Król Lew PBF
Równina - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Szare Ziemie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=73)
+---- Dział: Rzeka Fuego (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=74)
+---- Wątek: Równina (/showthread.php?tid=1250)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17


RE: Równina - Ghalib - 28-07-2015

W pewnym momencie dostrzegł jak coś małego i czarnego pojawiło się na równinie. Od razu rozpoznał w tej czarnej plamce swojego syna. Przez dłuższą chwilę udawał, że nic nie widzi, że nie zwraca uwagi na to jak młody się bawi. Zmrużył przebiegle oczy z szelmowskim uśmieszkiem na pysku.
- Wybacz Xis na moment - powiedział do czarnej pantery.
Po tych słowach powoli zaczął się skradać w stronę Kiburiego. Bardzo cicho, bez żadnego szmeru. Zbliżał się coraz bardziej i bardziej, aż wreszcie wyskoczył przed młodego zasłaniając mu widok na skałę łapą. Ghalib spojrzał na młodego z góry obserwują go uważnie.
- Brawo, wstajesz wcześniej niż Belial - pochwalił syna. Była to potrzebna cecha bo strażnik ziem musi być gotowy do patrolu i obrony terytorium o każdej porze dnia i nocy.
Widział jednak, że Kiburi na coś spoglądał. Obejrzał się w tę stronę, w którą patrzył jego syn. Nie zamierzał poddawać osądowi zwykłej dziecięcej ciekawości Kiburiego, ale mogli przecież o tym rozmawiać, prawda?
- Co tak wytrwale obserwujesz, hm?


RE: Równina - Xis - 28-07-2015

Na skinieniu głowy nie skończyło się tym razem. Aż zdziwiła się, że Ghalib miał chwilę czasu, i wykorzystał ją do rozmowy z "szeregową". Xis zeszła z drzewa, by mogli rozmawiać w cztery oczy z tego samego pułapu. Proponował jej leżę w Norze, jednak nie przepadała za tłokiem. Jej było znacznie lepiej na gałęzi potężnego baobabu, o którym nie omieszkała opowiedzieć swojemu Przełożonemu.
-Niedaleko stąd stoi Czarny Baobab, a tereny przyległe są dość łaskawe we zwierzynę - tam mam nocleg. Stamtąd też rozglądam się za potencjalnymi intruzami. Póki co spokój.
Oznajmiła Przywódcy kierując łeb w kierunku dość dobrze widocznego drzewa. Dla uzupełnienia informacji dodała jeszcze:
-Zresztą pozwoliłam sobie powiesić na nim kilka czaszek, więc wyróżnia się.
Przeciągnęła kręgosłup i zajrzała za siebie. Nie było nikogo słychać nie nic. Przynajmniej w tym momencie, kiedy rozmawiała z Ghalibem. Swoją drogą ciekawe co tam w jego głowie się dzieje. Nie dość, że utworzone stado miało wielkie perspektywy, to jeszcze rodzina szkoliła małych podopiecznych. A propo małych...
...zaraz w trawie dał nura jeden z nich. Kiburi wyróżniał się charakterystyczną gwiazdką na łebku i energią. Już o tej porze i na nogach? Słysząc głos samca skinęła głową.
-W porządku.
Rozumiała jego priorytety, i tak była mu wdzięczna za chwilę uwagi. Nie po to starała się, by ignorowali jej poczynania, aczkolwiek nie robiła tego tylko dla pochwał. Miała ogromne chęci, by dołożyć swoją cegiełkę do Cieniowiska. Z powrotem wskoczyła na pobliskie drzewo i z tej wysokości obserwowała rodzinne chwile ojca z synem.


RE: Równina - Kaaivy - 29-07-2015

Słysząc słowa Shyeiro, miała ochotę roześmiać się donośnie. Kto by uwierzył w te żałosne łgarstwa? Prychnęła jedynie z pogardą, zaciskając pazury na jego ciele, tak, że już po chwili można było dostrzec strużki krwi spływające po jego jasnej sierści. Kaaivy szarpnęła obiema łapami na raz, raniąc go boleśnie. Zębami chwyciła jego bok, wyrywając mu kolejny płat skóry. Nie zaprzestawała swych działań, nieprzerwanie raniąc swoją "ofiarę" coraz dotkliwiej, bez opamiętania - jak w jakimś transie. Na jej pysku malował się wyraz chłodnej obojętności, jakby takie starcia były częścią jej codzienności... Choć w zasadzie, po części tak było. Mimo to za każdym razem zapach, widok i smak krwi napawał ją tym samym szaleńczym pożądaniem zadawania cierpienia. W pewnym jednak momencie wydarzyło się coś niespodziewanego. Atakowany lew wyrwał się w jakiś sposób i... Uciekł? Ha, kolejny tchórz! Kaaivy wydała z siebie wściekłe warknięcie, pokazując ostrzegawczo rzędy ostrych kłów. Jakby liczyła na to, że Shy obróci się, by spojrzeć na nich ostatni raz. Nic takiego się nie stało. Oblizała pysk z szkarłatnej posoki, która to zabarwiła dużą część jej szarej sierści, a gdy sylwetka intruza zniknęła z jej pola widzenia, obejrzała się po członkach bandy. Swoje spojrzenie zatrzymała na Belialu, którego to właśnie karcił Ghalib. Ach, bachory. Nigdy ich nie lubiła, tylko wszystko komplikowały.
- Zrozumiałam.
Mruknęła w odpowiedzi, gdy Ghalib oświadczył, iż zamierza wyruszyć na patrol. Ona sama została, pilnując równiny czujnym wzrokiem, by żaden intruz nie przeżył swojego nieproszonego najścia...

-------

Minęły już 4 miesiące od kiedy Kaaivy dołączyła do Cieniowiska. Regularnie trenowała swoją siłę i umiejętności łowieckie, co szło jej w zaskakującym tempie. Była stworzona wręcz do wysiłku fizycznego. W bandzie zajmowała się głównie zdobywaniem posiłków, polowaniami, lecz i to uznawała za pewien sposób ćwiczeń. Dążyła do perfekcji, przez co potrafiła trenować do ostatku sił. Nie dbała o dobre relacje ze swoimi współtowarzyszami, co miała po prostu wypisane w genach. Zawsze była typem niezależnej samotniczki.


RE: Równina - Kiburi - 29-07-2015

Ziewnął szeroko. Jeszcze nie do końca chyba się obudził, chociaż, poranny sparing dobrze mu zrobił. Wzrok prawie bez przerwy miał wlepiony w skałę w oddali, która aż za bardzo wyróżniała się na horyzoncie równiny. Tak korciło, żeby go tam pójść, ale... nie mógł. Bycie małym jest do bani.
Wielka czarna masa, która znikąd pojawiła mu się przed nosem, nieco go wystraszyła. Kiedy jednak zorientował się, że sprawcą tego małego ataku serca jest jego własny ojciec, zmarszczył nos. Jeszcze mu zasłonił widok na skałę, przez co musiał wzrok skupić na nim, mocno zadzierając łeb do góry.
- Cześć tato - Mruknął, niezbyt zadowolony z faktu, że jego codzienna czynność została przerwana - Bo się nudzę. A mama nie pozwala mi tam iść. Że to niebezpieczne - Wyżalił się, co w pewnym momencie brzmiało jak burczenie pod nosem.
Odwrócił wzrok na bok. Na równinie fakt, nie było nic specjalnego do roboty. Siostra była już nawet bardziej irytująca, a lwice nie chciały albo się z nim bawić, albo wracały bardzo późno.


RE: Równina - Ghalib - 29-07-2015

- Będę musiał zobaczyć w takim razie ten baobab - odparł lamparcicy. - Będę chciał potem porozmawiać z tobą... o przyszłości.
Nie mówił teraz co konkretnie miał na myśli. Nie było potrzeby według niego. Później o tym z nią porozmawia. Każdy miał jakieś zajęcie w stadzie i ten przydział nie mógł lamparicy ominąć. Jednak o tym potem. Teraz był zainteresowany swoim synem. Wykrzywił w grymasie lekkiego niezadowolenia czarne, lwie usta. W tej kwestii, żeby Kiburi tam nie chodził, Ghalib podzielał zdanie Mirry. Jego matka wiedziała co robi, jednak rozumiał też dorastające lwiątko. Był ciekawski, chciał udowodnić swoją wartość. Tsavo też kiedyś taki był.
- No cóż, kiedyś może tam pójdziesz - odparł. - Ale na pewno nie dzisiaj ani w najbliższym czasie.
Usiadł obok Kiburiego a potem położył się na brzuchu tak, żeby razem z perspektywy młodego mogli patrzeć na skałę.
- Musiałbyś przeprawić się przez rzekę - wskazał nosem na rwący wodny nurt malujący się w oddali. - No i nie zdziwiłbym się, gdyby do kogoś należała. Dla ciebie to jeszcze zbyt niebezpieczne.
Popatrzył na swojego syna. Rósł jak na drożdżach i wyglądało na to, że wyrośnie na silnego lwa. I bardzo dobrze. Kiedyś odziedziczy schedę po Ghalibie i Kiburi musiał być silnym lwem.
- A gdzie twoja siostra?
Kątem oka dostrzegł Kaaivy i liczył, że niedługo pojawi się przynajmniej jeszcze Diara. Mogłyby razem udać się na polowanie, ewentualnie Ghalib mógł im pomóc. Chociaż? Przecież mogły spróbować współpracy z Xis.


RE: Równina - Xis - 29-07-2015

Przez chwilę dumała nad słowami Herszta, chociaż nic konkretnego nie wywnioskowała. Czas pokaże, co jej powie, gdy nadejdzie czas. Wolała nie dopytywać się, gdy ten chciał zająć się swoim potomkiem.
Chwilę pokręciła się po okolicznych terenach i za kilkanaście minut wróciła z czymś w pysku. To coś jeszcze było żywe, lecz pachniało posoką. Pomyślała, że Kiburi lub jego siostra mogliby pobawić się "pluszakiem". Nauczyliby się poprzez zabawę jak dobijać zwierzynę. Może i nie była ich matką, siostrą czy nawet krewną, lecz pobudzanie instynktu dotyczyło każdej drapieżnej rasy, i w sumie miała dobre intencje. Oczywiście dla małych lwiątek, nie dla małego guźca, który wierzgał małymi kopytkami poza obrębem możliwego kopnięcia lamparcicy.
Położyła wystraszone, zestresowane i ranne dziecię guźca przy Ghalibie, po czym skinęła łbem, iż już nie będzie przeszkadzać. Właściwie miała zamiar wrócić na Baobab, żeby trochę drzemiąc co jakiś czas rzucać okiem na okolice. Już i tak brała nadgodziny, by zasłużyć sobie na miejsce w stadzie. Do tej pory to dzięki inwencji twórczej jako-tako trzymała się Cieniowiska, ale słowa samca mogły być dwuznaczne. Jaką to przyszłość jej wymaluje? Cóż, dowie się w swoim czasie.
Jak tak szła zatrzymała się nieopodal Kaaivy. Widziała jak z zamiłowaniem do polowań zabijała rosłe sztuki kopytnych mięs dla stada. Najczęściej współpracowała z Diarą, również z Mirrą, lecz nawet samotne wyprawy w większości były obfite w łowy. Skinęła łbem w jej stronę na przywitanie, po czym zagadnęła:
-Wybierasz się na polowanie?
Pewnie tak, może i głupio pyta, ale była zaciekawiona jej techniką łowiecką. Może, mimo innej przynależności rasowej, znalazłyby się pewne schematy do powtórzenia? Wszak Xis ma dopiero dwa lata, a samica wyglądała na bardziej doświadczoną w bojach.


RE: Równina - Diara - 30-07-2015

Zamilkła, jedynie warcząc co i raz na czerwonogrzywego lwa. Nie zwróciła zbytniej uwagi na to, że dołączona do nich złotooka odrywała mu coraz to większe płaty skóry, gdyż jej to w gruncie rzeczy nie bawiło tak, jak to co właśnie robiła. Oparta jedną łapą drugą ryła pazurami w jego skórze, jednak nieco podirytowana, czego nie dało się dostrzec po jej wyrazie twarzy, jak i żadnych innych emocji - ściągnęła oboma łapskami po jego ciele.
- Twoje imię jest tu bez znaczenia. Bo w końcu można by się domyśleć, że chodziło o mienie Xis i tylko jej. Kto w końcu pożąda miana ofiary które i tak zostanie zapomniane?
Jednak właśnie wtedy wyrwał im się spod łap. Różnooka, już nic więcej nie dodając - usiadła jedynie zmywając językiem szkarłatną posokę o metalicznym smaku z łap.
----------------------------------
Ona również przez ten czas nie próżnowała. Starała - nie, ona usiłowała ukazać się w oczach nowych władców jako postać bardziej opanowana, ale wciąż gotowa do dania z siebie więcej, przekraczania swoich fizycznych możliwości do walki. Od czasu zalania krwią Rzeki Fuego właściwie zachowywała swoje pozory dużo spokojniej; tj. sytuacja, żeby się zaśmiała, lub chociażby uśmiechnęła się nie powtórzyła. Jakby to była tylko jedna sytuacja, zaistniała za wszystkie czasy. Jakoby coś takiego przestało ciążyć jej na sercu. Wewnętrzna cisza, spokój w postaci odzywania się tylko, kiedy trzeba (a może więcej?..).
Jej sylwetka pojawiła się na równinie, bacznym wzrokiem obserwująca te ziemię. Wciąż jej serce jakoś tak napawało się faktem, iż należą do nich. Że znów ma własny kąt, co jednak po części nie dawało jej spokoju - nostalgia tańcząca w krwawy rytm z melancholią. Tak jak kiedyś. A mimo wszystko inaczej.
Wypatrywała też wszelkich braków czy szczegółów, których być tu nie powinno. A głównie ruchomych szczegółów. Niedługo po tym dostrzegła postaci reszty stada. Skinęła im jedynie na powitanie, jakoś niezbyt empatycznie, acz czyż kiedykolwiek jej umysł przywoływał chociażby sam koncept tego słowa?


RE: Równina - Belial - 31-07-2015

Belial nie specjalnie miał ochotę wstawać. Długo faktycznie spał ale już od pewnego czasu słuchał co się dzieje dookoła.
- Dobra, dobra... - Wybełkotał jeszcze ze zamkniętymi oczami. Po chwili jednak oboje ślepi były już wystawione na działanie promieni słońca. Nie ociągał się i od razu wstał na cztery łapy i podędrował do rzeki by napić się wody. Gdy gasił pragnienie rozmyślał nad tym co ma się dziś dziać. Najlepiej by było iść coś pozwiedzać, a przy okazji mopżna by zrobic mały patrol? Zresztą o tym zadecyduje Ghalib.
Młody po powrocie usiadł obok wszystkich ale jednak nadal nieco z boku, wyraźnie zaznaczając że woli nieco więcej przestrzeni. Młody rósł jak na drożdżach nabierał cech dorosłego samca. Jedynie jego wyrwa na wardze nie zabliźniała się za dobrze. Dawała o sobie znać co jakiś czas przeszywając bólem.
Belial spojrzał na Ghaliba... JAkby chciał się zapytać co dalej...


RE: Równina - Kiburi - 31-07-2015

Odpowiedź ani trochę go nie zadowoliła. Tyle przecież już czeka, dzień, w dzień patrząc się na tą skałę w oddali, która tak kusiła swoim wyglądem, a mu Ghalib mówi, że ma jeszcze czekać i to jeszcze nie wiadomo ile. Nie chciał sam tam iść, bo jednak jako tako szanował zdanie rodziców. A przynajmniej kiedy będzie na tyle pewien, że będzie mógł spokojnie wrócić.
Westchnął. W porę ugryzł się w język przed wypowiedzeniem się na ten temat. Nawet on mu nie pozwalał iść tam gdzie chciał. A przecież przeszedłby się tylko i zaraz wrócił! Co może się niby stać tak blisko?
- Tak tato - Wymamrotał, spoglądając na moment za siebie. Praktycznie wszyscy już powychodzili z nory na równinę, poza tamtą dziwną lwicą, z którą rozmawiał przed chwilą ojciec. Nie miał pojęcia przecież, że wszystko to nie lwy, że są różne gatunki jak lamparty, gepardy i inne.
- Nie mam pojęcia. Nie widziałem ich dzisiaj - Odpowiedział, wzruszając ramionami. - Tato, a nie poszedłbyś tam ze mną? - Spytał, wzrokiem pełnym nadziei dla powodzenia jego wyprawy.


RE: Równina - Ghalib - 31-07-2015

Samiec pokiwał głową. Może spały, a może Mirra zabrała już Zuri na jakiś mini pokaz polowania? Wszystko możliwe. Jednak na propozycję syna musiał pokręcić pyskiem z dezaprobatą.
- Rozsądny lew nie szwenda się po cudzych terenach bez potrzeby - powiedział. - Do póki nie dowiem się do kogo to należy i czy jest tam bezpiecznie, na pewno tam nie pójdziemy.
Westchnął smolisty samiec.
- Nie wiem czy pamiętasz jak potraktowaliśmy tamtego intruza, który wszedł na nasze ziemie. Jeśli ta skała do kogoś należy to mógłbyś zostać potraktowany brutalnie. Ktoś mógłby cię zabić - mówił spokojnym tonem, wyjaśniając tak, żeby młody zrozumiał o co chodzi jego ojcu. Po chwili ponownie wskazał młodemu rzekę.
- Poza tym nie radzę płynąć przez tę rzekę - dodał - ten nurt jest zdradliwy. Możesz nie dać rady.
Oczywiście uważał, że należałoby znaleźć jakieś miejsce, w którym można by bezpiecznie przejść rzekę. Ghalib nie był głupi, żeby ryzykować pływanie w porywistych wodach Fuego.
Kątem oka dostrzegł dorastającego Beliala. Wskazał mu łbem, żeby podszedł bliżej.
- Niedługo pójdziemy na patrol - oznajmił. - Jak wrócimy, poćwiczymy z Belialem pojedynek. W końcu musi się uczyć walki. Radzę ci obserwować, może nawet przemyślę, żebyś też mógł zacząć się uczyć? Byłbyś zainteresowany?

// radziłabym wam postarzyć postacie o te 4 miesiące w profilu, skoro zrobiliśmy taki timeskip


RE: Równina - Xis - 01-08-2015

Jako, że żadna z lwic nie odpowiedziała na wezwanie Xis (nie dziwota - nawet lwiątka miały lepsze od niej przywileje), skinęła jeszcze raz łbem na pożegnanie z samicami, i wyruszyła samotnie na patrol, do Baobabu. Przy okazji zostawi trop, gdyby ktoś zechciał dołączyć do niej, w co wątpiła.
Czasami zastanawiała się, czy nie lepiej poszukać lepszego zajęcia niż być uzupełnieniem dla bojowych lwów w obfitych łowach. Gdy ktoś byłby ranny, nie mieli własnego medyka, a znachorzy są różni. Jakby miała ku temu predyspozycje i wiedzę, to przydałaby się bardziej, i może członkinie stada zechciałyby chociażby odpowiedzieć na przywitanie.
Jak pomyślała, tak zrobiła - udała się do Baobabu.

z tematu


RE: Równina - Mirra - 02-08-2015

Po zwiedzaniu całego terenu wróciła sobie z powrotem tutaj poszukując swoich małych łobuziaków bo jej gdzieś zniknęli. W końcu dojrzała jednego z młodych, Kiburiego.
- Tutaj uciekłeś - powiedziała spoglądając po okolicy szukając drugiego urwisa - A gdzie Zuri? - zapytała.
Miała z nimi więcej na głowie od kąt urosły.
Dopiero teraz przywitała się z Ghalibem ocierając o jego kark.


RE: Równina - Kiburi - 02-08-2015

Był nieco zdegustowany tym, że jego plan spalił na panewce. Tak, pamiętał jeszcze nie do końca rozumiejąc, dlaczego właściwie od razu tata rzucił się na tamtego lwa z czerwoną grzywą. Było to też dziwne z tego powodu, ze przecież jego tata nie ma tak dużej grzywy, a tamten był wręcz osłonięty. Ale to było nieistotne, bo obietnica podpatrzenia jak tata daje wycisk Belialowi na razie rekompensowała stratę możliwości pójścia nad skałę.
- Pewnie tato, chętnie zobaczę jak bijesz Belia... znaczy się, jak trenujecie - Wyszczerzył zęby.
W tym czasie przyszła też i mama, jednak Zuri dalej nie było. I nie wiedzieć czemu od razu padło pytanie, gdzie ten mały, denerwujący, czarci pomiot może być. Jakby on ją śledził czy coś.
- Nie mam pojęcia, pewnie znów gdzieś uciekła - Mruknął, wywracając oczami.


RE: Równina - Ghalib - 03-08-2015

- No, to mam nadzieję, że będziesz tak samo chętny do tego jak już wrócę z Belialem z patrolu - to powiedziawszy wstał i przeciągnął się.
Wtedy obrócił się i dostrzegł nadchodzącą Mirrę. Skinął jej na powitanie a potem grzecznie poczekał aż zacznie rozmowę z Kiburim. Dopiero potem wymienili się uściskami. Choć musiał przyznać, że spodziewał się iż Zuri przyjdzie tutaj razem z nią. Może jednak młoda zaspała? Będzie musiała nauczyć się punktualności jeśli będzie chciała stać się potężnym myśliwym.
- Weźmiesz ze sobą lwice i pójdziecie na polowanie? - Spojrzał na szarą lwicę wzrokiem wyczekującym odpowiedzi. Sądził, że skoro się pojawiła to zapewne zanim zacznie się gorączka zajmie się polowaniem wraz z Diarą i Kaaivy.
- Zuri i Kiburi zostaną, wyślę może do nich Xis, żeby się nimi zajęła - powiedział podchodząc do Beliala. Tknął go delikatnie łapą.
- A my musimy już iść na patrol. - Spojrzał na niego z góry.


RE: Równina - Kaaivy - 03-08-2015

Kaaivy od jakiegoś czasu przysłuchiwała się beznamiętnie rozmowie Ghaliba i Xis, lecz sama nie podchodziła bliżej, by ich powitać. Dopiero gdy zrobiła to lamparcica, ta z ostateczności odwzajemniła jej gest skinięciem głowy. Słysząc pytanie, wyprostowała się i spojrzała za siebie. Zazwyczaj polowała z Diarą, mimo dość sceptycznej postawy Szarej wobec niej. Prawdopodobnie jeszcze spała. Znów spojrzała na Xis, lecz ta chwila nie trwała długo.
- Owszem, wybieram.
Odparła zdawkowo, mijając ją po chwili i kierując się bliżej Ghaliba i reszty. Usłyszała, że ten już każe Mirrze zbierać lwice na polowanie. Doskonale, Kaaivy już była gotowa. Rozejrzała się jedynie za Diarą, tym razem dostrzegając ją nieopodal. Czas najwyższy.