Pustkowie - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Pustkowie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=66) +--- Wątek: Pustkowie (/showthread.php?tid=75) |
RE: Pustkowie - Chikja - 13-04-2013 - Nie i nie mam zamiaru.- Wyszczerzyła się, czy ona chciała ciągnąć tę znajomość? Na razie nie miała ku temu powodów, a skoro ich nie było, nie miała zamiaru zapamiętywać lwa, a skoro tak zbędne było mu jej imię. - Wśród tutejszych? I owszem, ale.. no właśnie, skoro poziom Świtu oscyluje koło zera, pomyśl jak nisko jest reszta.. totalne dno, dna.- Podsumowując, ciężko było na niej zrobić wrażenie. - Zdaje się że mamy suszę.- Pacnęła ogonem o glebę wzbijając pył, owszem trochę popadało, ale temperatura nie spada w ciągu dnia poniżej 30*. Jakby kogoś interesowała pogoda oczywiście. RE: Pustkowie - Sheridan - 13-04-2013 - Owszem mamy.. Przyklej to powiedzenie do pory deszczowej.. Idę pośmierdzieć gdzie indziej. Zedechnac można w tym upale. - Zarzucił grzywa, po czym zaczał się oddalać. Z/t RE: Pustkowie - Aiden - 13-04-2013 Łapy Rudego kierowały się w miejsce osamotnione, takie w którym będzie mógł przemyśleć to i owo. Poszukiwania Ursuli, jego siostrzenicy spełzły na niczym, zaginęła i ślad po niej zniknął zupełnie. Szukał wszędzie gdzie mogłaby być na Lwiej Ziemi i na Terenach Wolnych, ale nic, pustka. Załamany tym odkryciem postanowił dotrzeć tu, by pomyśleć nad dalszym poszukiwaniem córki Alyar. Minął brązowego samca, uprzednio mierząc go wzrokiem, a potem przerzucając go na czarną samicę, dużo młodszą i mniejszą od niego. Już miał ją minąć i iść dalej, ale zobaczył koło niej nieprzytomne (a może nawet martwe) lwiątko. Nie minęła chwila, jak pokonał dzielącą ich odległość i stanął koło lwiątka, zagarniając je łapą i chroniąc swoim cielskiem przed czarną. Rzucił jej jedno, wrogie spojrzenie po czym złapał lwiątko za kark i odmaszerował z nim spory kawałek, póki Chikja nie stała się dla nich lekko widoczną zaledwie sylwetką. Położył ją na ziemi, przykrywając własnym cieniem i najpierw przyłożył łeb do jje pieri chcąc usłyszeć bicie serca. I usłyszał. Szkarłatne oczy szybko oceniły wygląd lwiątka, a następnie jedna z jego przednich łap powędrowała pod łeb samiczki, a druga poklepała ją po policzku z zamiarem ocucenia jej. -Hej, hej mała nie śpij. RE: Pustkowie - Chikja - 13-04-2013 Żeby upał i smród samca były jej najważniejszymi zmartwieniami. Przewróciła teatralnie błękitnymi oczyma. - Ta, nara..- Rzuciła obojętnym tonem, wtedy też Aiden ukradł jej zabawkę. Zmarszczyła brwi, dostrzegła go, owszem, olała? Tak, w sumie. Do pewnego stopnia.. jego reakcja była, drażniąca. Wstała i ruszyła w jego kierunku, teraz to ona była sępem tej padliny. Gdy była już dość blisko by ją usłyszał i zarazem wystarczająco daleko by mógł jej naskoczyć odezwała się, jak zwykle, tym chłodnym lekko kpiącym tonem. - Co cie obchodzi taki ochłap?- Marna klucha, danie obiadowe ścierwojadów i tyle. RE: Pustkowie - Aiden - 14-04-2013 Obrócił odruchowo łeb, słysząc zimny, pełen kpiny głos. Sapnął pod nosem, widząc, że lwiczka nie reaguje. Będzie musiał ją zabrać gdzieś, gdzie jest chłodniej, najlepiej koło jakiegoś zbiornika wodnego. Lwia Ziemia? Za daleko. Dobra, pomyśli potem, najpierw musi zbyć jakoś czarną. -Każdy powinien mieć szansę, by żyć. -odpowiedział sucho, patrząc czy samiczka się obudziła lecz kątem oka obserwując poczynania Chikji. RE: Pustkowie - Chikja - 14-04-2013 Prychnęła. Te szlachetne pobudki. - Jak widać ta tutaj swoją zmarnowała.- Zapuszczając się chociażby na pustkowie, mdlejąc i wreszcie dając się poszarpać nienażartym ptaszkom. Jedni jedzą, inni są jedzeni. - Nie uważasz że tak właśnie miało być??- Spojrzała w bok. - Że jej nić pękła, tylko ty tego nie akceptujesz?- Westchnęła zamykając oczy. -Śmierć jest częścią życia, ale żyjącym trudno się z nią pogodzić, boją się jej.. jak wszystkiego co nieznane. RE: Pustkowie - Nanette - 14-04-2013 Rzeczywiście, nie słyszała rozmowy lwów. Duszą była w zupełnie gdzie indziej. Nie poczuła więc, że ktoś ją podnosi, a potem próbuje ocucić. Na razie śniła. Znalazła się w miejscu, z którego przybywała, głodna i zrozpaczona odejściem matki. Nie zmarnowała swojej szansy. To jej matka zmarnowała tę szansę za nią. Oczyma duszy zobaczyła swoją matkę, taką jaką ją zapamiętała, odchodzącą w dal. Nie oglądała się za siebie. Wyglądała na szczęśliwą, że wreszcie pozbyła się ciężaru w postaci lwiątka. Nanette ogarnął bezbrzeżny smutek... Tymczasem w realnym świecie młoda lwica niespokojnie poruszyła głową, mrucząc coś niezrozumiale. Nadal nie była świadoma tego, co się wokół niej dzieje. RE: Pustkowie - Aiden - 14-04-2013 -Nie. Zamierzam jej pomóc, tyle ile jest w mojej mocy.-odpowiedział twardo, głosem nie znoszącym sprzeciwu. Machnął raz, czy dwa ogonem patrząc na samiczkę, która właśnie poruszyła nieco łbem. Czyli nie jest tak źle, jeszcze żyje. Teraz musi ją zabrać gdzieś, gdzie zdoła zregenerować swoje siły. Ponownie podniósł ją za skórę na karku i odwracając się do czarnej tyłem, zostawił ją samą na pustkowiu. Zt x2 RE: Pustkowie - Chikja - 14-04-2013 - Znalazł się bohater i zbawca ciot.- Mruknęła wzruszając ramionami, niektórzy to mieli misje w głowie. Czarna rozejrzała się, pusto, jak to na pustkowiu bywa. Podniosła zadek i po prostu sobie poszła. ZT RE: Pustkowie - Kahawian - 30-04-2013 Kahawian spod przymrużonych powiek przyglądał się popękanej powierzchni. Od dłuższego czasu nie widział nic innego... towarzystwa dotrzymywały mu sępy, które liczyły na rychły posiłek. Samiec spojrzał na ptaszyska i uśmiechnął się drwiąco. - Na pewno nie tym razem, pierzaści. Jeszcze za wcześnie na mnie... Czuł silne, jednak na swój sposób przyjemne pieczenie łap. Zaprawiony był w tego typu bojach, więc taka wycieczka nie sprawiła na nim większego wrażenia. Przeszedł dziś dosyć sporo... może czas na odpoczynek? Ułożył się zatem w cieniu małego głazu. Poleży chwilę, a potem ruszy dalej... RE: Pustkowie - Moran - 30-04-2013 Ruszy, o ile coś nie zatrzyma go w tym miejscu. Nie, nie ma się obawiać o śmierć, bo wiek pięciu lat to przecież jedynie nieco przedłużona młodość. Do kresu życia zostało Kahawianowi jeszcze wiele dni - o ile nic nie zachce zmniejszyć ich liczby. Przynajmniej nic takiego nie groziło samotnikowi ze strony Morana, który opuściwszy Dolinę Spokoju skierował swe łapy w to miejsce. Dlaczego akurat tutaj? Nie było to możliwe, by zgubił drogę do własnego domu, którą poznałby po samym czuciu pod łapami, gdyby ktoś związał mu oczy. Zostawmy więc kwestię powodu wizyty na Pustkowiu i skupmy się na niej samej. Morskie ślepia zauważyły majaczący w oddali bury głaz. W miarę jednak, gdy się do niego zbliżał, poszczególne barwy wyodrębniały się, a do jego nozdrzy dobiegł zapach lwiego samca. Zatrzymał się i zmrużył podejrzliwie ślepia. Huh, samotnik? Na tym paskudnym, jałowym odludziu? Nie jest możliwe, by żył tu sam. Szkarłatni wprawdzie mieli takie ziemie za swoją ojczyznę, ale byli zwartą grupą - nawet takie spartańskie warunki nie były dla nich przeszkodą. Wniosek był tylko jeden - w pobliżu czai się stado, o którym Kudłacz nie wiedział. I wcale mu się to nie podobało. Zmarszczył złowrogo nos i ruszył dość szybkim krokiem w stronę samotnika, prezentując się przy tym w pełnej krasie. Strumień wiatru, z którego prądem szedł, napuszył jego grzywę, powiększając optycznie rozmiary Świtezianina. Nikłe były szanse, by Kahawian rozpoznał w tym olbrzymie małego urwisa sprzed parunastu miesięcy... RE: Pustkowie - Kahawian - 30-04-2013 Wiatr, który owiewał jego pysk przyniósł ze sobą... zapach młodego samca? Kahawian zwrócił łeb w stronę, skąd pochodził zapach. W pierwszej chwili miał wrażenie, że jednak ta wędrówka mu zaszkodziła, bo co by robiło futrzaste, chwiejące się straszydło na łapach na środku pustyni? Sekundę później zorientował się, że w jego kierunku zbliża się młody samiec. Sporej wielkości samiec, co należy podkreślić. Czerwonooki oblizał pysk i dźwignął się na łapy. Owszem, może nie było to zbyt uprzejme, ale skąd może wiedzieć, jakie są intencje młodego? Nie wyczuł tu woni żadnego stada... RE: Pustkowie - Moran - 01-05-2013 Ponownie się zatrzymał, tym razem o wiele bliżej niż poprzednio. Wiatr zawiał mocniej, podkręcając nieco ciemnobrązowe baki Morana. Widział teraz całkiem dokładnie tego, którego obecność tak mocno go wnerwiła i zaniepokoiła. Samiec był spory i niezmiernie muskularny, więc zapewne był starszy od niego. Kudłacz był przy nim jeszcze szczylem i chociaż zaczynał dorównywać mu masą, tamten z pewnością zmiótłby go z powierzchni ziemi. Z trudem, ale udałoby mu się to. Futro na pysku w odcieniu trochę jaśniejszym od terracoty naznaczone było charakterystycznymi bliznami, które nadawały obliczu lwa twardego, złowrogiego wyrazu. To wszystko i dwubarwna grzywa, której warstwy tak mocno ze sobą kontrastowały, stanowiły obraz, który Moran zagrzebał w pamięci już dawno temu sądząc, że nigdy już nie ujrzy posiadacza owej sylwetki. Bardzo, bardzo się mylił. Odważył się uczynić krok do przodu. On pamiętał jego, ale czy Kahawian czynił to samo? Był wtedy nastolatkiem, osamotnionym i zgubionym nastolatkiem, który podczas powrotu do domu oddzielił się od grupy i przepadł na parę dni. Gdyby nie ten samotnik, nie wiadomo, jak wyglądałyby dni Kudłacza. Pomógł mu przeżyć, a on nie zdążył mu podziękować - odszedł z rana, nie dając mu do tego okazji. Nikomu nie powiedział o tamtym spotkaniu - ani Arto, ani Shaidowi, ani nawet Makalemu. Pysk nakierował na niego, patrząc mu teraz prosto w oczy. - Dziękuję. Ale czy ów pojmie jego przekaz? RE: Pustkowie - Kahawian - 01-05-2013 Samotnik przez dłuższą chwilę przyglądał się samcu. Czy gdzieś się kiedyś spotkali? Kolor sierści, grzywa... jego umysł powoli odgrzebywał stare, lecz nadal zamglone wspomnienie. Po chwili jego uwagę przykuły oczy młodego... tego koloru widział tylko raz w czasie swojej długiej wędrówki. Kącik pyska po stronie bez blizn uniósł się delikatnie. - Takich ślepi się nie zapomina... Pamiętał już wszystko- młodzieniec zagubiony, poszukujący własnego stada. Odszedł wczesnym rankiem, gdy podlotek jeszcze spał. Jego rodzina była niedaleko... - Widzę, że się sporo zmieniło od tamtego czasu. Tym razem poradziłbyś sobie sam..- jego głos był niski i ochrypły. Nie miał okazji zbyt często go używać. Z uznaniem ponownie przyjrzał się młodemu samcu. Wymężniał i spoważniał. Warto było go ratować. Z resztą, ratował tych, którzy zasługiwali na pomoc. A ten młody... już wtedy sprawiał wrażenie, że będzie kimś istotnym. RE: Pustkowie - Moran - 01-05-2013 Także młody Kudłacz pozwolił sobie na pierwszy od długiego czasu uśmieszek. Stracił ostatnio babkę, ojca i rodzeństwo, acz wyglądało na to, że chociaż część tej straty zostanie mu zrekompensowana przez pojawienie się brązowofutrego. - Lecz wtedy z pewnością by tak nie było - odparł na jego ostatnie słowa. - Teraz pamiętam drogę do domu, a odkąd opuściła mnie rodzina, i tak muszę sobie radzić sam. No spójrz, jak już się spotykamy, to na Ziemiach Czterech Stad... Pozwolił sobie na bliższe podejście do lwa i zajęcie miejsca obok niego - przecież nie będą stać i gadać, gdy rozmowa może zająć dłuuugo czasu. - Co cię tutaj sprowadza, Kahawianie? Jesteś członkiem jednego z tutejszych stad? Nie wiem, kto zamieszkuje te tereny i nie zdziwię się, jeśli zostały niedawno zajęte. Lwia Ziemia stoi w swoim miejscu, Strażnicy ledwo dyszą, my mamy więcej ziem niż lwów w stadzie, więc kolejne podboje nam niepotrzebne, a skoro stada mają być cztery, to gdzieś powinno być... No tak, z chwilą, kiedy Świt pochłonął Nową Północ, równowaga została zachwiana. Wielcy Królowie/demony/szatan/bogowie/etc. już pewnie o to zadbali, by wszystko wróciło do wcześniejszego porządku i prędzej czy później kogoś natchną do powołania kolejnego stada. Ciekawe tylko, czy będą przychylni Świtowi. |