Lwia Skała - wnętrze - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171) +--- Dział: Lwia Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=34) +--- Wątek: Lwia Skała - wnętrze (/showthread.php?tid=141) |
RE: Lwia Skała - wnętrze - Inn - 30-03-2014 Uśmiechnęła się, widząc, jak ten pojawia się w wejściu do Groty. A już myślała, czy nie postanowił udać się gdzieś indziej, żeby pozbyć się jej, czy coś. Przechyliła lekko głowę, słysząc słowa lwa. - Tak? - zapytała jedynie, uśmiechając się szerzej. Nie wiedziała, co więcej powiedzieć, więc poprzestała na tym. - Nie no, lubię, bardzo lubię. - odpowiedziała na jego pytanie. Po chwili zorientowała się, że jej wypowiedź była bez sensu, więc postanowiła się poprawić. - Znaczy się, czasami. Zazwyczaj lubię. Teraz też lubię, ale mi starczy na ten jeden raz. - uzupełniła swą wypowiedź, nawet nie zdając sobie sprawy z faktu, że teraz mogła jedynie jeszcze bardziej namieszać. RE: Lwia Skała - wnętrze - Tabia - 01-04-2014 Kąciki jasnego pyska powędrowały do góry. Cóż to znaczy zapętlić się w nieistotnym? Chodziło przecież tylko o zagajenie, o bycie niezrozumianą Inn się obawiać nie musiała. Bursztynowookiemu ostatnim, o co chodziło, to wprawić ją w zakłopotanie. Może i z tego powodu postanowił zostawić temat deszczu w spokoju i skierować rozmowę na inne tory, uprzednio przewalając zadek na jedną, tylne łapy na drugą stronę i unosząc brwi, chcąc nadać swojemu dziecinnemu pyszczkowi trochę więcej powagi. Odezwał się cichutko po chwili milczenia: - Inn... czy... coś cię trapi? Wiem, że znamy się krótko, ale czasem... wiesz... powiedzenie komuś, zrzucenie tego... to pomaga. Uśmiechnął się serdecznie. Mógłby dorzucić do puli wypowiedzianych słów jeszcze kilka zdań zachęty, niemniej jednak postanowił zachować je dla siebie. Nie chodziło przecież o nacisk, chodziło tylko o prostoduszną chęć pomocy zmartwionemu stworzeniu, którym bez dwóch zdań, po spotkaniu z Mako, okazała się być zielonooka. RE: Lwia Skała - wnętrze - Inn - 02-04-2014 Teraz to ona spojrzała ze zdziwieniem na lwa. Trapi? Niee, no skąd. Ona już taka była. I tak przy okazji, to pewnie ją wywalą ze stada, o ile od razu nie zabiją, żeby mieć z nią spokój. I teraz będzie się bała stanąć przed królem. O dziwo, królowej się jakoś nie bała, to dopiero ciekawe! Ale tak poza tym, ona taka była. - Nie-e, dlaczego tak sądzisz? - zapytała jednak ostrożnie, szczerze zdziwiona. Nie wiedziała, o co mu może chodzić. A to, co ją trapi, to sama nie potrafiłaby sprecyzować, bo to trudno nazwać. Uśmiechnęła się lekko, aby poświadczyć tym, że rzeczywiście wszystko jest u niej w porządku. A raczej większość tego wszystkiego, jej uśmiech bowiem był dość słaby i bez wyrazu, o ile można tak w ogóle określić uśmiech. RE: Lwia Skała - wnętrze - Tabia - 03-04-2014 W jego spojrzeniu nie było ani odrobiny zdziwienia. Z reguły przyjmował rzeczy takimi, jakimi mu je przedstawiano, jednocześnie jego zachowanie nie było głuchotą na niewypowiedziane, lecz pokorną akceptacją przyjętej przez rozmówcę wersji. Zaprzeczenie drugiej strony znaczyło ni mniej ni więcej, że od drążonej dziury należy odejść, zostawić szkaradę mieszkającą wewnątrz, ewentualnie dać jej znać o demaskacji. A w tym przypadku? Luk nie był pewien. Inn wydawała się być szczera, dziecinnie szczera w każdej swojej reakcji. Jedynie jej pytanie zmotywowało go do pociągnięcia wątku. - Myślałem o królu i o tym, że chyba zestresowałaś się jego poleceniem - odpowiedział bez ogródek, zupełnie spokojnie i z nieschodzącym z mordki wyrazem zainteresowania. Zainteresowania, nie nachalności. Było w bursztynowych ślepiach i rysach więcej z otwartości na drugą osobę, niż z samej chęci poznania jej problemu. Emanujący od niego spokój wydawał się być odporny na mogące nastąpić jego zakłócenie ze strony Inn. RE: Lwia Skała - wnętrze - Inn - 04-04-2014 Źrenice zielonookiej rozszerzyły się minimalnie, kiedy usłyszała słowa Luka. A więc zauważył! Nie, to niemożliwe! On jej czytał w myślach! Inn spojrzała teraz nieco nieufnie na złotookiego. Od tej chwili będzie musiała uważać na to, co myśli. Kto wie, co jeszcze lew może odczytać z jej umysłu! Wypadało jednak odpowiedzieć na pytanie. - Chciałabym zrobić wszystko tak, żeby było dobrze. Boję się, że mi się nie uda i go zawiodę. - powiedziała, a na jej pysku pojawił się rzeczywiście cień niepokoju. - Tym bardziej, że... Mógłby mnie wyrzucić ze stada za to, że jestem taka... taka... bezużyteczna! - dopowiedziała szeptem, jakby w obawie, że ktoś jeszcze ich usłyszy, jednak równocześnie ostatnie słowo wykrzyczała. Szeptem. Nie chciała oczywiście mówić o tym wszystkim lwu, jednak stwierdziła, że skoro i tak potrafi czytać jej w myślach, to jeśli mu nie odpowie, to sam się z siebie o tym wszystkim dowie. Kremowa rozejrzała się bojaźliwie, czy rzeczywiście nikogo więcej tutaj nie ma. Po czym nachyliła się nieco do Luka. - Jesteś szamanem, prawda? RE: Lwia Skała - wnętrze - Tabia - 04-04-2014 Słuchał jej słów uważnie, nie przeoczył nieufnego spojrzenia i podenerwowania w głosie. Jeśli z początku myślał, że spowodowane było samą treścią wypowiadanych słów, zrezygnował z tego oczywistego wniosku po usłyszeniu pytania. Uniósł głowę, wybałuszył oczy, pozwolił dolnej szczęce lekko opaść i dopiero po zapanowaniu wewnątrz Lwiej Skały grobowej ciszy, odezwał się tym samym konspiracyjnym tonem, którym Inn zabarwiła swoje absurdalne pytanie. - Szamanem? Ja? Dlacze... nic-nic-nic podobnego. Pojęcia nie miał, że fakt zauważenia przez niego widocznych oznak niepokoju, tam, wtedy, przy Mako, mógł zostać teraz odebrany jako szamanistyczny wybryk... mowy nie było, by odgadł pokrętną trasę lotu, jaką poruszały się nieskoordynowane myśli zielonookiej. Wróć! Do sedna. Król mógłby wyrzucić Inn ze stada za... bezużyteczność? - Nie jestem szamanem - powtórzył raz jeszcze, poważniej, chcąc jasno postawić sprawę. Zaczął nieskładnie, rozumując pomiędzy słowami - Ja... widzę, że się martwisz... po prostu... ale... nie wydaje mi się, żeby... dlaczego król miałby cię uznać za bezużyteczną? Przed chwilą przyniosłaś chorym antylopę, którą upolowałaś prawie zupełnie sama. Nie wyglądał na zawiedzionego - stwierdził prostodusznie, zaglądając w zielone ślepka Inn w próbie pokrzepienia ich właścicielki. RE: Lwia Skała - wnętrze - Inn - 06-04-2014 Zamilkła, milcząc również dalej, kiedy usłyszała słowa Luka. Lew mógłby bez problemu zgadnąć, że Inn mu najzwyczajniej w świecie nie uwierzyła. I co, teraz się obraziła na niego? W rzeczywistości, starała się nie myśleć i to z całych sił o jednej rzeczy, która w tej chwili, jak na złość, bezlitośnie wciskała jej się do myśli. Więc, technicznie rzecz biorąc, Inn była w tym momencie niesamowicie zajęta, a czynność, którą wykonywała, pochłaniała od niej niesamowicie wiele energii. W pewnym momencie pysk lwicy wykrzywiło cierpienie, a w oczach malowała się jedynie beznadziejność. Zaraz jednak odnalazło się tu i zdumienie kolejnymi słowami złotookiego. Jak to, on nie rozumie. - Przecież nie będzie tego okazywał przy innych! - powiedziała, wpatrując się w niego z nierosnącym zdumieniem, przy czym, swą wypowiedzią, jakże fachowo omijając pytanie "Dlaczego". RE: Lwia Skała - wnętrze - Tabia - 06-04-2014 Niestety w możliwościach Luka nie leżało odgadnięcie, czy ktoś mu wierzy, czy nie, ba! podobne wątpliwości nawet nie kiełkowały w jego pozbawionej podejrzeń główce. Fakt - całe spektrum emocji, które zdołało odmalować się na pyszczku Inn nie zostało zbagatelizowane. Jednak odpowiedzialnością za taki stan rzeczy lew automatycznie obarczył temat ich rozmowy, nawet w najśmielszych przypuszczeniach nie posuwając się do stwierdzenia, że został uznany za kłamcę i to walka z nieokazaniem tego zajmowała myśli zielonookiej w największym stopniu. - Tak, pewnie, jeśli, no wiesz... - zaplątał się - przyłączyłem się do was ledwo co, nie znam sytuacji - wydukał, nachylając się bardziej w stronę lwicy. - Nie znam. Ale nie wydaje mi się, żeby taka lwica jak ty mogła być dla stada bezużyteczna - uśmiechnął się spod zmarszczonego czoła i wspominając wcześniejsze słowa Inn, kontynuował spokojnie, trochę niepewnie, jednak ze słyszalną nutą pewności siebie: - To przecież bardzo dobrze, że nie chcesz zawieść króla. Nawet jeśli coś nie wychodzi mimo starań, to liczy się zaangażowanie, prawda? Przejmujesz się. Martwisz. Zależy ci. Inn, będzie dobrze - dodał cichutko, z wielkim przekonaniem w głosie. Nie, nie znał sytuacji i nie miał bladego pojęcia w czym Inn okazała się być bezużyteczną lub w czym zawiodła. Ale poruszanie się po terytorium dobrych rad nie wymagało gruntownej wiedzy, ot chęci udzielenia komuś pomocy, okazania sprawie drugiej osoby zainteresowania. Dobrze by było, gdyby lwicy udało się odrzucić na bok doszukiwanie się w jego działaniu jakiegokolwiek drugiego dna. Żądnego szamanizmu, żadnego czytania w myślach, żadnego wyciągania informacji, czy bogowie sawanny wiedzą, co tam się pałętało po jej łebku. RE: Lwia Skała - wnętrze - Inn - 06-04-2014 Rysy pyska lwicy nieco się wygładziły, wyglądało na to, że powoli zaczyna się uspokajać. Inn już zapomniała, że przed chwilą nazwała Luka szamanem, teraz cieszyła się, tak jakby, że najwyraźniej nie jest w temacie i nie za bardzo wie, o co chodzi. A to dobrze, prawda? - Ty nie rozumiesz. - powiedziała, a raczej stwierdziła, a na jej pysku pojawił się lekki uśmiech. Najwyraźniej jednak wcale nie zamierzała oświecić Luka, a pozostawić go w tej niewiedzy, bo dalej już nie powiedziała nic na ten temat. Kiedy jednak wysłuchała do końca słów lwa, uspokoiła się już do końca, a jej uśmiech poszerzył się nawet. - Dziękuję, już mi lepiej. - powiedziała, później jednak milcząc. I milczałaby tak przez dłuższy czas, gdyby nie to, że ta cała cisza w pewnej chwili stała się dla niej krępująca. - Powiedziałeś, że jesteś tu od niedawna. Dlaczego akurat Lwia Ziemia? - zapytała, z niemałą zresztą ciekawością oczekując odpowiedzi na to pytanie. W końcu ona sama, dołączając do tego stada, nie kierowała się niczym szczególnym. Raczej to było to, że wszyscy, których znała tu szli. No i to było po tej wyprawie, jej rodzeństwo dołączało do Lwiej Ziemi, Felka, Lucas... RE: Lwia Skała - wnętrze - Tabia - 06-04-2014 Trudno opisać radość, jaką spowodowały w Luku słowa Inn! Za usłyszenie, że ktoś czuje się lepiej bursztynowooki gotów był dać sobie uciąć wszystkie palce i ogon, a jeśli zaszłaby potrzeba, i uszy by oddał. Uśmiechnął się więc szeroko i z uwagą wysłuchał pytania lwicy. Odpowiedział bez zastanowienia, wedle porywu serca: - Nie wybierałem. To Felka mnie do was przyprowadziła, Lwia Ziemia sama się o mnie... upomniała. Tak myślę. Dobrze się tu czuję, spotykam same dobre lwy. W pyszczku Luka "dobre lwy" mogłyby być zarówno wszystkim, jak i niczym - określeniem na każde stąpające po ziemi grzywiaste kotowate, jak i wyszczególnieniem tych wyjątkowych, szlachetnych osobników. W tym wypadku, rzecz jasna, chodziło o to drugie... chociaż należy wątpić, czy lwisko użyłoby kiedyś określenia "zły lew" na kogokolwiek... no. Po prostu zabrzmiało to teraz jakoś bardziej doniośle i świadomie. Chodziło o NAPRAWDĘ dobre lwy. - Mam nadzieję się przydać. Nie chciałbym się okazać niepotrzebnym, no wiesz. Bardzo chciałbym być niezawodny i przydatny. Rozmawiałem z królem i póki co nie przydzielił mi żadnego konkretnego zadania, ale... trochę tak... długo tak nie wytrzymam. Nie chcę tu tylko... być - wypowiedział zbyt wiele jak na siebie słów i z powrotem położył łepek na łapach. Łypnął w górę, w stronę pyszczka Inn i bez zbędnych ceregieli zadał nurtujące go od dłuższego czasu pytanie: - Inn, co to znaczy "deme"? RE: Lwia Skała - wnętrze - Inn - 07-04-2014 - Ah, rozumiem. - powiedziała, a uśmiech na jej pysku się poszerzył - U mnie było podobnie. Mniej więcej. Dołączyłam tutaj właśnie razem z nią. W sumie to nie wiem, czy mogłabym pójść do innego stada, nie wyobrażam sobie tego. - powiedziała, zamyślając się przez chwilę. Dołączenie do Lwiej Ziemi było zapewne jedną z najlepszych decyzji, jakie podjęła w swoim, dość krótkim jeszcze, życiu. - Ja też się tutaj dobrze czuję. - odpowiedziała z pełną pewnością, jakby chcąc poprzeć tym swoje wcześniejsze słowa. Wysłuchała do końca kolejnej wypowiedzi Luka, aby następnie pokiwać głową. - Rozumiem. - powiedziała ponownie z uśmiechem - Jestem pewna, że jeśli z nim pomówisz, to znajdzie dla Ciebie jakieś zadanie. Ja... cóż, nie mam żadnego, ale może też kiedyś jakieś dostanę. - powiedziała, nie wiedząc nawet, jak zapewne blisko była prawdy. W tej chwili jej głowę zajmowały myśli o tym, jak dostaje jakieś super tajne, niesamowicie ważne zadanie, a na samą myśl poczuła równocześnie ekscytację i strach. Wtedy dotarło do niej pytanie Luka. - Deme? To nasze powitanie stadne. - powiedziała z uśmiechem, ciesząc się, że wie coś, czym może się podzielić. - To takie charakterystyczne tylko dla naszego stada. Z tego, co się orientuję inne stada mają własne. Zamiast mówić "cześć", czy coś, mówisz "deme". - wytłumaczyła najlepiej, jak potrafiła, a szeroki uśmiech nie schodził jej z pyska. - Mamy jeszcze pożegnanie stadne. A przynajmniej mieliśmy, nie wiem, czy dalej jest... Nie no, jest, ale jak ono brzmiało... - zastanawiała się, kuląc uszy. Jak ona mogła zapomnieć o takiej rzeczy? Teraz musi sobie za wszelką cenę przypomnieć! - A-avare, właśnie tak! Avare! - powiedziała po dłuższej chwili, uśmiechając się lekko. - Jednak używamy go nieco rzadziej, nie wiem czemu. - dodała po chwili, sama tego nie rozumiejąc. Może Lwioziemcy po prostu nie lubili się żegnać? RE: Lwia Skała - wnętrze - Tabia - 07-04-2014 Zdziwił go spokój, z jakim Inn oznajmiła, że podobnie jak on, nie ma żadnego konkretnego zajęcia. Czy nie o to rozchodziło jej się przed momentem? O fakt bycia bezużyteczną? I... że... z tego powodu można zostać wyrzuconym? Gdybanie o możliwości dostania jakiegoś zadania powinno zostać okraszone wówczas chociaż odrobiną drżenia, czegokolwiek, co potwierdziłoby wcześniejsze lęki zielonookiej. No cóż... Luk nie mógł wiedzieć, że po głowie lwicy bezczelnie paradują myśli o ekscytujących misjach, a pojęcie "zadania" dotyczy właśnie takich; wyjątkowych, mających wpływ na losy stada, stawiających na granicy życia i śmierci... lub coś w tym guście. I że jest to jeszcze inna sprawa od tej, która wyprowadziła ją chwilę temu z równowagi. Tak czy siak, do głowy Lukowi by nie przyszło brać udział w czymś podobnym. Póki co przejmował się przyziemnymi, drobnymi kwestiami, które miały motywować go każdego dnia do przeczesywania sawanny. Czy w roli strażnika, łowcy... no właśnie. Kogokolwiek. Byle nie pasożyta. - Mhm, rozumiem. Tak, tak mi się wydawało. I że ja, teraz, mógłbym tak się witać? - nieśmiało pytał sam siebie. Chyba oczekiwał od siebie, jako Lwioziemca, zbyt wiele. W porównaniu z rozbieganymi po sawannach członkach stada, którzy nie mieli innych zmartwień prócz decyzji, którą z udeptanych ścieżyn obrać. - Jeszcze nie słyszałem tego pożegnania. Może to niepotrzebne się żegnać? Nikt nie chce? Kiedy tak się ciągle o kimś myśli, jest się na rodzinnych ziemiach? - uśmiechnął się po skończeniu i przymknął oczy minimalnie. RE: Lwia Skała - wnętrze - Inn - 08-04-2014 Zadowolona z faktu, że rzeczywiście udało jej się tak doskonale wyjaśniła Lukowi istotę działania powitań i pożegnań, ogon kremowej zaczął się delikatnie poruszać na boki. Odetchnęła głęboko. Luk nawet nie wiedział, jak bardzo w tym momencie podbudował pewność siebie zielonookiej. - Hmm, możliwe. Może Lwioziemcy uważają, że i tak zaraz znowu się spotkają i chcą oszczędzać w słowach? - zaproponowała swój tok myślenia, nieświadomie tak jakby wykluczając się z grona członków Lwiej Ziemi. Nie potrafiła w tym momencie wstawić słowa "my", kiedy zdawała sobie sprawę, że tak naprawdę to jeszcze wielu rzeczy jest dla niej niezrozumiałych, związanych ze stadem. Jak chociażby te powitania i pożegnania. Tak właściwie to czemu one służyły? Tego nigdy nie zdołała pojąć, a bała się zapytać kogoś "z wyżyn" w obawie, że zostanie wyśmiana za niewiedzę czy coś. Z tego, co pamiętała, w Złotej Gwieździe również było jakieś powitanie, choć do pożegnania nie była pewna. To było tak dawno. Tak właściwie to ciekawe, że akurat teraz na myśl nasunęła jej się Złota Ziemia, ostatnio rzadko kiedy wracała do niej pamięcią. Zamyśliła się dłuższą chwilę. - Kiedyś, jeszcze za poprzedniej Lwiej Ziemi należałam do stada Złotej Gwiazdy. Dopiero po rozpadzie stad i podniesieniu się Lwiej Ziemi dołączyłam tutaj. - powiedziała, choć nie wiadomo było z początku, czy jej słowa były skierowane do Luka, gdyż nawet na niego w tej chwili nie patrzyła, czy też po prostu zebrało jej się na wspomnienia. Na głos. - A ty? Należałeś do jakiegoś stada wcześniej? - zapytała, te pytanie niewątpliwie kierując do lwa. RE: Lwia Skała - wnętrze - Tabia - 08-04-2014 - Mhm, należałem. Ale kiedy przywództwo nad stadem przejął intruz, przepędził potomków poprzednich władców. Było ich dwóch - przypominał sobie detale ich wyglądu ze zmarszczonym czołem - dwóch. Ale byli już w podeszłym wieku. A po opuszczeniu stada trzymałem się Gordona... miałaś okazję go już poznać? To mój brat... rozdzieliliśmy się i rozstaliśmy na jakiś czas, ale wczoraj spotkałem go na Lwiej Ziemi - wspomniał entuzjastycznie, po czym westchnął. - Ciekawy jestem, co zamierza... Wątpię, żeby się do was przyłączył, myśli, że nie potrzebuje stada. I podobnie jak Inn, tym razem Luk nie utożsamił się bezpośrednio z Lwioziemcami, chociaż w przeciwieństwie do niej, jego niepewność była uzasadniona czynnikami zewnętrznymi i raczej trudno było się jej dziwić. Chociaż, trzeba przyznać, Luk zwrócił uwagę na własne słowa i wcale mu się one nie podobały. Na przekór wszystkiemu postanowił w duszy starać się uważać w przyszłości na podobne drobnostki. Później mocno się zamyślił. Z jego pyszczka nie schodził lekki uśmiech, miarowy, głośny oddech wypełniał przestrzeń wnętrza Lwiej Skały, zwiastując przybycie przemykającego ukradkiem pod ścianami Morfeusza. Najedzone i zmęczone polowaniem lwisko przechyliło się nieco, jego łepetyna o mały włos nie przewaliła się bezwładna. Do uszu Inn mogło dojść głośniejsze westchnięcie, i szurnięcie o ziemię chowanych pod brzuch tylnych łap. Gdzieś na peryferiach lwiej świadomości zaczęły przechadzać się wypowiedziane przez zielonooką słowa o starej i nowej Lwiej Ziemi, o Stadzie Złotej Gwiazdy, o podniesieniu się... jak wielu rzeczy nie wiedział, jak bardzo nie był świadom historii, w którą nieśmiało wszedł. Miał wiele pytań. Zarówno odnośnie przeszłości, jak i innych rzeczy, zupełnych drobnostek, intrygujących go drobiazgów... jak to, dlaczego Vasanti Vei nie ma pędzelka na ogonie? Lecz póki co zachował je dla siebie. Nigdy nie czuł potrzeby mówienia, nie poddawał się presji ciszy. Z przyjemnością odpoczywał, gotów zastrzyc uszami i wznowić czujność, gdyby Inn zechciała podzielić się z nim czymkolwiek. RE: Lwia Skała - wnętrze - Inn - 09-04-2014 - Ah, rozumiem. - powiedziała, spuszczając nieco wzrok. W rzeczywistości nie wiedziała za bardzo, jak to działa, ale słowa Luka dały jej nieco do myślenia. Ciekawe tylko, czy tak było w każdym stadzie? Ale chyba nie w Lwiej Ziemi. W innym przypadku, już dawno by do tego stada nie należała. Aż ciarki przeszły ją na samą myśl o tym. Kto jednak wie, co się może zdarzyć? Może jeszcze się "opamiętają"? A może po prostu, zresztą słusznie, nie widząc w niej żadnego zagrożenia dla ich władzy, pozwalają jej zostać w stadzie? Może myślą, że sama w świecie sobie nie poradzi i trochę jest im jej żal? Takie myślenie jednak sprawiało, że lwica zaczęła się nieco buntować wewnętrznie. A kto wie, czy sobie nie poradzi? Może jednak? Nie mogą być w końcu pewni. Mimo, że teraz myślała zupełnie o czym innym, przypomniała sobie, o czym rozmawiała z Lukiem. - Jeszcze go nie spotkałam... - powiedziała, zamyślając się przez chwilę. - To znaczy, że WY jesteście potomkami przywódcy? - zapytała zaskoczona. No bo skoro przepędził potomków poprzednich władców, było ich dwóch, a później Luk mówił o czasach, gdy opuścił stado, nie mogło być inaczej! Nastała długa cisza, której tym razem Inn nie zamierzała przerywać. Tak jakoś... dobrze jej się zrobiło. W pewnym momencie zauważyła, że jej towarzysz był najwyraźniej zmęczony (czy to było spowodowane rozmową z nią?) i poczuła, że ona sama przeraźliwie dawno nie spała. Po cichu zatem wstała, bez słowa odeszła nieco dalej, wgłąb Lwiej Skały, po czym ułożyła się wygodnie na swoim ulubionym miejscu i szybko zasnęła. |