Łapy, które leczą - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Łapy, które leczą (/showthread.php?tid=1666) |
RE: Łapy, które leczą - Laja - 24-04-2016 Nic nie byłam w stanie z siebie wydusić, nawet wtedy, gdy uwolniłam Kahawę od ciężaru swoich łap. Pysk bolał mnie już od uśmiechania się, a choć mój gość nie wypowiedział nawet słowa, znów doprowadził mnie do łez. Kiedy tylko poczułam jej małe łapki, odpowiadające na mój gest, przymknęłam na moment oczy. Miała rację. Słowa, choć mi podwładne, były tutaj zbędne. Czasem sama zwykła, prosta obecność oznaczała więcej, niż najpiękniejsze 'dziękuję', albo najszczersze 'przepraszam'. Bliskość Kahawy, jej zapach i ciepło mówiły zaś tak wiele więcej. Widząc jednak, jak mentorka słania się na łapach i ziewa, sama zdałam sobie sprawę z tego, że i mnie zmęczenie dawało się już we znaki. Pora była późna, a dzień miałam za sobą bardzo długi, pełen wrażeń... pełen zmian. Widziałam, że i na Kahawie odcisnął on swoje piętno. Uśmiechnęłam się do niej, a później pokazałam jej łapą głębszą część jaskini. - Proszę, rozgość się. Czuj się jak u siebie w domu. - Zaprosiłam małą wielką personę. - Pora już późna, droga Kahawo, moim zdaniem o spoczynku raczej winnyśmy myśleć, aniżeli o troskach. Czy potrzeba ci czegoś? Jeśli doskwiera ci pragnienie bądź głód, proszę, daj mi znać. Żałowałam tylko strasznie jednego. Niestety, w mojej grocie rzadko kiedy znajdowało się cokolwiek jadalnego - ale jadalnego dla nas, lwów. Być może wśród zgromadzonych przeze mnie owoców Kahawa znajdzie coś dla siebie, jeśli jest głodna? Pragnienie było znacznie mniejszym problemem: rzeka płynęła raptem minutę drogi stąd, niosąc ze sobą wody rześkie i czyste. Miałam również specjalnie na tę okazję kilka dużych, przerośniętych tykw - w roli naczyń sprawdzały się idealnie. RE: Łapy, które leczą - Kahawa - 27-04-2016 Nie była ani godna ani spragniona, tylko zmęczona. Łapy trochę drżały gdy na nich stała, nie oznaczało to jednak, ze byle powiew wiatru czy chuchniecie miałoby ją przewrócić. - Dziękuję za twą gościnę Laju, nic mi nie potrzeba. Jedynie odrobinę snu i tobie radze również dziecko dobrze odpocząć. - Dodała kładąc się przy ścianie tuż pod swoim wizerunkiem i odciskiem łapy. Nie była ani wymagająca pod tym względem ani wybredna. Wystarczyłby nawet zwykły kąt do spania. Położyła się pozwalając by łeb spoczął na jej drobnych łapkach. Przymknęła tylko na moment powieki i już zasnęła. ~~~ Gdy nastał ranek, zbudziła się nieśpiesznie przeciągając i widząc, że młódka śpi dalej w najlepsze, podeszła do niej stając na tylnych łapach. Czule liznęła ją w czółko i wyszeptała do ucha. - Nasze drogi się jeszcze niejednokrotnie skrzyżują. Bądź silna.- I opuściła to miejsce, u wylotu zatrzymała się jeszcze by przez chwilę popatrzeć na beżową lwicę. Uśmiechnęła się i zniknęła pozostawiając tylko małe odciski łap na zewnątrz groty. |