panią Ciocią?- RE: Płonąca równina. - Inés - 01-08-2014 Kapłanka wysunęła łapę i delikatnie umieściła ją na barku lwicy. Pełna powaga wstąpiła na jasne lico. - Hashimeo, mianuję cię członkiem Stada Srebrnego Księżyca - oświadczyła uroczystym tonem. - Obyś przyniosła mu chwałę. Łapa powróciła na swoje miejsc, a jej właścicielka, teraz lekko uśmiechnięta, ponownie przeniosła wzrok na lwiątka. Lecz mina jej zrzedła, gdy do jej umysłu dotarł sens wymawianych słów. Ona ciocią? Najwyższa Kapłanka? Tak, Amai była jeszcze dzieckiem, ale kiedyś urośnie, a wtedy ciężko będzie ją pozbawić dawnych przyzwyczajeń. - Kapłan Nkiruma jest surową, ale bardzo mądrą osobą - wyjaśniła najlepiej jak umiała. - A twoją ciocią jest Serret. Odchrząknęła, w ten sposób ucinając tę przedziwną dyskusję. Wstała, skinęła łbem Hashimei i podeszła kilka kroków, bystro lustrując pozostałe tu istoty. - Czy ktoś jeszcze ma do mnie jakikolwiek interes? - ozwała się głośno i wyraźnie, tak by nikt nie miał wątpliwości co do intencji jej słów. Jeśli nie uzyska twierdzącej odpowiedzi, wreszcie będzie miała możliwość opuszczenia tego miejsca... Każdy potrzebuje chwili samotności, a Ines należała do tych, którzy najchętniej niemal każdą wolną minuty spędzaliby wyłącznie we własnym towarzystwie. RE: Płonąca równina. - Kijivu - 02-08-2014 Kijivu uradowała się słysząc rozmowę Sami i Serret. Och, pierwsze polowanie! Cóż to musi być za wydarzenie dla młodej kotki. Kiedy odchodziły, skinęła im na pożegnanie szepcząc "powodzenia" do małej Sami, po czym zastanowiła się przelotnie co dalej. Spojrzała na towarzyszące jej Inn i Mirage. - Co wy na to, abyśmy poszły kibicować Samiyi? - zapytała towarzyszek. Nie była pewna, czy coś takiego wchodzi w grę, przecież u siebie ta uroczystość ją ominęła. Ale zapytać nie zaszkodzi, prawda? RE: Płonąca równina. - Amai - 02-08-2014 -Pani Kapłanko!- Amai ponownie podbiegła do Ines, by znów zacząć ja męczyć pytaniami. -A kiedy będę dość duża żeby sie przyłączyć?- Mała by dodatkowo zwrócić na siebie uwagę lekko dotknęła ogona dużej białej lwicy. -I czemu pan kapłan jest taki surowy?- RE: Płonąca równina. - Hashimea - 02-08-2014 Gdy biała łapa Kapłanki umieszczona została na barku Hashimei, ta lekko uniżyła łeb, chcąc podkreślić uroczystość słów, przyjmowanych od Ines. Gdy oficjalnie została przyjęta, uniosła go spowrotem, a na jej pysku ponownie pojawił się uśmiech. - Na pewno Ciebie nie zawiodę, Najwyższa Kapłanko Ines. - obiecała z dumą, po czym na skinienie białej, Hashimea zrobiła to samo. Teraz, jako jedna z nich, rozejrzała się po, już nieco mniej licznym, zbiorowisku kotowatych. Usiadła bliżej reszty, nie do końca jeszcze pewna, czy może do kogoś zagadać. Każdy przecież miał dla siebie rozmówcę. Hashimea wiedziała, że może już także odejść, ale nawet nie rozmawiając z nikim czuła się lepiej tutaj, niż gdzieś, gdzie miałaby być samotna. Spojrzała na małą Amai, znów zaczepiającą Ines. Cóż za ciekawskie lwiątko. Nie daje ani chwili wytchnienia... ~ pomyślała sobie, nieco współczując Kapłance. Na pewno była już zmęczona swoimi obowiązkami, a co dopiero, gdy jeszcze jakiś maluch bez przerwy o coś się pyta? W takich warunkach każdy miałby już dość... RE: Płonąca równina. - Inés - 05-08-2014 Ines nieczęsto okazywała swe zmęczenie i frustrację, lecz w tym przypadku właśnie na to sobie pozwoliła. Załatwiwszy sprawę z Hashimeą, zmrużyła ślepia, spoglądając nieufnie na lwiątko. Nigdy nie miała właściwego podejścia do dzieci i żadne znaki na niebie ni Ziemi nie wskazywały na to, by ta sytuacja miała prędko ulec zmianie. - Kiedy osiągniesz dojrzałość fizyczną i psychiczną - odparła, a raczej mruknęła pod nosem. Potrząsnęła łbem, pozwalając jasnej grzywce opaść na oczy. Następnie skinęła łbem tym, którzy tu pozostali i udała się w swoją stronę - początkowo wolnym krokiem, z czasem coraz bardziej przyspieszając. Miała serdecznie dość tego miejsca, tych osób (choć miłych), obrazów (choć urokliwych), zapachów i dźwięków (choć przyjemnych). Zwyczajnie potrzebowała odmiany. Z/t RE: Płonąca równina. - Hashimea - 16-08-2014 Z upływem czasu Hashimea stawała się coraz bardziej znużona. Nie było to jednak nic dziwnego, nikt nawet do niej nie podszedł. Być może to ona sama powinna to zrobić, ale... nie potrafiła zebrać w sobie odwagi. Teraz, gdy i Ines odeszła, pozostawiając Hashimeę i całą (zresztą dość nieliczną) resztę zebrańców, także ona postanowiła uczynić to samo. Wstała i lekkim skinięciem głowy pożegnała wszystkich. - Do widzenia. - dodała z delikatnym uśmiechem, po czym zaczęła oddalać się we własnym kierunku. Po niedługim czasie Płonąca Równina pozostała daleko za nią. / zt RE: Płonąca równina. - Kijivu - 16-08-2014 Szara przysłuchiwała się, to cieniutkiemu głosikowi lwiątka, pałającego chęcią zwrócenia na siebie uwagi Ines, to kończącej się wymianie zdań Kapłanki i Hashimei. W końcu one obydwie opuściły to miejsce, a reszta jej towarzyszy wydawała się niezainteresowana dalszą pogawędką. Być może byli już całą tą sytuacją, oraz pobytem w jednym miejscu, zmęczeni? Możliwe, Kijivu powoli zaczynała się zastanawiać czy i ona nie powinna przenieść się w inne miejsce, być może poznać kolejne miłe osoby, albo chociażby zapoznać się z terenami jej stada. Jak jej się zdało, chyba dałaby radę to zrobić, spróbowałaby bazować na zapachu, jaki tu dominuje. W końcu podjęła decyzję. Podniosła się, uprzednio się przeciągnąwszy. Jej mięśnie zdążyły się zastać od siedzenia. Chwilę potem powiedziała uprzejmie - Przespaceruję się po okolicy, do widzenia! - swoim cichym głosem, po czym skierowała się gdzieś przed siebie, kołysząc zakończonym srebrzystym pędzelkiem ogonem z boku na bok. z.t. RE: Płonąca równina. - Inn - 16-08-2014 Patrzyła, jak wszyscy po kolei się rozchodzą, aż w końcu została, zdaje się, sama na terenach, jakby nie patrzeć, obcego stada. Po chwili też wybyła prędkim krokiem, kierując się, jak jej się wydawało, w stronę terenów jej własnego stada, na których, o zgrozo, jak dawno nie była. zt RE: Płonąca równina. - Vahan - 19-08-2014 Lew zdziwił się kiedy otworzył swoje zaspane oczy. Nie pamiętał co mu się śniło, bo też i nie było to w jego przekonaniu ważne. Księżyc już wisiał wysoko na niebie, i zdaje się uśmiechał się do Vahana, mogło to być tylko złudzenie. Gdzie się podziewali jego towarzysze, i jak długo spał, nie wiedział chyba nikt. Nie miał też pojęcia co się stało z kapłanką i całym tym tłumem, który zabiegał o jej względy. Został już tylko on i Księżyc. Delektował się chwilą samotności. Skoro został tu sam to na pewno była to wola Księżyca, on miał doskonały plan. Lew wstał i postanowił zwiedzać nowe tereny na własną łapę. z.t. RE: Płonąca równina. - Amai - 06-09-2014 Wszyscy odchodzili, a ja... Czemu nikt nie chciał się bawić? Amai pobiegła do Mory i chyciła jej ogon by chwile się nim pobawić, a potem iść jeść. [ Dodano: 2014-10-23, 20:24 ] Gdy już siew najadła, mała lwiczka dostrzegła motylka i zaczęła go gonić. I jak często bywa zabawa była najważniejsza. Zapomniała sie pilnować, odeszła za daleko i straciła Morę z oczu. jednak tego nie zauważyła zajęta zabawą i polowaniem na skrzydlata ofiarę. z/t RE: Płonąca równina. - Damur - 02-11-2014 Zmęczony, zamurowany, że wszyscy odchodzą, i on odszedł. Żałował, że nie porozmawiał z kapłanką, a tak bardzo pragnął. Odszedł mu apetyt. Spojrzał na księżyc. - Pomóż mi szukać! - krzyknął i biegł dalej. z.t. RE: Płonąca równina. - Mirage - 09-01-2015 W tym tłumie nie wiedziała na kim się skupić, każdy był tutaj na tyle ważny i warty uwagi. Nim zdążyła otworzyć pysk, by wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, uwaga wszystkich obecnych skupiła się już na czym innym. Jedyne co jej pozostało to kiwanie łbem na znak iż się zgadza i przyznaje komuś rację. W końcu zrezygnowała z rozmowy, skupiła się jedynie na słuchaniu i uśmiechaniu do kociąt, które robiły zamieszanie wokół siebie. Ahh, jakie one słodkie. W końcu na równinie powoli zaczynało robić się pusto... pora się zbierać, więc tak jak i reszta, podziękowała i odeszła w swoją stronę. [zt] |