Lokator - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Lokator (/showthread.php?tid=1089) |
RE: Lokator - Skanda - 05-09-2014 Lewa powieka zadrgała nerwowo, podczas gdy wargi rozsunęły się na boki, formując szeroki, sztuczny do bólu uśmiech. -Jasne, spoko.-wzruszył ramionami, zaciskając kurczowo szczęki. Zaraz jednak odwrócił wzrok i mimowolnie wykrzywił mordę w zażenowaniu sytuacją, w której znalazł się na własne życzenie. Westchnął ciężko, z niesmakiem. -No pewnie, żarcie na mieście to dobra alternatywa. Co prawda obmywane z pleśni i odgrzewane po kilka razy, ale kto by się tam przejmował.-machnął ręką, uśmiechając się uroczo z nieodpartą ochotą przywalenia nowemu koledze. Tak cholernie chciało mu się zapalić, aż go nosiło na samą myśl, że ma ulgę w cierpieniu pod samiuśkim nosem, a ten skurczybyk nijak nie zamierza mu jej udostępnić. -No to jest nas dwóch.-odparł, uśmiechając się krzywo, po czym podszedł do półeczki z dokumentami, portfelem i innymi pierdołami. -Nie, skąd. Tylko tu mieszkam, dlaczego miałbym mieć klucze?-mruknął, kiepsko udając zdziwienie, aby za chwilkę zdjąć z kółka srebrny kluczyk. -Do wejściowych.-burknął, po czym wyciągnął dłoń i cofnął ją na złość tamtemu, gdy próbował pochwycić klucz.-Do kamienicy nie mam więc dzwoń do sąsiadów.-dodał, już bez żartów podając tamtemu kawałeczek metalu. RE: Lokator - Derion - 05-09-2014 Gdzieś mniej więcej po minucie od pojawienia się na twarzy Ragnara wymuszonego uśmiechu i po usłyszeniu kilku na siłę ozdobionych kurtuazją zdań, Derion zorientował się, że trzyma pomiędzy palcami bardzo mocno uwierający mentalne kiszki drugiej strony przedmiot. Nie powstrzymał się przed lekkim uśmiechem w odpowiedzi na złapanie powietrza, miast spoczywających w ręce Ragnara kluczyków, po czym przejechał opuszkami po miękkim papierze opakowania dzierżonego w dłoni asa, przez cały ten czas mocno rozmyślając nad tym, co zmieni w ich relacji fakt, że pójdzie facetowi na rękę, bądź też nie. Nie miał zbyt wiele czasu i zadziałał w zgodzie z powoli budzącym się tego rozespanego poranka zawadiaką, postanawiając ostatecznie, że pod całkiem wiarygodną przykrywką rozkojarzenia po prostu zapomni o poczęstowaniu Raga kolejnym papierosem. - Mhm, dzięki. Chwycił kluczyk tą samą dłonią, w której trzymał opakowanie, z premedytacją dając ragnarowemu nosowi znaleźć się kilka centymetrów od pachnącej tytoniem paczuszki. Oba przedmioty włożył do tylnej kieszeni spodni, skinął łepetyną, po czym przebiegł zmęczonym spojrzeniem wokół Raga, sprawdzając, czy o czymś nie zapomniał. - To cześć - mruknął i skierował swoje kroki w stronę wyjścia. Sięgnął po plecak, powstrzymał się przed zapytaniem, czy wracając nie wstąpić dla Ragnara po coś do sklepu przewidując, że w ten sposób odbierze sobie całą satysfakcję z niewyświadczenia przed chwilą mu ewentualnej przysługi. Jego myśli powoli odbiegały w stronę spraw, które musiał tamtego dnia załatwić, toteż obdarzając Ragnara ostatnim uśmiechem, jego brwi były mocno ściągnięte, a oczy choć bystre, skoncentrowane na intensywnych, wewnętrznych przeszpiegach wśród planów na zapowiadającą się słonecznie niedzielę. RE: Lokator - Skanda - 10-09-2014 -Ta.-odparł cierpko, wykrzywiając mordę z niesmakiem. Już miał zamknąć drzwi, kiedy jego dłoń niespodziewania zatrzymała je, a błękitne oczy przeniosły swe spojrzenie na półeczkę portfelem. Nie zawahał się się nawet, pochwycił go czym prędzej, po czym prześlizgnął się przez niewielką szczelinę dzielącą drzwi z framugą. Trzasnął nimi niedbale, po czym żwawymi susami zbiegł na dół i wyszedł na zewnątrz. Musiał, cholera, zapalić. RE: Lokator - Derion - 10-09-2014 ***
Następny poranek różnił się od poprzedniego drastycznie. Przede wszystkim - Derion nie musiał zrywać się na równe nogi. Mógł spać, ile dusza zapragnie, do dziesiątej, jedenastej lub południa, o ile wyżarte przez wieczorem wypite piwa sumienie by mu na to pozwoliło. Z równie, jeśli nie bardziej, istotnych kwestii, zaznaczyć by należało, że tym razem jego zacne jestestwo spędziło noc w bokserkach, nie dżinsach, połowicznie nakryte jakimś pledem. Sofa do najwygodniejszych nie należała, ale narzekać nie było na co, biorąc pod uwagę fakt, że śpiący na niej Derion wielokrotnie spał w swoim życiu w znacznie gorszych warunkach. Tak więc spał, a ciepłe, pomarańczowe światło wpadające przez niezasłonięte okno rzeźbiło jego odsłonięty grzbiet w delikatnych, pastelowych barwach, czochrało ciemne włosy i smużyło schowane pod zgiętym ramieniem rysy odprężonej w błogim śnie twarzy. Z jedną ręką zwieszoną luźno poza obrysem kanapy i spokojnie unoszącymi się bokami ucieleśniał błogie, cudowne i niezobowiązujące odprężenie, nie ważąc się myśleć o tym, że cokolwiek może ten stan rzeczy zmienić. RE: Lokator - Skanda - 10-09-2014 Wtem w pokoju rozległo się wycie syreny, będące niczym innym a subtelnym dzwonkiem, którym operował budzik w telefonie komórkowym Ragnara. Zanim tamten raczył jednak podnieść swoje zacne jestestwo z podłogi minęło kilka-dla uszu Deriona zapewne-bardzo dłużących się chwil. Ostatecznie jednak, nieco za późno dla snu kolegi, sine powieki odsłoniły błękitne oczy, którym pierwsze, co ukazało się dnia tamtejszego, była ręka Deriona-zwisająca z kanapy, niebezpiecznie blisko jego twarzy. Wargi mężczyzny wykrzywiły się, a on sam odsunął się czym prędzej, podnosząc się do siadu i ze skołowaniem spoglądając na materac, który dziwnym trafem znajdował się teraz w kącie pokoju. Rozbudziwszy się wystarczająco Ragnar, pochwycił paczkę papierosów i nie kwapiąc się o wzbogacenie swojego obecnego ubioru o nic, wylazł na balkon w bokserkach. Przesiedział na nim jakieś 15 minut, obserwując coś uważnie i spalając dwa papierosy, by zaraz potem wrócić do środka, nastawić budzik i najzwyczajniej zasnąć. RE: Lokator - Derion - 10-09-2014 Derion wziął gwałtowny łyk powietrza, gdy nie dalej, niż na odległość wyciągniętego ramienia, usłyszeć dzwonek ragnarowego budzika. Mimowolnie rozwarł ślepia; niewidzące, otumanione przez przed chwilą pleciony sen. Podłożył dotychczas zwisające luźno ramię pod małą poduszkę, w którą zaopatrzył się dnia poprzedniego i mruknąwszy coś niezrozumiale i bardzo cicho pod nosem, odwrócił głowę w drugą stronę. Okej. Każdy może. Prawda. Wstać rano. I mieć głośny budzik. Bardzo głośny. Przez półsen, w którym właśnie się pogrążał, wychwycił ruch za swoimi plecami, lecz szybko zrezygnował z analizy jego przyczyn. Wziął głęboki wdech, zamknął oczy i zasnął równie szybko, jak się przebudził. RE: Lokator - Skanda - 10-09-2014 I powtórka z rozrywki Niecałą godzinę później, syreny znów rozbrzmiały w zatęchłej kawalerce, tym razem jednak jakby jeszcze głośniej i żałośniej niż za pierwszym razem. Ragnar niechętnie rozkleił ślepia, nieprzytomnie błądząc ręką po podłodze w poszukiwaniu telefonu. Klik. Mężczyzna wstał i rozejrzał się, niedyskretnie drapiąc się po kroku i powolnie zmierzając w stronę kuchni. Nastawił wodę, a elektryczny czajnik począł niemiłosiernie szumieć całą swą energią, którą zużywał na ogrzanie jej. Wyciągnął ze zlewu kubek i nie trudząc się by owy umyć, sypnął do niego kawy, zamykając niedbale szafkę, która dała o tym znać donośnym stuknięciem. Następnie udał się do łazienki, biorąc szybki, mrożący krew w żyłach prysznic, po czym umył zęby, jednocześnie opróżniając pęcherz. Na nieszczęście jego ubranie robocze nie zdążyło wyschnąć przez noc, dlatego ciemnowłosy wspaniałomyślnie użył suszarki, aby ostatecznie dopiąć swego. Przebrał się w nie oczywiście i zaspanym krokiem ruszył do kuchni, aby powtórnie włączyć czajnik z racji, że woda przez ten czas stała się raczej daleka od wrzątku. Otworzył okno, pozwalając, aby w kuchni zagościła odrobina chłodnego i rześkiego powietrza, nasyconego spalinami i innym trującym gównem, po czym klapnął na krześle. RE: Lokator - Derion - 10-09-2014 Nie wiedzieć czemu, tym razem pobudka była bardziej bolesna. Po raz kolejny Derion był zmuszony do nagłego podrygu-spięcia wybudzającego cały organizm. Zmarszczył się, ze stęknięciem przekręcił na bok i wcisnął nos między oparcie a siedzisko kanapy, chcąc w ten sposób przeczekać niechybnie mający nastać za jego grzbietem ruch. Z ulgą wyłapał oddalające się od niego kroki i usłyszawszy trzaśnięcie drzwi do łazienki, przekręcił na plecy. Podniósł leżący przy kanapie telefon i z rozmydlonego przez rozespanie ekranu odczytał godzinę. Miauknął ponownie i powrócił do poprzedniej pozycji, milcząc dopóki dopóty do jego uszu nie doszedł odgłos su-sze-nia. Derion przywitał dzień przymrużeniem oczu i cichutkim przekleństwem wysyczanym do oparcia kanapy. Zanim Ragnar wrócił do kuchni wylądował już na drugim boku i gapiąc się na pusty ekran telewizora, próbował przywołać do siebie brutalnie przerwane sny. Udało mu się. Tak. Znowu. I ponownie - do czasu. Bo skrzyp wyrywanego z framugi okna skutecznie rozwarł jego ślepia i wbił pełen nienawiści wzrok w bogu ducha winny ekran, w którego czarnej, lśniącej przestrzeni dostrzegł własne odbicie ułożone w niezbyt przyjemny grymas. Dźwignął się do siadu i zamarł w bezruchu, zbierając motywację do podniesienia tyłka i skierowania kroków do łazienki. - Zostało ci trochę wody? - zapytał, odwracając głowę lekko w bok, by Ragnar znalazł się w kącie jego pola widzenia. RE: Lokator - Skanda - 10-09-2014 -Się zobaczy.-odparł, po czym dźwignął się do blatu i zalał kawę, przy okazji nie trafiając do kubka za pierwszym razem. -Powinno starczyć -mruknął pod nosem, po czym pochwycił kawę, wracając do stołu. Poprawił szelki niebieskiego kombinezonu, który miał aktualnie na sobie i wydobył z paczki papierosa, odpalając go dopiero za którymś razem z kolei. -A ty co tak wcześnie?-spytał, wypuszczając siwy obłoczek z płuc i spoglądając na towarzysza już niemal przytomnym wzrokiem. RE: Lokator - Derion - 10-09-2014 Chwilę przetrawiał usłyszaną odpowiedź, będąc zbyt śpiącym, bo rozumieć cokolwiek od razu. W końcu, gdy jego głowa przyjęła jej treść, z ociąganiem podniósł się do pionu i pocierając palcami prawe oko, poczłapał do kuchni, gdzie dał się owiać chłodnemu listopadowemu powietrzu wpadającemu do wnętrza przez uchylone okno. Otworzył wieczko czajnika i zajrzał do środka spod ściągniętych brwi. - Nie mogłem spać - bąknął beznamiętnie, wsypując dwie łyżeczki kawy do szklanki, którą, w przeciwieństwie do Ragnara, wydobył czystą z szafki nad zlewozmywakiem. Minął stół i zniknął w łazience na czas gotowania się wody i jeszcze trochę, koniec końców będąc zmuszonym do ponownego włączenia czajnika po powrocie. Mimo, iż zaszczycił współlokatora już w spodniach i koszulce, oparłszy się o blat założył ręce i lekko przygarbił, zmarznięty. Ziewnął. Zalał sobie kawę. - Warsztat samochodowy? - uniósł brwi, łypnąwszy szafirowym spojrzeniem na przyodzianego w roboczy kombinezon mężczyznę. Pociągnął na nosie i upił kilka łyków kawy. RE: Lokator - Skanda - 10-09-2014 -Hm, bywa.-wzruszył ramionami, posyłając tamtemu nikły uśmiech. Trudno było powiedzieć, czy w tym momencie naprawdę był złośliwy, czy po prostu jego gęba nadawała mu takiego charakteru. -Ano.-mruknął od niechcenia.-Po drugiej części miasta.-dodał mimowolnie spoglądając na zegarek, stojący na lodówce. -A ty? Gdzie pracujesz?-spytał pociągnąwszy łyka kawy i przeniósłszy wzrok na swego rozmówcę. RE: Lokator - Derion - 10-09-2014 – Mój kumpel – zaczął, wziąwszy łyk kawy i odstawiwszy szklankę na oblany uprzednio przez Raga wrzątkiem blat – rozkręca tu biznes. Serwis komputerowy, nic spektakularnego. Będę robił u niego za eeemm serwisanta. Powiedzmy - skrzywił się i zmarszczył czoło w zamyśleniu. - Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Odkaszlnął i wlał w siebie kolejny łyk gorącej kawy, z lubością rozkoszując się jej kontrastującym z chłodem skóry gorącem. Schował jedną dłoń do tylnej kieszeni spodni, a w drugiej przytrzymując szklankę z kawą blisko ust, wymamrotał, uśmiechając się krzywo: - Nie chciałbym tu utknąć na zbyt długo. Po czym dopił jej zawartość do dna i wgapił w okno, zastanawiając się nad tym, dlaczego jest tak cholernie zmęczony. RE: Lokator - Skanda - 10-09-2014 -He.-mruknął, uśmiechając się pod nosem.-Strzelałem, że jakieś nielegalne gówno, patrząc na twoją facjatę i spluwę przy pasie.-zaciągnął się, wodząc wzrokiem po nieco pokiereszowanej twarzy tamtego-po bliznach i fioletowo-zielonym sińcem, rozlewającym się promieniście pod okiem. -Kto ci tak obił mordkę?-spytał uroczo, wciąż mu się przyglądając. Bynajmniej nie wyglądał jak byle "serwisant", dlatego gadkę szmatkę kolegi potraktował ze sporym przymrużeniem oka. RE: Lokator - Derion - 10-09-2014 Odwrócił się z powrotem w stronę rozmówcy. Zatrzymał wzrok na twarzy Ragnara na krótko. W życiu nie marnował zbyt wiele czasu na podejmowanie decyzji, więc bez głębszej analizy odburknął tamtemu: - Trochę nielegalne. Widok uśmiechu na twarzy naprzeciwko i jego rysy wykrzywił w przyjaźniejszy grymas. Zmęczenie ciążące w klatce piersiowej zdawało się odchodzić w niepamięć. - Zdarzają się... niezadowoleni klienci - wyszczerzył zęby w uśmiechu i obdarzył Raga zaczepnym mrugnięciem. Przez krótką chwilę uśmiechał się do siebie, po czym westchnął i uniósł wzrok z powrotem na błękitne ślepia, tym razem na dłużej zatrzymując się na nietypowego kształtu bliźnie pod jednym z nich. - Tobie też się jakiś trafił? Nie roztrząsał, nie zastanawiał się, że być może to być niewygodny temat, że blizna nie sińcem, że nie świeżą raną, a pamiątką. Z resztą... nie wspomniał o samej bliźnie. To, że ona była prowodyrką wysnucia podobnego pytania pozostało już w domyśle i jeśli Rag miałby się obruszyć z powodu poruszenia tematu niechlubnych trofeów, mógł winić tylko siebie. RE: Lokator - Skanda - 10-09-2014 Mężczyzna parsknął cicho na słowa Deriona, zwieńczone mrugnięciem. Rozbawiło go to, że praktycznie przyznał się przed nim, jeszcze przed chwilą próbując wcisnąć mu jakiś tani kit. Tym samym zyskał jakby w jego oczach nieco uznania. -Ou, niektórzy byli naprawdę niezadowoleni.-skwitował, wciąż przyglądając się bruzdom na skórze tamtego. Musiał nieźle zaleźć tamtym za skórę, że go tak "przyozdobili". Zacisnął nieznacznie usta, gdy usłyszał pytanie towarzysza. -Pudło. Rodzinka.-odparł, uśmiechając się cierpko, aby zaraz rezygnacją pochwycić kubek i wychylić markotnie resztę kawy. -Muszę iść. Trzymaj się-dodał, dźwignąwszy się od stołu. Zgarnął klucze, leżące na półeczce obok drzwi, by po chwili pospiesznie opuścić mieszkanie. |