Bezowa Jaskinia - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7) +--- Dział: Archiwum (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=102) +--- Wątek: Bezowa Jaskinia (/showthread.php?tid=478) |
RE: Bezowa Jaskinia - Padme - 29-06-2013 Tylko ona teraz chciała być s a m a. Sama. Potrzebowała czasu, by się oswoić z faktem, że musi od tak, na pstryknięcie palcem nauczyć się odpowiedzialności. Teraz głównie w jej łapach spoczywały losy tej trójki. Musi się nauczyć być matką. - Mael Loki. Pierworodny. Sadie, to moja mała kopia i Malimau, ostatni, ale daje sobie radę.- powiedziała, spoglądając na każdego z osobna, kiedy wymawiała ich imiona. Uśmiech na jej pysku utrzymywał się od kiedy postanowiła się odezwać, jednak nie wiedzieć czemu, nadal nie miała odwagi spojrzeć Moranowi w oczy. - Przepraszam, że nic Ci nie powiedziałam.- mruknęła w końcu. RE: Bezowa Jaskinia - Mael Loki - 01-07-2013 Mael nadal fukał, ale już jakby nieco mniej, jakby jego zapał do bycia groźnym gasł, no bo przecież głos mamy.. może nieco zawstydzony i zdenerwowany nie wskazywał na to że intruz jest przerażający. Nie bardzo rozumiejąc o co chodzi wyciągnął chwiejnie łebek, a zaraz potem coś szorstkiego i ciepłego zmierzwiło jego niewielki loczek, burknął oburzony. Tkwił pomiędzy łapami Padme z resztą rodzeństwa, zaledwie chwilę a już go roznosiło. Małe zlepione wciąż powieki rozwarły się nieznacznie, jednakże guzik mu to dało, nadal zamglone, na razie błękitne oczka nie pomogły w odgadnięciu czym był intruz. Pisnął gniewnie, usiłując podzielić się z matką swoim niezadowoleniem. RE: Bezowa Jaskinia - Moran - 07-07-2013 Spod ciężkich powiek swego pierworodnego dojrzał parę szarobłętkitnych ślepi. Jak na razie żadne z nowonarodzonych młodych nie miało wiele wspólnego z Moranem. Szkoda by przecież było, gdyby linia futrzastych uszu miała zatrzymać się na Kudłaczu. Morskie oczy znów utkwiły swoje spojrzenie w pysku Padme. W końcu zagościł na nim uśmiech, co było znakiem niewątpliwie dobrym, lecz nadal odkładała na później wzrokową konfrontację z partnerem. Miała wyrzuty sumienia, całkiem normalne w sytuacji, w której oboje się znaleźli. Palce prawej łapy samca objęły w czułym, pocieszającym geście jeden z jej nadgarstków. Kolejny ciepły uśmiech namalował się na beżowej mordce. - Nie masz za co przepraszać - odezwał się czarująco - Każdy musi mieć czas dla siebie, nawet w związku, by odpocząć od drugiej osoby. To normalne. Codzienne obcowanie jest męczące i niszczy nawet najmocniejszą więź. Kolejne ciche skomlenie wydostało się spomiędzy głosowych strun małego Maela. Był zaniepokojony obcym dla siebie zapachem i tonem głosu. Jedyne, co Moran mógł zrobić, to stopniowo przyzwyczajać syna do swojej obecności. Nadchodziła ciemna noc, a to doskonały czas, by to zrealizować. Różowy język przesunął się szorstko po policzku Padme, a zaraz po tym jego podbródek gładził jej czoło. - Połóż się już spać. Masz za sobą ciężkie dni, a wiele z nich jeszcze przed Tobą. Noc minęła zwyczajnie - tak zwyczajnie, na ile może pozwolić trójka nieznających ani wytchnienia, ani litości lwich maluchów. Moran na przemian czuwał i drzemał. Pragnął opiekować się rodziną i być odpowiedzialnym za ich bezpieczeństwo. Jednocześnie musiał też zbierać siły na następny dzień. Ares odszedł, więc Kudłacz mógł sam zająć się szukaniem nowej lwiej grupy. Gdy tylko nastał ranek i pierwsze słoneczne promienie dobiły do oczy lwa, ten powstał i przygotował się na nadchodzący dzień. Pożegnał się czule z zaspaną partnerką i trójką kociąt, by potem opuścić Bzową Jaskinię. Polowanie czas zacząć. zt //Mam nadzieję, że nie dostanie mi się opieprzu za przeskoczenie czasowe. ^^; RE: Bezowa Jaskinia - Padme - 07-07-2013 Priorytetową sprawą dla niej było uspokojenie swoich młodych, a właściwie jednego z nich, którego chciała jak najszybciej zapewnić, że przy niej, nic nie ma prawa się mu stać. - Spokojnie.. Jestem tu.- mruknęła i musnęła językiem policzek pierworodnego. Później zaś, słysząc słowa Morana, uniosła powoli łeb i spojrzała mu w oczy, będąc lekko zmieszaną, jednak nadal przestraszoną, mimo jego zapewnień, które dały młodej matce niewymowną ulgę. Huh, kto by pomyślał, że O N A będzie się kiedykolwiek bać. Wzrok pozostawiony na Kudłaczu nie zmieniał się, niezależnie od jego ruchów, więc póki on nie odwrócił od swojej partnerki wzroku, ona wytrwale się w niego wpatrywała. Kiedy rano poczuła ruch, otworzyła zaspane ślepia i zwróciła je ponownie na Morana, dalej milcząc. Miała nadzieje, że morskooki następnym razem, będzie jej szukać już na terenie świtu, zważając na fakt, że pierwsze tygodnie życia maluchy mają już za sobą, a niedawno, zaczęły widzieć, zyskując kolejny i ostatni element, do poznawania otaczającego ich świata. zt x4 |