Król Lew PBF
Akacja nad rzeką - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Akacja nad rzeką (/showthread.php?tid=144)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45


RE: Akacja nad rzeką - Cherry - 27-08-2014

-Serio? Dlaczegoo... Wkleiła w lwa swoje słodkie, błękitne oczęta. Ależ szkoda, ale cóż, kiedyś chyba musieli się rozstać, Cherry również powinna rozejrzeć się po tej krainie, jak i terenach wolnych. A może i uda się jej znaleźć jakieś nowe kłopoty? Któż to wie?
-Jeszcze się kiedyś spotkamy, no nie? Wypowiedziała z nadzieją, iż tak się stanie, ale wyraz jej twarzy miał raczej oznaczać "uważaj na siebie". Wiedziała, że nie ma po co go zatrzymywać, i tak się jej to nie uda.
//Epic brak weny.


RE: Akacja nad rzeką - Tosa - 30-08-2014

Uśmiechnął się lekko, po czym zmniejszył dzielącą ich odległość. Wskazał jej teren dookoła i wzruszył barkami.
- Jestem już tu jakiś czas, a cały czas tkwię na Lwiej Ziemi. A przecież to nie jedyne stado i ziemie tutaj, racja? Chcę wiedzieć, co tu jeszcze jest.
Aż łapy go swędziały na myśl na następne wycieczki. Za długo był w jednym miejscu, oj za długo.
Z trudem wytrzymywał spojrzenie niebieskich oczu Cherry. W końcu zdołał się odezwać.
- Jasne. W końcu nie dochodzę nie wiadomo gdzie.
Mrugnął porozumiewawczo do młodej, po czym musnął nosem jej policzek.
-Trzymaj się.
Po czym odwrócił się i odszedł.
z.t


RE: Akacja nad rzeką - Cherry - 07-09-2014

-Cześć... Powiedziała nieco smutno, aczkolwiek nadziejnie.
No cóż, nic tu po niej. Wypiła jeszcze pare łyków wody z rzeki, by leniwie ruszyć dalej. Kto wie, gdzie ją wiatr poniesie, lub kogo spotka jako następnego.

//zt


RE: Akacja nad rzeką - Sheloth - 16-09-2014

Lwa od bardzo dawna nie powinno już tu być. Toteż zniknął, tak jak powinien - niezauważony przez wszystkich, kto wie w którym momencie.

z/t


RE: Akacja nad rzeką - Omara - 23-12-2014

Lwia Ziemia...w końcu Ayumi udało się odnaleźć te ukochane tereny gdzie spędziła dzieciństwo. Ach, jakąż ona teraz czuła radość gdy jej łapy dotykały tej miękkiej trawy, jej nos wciągał to świeże powietrze, gdy jej oczy podziwiały ten cudny krajobraz...
Najbardziej jednak ciekawiło ją to jak się obecnie miewa jej rodzina i jak wygląda. W końcu tyle czasu nie widziała ciotki i kuzynek, że musiały się w końcu mocno zmienić. No i Tanabi...ciekawe co u niego i jak on teraz wygląda. I co u pozostałych Lwioziemców, co u nich się zmieniło? Ech, tyle pytań siedziało w głowie młodej lwicy.
Nie wiedząc zbytnio co robić samica usiadła pod najbliższym drzewem i obserwowała obszar.


RE: Akacja nad rzeką - Vasanti Vei - 24-12-2014

Dobywająca się stąd woń obcej samicy nie mogła nie zwrócić uwagi Królowej. Ruda ruszyła w stronę akacji, czujnie wpatrując się przed siebie. Mrużyła ślepia, chcąc w mroku nocy dostrzec choćby zarys kociej sylwetki. Stąpała powoli, niemal bezgłośnie stawiając łapy na miękkim podłożu.
Wreszcie zatrzymała się. To tutaj, siedzi naprzeciwko, parę metrów dalej.
- Naomi? - Zdziwiła się Vasanti, niespokojnie machając ogonem.
Z trudem przypomniała sobie to tak dawno nieużywane imię. Naomi była starsza od Vei, a ta tutaj wyglądała na młodą. To jedyne, co jej nie pasowało. Poza tym, podobieństwo było uderzające - nie dało się go nie zauważyć.

// Popraw sobie statystyki. ;) //


RE: Akacja nad rzeką - Omara - 24-12-2014

Ayumi pewnie siedziałaby tu sobie w najlepsze, gdyby pewien znajomy głos nie wymówił imienia jej matki. Lwica natychmiast się odwróciła.
- Pani Vasanti! - zawołała zaskoczona widząc samą królową Lwiej Ziemi, która najprawdopodobniej wzięła ją za jej matkę. Lwica jakby odruchowo skłoniła łeb kłaniając się rudej.

/Przecież staty są w porządku O.o Inn mi tak mówiła/


RE: Akacja nad rzeką - Falaris - 26-12-2014

Ayumi już od pewnego czasu była śledzona przez błękitnookiego lwa. Samiec początkowo robił to niechętnie, lecz kiedy przekalkulował w głowie korzyści, jakie mógł zyskać z tego niemiłego procederu, szybko porzucił słodkie lenistwo i ruszył jej tropem. Lwica była w jego głowie synonimem stada, czyli czegoś, czego obecnie szukał. Jeśli będzie siedział jej na ogonie, wkrótce osiągnie swój cel. Ale nie tak prędko. Najpierw spotkała inną lwicę.
Falaris parsknął głośno i walnął się w trawie pod rozłożystym drzewskiem. Próbował ułożyć sobie w głowie mapę tych ziem. Wiele się od tamtej pory pozmieniało - Płonąca Ziemia upadła, a zaraz po niej Złota Gwiazda. Rozpierzchli się Lwioziemcy, także zawsze zgrani Źli musieli chronić tyłki przed nienawistnymi kąsaniami wściekłych hien. Ich miejsce zajęły nowe ugrupowania, o których czarnogrzywy wiedział niewiele. Miejsce, które obrały sobie te dwie, nieznajome mu lwice należało niegdyś do Lwiej Ziemi i, jeśli plotki są słuszne, było to jedyne stado, które pozbierało się po napaści hien i zebrało na swoich dawnych ziemiach. Widział wprawdzie tu i ówdzie lwy, ale były to samotnie wędrujące jednostki, a smród samców nigdzie nie wpadł w jego nozdrza. Chyba więc nikt nie będzie miał problemów, jeśli sobie tutaj poleży.


RE: Akacja nad rzeką - Vasanti Vei - 26-12-2014

Skinęła łbem w odpowiedzi, wciąż oniemiała. To nie ta, o której pomyślała z początku - teraz była tego pewna.
- Córka Naomi, mam rację? Wybacz, że nie pomnę twego imienia.
Zmrużyła ślepia, podchodząc bliżej lwicy. Omiotła ją wzrokiem od góry do dołu.
- Dawno cię nie widziałam - stwierdziła, cofnąwszy się na przyzwoitą odległość. - Co cię tu sprowadza?
Wtem Vasanti poruszyła uszami i gwałtownie odwróciła się w stronę obcego lwa. Zaklęła cicho. Nie dostrzegła go, nie wyczuła, skupiła się na błękitnookiej. Niedobrze. Królowa powinna zachowywać czujność zawsze i wszędzie.
- Kim jesteś i czego tu szukasz? - zwróciła się do wspomnianego samca, a szybkie ruchy postrzępionej końcówki ogona zdradzały jej niepokój.
Co to ma znaczyć, że władczyni potężnego stada natyka się na własnych terenach na dwójkę włóczęgów? Gdzie strażnicy, gdzie Mako? Już wiedziała, że będzie zmuszona odbyć z nim poważną rozmowę w cztery oczy i bynajmniej nie będzie to miła pogawędka.


RE: Akacja nad rzeką - Falaris - 26-12-2014

Uśmiechnął się paskudnie, kiedy zwróciła na niego uwagę. Arr, łatwo się denerwuje. Świetnie by było poznać jej granice, ale tą zabawę zostawi sobie chyba na później.
- Miło mi, że się przejmujesz moimi problemami, ruda - bąknął i wstał, po czym wyciągnął się w tył z szerokim ziewnięciem. Mlasnął głośno i potrzepawszy grzywą, ruszył w stronę lwic.
- Jestem tylko zwykłym Płonącym, o ile wiesz, o czym mówię. Ale to chyba bez znaczenia. Jesteś zbyt młoda, żeby pamiętać tamte czasy. A może używasz jakiś magicznych sztuczek, żeby zachować młodość? Walić to. Jestem tu, bo szukam miejsca do kładzenia tyłka na noc i kogoś, kto by mnie potrzebował do obsikiwania granic i szczerzenia kłów do nieznajomych. A jak tak patrzę na te ziemie, to chyba kogoś takiego u was brakuje. Jestem Falaris. Polecam się.


RE: Akacja nad rzeką - Vasanti Vei - 27-12-2014

Lekko zadarła łeb. Wyprostowała się, kierując swe kroki ku obcemu.
- W taki sposób zwracasz się do królowej Lwiej Ziemi? - warknęła, zatrzymując się przedeń.
Mierzyła go spojrzeniem pełnym ognia, lecz ten zaraz zgasł, ustępując miejsca nieprzeniknionemu chłodowi.
- Tak, obiło mi się o uszy. I chyba - byłeś Płonącym, chciałeś powiedzieć.
Usiadła naprzeciwko niego, wciąż spoglądając nań bez krzty sympatii.
- Mam na imię Vei i jestem władczynią tych ziem, jak już zdążyłeś się dowiedzieć.
Zmrużyła ślepia, delikatnie obijając ogonem o ziemię. Milczała przez kilkanaście sekund mierzonych jego uderzeniami.
- Skąd wniosek, że przyda się nam ktoś taki jak ty? - rzekła w końcu, tonem, co nie było niczym nowym, zupełnie wyprutym z emocji.


RE: Akacja nad rzeką - Falaris - 27-12-2014

Cofnął łeb, kiedy się zbliżyła, a uśmieszek nie schodził z piaskowego pyska. Ba, nawet się poszerzył, odkrywając tym samym nieco dalej osadzone zęby samca.
- Tak, jak do każdej lwicy, madame! - szybko odpowiedział na jej pełne oburzenia pytanie. - Toż to przecież nią jesteś, a królewski tytuł tego faktu nie zmienia. Poza tym przykro mi ciebie o tym poinformować, ale na kimś, kto nie jest twoim podwładnym nie robi to żadnego wrażenia. Sorry.
Rzucił przelotne spojrzenie na Ayumi. Młoda lwica chyba nie była tak ważna, że rdzawa porzuciła konwersację z nią na rzecz przemiłej pogawędki z czarnogrzywym pyskaczem.
- Naprawdę? - parsknął śmiechem i pokręcił łbem w niedowierzaniu. - Naprawdę nie wiesz, skąd mam takie wnioski? Spójrz dookoła. Widzisz gdzieś tutaj patrole samców? Nie wiem, może jestem ślepy, może nie patrzę tam, gdzie trzeba... Ale jestem tutaj od długiego czasu i jedyne persony, które tutaj spotkałam, to lwice. Owszem, stanowicie wielką siłę, ale wasz zapach niemieszający się z męskim zapachem sprasza niechcianych gości. I nie mam tutaj na myśli takich uprzejmych, przemiłych panów jak ja. Ja mówię o tych naprawdę niechcianych gościach. Takich, co przyjdą tylko po jedną rzecz, której nazwę pominę ze względu na obecność owej młodej damy - wskazał ruchem pyska na błękitnooką. - Albo macie kastratów, albo miłośników chłopców, albo są po prostu do dupy, albo nie macie ich wcale. Takie mam wnioski. Ktoś musi tutaj odwalać porządną robotę.


RE: Akacja nad rzeką - Vasanti Vei - 27-12-2014

- Ale chcesz nim być, o ile mam traktować twe słowa poważnie. - Prychnęła, znów pozwalając sobie na okazanie pewnej dozy niezadowolenia.
Później już nie mówiła ani słowa. W swojej łaskawości pozwoliła mu mówić. W miarę słuchania, ogarniała ją coraz większa niechęć w stosunku do tego samca. Przede wszystkim dlatego, że miał rację.
- Lwia Ziemia ma króla - mruknęła bez większego entuzjazmu.
Do której kategorii należał Mako? "Do dupy" czy którychś z tych pierwszych...? Ruda nie zdziwiłaby się, gdyby miało się okazać, że to wszystko ze sobą współgra.
Jedno stwierdzenie obcego poruszyło nowy trybik w jej umyśle.
- Od jak "długiego" czasu tu jesteś?
Była niespokojna, choć starała się to ukrywać. Już nawet nie ruszała ogonem. Siedziała nieruchomo niczym kamień, hardo wpatrując się w nieproszonego gościa. Biło od niej pełne napięcie oczekiwanie na kolejne jego słowa.


RE: Akacja nad rzeką - Omara - 27-12-2014

Lwica podniosła wzrok i spojrzała na królową, która najwyraźniej już zapomniała jak jasna ma na imię.
- Ayumi. I jestem córką Naomi. Pani mnie ostatni raz widziała gdy byłam mała. A w jakiej sprawie przychodzę? Otóż, jak to lwiątko, zwyczajnie się zgubiłam i dopiero niedawno znalazłam drogę na Lwią Ziemię. Nie ukrywam, że chcę do niej wrócić - odpowiedziała samicy. W pewnym momencie dialog pomiędzy dwiema samicami przerwała obecność obcego samca, który najpewniej podążał za niczego nie podejrzewającą Ayumi. W spokoju przysłuchiwała się rozmowie pomiędzy królową (która najwyraźniej się nic nie zmieniła), a czarnogrzywym. Wolała na razie się nie wtrącać, by nie drażnić królowej.


RE: Akacja nad rzeką - Vasanti Vei - 27-12-2014

Trochę czasu minęło, a pamięć charakteryzuje się tym, że jedne rzeczy zapadają w niej na dłużej, a inne - niekoniecznie. Akurat imię córki Naomi wyleciało jej z głowy. Nie ma co się dziwić, skoro ostatnio użyła go może rok temu.
Odwróciła się ku niej. Nikły uśmiech pojawił się na pysku rudej.
- Dobrze, Ayumi. Twoja matka była zasłużoną Lwioziemką, więc nie widzę powodu, dla którego Ty nie miałabyś z nami zostać - odrzekła. - Czuj się jak u siebie.
Po tych słowach ponownie odwróciła się ku obcemu. Wszystko wskazywało na to, że rozmowa z nim nie miała się zakończyć tak prędko, jak tego by sobie życzyła Królowa. Innymi słowy - ciężko było go zbyć.