Król Lew PBF
Skalna pieczara - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Termitiera (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=47)
+---- Wątek: Skalna pieczara (/showthread.php?tid=974)

Strony: 1 2 3 4


RE: Skalna pieczara - Satau - 09-12-2016

Zaraz po treningu z Yasumu zmęczona lwica udała się w stronę widocznego punktu na horyzoncie. Była to wielka i niezwykle potężna termitiera. Samica z ciekawością przyglądała się jej rozmiarom i kształtom, wyglądała na solidne dzieło, a pomyśleć, że zbudowały je maleńkie termity. Naprawdę zaskakujące jak tajemnicza potrafi być natura.
Nikita niepewnie wkroczyła w budowlę i powoli sunęła kolejnymi korytarzami badając każde małe zagłębienie w ścianie i każdą rysę jaka się w środku znajdowała. Złota była pod wrażeniem, nie słyszała jeszcze o takich cudach, aczkolwiek była jednocześnie bardzo zadowolona, ta twierdza w zupełności nadaje się na bezpieczny, suchy i ciepły azyl. Lwica w końcu musiała znaleźć sobie jakieś konkretniejsze miejsce do mieszkania, ukrywania i własny kącik.
Zwiedzając kolejne komory dotarła do całkiem sporej skalnej pieczary. Ziewnęła przeciągle i rozejrzała się dookoła. Tak prawdą było, że często spała, ale takie już były lwy. Kocica jeszcze jednak przed odpoczynkiem starannie umyła swoją sierść, po czym ułożyła się wygodnie w jednej z większych wnęk. Leżało jej się tam wygodnie, ale póki co nie zasypiała, a jedynie odpoczywała i relaksowała się cisza oraz spokojem jaki panował we wnętrzu tego olbrzymiego domu termitów.


RE: Skalna pieczara - Ema - 15-12-2016

Wracając z swojej wyprawy po medykamenty lwica weszła do termitiery "głównym" wejściem, które prowadziło najpierw do głównej sali. Pech, przypadek, fatum, czy ciul tam wie co jeszcze chciał, że najszybsze dojście do komnaty medyczki, a o takie brązowej chodziło, prowadziło z głównej sali akurat przez pieczarę, w której siedziała sobie Nikita. Em luźnym krokiem weszła do mrocznej, ciemnej sali. Nie obawiała się obcych gości, gdyż poza nią mało kto odwiedzał termitierę. No był jeszcze ten kretyn, sukinkot Makari, lecz on zniknął ostatnio na trochę i chwała przodkom za to. Lwica nie chciała gości, zwłaszcza płci przeciwnej. Wyczuła złotą lwicę, zanim jeszcze ją dostrzegła, bo mimo mroku panującego w ów komnacie, medyczka widziała doskonale. Kiedy zapach obcej dotarł do jej nosa zatrzymała się jak wryta i z pilnie postawionymi uszami i szeroko otwartymi oczami wypatrywała intruza. Gdyby nie trzymała w pysku worka z medykamentami zapewne warknęłaby złowrogo, a tak jedynie zjeżyła sierść na karku. Dopiero po sekundzie, może dwóch, do świadomości lokatorki termitiery dotarło, iż zapach ten wcale nie był obcy. O zgrozo należał do tej piaskowej, złotookiej idiotki, z którą niedawno odbywała trening. No świetnie, użerania się z debilką, "misią książnisią" (bo taką ksywkę otrzymała od medyczki Nikita) ciąg dalszy. Grzywiasta odłożyła pasiastą torbę pod najbliższą ścianą i po szybkim już teraz zlokalizowaniu intruza, podeszła do jasnej lwicy. Stłumione uderzania jej łap, o kamienną posadzkę niosło echo po całej sali. Em nie próbowała się nawet kryć, czy skradać. Była u siebie i nie miała zamiaru pozwolić, komukolwiek zagarnąć jej nowego "domu", do którego powoli zaczynała przywykać. Oczy znachorki niebezpiecznie błyszczały w mroku, nadając ciemnofutrej, niknącej w mroku samicy nieco złowieszczy wygląd, całkiem niepasujący do charakteru zielonookiej lwicy. Stojąc nad leżącą Nikitą młodsza samica wyraźnie, beznamiętnym tonem zwróciła się do intruza.
- I co? Wygodnie?
Złotooką trzeba stąd wypłoszyć, przegnać. Siłą albo słowem. Bo chociaż miejsca w termitierze dużo, to Em z Nikitą z całego, wielkiego Królestwa, na współlokatorki, nadawały się najmniej.


RE: Skalna pieczara - Satau - 17-12-2016

Każda chwila odpoczynku była dla lwicy czymś błogim, po treningu i dość długim spacerze po terenach stada, takie chwile jak te z pewnością są bardziej przydatne niż się jej samej wydaje. Cisza i spokój sprawiały iż ciało Nikity orzeźwiło się i odzyskało dawne siły. Co jakiś czas samica lizała swoim różowym językiem mięciutkie futerko na łapach. Dawno już nie czuła się w żadnym miejscu na tyle dobrze, więc jak najbardziej spodobała jej się perspektywa zamieszkania w jakimś z opuszczonych tuneli lub niewielkiej komorze.
Z dbałością ostrzyła sobie też pazury o pobliską skałę, by te zyskały na wyglądzie, ostrości i uroku, jakkolwiek można to uznać. Dużo myślała nad wieloma sprawami, uważała jednak mimo wszystko, że nie zrobiła jeszcze wszystkiego czego chciała i czego powinna zrobić, nic tylko marnuje czas na jakieś bzdety, wypoczynki i spacery.
W pewnym momencie raj jakiego doświadczał został jej zupełnie i po części zabrany. Ktoś wkroczył do pieczary, co wcale nie było przyjemną rzeczą. Nikita zawarczała gardłowo, nie zrywając się z miejsca. Szczerze wątpiła, że może być to ktoś z zewnątrz, ale taką opcję też dopuszczała do myśli. Przejechała ogonem dookoła siebie i uderzyła lekko łapą w skalną podłogę, aby dać upust swojemu niezadowoleniu.
Szybko okazało się, że nagłym gościem jest brązowa znachorka. Teraz sprawy diametralnie zmieniły swój przebieg. Złota szybciej ucieszyłaby się z obecności obcego lwa spoza stada niż jej. Dlaczegoż to musiały aż tak często na siebie wzajemnie wpadać?! Lwica rzuciła jej wrogie spojrzenie, pełne niechęci i agresji. Tym razem postanowiła postępować zgodnie z radami jakie otrzymała między innymi od władcy. Nie da się sprowokować i nie wszcznie niepotrzebnie walki, czy awantury. Ewentualnie dojdzie do wymiany zdań.
Nie podniosła się, gdy ta się zbliżyła, jednocześnie pokazując ile ma do znachorki szacunku. Gdyby był to ktokolwiek inny wstałaby od razu, bez zastanowienia. Tym razem jednak warknęła ostrzegawczo i dała tamtej wyraźny sygnał. "Nie zbliżaj się". To czy Ema odczyta to poprawnie nie ma już większego znaczenia. Nikita ma ją bardzo głęboko w czterech literach, więc nie będzie sobie nerwów psuć na kogoś nie wartego najmniejszej uwagi, kogoś do kogo poziomu zniżać się nie zamierzała i nie chodzi tu o pozycję.
Słysząc egoistyczny głos grzywiastej, pokręciła tylko z zażenowaniem głową. Czy ta łajza nigdy nie zrozumie, że nie ma ze mną szans? To, że jej zachowanie było tak pewne siebie powinno ją zgubić już dawno temu. Udawanie twardej bowiem nie jest niczym łatwym i tak zaawansowana w kontakty z innymi lwica jak Niki potrafi dostrzec, że coś jest nie tak.
- Pieprz się. Nie będę się ci z niczego spowiadała, nie mam takiej ochoty. Zajmij się lepiej swoją dupą, a już najlepiej spadaj. Tam jest wyjście. -mówiła na poważnie i ze swoistym spokojem.
Odsunęła się jedynie od niej na bezpieczną odległość, nie chcąc się podnosić i zbędnie męczyć, bo w końcu nie było po co. Wiedziała też, że znachorka może być porywcza, dlatego na wszelki wypadek odsunęła się, by nie zrobić jej krzywdy. Jeśli tylko by zaatakowała, od razu spotkałaby się z silniejszą kontrą i pazurami w gębie oraz brzuchu.


RE: Skalna pieczara - Ema - 17-12-2016

Em miała spore problemy z swoim podejściem do życia. Przez 3 lata nieustającego stresu lwica miewała różne dni. Czasem reagowała na wszystko agresją, często była okropnie przerażona, lecz były też te okresy, kiedy to brązowa znachorka była zwyczajnie apatyczną, beznamiętną, niemalże wyzutą z emocji osóbką. Taki dzień trafił się akurat dzisiaj. Stąd ani agresja, ani wrogość Nikity nie zrobiły na zielonookiej najmniejszego wrażenia. Sygnał ostrzegawczy jasnej lwicy też został całkowicie zignorowany, bo w sumie medyczka stała tuż nad samicą, jak więc mogłaby podejść bliżej? Złotooka leżała we wnęce, zatem kiedy odsunęła się to wyglądało jak gdyby wręcz się nieco grzywiastej lwicy obawiała. Bała się małej, płochliwej Em? Brązowa wysłuchała tej jakże uroczej wypowiedzi znajomej ze stada. Westchnęła cicho, zmęczona tą osobniczką. Jest tak tępa, że nie dotrzesz do niej ani prośbą, ani groźbą, ani biciem, ani miłym zachowaniem.
- Ach wojownicza księżniczko... Na wszystko masz taki temperament? Ja tu uprzejmie się pytam, a ty wyskakujesz z zębami jakbym ci znów ubliżała. Za grosz dworskiej etykiety.
Zamilkła na chwilę i zamiotła ogonem ziemię. Stuliła uszy, gdy stare wspomnienia zaczęły rozbrzmiewać w jej umyśle. Nikita strasznie przypominała młodszej lwicy, starszą siostrę, Calanthe. Były tak samo uparte, tak samo głupio poważne i tak samo idiotycznie prostackie do wszystkich, którzy im przeszkadzali. Różnica pomiędzy jasna lwicą, a siostrą Em była jedna... Calanthe nie żyła. Zginęła przez własną upartość i głupotę, taką jaką teraz według znachorki pokazywała. Gdyby tylko mogła znać myśli Nikity jeszcze bardziej utwierdziłaby się w tym twierdzeniu. "Czy ta łajza nigdy nie zrozumie, że nie ma ze mną szans?" Czyż intruzka w domu zielonookiej nie wykazywała się w tym myśleniu hipokryzją? Uważała wszak Em za zbyt pewną siebie, a sama z góry twierdziła, iż ciemna lwica nie ma z nią szans. Medyczka potrząsnęła głową odganiając chaotyczne i nieposegregowane myśli. Musiała się skupić. Kiedy się znów odezwała kontynuowała tym samym spokojnym i nieco może znudzonym tonem.
- Tak wyjście jest tam, lecz jeżeli ktokolwiek przez nie wyjdzie, to będziesz to ty. Wtargnęłaś do mojego domu i rządzisz się w nim po swojemu. Albo wyjdziesz po dobroci albo osobiście wykopie twój tyłek z mojego miejsca. Nie zagarniesz mojego domu, nie pozwoliłam na jego naruszanie samcom, to nie pozwolę i tobie.
Kolejne uderzenie ogonem o ziemię, lwica wysunęła pazury i przejechała nimi po podłodze. Do głowy przyszła jej pewna myśl, z jednej strony odrzucająca, z drugiej strony jednak... całkiem pociągająca. Uśmiechnęła się krzywo i rzuciła pół żartem, pół serio.
- Mam się pieprzyć powiadasz... Jesteś chętna, że składasz takie propozycje? Dawno nikt mi czegoś takiego nie oferował.


RE: Skalna pieczara - Satau - 17-12-2016

Cóż skoro Ema uważała Nikitę za głupią i nieinteligentną to jej sprawa... nikt jej nie będzie z pewnością niczego z góry narzucał.
W pewnym momencie złota miała już tego serdecznie dość. Po prostu irytowała ją żałosna natura znachorki, bo sama na siłę lgnie w kłopoty. Ostatnio już pożałowała i najwidoczniej nadal jej mało. Nagle Nikita podniosła się i gwałtownie zaczęła zmierzać w stronę Gizy. Robiła to pewnie, mocno stąpając i powarkując. Stanęła oko w oko z grzywiastą. Wyszczerzyła delikatnie kły, przegryzając swoje ciemne wargi. Zżerała zielonooką płomiennym spojrzeniem, chciała jej pokazać, gdzie jest jej miejsce. Jak najszybciej chciała ją eksmitować z pieczary i dać jej jasno do zrozumienia, żeby nigdy więcej w paradę jej już nie wchodziła.
- Szczerze mam gdzieś to co sobie myślisz. Jesteś nikim. Zwykłą kłamczuchą. -sapnęła w stronę ciemnobrązowej.
Śmieszyła ją postawa drugiej samicy, skoro raz już pożałowała nie powinna się pakować w te same kłopoty. Co prawda wtedy Niki miała wsparcie Hatari i Nataki, ale i grzywiasta miała przewagę w postaci pobliskich skał. Właściwie, nie ważne. Było, ale się skończyło i kropka. Hipokryzja? Cóż złota wcale się tego nie wypierała, ale właściwie to tylko Em źle odbierała to co na myśli miała jej towarzyszka ze stada.
- Ach tak? -odrzekła kpiącym głosem, nie bała się ani w najmniejszym stopniu swojej rywalki, toteż nie okazywała tego. Czuła się bardzo pewnie.
Ciekawiło ją czy ciemna będzie aż na tyle odważna, żeby podnieść jako pierwsza łapę i zadać cios. W oczach Niki Giza wyglądała na zbuntowaną nastolatkę, która chce zwrócić na siebie uwagę, toteż zaczepia wszystkich naokoło, byleby być w centrum.
W pewnym momencie niemal co się nie porzygała. Czyżby grzywiasta gustowała w samicach? Wyglądało na to iż tak. Ciało jasnej zadrżało z nerwów i oburzenia, lecz po chwili wróciło do pierwotnego stanu.
- Nie dziwię się, że nikt ci tego nie proponował... spójrz na siebie. Gdybym tylko chciała pomogłabym ci się doprowadzić do porządku. I nie, nawet jeśli byłabyś ostatnią osobą na świecie to nie zrobiłabym tego nigdy, a na pewno już nie z tobą! -rzuciła nieco zaskoczona i zmieszana.
Ogonem wirowała powietrze. Chciała już wyjść z wnęki i wreszcie zaczerpnąć świeżego powietrza poza tą szczeliną.


RE: Skalna pieczara - Ema - 17-12-2016

Nie ruszyła się, nawet o milimetr. Kiedy to Nikita się tak zbliżała do Em nie przewidziała jednego małego szczegółu, a mianowicie że brązowa również może zrobić krok do przodu. I w ten oto sposób dwie lwicę stuknęły się nosami. Zielonooka poczuła się przez to nieco zmieszana, lecz nie cofnęła się. Jeżeli to zrobi okaże słabość, której w obecności złotookiej księżnisi pokazać nie mogła. Nikita może i miała rok więcej ale doświadczenie wojenne stało po stronie medyczki. Tym bardziej, że tym razem jasna lwica nie miała wsparcia Hatari i Nataki.
- Tak. Będę bronić własnego domu i spokoju, tak jak każda porządna samica.
Nie przejęła się kpiną w głosie złotookiej, przywykła do takich wyśmiewań ze strony starszych sióstr. Przez to Nikita jeszcze bardziej przypominała Calanthe. Mimo swojego skupienia i obojętności dostrzegła zdenerwowanie samicy. No tak, jakiej innej reakcji mogła się spodziewać po tradycjonalistce, służącej samców? Usłyszała też zmieszanie w jej głosie i parsknęła cichym śmiechem.
- Nie bój się księżnisiu. Bez zadowolenia z dwóch stron to żadna przyjemność. A przynajmniej tak sądzę. Ja też się nie dziwię, iż nikt mi nie proponował. Po prostu mnie do tego zmuszali. Takie życie. Moim braciszkowie i... Ekhem... udowodnili wielokrotnie, że samcom nie wolno ufać.
Em spojrzała na swoje odbicie, widoczne w błyszczących oczach Nikity. Może jakąś pięknością nie była ale chyba tez nie była aż tak szpetna... prawda?


RE: Skalna pieczara - Satau - 18-12-2016

Nie ruszyła się w tył. Toż to dumna gęś. Dotknięcie się z nią nosami nie było przyjemne. Nikita nie uznała tego za nic bardziej godnego uwagi, co może zawstydzić lub zniechęcić lwicę do dalszego stania twardo na swojej pozycji. Warknęła jedynie i podniosła wyżej łeb, byleby nie stykać się z brązową już ani chwili dłużej.
- Ohohoo! Toż to "twój" dom? Wydawało mi się, że każde miejsce leżące w obszarze terytorium stada należy do każdego członka stada. Nie masz prawa mnie stąd wywalić, bo i mój dom tu leży. Ty i porządna samica? Żadna szanująca się lwica nie zachowuje się w ten sposób. Ty natomiast stale olewasz swoje obowiązki. Rozumiem, że nie podoba ci się to iż jesteś członkinią tego stada. Dobrze ci radzę, odstaw emocje i wspomnienia na drugi plan i zajmij się czymś poważniejszym. -radziła jej. To naprawdę wielki zaszczyt jaki mógł jej w ogóle sięgnąć. Przyjemność sprawiała nie tyle pomocna rada, co sama przyjemność z wytykania jej błędów.
Nie wiedziała w ogóle dlaczego i po co jej to mówi, skoro brązowa ma ją gdzieś, zresztą również z wzajemnością.
- Pomogłabym ci z poprawą wyglądu zewnętrznego, ale nie mam na to ochoty. -mruknęła cicho bardziej do siebie, nie chciała by znachorka to słyszała, albo po prostu nie zależałoby jej na tym.
Była tradycjonalistą, w końcu wychowała się w stadzie, które wyznawało podstawowe wartości i trzymało się ich dość ściśle, sama Niki jednak za bardzo już się dawnych obyczajów nie trzymała, gdyż przeklinała swoją przeszłość. Chciała o niej zapomnieć, była jej słabością w dodatku największą i jedyną jaką ma. Nawet własnego imienia nie kojarzy najlepiej, za każdym razem gdy je słyszy wspomina dawne czasy mimo iż chciałaby o tym wszystkim zapomnieć. Przez moment zdarzało jej się nawet myśleć nad tym, żeby zmienić swoje miano. Odciąć od przeszłości jak największym murem.
- Czy ja się boję? Po prostu nie chcę mieć z tym nic wspólnego, ot nic innego. Nie każdy samiec jest taki sam, więc nie powinnaś mierzyć każdego jedna miarą... -odparła już trochę zmęczona.
W środku przez chwilę współczuła grzywiastej i niemal nie powstrzymała się przed jej pocieszaniem, ale ostatecznie złe emocje jakie je wiązały pomogły Nikicie zamilczeć i nie odezwać się ani na chwilę.
Owszem, Ema nie była najszpetniejszą samicą, ale wyglądała na taką, która w ogóle nie dba o swój wygląd.


//sorry za niezrozumiały post... nie mogę się dzisiaj skupić//


RE: Skalna pieczara - Ema - 18-12-2016

Westchnęła znudzona tym całym krzykiem i wywyższaniem się Nikity. Tak to prawda, Em miała złotooką całkiem gdzieś, podobnie jak wszystko dzisiaj. Była głodna i zmęczona po zmaganiu się z głupimi drzewami, aby zdobyć medykamenty, możliwie w przyszłości potrzebne stadu. Na rady Nikity uśmiechnęła się jedynie kpiąco. Ona jej wytyka olewanie obowiązków i zajmowanie się głupotami? No dobra! To czas się nieco po licytować. Medyczka potrząsnęła głową, a że piaskowa lwica podniosła ten swój pusty łeb, to dostała grzywą po pysku. Mówi się trudno.
- Księżniczko posłuchaj uważnie. Każdy w stadzie ma swoje miejsce. Jaskinie, ulubione drzewo, czy nawet wygodną skałkę. Termitiera to moje miejsce, znajdź sobie swoje lub przygotuj się na to, że zbyt wygodnie ci tutaj nie będzie. Znam już tu każdy kąt i udupienie ci życia w tym miejscu zapewniam, iż trudne nie będzie. Uciekanie się jednak do przemocy, to jest największa oznaka debilizmu.
Odchrząknęła i spojrzała się znacząco na Nikitę. Cała jej postawa mówiła wręcz "A tobie to się zdarza dość często.". Nie powiedziała jednak nic na głos, jeśli lwica się domyśli, to się domyśli, a jak nie to trudno.
- Co zaś do moich obowiązków zastanawiam się ile ty tak naprawdę o nich wiesz, skoro uparcie twierdzisz, że nieustannie się opierdalam. Jestem medykiem i zajmuje się medycznymi rzeczami. Zbieram zioła, medykamenty. Ty zaś, z tego co się domyślam, jak tradycyjna lwica zajmujesz się polowaniem. Powiedz mi, więc... Ile pomyślnie zakończonych polowań masz na swoim koncie z grupą łowiecką? Bo ja jakoś nie słyszałam o żadnym. Patrząc na to z boku, to ty się obijasz nie ja.
Może ugodzi w jej dumę, może nie. Em była szczera w tej chwili, waliła prosto z mostu. Nie wychodziła z termitiery dość długo, lecz praktycznie nie słyszała aby Nikita czy inne lwice w stadzie miały jakieś obowiązki lub się z nich dobrze wywiązywały.
- Czy się boisz? Nie wiem. Jedyne czego mam pewność, to fakt iż powinnaś się bać. Nikt nie lubi mieć medyka za wroga.


RE: Skalna pieczara - Satau - 18-12-2016

Nie przejmowała się dogryzaniem Gizy. Nie słuchała jej uważnie, myśląc bez przerwy o Myrze, wiedziała, że wszczynanie kłótni z brązową może się mu nie spodobać, nie mówiąc już nawet o żadnej walce. Toteż złotawa wypchnęła się ze szczeliny i porządnie trąciła medyczkę w bok, byleby ta ustąpiła jej miejsca. Podeszła pod ścianę pod którą Karai położyła jakiś woreczek. Obwąchała go i przyjrzała się z bliska.
Dopiero potem znów przypomniała sobie o obecności drugiej samicy. Zerknęła na nią już nie tyle z wrogością, co ze znudzeniem. Sapnęła ciężko i przymrużyła na chwilę oczy. Nie chciało jej się już słuchać grzywiastej, skoro ta nic nie przyjmowała do siebie i nic co mówiła Niki do niej nie docierało była po prostu złym rozmówcą. Może i obie za sobą nie przepadały i nie darzyły sympatią żyją w jednym stadzie i będą nie raz musiały znosić swoją obecność. Korzystniej byłoby więc zakopać topór wojenny, lecz po co? Złota wcale tego nie chciała, ale wiedziała, że tak byłoby lepiej.
- Wiesz co ci powiem? Żadnej z nas nie jest na rękę ani wzajemna wrogość, ani aroganckie zachowanie względem siebie. Uspokój się tak jak ja i przestań już tak jęczeć... każda z nas ma swoje sprawy, problemy. Nie dodawajmy ich już sobie więcej. Proponuję rozejm, lub chociaż czasowe zawieszenie broni. Sama wiesz, że warto mieć sojuszników... -przemówiła po dłuższej ciszy.
Nie była już młoda lwicą, która stale się kłóci i szuka problemu. Żyją w jednym stadzie, i czy im się to podoba czy nie muszą się w końcu dogadać. Nikita postanowiła jako pierwsza podać łapę znachorce, wiedziała bowiem, że młoda i krnąbła znachorka nigdy by się do tego nie posunęła, jest zbyt dumna, a mimo iż Niki również taka jest wie jednak dobrze gdzie są granice i kiedy należy zaprzestać. Nie jest w końcu głupia.


RE: Skalna pieczara - Ema - 18-12-2016

Lwica podążyła za Nikitą wzrokiem i po głośnym westchnięciu powiedziała coś, co zostało już dawno utrwalone w jej umyśle. Postanowienie od tamtego feralnego dnia, tamtej feralnej pomyłki, która doprowadziła do jej dołączenia do stada.
- Nasze stosunki zostały jasno wyjaśnione tamtego dnia na skale. Powiedziałaś wtedy wszystko, co chciałam o tobie wiedzieć, więcej nie muszę. Nie będę robić żadnych fałszywych sojuszy, tym bardziej z tobą. Chcesz rozejmu? To niech on będzie szczery, a nie zawarty tylko dla własnego spokoju.
Następnie przeszła obok piaskowej samicy, trącając ją przy okazji w bok, tak jak złotooka zrobiła to przed chwilą. Em podniosła swój woreczek i przeniosła go w inne miejsce, mniej więcej na środku sali. Tam też usiadła i wbiła wzrok w Nikitę nie mówiąc już niczego. Ona będzie tutaj twardo siedziała, dopóki intruzka sobie nie pójdzie. A jeśli księżnisia ruszy gdzieś w głąb termitiery, to zielonooka podąży za nią jak upierdliwy cień i będzie śledzić, aż jasna sobie nie pójdzie.


RE: Skalna pieczara - Satau - 19-12-2016

Brązowa jednak zdawała się być chętna, aby nadal ciągnąć dawną sprawę, złota nie zamierzała sprawiać jej przyjemności, wystarczająco się uniżyła wyciągając do znachorki rękę. Skoro ta nie chce zgody niech żyją sobie jak żyły dotychczas jako wrogie sobie samice. Szkoda tylko, że w stosunku do na przykład Hatari, grzywiasta nie była aż tak wredna, ale no cóż, skoro tego chciała to piaskowa odda jej to samo ze zdwojoną siłą.
- Milcz! Rozumiesz..? Pożałujesz swojej decyzji jeszcze nie jednokrotnie, obiecuję ci to. -warknęła.
W jej środku zaczęło się powoli gotować, a to nic dobrego nie wróżyło. W dodatku ta bezczelność i natarczywość nie pomagały w rozwiązaniu tego chorego w pewien sposób konfliktu. Zdecydowanie od tego momentu nie ma szansy na poprawienie zwaśnionych lwic, to było już pewne. Pomocy, wsparcia również ze strony złotookiej, ciemna nie powinna się ani spodziewać, ani nawet o tym marzyć.
- Długo jeszcze zamierzasz tutaj siedzieć? Nie opuszczę termitiery jeśli nie będę tego chciała, jedyne co mogę zrobić to wykopać cię z niej i nigdy nie wpuścić... -zagroziła otwarcie, kładąc uszy po sobie i stając w korzystniejszej dla siebie pozycji w razie ataku lub obrony.
Spodziewała się totalnie wszystkiego zarówno z własnej strony, jak i ze strony towarzyszącej jej kłamczuchy.


RE: Skalna pieczara - Ema - 20-12-2016

Em zaś dalej siedziała w milczeniu, bez żadnego wyrazu na pysku. Po prostu od tak trwała w miejscu i puste groźby złotookiej nie robiły na niej wrażenia. Dlaczego uważała je za puste? Ha! Wejść do termitiery było wiele, niektóre większe, niektóre mniejsze, a brązowa lwica znała co najmniej 6 takich wejść przez które przelezie tylko ktoś drobniejszej postury, jak ona sama. Nawet gdyby Nikita siłą wywaliła ją z własnego domu, to ona i tak wróci innym wejściem. Być może lepiej by było zakończyć ten głupi konflikt, lecz medyczka nie zapominała, ani nie wybaczała tak łatwo. Tym bardziej dlatego zależało jej na szczerych paktach, a nie na fałszywym zakopywaniu broni, tak że każdy jak tylko się znudzi wbije jej nóż w plecy. Była przygotowana na atak piaskowej, lecz tylko mentalnie, gdyż fizycznie nie przyjęła nawet pozycji obronnej.


RE: Skalna pieczara - Satau - 20-12-2016

Znachorka milczała.
Zgodnie z rozkazem, który dała jej złota. To spowodowało, że satysfakcja ogarnęła ją na ciut dłużej, nie ważne, czy brązowa milczała bo chciała, czy milczała bo się bała. Dla samicy był to znak uległości i słabości, choć nie koniecznie tak musiało być.
Pożerała ja wzrokiem, hamując się od rzucenia do jej tchawicy, wiedziała, że Myr nie pochwalał potyczek, bijatyk czy też kłótni w rodzinie. Piaskowa chciała być jego woli posłuszna, toteż powstrzymywała się na chwilę obecną od niepotrzebnego starcia z ciemniejszą lwicą.


RE: Skalna pieczara - Ema - 21-12-2016

Zielonooka z cichym westchnieniem ułożyła się w pozycji leżącej, "rysując" coś po kamiennej podłodze jedną łapą, a drugą w zamyśleniu podtrzymywała podbródek. Coś było nie tak i to nawet bardzo nie tak z Nikitą. Mimo wszystkich swoich uprzedzeń, podejrzliwości i zrażeń psychicznych, Em potrafiła czasem trzeźwo przeanalizować sytuację, która widocznie nie trzymała się z góry zaplanowanego schematu. Starsza samica była z pewnością porywcza, agresywna, uparta i niepotrafiąca przyznać racji innym. Z takiego modelu osobowości brązowa znachorka już dawno przewidywała atak, jak widać jednak nienadchodzący. Ogon o kawowej końcówce zamiatał ziemię, a pazury prawej łapy spokojnie wystukiwały swój rytm. Coś albo raczej ktoś, jak to grzywiasta podejrzewała, sprawił, że złotooka starała się utrzymać swój burzliwy temperament na wodzy. Pytanie tylko, kto? W swoje nerwowe lub paniczne dni Em nie dostrzegłaby tych zależności, lecz dzisiejszy apatyczny nastrój, wbrew wszystkiemu nieco jej umysł otrzeźwiał. Pazury stadnej medyczki zatrzymały się w pół taktu, a wzrok skierował się na spotkanie szturmującego agresją wzroku Nikity.
- Mhm... Coś cię kontroluje... Lub raczej bardziej odpowiednie by było chyba powiedzieć, że ktoś cię kontroluje... Sojusznik, przyjaciel.... Może nawet kochanek... Uważaj, żeby się nie zagubić. Kiedy raz zaczniesz podlegać czyjejś kontroli inni też to dostrzegą i zaczną wykorzystywać na swoją korzyść... A z resztą... Co ja ci tam gadam... Nie żebyś miała mnie posłuchać, czy przyznać mi rację. A ja wcale nie mówię tego z troski o ciebie...
Oj zdecydowanie pomocna rada to ostatnie co chciała medyczka przekazać. Swoją być może trafną, być może chybioną, uwagą miała w zamiarze zupełnie co innego. Kiedy złotooka dostrzeże prawdę rozumowania brązowej w życiu lub ranna i potłuczona będzie potrzebować medycznej pomocy, której tylko Em mogła w stadzie udzielić (istnienie Makariego jakoś tak wyleciało jej z głowy), wtedy zielonooka będzie napawać się swoim triumfem z słowami "A nie mówiłam?".


RE: Skalna pieczara - Satau - 21-12-2016

Nic w postawie z każdej lwic się nie zmieniło, siedziały uparcie i ani jednej, ani drugiej tyłka się ruszyć nie chciało. Milczenie było przekleństwem dla złotej, ale nie zamierzała się odezwać jako pierwsza, właściwie to w ogóle nie chciała się już zbędnie odzywać, nie było takiej konieczności. W końcu najlepszą ripostą jest milczenie. Prawda jest taka, że piaskowa często o tym zapomina, ale zdarzają się chwile gdy potrafi zachować trzeźwość umysłu. Zwłaszcza iż teraz pomagało jej również uczucie jakim darzyła władcę -Myra.
Słysząc słowa grzywiastej westchnęła jedynie ciężko i rozluźniła mięśnie. Pokiwała głową na boki jak gdyby chciała zaprzeczyć jej słowom. Jednak po części znachorka rację miała i to należy jej przyznać z podniesioną przyłbicą. Problem był tylko i wyłącznie po stronie jaśniejszej lwicy, która sama nie potrafiła jeszcze przed sobą przyznać się do tego co od ostatnich tygodni ma miejsce. Nie chciała tego robić i zapeszać na marne.
W dalszym ciągu stała uparcie w termitierze. Powoli brzydła jej ta budowla, ale z jakiegoś powodu nie mogła się ruszyć. Tak, zapatrzyła się gdzieś przed siebie i pogrążyła w myśleniu nad wszystkim i nad niczym.