Szlachetne zdrowie... - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Szlachetne zdrowie... (/showthread.php?tid=2160) |
RE: Szlachetne zdrowie... - Eden Sandjon - 08-01-2017 Zmrużył oczy, by rozejrzeć się dookoła. Chwilę pokrążył po okolicy aż w końcu znalazł ładny kijek. Wziął go do pyska, podszedł pod jeden z baobabów i zaczął kręcić głową, by zrzucić parę owoców. Chwilę mu to zajęło, bo z takiej pozycji nie za bardzo widział kija. W końcu zdecydował się zamknąć jedno oko i użyć tylko drugiego. W ten sposób nie rozpraszały go i tak niepotrzebne bodźce. W końcu po paru próbach kilka owoców leżało już na ziemi. Upuścił kij i spojrzał z zadowoleniem na medyka. RE: Szlachetne zdrowie... - Makari - 14-01-2017 Patrzył się z szerokim uśmiechem na duszy, zastanawiało go czy on też wyglądał tak idiotycznie gdy zrywał te owoce. Gdy kilka z nich znalazło się już na ziemi samiec podszedł do Edena. - Brawo /- wziął jeden owoc w łapę. - Baobab jest nazywany drzewem życia. Zbija gorączkę i leczy katar. Poza tym ma bardzo dużo witamin - powiedział biorąc w miarę płaski kamień i rozpoławiając owoc. Podał jedną połówkę Edenowi. - Spróbuj - powiedział mu z delikatnym uśmieszkiem. Owoc baobabu był cierpki w smaku, jednak Makari również się na to złapał, nie zamierzał dawać forów Edenowi. RE: Szlachetne zdrowie... - Eden Sandjon - 14-01-2017 Uśmiechnął się, cieszył się z pierwszego wykonanego zadania. Ta nauka na pewno nie pójdzie w las. Obserwował tylko jak owoc zostaje zmiażdżony przez kamień. Schylił łeb na propozycję konsumpcji. Obwąchał dokładnie owoc i polizał go. Niezbyt smaczny. Pomlaskał trochę językiem i z kwaśną miną zerkał na medyka. - Nie za smaczne, ale chyba nie o to chodzi w lekach, prawda? Mają leczyć, a nie smakować. RE: Szlachetne zdrowie... - Makari - 14-01-2017 Samiec parsknął ze śmiechu na minę Edena. - Aaaa, to prawda głównie mają leczyć, ale gdy przy okazji smakują to i lepiej - powiedział. Podniósł swój tyłek i poszedł dalej rozglądając się tu i tam. Po chwili marszu znalazł imbir, urwał jeden i położył Edenowi przed łapami. - To jest imbir, łagodzi nudności i powstrzymuje wymioty, nieoceniony pomocnik przy zapaleniach jamy ustnej, a i nie podawać panienkom w ciąży, wtedy wystarczy go sproszkować i rozcieńczyć w wodzie - wytłumaczył już z poważniejszą miną niż dziesięć minut temu. RE: Szlachetne zdrowie... - Eden Sandjon - 15-01-2017 A on tylko obserwował medyka kroczącego dookoła. W końcu wrócił z kolejnym ziołem i wytłumaczył jego działanie. Eden zniżył łeb i dokładnie obwąchał owe ziele, zapach trzeba zapamiętać, przyda się. - Rozumiem. To będę musiał zapamiętać, żeby nie zaszkodzić komuś. Zresztą pewnie jeszcze nieraz będę o to pytać, aż w końcu zapamiętam. - posłał Makariemu lekki uśmiech. RE: Szlachetne zdrowie... - Makari - 21-01-2017 Uśmiechnął się do samca. - Widzisz te złoża ziół kawałek dalej? Nigdy nie zbieraj wszystkich, weź tylko tyle ile potrzebujesz. Zawsze trzeba zostawić kilka sadzonek, aby mogły się rozrosnąć, inaczej stracimy jakieś zioło i będzie wtedy trudniej je znaleźć - powiedział poważnym tonem. RE: Szlachetne zdrowie... - Eden Sandjon - 21-01-2017 Zmrużył lekko oczy i zerknął na te połacie pól malowane ziołem rozmaitem. Pokiwał głową dając znać, że rozumie. - Oczywiście. Lepiej jest nie zmarnować wszystkich zasobów. A jeszcze mam pytanie, jak to jest ze zbieraniem ziół na obcych terenach? Czy medycy mają prawo to robić, czy też muszą się ukrywać podczas takiej wyprawy? Chodzi mi o tereny innych stad, bo na ziemi niczyjej raczej nie ma żadnych sojuszy. RE: Szlachetne zdrowie... - Makari - 27-01-2017 Samiec zastanowił się chwilę nad odpowiedzią. - Myślę, że wtedy wystarczyłoby się zapytać czy można. No bo jak ty byś się czuł jakby jakiś nieznany ci lew wszedł na terytorium i bez pytania wyrwał ci wszystkie roślinki? Ja i tak preferuje zbieranie na terenach wolnych, nikomu nie przeszkadzasz - odpowiedział z namysłem. Jest wiele sposobów, aby zdobyć zioła, które nie rosną na terenach Krolestwa. - Chociaż zawsze można się wymienić z tamtejszym medykiem za zioła, których oni nie posiadają - dorzuciłem. RE: Szlachetne zdrowie... - Eden Sandjon - 27-01-2017 - W porządku. - odpowiedział krótko. Nie chciał mieć jakichkolwiek wątpliwości w tej kwestii. Bo zbieranie ziół to może nawet ważniejsza praca niż leczenie innych. Bez medykamentów byłoby o wiele trudniej. Oderwał już wzrok od stadnego medyka. Rozglądał się teraz dookoła po zieleni, próbując zapamiętywać zapachy roślin. Przymknął oczy i zaciągnął się mocniej, zmarszczył przy tym nos i pokazał zęby, aby jeszcze lepiej wczuć się w woń. RE: Szlachetne zdrowie... - Makari - 14-05-2017 // O wszystkich ziołach sobie poczytasz nie? Bo jakbym ci miała tłumaczyć działanie każdego to ten wątek by się ciągnął jeszcze z rok. Tymczasem zróbmy Timeskip // Samiec wrócił razem ze swoim podopiecznym do jaskini, w której wyraźnie było czuć zapach ziół. Znajdujący się w głębi dołek z wodą sprawiał, że atmosfera w upalne dni była tutaj wręcz idealna. - Dobrze, tak się prezentuje skład tutejszych ziół. Teraz cię przepytam i sprawdzę czy słuchałeś - powiedział siadając na ziemi. - Mmm, powiedzmy, że walczyłem i złamałem kość w przedniej łapie. Złamanie jest zamknięte więc co robisz? - opowiedział hipotetyczną sytuację. RE: Szlachetne zdrowie... - Eden Sandjon - 15-05-2017 /Spoko// Wszedł do jaskini wypełnionej najróżniejszymi zapachami. Było ich tyle, że aż łaskotały nozdrza samca. Pokręcił trochę głową próbując pozbyć się ochoty na kichnięcie. Polizał sobie jeszcze nos. Obserwował uważnie suszący się zbiór, dokładnie ułożony w jaskini. W myślach próbował odgadnąć na co właśnie patrzy. Niby Makari poinformował go o wyglądzie, ale co innego jest o tym posłuchać, a co innego zobaczyć na własne oczy. Teraz będzie przepytany, pokiwał głową, że rozumie i przysiadł sobie. - Podałbym do wypicia żywicę boswellii. Dodatkowo zrobiłbym na złamaniu okład z jego liści. RE: Szlachetne zdrowie... - Makari - 16-05-2017 Suszące się w cieniu jaskini zioła to były hibiskus, melisa oraz mięta zielona, mimo iż przedstawił je wszystkie Edenowi to minie trochę czasu nim spamięta je wszystkie. Makari również musiał to zrobić, i również zajęło mu to miesiąc może dwa. Kolejne dwa uczył się właściwości ich wszystkich. - Świetnie, tylko że sama boswelią złamanej kości dobrze nie wyleczysz. Trzeba ją najpierw nastawić. Dopiero potem zrobić okład, a na końcu usztywnić. Warto też dać coś przeciwbólowego ja na przykład miętę zieloną lub melisę - wytłumaczył uczniowi. Daleko mu było do prawdziwego medyka, ale się uczył. Dość szybko zapamiętał właściwości potrzebnej mu rośliny. To był długi dzień, na dworze już zmierzchało, a Makari powoli zaczynał ziewać. - Dobra robota, ale musisz się jeszcze wiele nauczyć - powiedział spokojnym tonem. - Idź się przespać i wróć jutro, od tej pory będziesz obserwował jak to wygląda w praktyce - rzucił uśmiechając się do niego szeroko. // Myślę, że w tym momencie zakończymy ten wątek i przerzucimy się na fabułę. Musimy się trochę powłóczyć razem. Ja mam wolny wątek teraz więc jak jesteś wolny to pisz gdzieś wejdę // |