Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki prywatne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=88) +---- Wątek: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] (/showthread.php?tid=3040) |
RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Vari - 05-07-2018 Gdy mała Jester rozkręciła się na całego, mina Vari musiała wyglądać naprawdę zabawnie, otworzyła pyszczek w zdziwieniu ile ta mała umorusana kulka potrafi powiedzieć w tak krótkim czasie. Oczy skakały jej to w lewo to w prawo, samica nie widziała co powinna teraz tak właściwie zrobić. Nie ukryła wcale swojego sfrustrowania tym co zaszło. - Nie powinnaś oddalać się od rodziny. Wydaje mi się, że to nie twój brat Cec się zgubił, a zrobiłaś to ty... - może i zabiła entuzjazm młódki, ale musiała ją w końcu sprowadzić na ziemię, bo w inny sposób nie będzie w stanie się z nią dogadać. Była zabawna, owszem. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Jester - 05-07-2018 Oczy Jester rozszerzyły się w pełnym zdziwieniu. Zwróciła wzrok na Tamu, najwyraźniej nie wierząc w to, co właśnie usłyszała. - A... a po co mieliby mnie szukać? - wykrztusiła po chwili. Czy na prawdę ktoś zmartwiłby się jej nieobecnością? Nie wierzyła nawet, by ktoś tę nieobecność zauważył. No, może prócz Ceca, ale on teraz był nie wiadomo gdzie i raczej nie ma jak poinformować o tym rodziców. W skierowanych na czarnogrzywego oczach małej zdziwienie przerodziło się w smutek. Lekko zdezorientowana powiodła za nim wzrokiem, gdy poszedł sobie od niej i usiadł przy Vari. Zaczęła przenosić szybko wzrok z jednego na drugie, za wszelką cenę starając się powstrzymać wilgotnienie oczu. - To skąd mam wziąć nowego brata? - zapytała głosem, z którego znikła cała wesołość i beztroska. Kij tam z rodzicami, kij ze swoim miejscem na ziemi, ale brata trzeba mieć. Spojrzała z pod byka na brązową. - Ja się nigdy nie gubię - odparła nieco urażonym tonem. W końcu jak mogła się zgubić, jeśli jej dom był tam, gdzie jej zadek? RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Tamu - 05-07-2018 Z kolorowych rozmyślań wyrwał go zasmucony głos Jester. Chyba po raz kolejny wykazał się godnym podziwu brakiem umiejętności interpersonalnych. Będzie się musiał jeszcze wiele nauczyć skoro ma dołączyć do stada. Problem tkwił w tym, że nigdy nie wiedział co powinien powiedzieć. Musi jednak coś zrobić. Czułby się nieswojo gdyby w tak radosny dla niego dzień lwiczka była smutna. - Uszy do góry, to że nie jesteśmy rodzeństwem nie znaczy, że nie możemy się wspólnie bawić - zagadał uśmiechając się lekko. Po chwili jednak zorientował się, że tak naprawdę nigdy się nie bawił. Nie miał nawet pojęcia jak powinno się to robić. - O ile mnie nauczysz - dodał. Tak naprawdę nie był pewien czy tego chce, ale w tym momencie nie mógł sobie pozwolić na wahanie. Poza tym wyglądało, na to że mała naprawdę się zgubiła i lepiej odwrócić jej uwagę od tego tematu. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Vari - 05-07-2018 No w każdym razie chciała jakoś pomóc, a wyszło jak zawsze... czyli nie wyszło wcale. Dobre chęci jednak nie odeszły w gęstą dżunglę. Zostały przy lwicy, która powoli z trudem aczkolwiek zbierała się na to, by zrzucić na swoją głowę kolejny dodatkowy obowiązek. Nie mogła pozwolić, by młode chodziło po krainie same. Jeśli jego rodzice się odnajdą ona życzliwie im pomoże. - Nie jest twoją siostrą, ale może nią zostać. - skwitowała Tamu, wtedy wzrok wbiła w małą Jester - Chciałabyś mieć braciszka i zastępczą drugą mamę na tak długo, póki twój brat albo rodzice się po ciebie nie zgłoszą? - zaproponowała. W prawdzie nie postępowała rozsądnie. Przyjmowanie do stada obcego lwiątka może się dla niej nie zakończyć w najlepszy sposób, ale zmęczenie i bezradność ją do tego zmusiły. Tamu zresztą z pewnością przyda się towarzystwo zbliżone wiekiem do niego samego, to zawsze jakieś odciążenie dla rodziców podczas jakiegoś spotkania stadnego lub polowania. Dodatkowo będą mieli starszą koleżankę w postaci wcielonej do stada jakiś czas temu podopiecznej Uy, Lotos. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Tamu - 05-07-2018 Lewek wybałuszył szeroko oczy wlepiając je w Vari. Jak na jeden dzień zbyt dużo tych emocji. Jeszcze niedawno nie miał na tym świecie nikogo, a teraz oprócz mamy miał zyskać również siostrę. Potrzebował chwili żeby uspokoić gonitwę myśli. Trochę zadziwiła go decyzja brązowej lwicy, ale w sumie czemu nie. Vari wiedziała przecież lepiej od niego co czynić. Wpatrzył się w nią z nieukrywanym podziwem. W kilka chwil podjęła się opieki nad dwoma lwiątkami. Tamu wiedział, że wcale nie zdarza się to często. Opieka nad dziećmi była wymagającym zadaniem i doskonale to rozumiał. Postanowił, że będzie wspierać mamę jak tylko potrafi. Nie chciał żeby ten niesamowity akt dobroci stał się dla niej jakimś ciężarem. Otarł się lekko o jej bok i zamruczał. Odwrócił łeb w stronę Jester. - Jeśli moja mama cię przygarnia - odezwał się - to ja również... siostrzyczko. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Jester - 05-07-2018 Uwaga o zabawie wcale nie polepszyła jej humoru. Po co ma się bawić z kimś, kto nie jest jej bratem? Takie niebraty wykorzystywało się do przynoszenia jedzenia, a nie bawienia się z nimi. Nie odpowiedziała, posłała mu tylko mordercze spojrzenie. A potem... - TAAAAAAK! BĘDZIESZ MOIM BRATEM! - Dwoma szybkimi susami doskoczyła do Tamu i już obejmowała jego łapę w solidnym uścisku, już pocierała głową o jego futro. Lwiczka wydawała się być teraz uosobieniem szczęścia. Długą chwilę trwało, zanim przypomniała sobie o reszcie zdania. Unieruchomiła łepek, by łypnąć na brązową. - Ale... mamę to ja już mam. Jak może być druga mama? Mama jest przecież tylko jedna. Może jej się z tatą pomyliło? Nawet jeśli, to tutaj też już wszystkie miejsca były zajęte. Jester wiedziała, że rodzice gdzieś tam sobie są i jakoś nie przejmowała się tym, że aktualnie nie jest razem z nimi. W sumie nie wiedziała, dlaczego z bratem jest inaczej, ale miała bardzo silne poczucie, że takiego brata to zawsze musi mieć przy sobie. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Vari - 05-07-2018 Sytuacja robiła się już nie tyle trudna i niewygodna, co patowa. Dorosła lwica zaczynała mieć dość tego wszystkiego, ale starała się jeszcze chwile dać radę i wytrzymać. Uwaga niebieskookiej była dla niej lekkim prztyczkiem w nos, ale nie okazała tego po sobie i postarała się jakoś w sensowny sposób z niego wybrnąć. Wiedziała już teraz, że prawdopodobieństwo zostania Jester w cesarstwie było tak niskie, że praktycznie go nie było. - Powiedziałam mamę? O zgrozo! Chodziło mi o inne słowo... cio-ciotka! - poddenerwowanie można było wyczuć, ale jako tako Vari zachowywała względny spokój. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Jester - 05-07-2018 To Jester w zupełności wystarczyło. Posłała Vari promienny uśmiech, godny grzecznego, słodkiego małego lwiątka. - No to ok - zgodziła się wspaniałomyślnie. Co prawda pojęcia nie miała, co to takiego może być ta ciotka. To pewnie jakiś dziwny wymysł tych nietatusiowych dorosłych. Postanowiła nie przejmować się tym. Na chwilę puściła łapę Tamu, by podejść do brązowej i się o nią otrzeć. Miała bardzo dobry kolor futra, praaaawie nie było widać na nim szaro-burej smugi, pozostałej po tej krótkiej czułości. Lwiczka usiadła między dwoma starszymi od niej lwami i zupełnie z siebie zadowolona przenosiła wzrok to na jednego, to na drugiego. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Tamu - 05-07-2018 Wyglądało na to, że nie tylko jemu dawała się we znaki niczym nie skrępowana energia Jester. Lewek zauważył dosyć nerwową odpowiedź Vari i szybką zmianę zdania. Objął łapą małą lwiczkę i przyciągnął ją do siebie. Dziwnie się poczuł wykonując taki gest, ale wydawało mu się to całkiem naturalne. W końcu teraz byli tak jakby rodzeństwem. Słowo "tak jakby" było tu kluczowe. - No już, daj spokój ciotce - mruknał do quasi siostry. Nie chciał żeby opieka nad nimi sprzykrzyła się Vari już pierwszego dnia. A teraz, skoro wszystko było ustalone co będzie dalej. Zyskał rodzinę... no zyskał matkę i gadatliwego malucha, ale to już coś. - Co teraz, mamo? - Zetknął pytająco na brązową lwicę. Wizja wprowadzenia do stada nieco go niepokoiła, ale wierzył, że sobie poradzi. W końcu jeszcze niedawno był zupełnie sam. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Haki - 06-07-2018 W prawdzie nie było to już cesarstwo, jednak Haki bardzo lubił przechadzać się po Upendi. Niezwykła aura tego miejsca miała bardzo dobry wpływ na samopoczucie cesarza, który już nieraz rozważał zaanektowanie tej krainy. Jednak po chwili rozmyślań dochodził zawsze do tego samego wniosku, że takie działanie zniszczyłoby całą magię tego wspaniałego miejsca. Zielonooki już nie raz planował zaprosić Vari na jakiś romantyczny spacer po Upendi. Potem zjedliby razem kolację a następnie… Haki urwał myśl, bo w tym momencie jego oczom ukazała się znajoma sylwetka. Vari!-wykrzyknął w myślach. Szedł od pleców swojej ukochanej i na początku nie dostrzegł dwójki młodych. Korzystając z nadarzającej się okazji, Haki postanowił poćwiczyć skradnie się. Ustawił się nisko na łapach i powolnymi, ostrożnymi krokami zaczął się zbliżać w kierunku swojej partnerki. Cesarz żywił nadzieje, że wszystko pójdzie zgodnie z jego planem i uda mu się wywinąć cesarzowej niezły numer. Jednak dla uzyskania dobrego efektu musiał się podkraść w miarę blisko. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Tamu - 06-07-2018 Poczucie bezpieczeństwa, które gwarantowała mu obecność Vari, nie stępiło jego czujności. Tamu miał po prostu paranoję. Zwykle powodowała ona paniczne przerażenie spowodowane szelestem liści, ależe czasem bywała przydatna. Tylko dzięki prowadzonej nieustannie obserwacji otoczenia lewek zdołał przeżyć samotnie. Jego mózg wyszukiwał nieścisłości w okolicy, a potem zmuszał go do ucieczki. Teraz na przykład mógłby przysiąc, że trawa za ich plecami wcześniej się nie kołysała. Otarł się o bok Vari jednocześnie lekko obracając głowę i kierując wzrok w podejrzane miejsce. Tak z cała pewnością coś tam było i wyśmienicie się skradało. Początkowo próbował się uspokoić, że to pewnie tylko jakieś małe zwierzę, ale wtedy dostrzegł fragment grzywy, który dosłownie na moment wychylił się z zarośli. To była wada bycia dorosłym lwem, grzywę wszędzie widać. Nie czekając, aż Vari odpowie na zadane jej pytanie momentalnie zerwał się na równe łapy. Opanował instynkt zmuszający go do panicznej ucieczki, przecież teraz nie był sam. Ogromnym wysiłkiem woli jakoś powstrzymał drżenie łap. Choć ciężko w to uwierzyć, bał się teraz jeszcze bardziej, bał się również o nową rodzinę. Nagle pchnięty jakimś dziwnym impulsem wyskoczył do przodu zasłaniając swoim ciałem mamę i siostrę. Bynajmniej nie była to odwaga, raczej kompletna głupota. Tamu nie miałby szans w starciu z żadnym dorosłym lwem, ale w tej chwili nad sobą nie panował. Wiedział jedynie, że nie zniósłby gdyby coś się stało jego jedynym bliskim. Wlepił wzrok w miejsce, w którym widział poruszenie. Odetchnął głęboko i ryknął... no jeśli można tak nazwać ten jego śmieszny dźwięk. Tym razem jednak włożył w ten ryczek cały swój strach, więc nie było aż tak źle. - Wychodź! - krzyknął do ukrytego w zaroślach lwa i zdał sobie sprawę, że nie było to najbardziej rozsądne. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że stał w zasięgu skoku przyczajonego drapieżnika. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Vari - 06-07-2018 Niby ze znudzenia, a niby z zwykłego upodobania wzrok morskookiej piękności z cesarstwa zawiesił się na przesuwających się po nieboskłonie białych obłoczkach o rozmaicie różnych kształtach i rozmiarach. Gdzie tam skakała gnu, a za nią pędził sprintem młody lampart, czekaj nie to gepard! W każdym razie za jedną scenką pora była na następną. Słysząc pytanie nowego członka rodziny wskazała łapą na niebo i uśmiechnęła się w stronę dwójki lwiątek. - Patrzcie, tam widać karakala. - mówiła o jednej z mniejszych chmur. Nagle jednak jej uwagę od obserwowania tego fantastycznego białego puchu oderwał Tamu, który w dziwny sposób zachowywał się i wyglądał na nieco rozjuszonego. Brązowa nie wiedziała o co chodzi, ale instynktownie wytężyła nozdrza i starała się wychwycić jakiś konkretny zapach. Bała się ataku klanu hien lub likaonów z którymi w pojedynkę miałaby niezły problem. W okolicy pełno się takich czai. Jednak nic nie wyczuła, co było dość oczywistym faktem przy wietrze, który jej wcale nie sprzyjał. Zestresowana lwica podniosła się na równe łapy, lecz nic nie dostrzegła. Aż do pewnego momentu. Jej złoty podopieczny skoczył prosto w trawę, a wtedy i ona zaobserwowała coś niewyglądającego najbezpieczniej. Toż to lew! Nie odkładając reakcji na później spięła wypracowane mięśnie kończyn i szybkim susem odbijając się od skały wyskoczyła przed Tamu i najeźdźcę. Warknęła gardłowo i okazała pełny zestaw kłów, nie wystarczyło jej to jednak. Z paszczy dorosłej samicy wydobył się potężny ryk. - Dzieci stańcie za mną! - krzyknęła w kierunku Jester i Tamu zaraz po zakończeniu ryku. Czy się bała? Jasne jak nigdy dotąd. Prawdopodobnie duży wkład w przerażenie miały właśnie młode, którymi się opiekuje i za które jest w pełni od teraz odpowiedzialna. Wiedziała jednak, że zrobi wszystko byleby tylko były całe i bezpieczne. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Jester - 06-07-2018 Lwiczka wydęła policzki, wyraźnie niezadowolona, że ktoś ją poucza. Położyła się na ziemi i zajęła zabawą, która polegała na wyrywaniu i zakopywaniu trawy. O dziwo było to bardzo ciekawe zajęcie, na pewno ciekawsze, niż gapienie się w chmury. Lwiczka nigdzie żadnego karakala nie zauważyła, co więcej, wydawało jej się, że te stworzenia raczej nie latają. Uznała więc, że Vari próbuje ją nabrać. Na jej pyszczku pojawił się uśmiech wyższości. Ha! Nie dała się wykiwać! Zadowolona z siebie, zaczęła rozgrzebywać glebę z jeszcze większym entuzjazmem. Była chyba jedyną osobą, której postać w krzakach ani trochę nie ruszyła. Zastanawiając się, czy to kolejny żart, wyrzucała w powietrze grudki ziemi, nie bardzo dbając o to, w którą stronę lecą ani w kogo trafią. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Haki - 07-07-2018 Haki próbował stawiać swoje kroki najciszej jak umiał i pomimo, że polowania nigdy nie były jego mocna stroną, to szło mu całkiem nieźle. A przynajmniej tak sądził. Skupiony wyłącznie na skradaniu się całkowicie przeoczył fakt, że znajduje się w miejscu, gdzie roślinność nie jest dość bujna, żeby zakryć jego gęstą, brązową grzywę. W sumie nie stanowiłby to zbyt dużego problemu, gdyby Vari rzeczywiście była tam sama. Kiedy był już dość blisko swojej ukochanej do nozdrzy cesarza wdarły się dwie obce wonie. Cesarz przystanął na moment, próbując przy tym przeanalizować sytuację, gdy nagle tuż przed nim pojawiło się nieznane mu lwiątko. Hakiego nieco zaskoczyło jego zachowanie i szybko zdając sobie sprawę, że niechcący mógł napędzić dzieciakowi niezłego stracha, postanowił szybko rozluźnić całą sytuację. -Złapałeś mnie mały- zawołał radośnie, jednocześnie prostując się na łapach- poddaję się, tylko proszę nie róbcie mi krzywdy- dodał wesoło, po czym przeleciał wzrokiem po dwójce młodych by ostatecznie zatrzymać spojrzenie na obliczu swojej ukochanej. -Naprawdę nie sądziłem, że jestem aż tak straszny- zażartował. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Tamu - 07-07-2018 Lewek odetchnął z ulgą. Wyglądało na to, że przyjemniej na razie nie byli zagrożeni. Obcy samiec wydawał się nawet całkiem sympatyczny. Tamu wychylił się ostrożnie zza Vari i zmierzył podejrzliwym wzrokiem przybysza. Zastanawiało go po co się skradał skoro nie chciał ich zaatakować. Zmrużył lekko oczy i podszedł bliżej. A może to był jakiś podstęp? Nieee. Musi pozbyć się tej paranoi, straszliwie przeszkadza w normalnym myśleniu. Powoli się uspokoił. Uśmiech lwa wyglądał szczerze. Jednak ostrożności nigdy za wiele, przesunął się trochę żeby zasłonić Jester przed ewentualnym atakiem. Zrobiło mu się trochę głupio z powodu tej panicznej reakcji. Spuścił wzrok. Po raz koleiny okazywało się, że jego strach był bezpodstawny. Na dodatek przestraszył również Vari. Zerknał na nią z uwielbieniem w oczach. Nieee. Ona pewnie niczego się nie bała, bez mrugnięcia okiem ruszyła im na pomoc. Przyjrzał się uważniej przybyłemu lwu. On również wpatrywał się w Vari z jakimś takim blaskiem w źrenicach. Coś mu tu nie pasowało. - Znasz go, mamo? - zapytał. |