Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki prywatne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=88) +---- Wątek: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] (/showthread.php?tid=3040) |
RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Vari - 08-07-2018 Dopiero kończąc ryk i biorąc kilka gniewnych oddechów zdała sobie sprawę jak bardzo ją poniosła obrona młodych lwiątek. Wśród trawy nie było obcego lwiego samca żądnego krwi, a jedynie jej kochana pierdoła Haki. Pysk brązowej przyjął dziwny wyraz, niby odetchnięcie z ulgą acz bardzo podobne do utraty przytomności. Lwicy zakręciło się w głowie i nieco się zachwiała, ale ostatecznie złapała równowagę i podniosła wzrok na zielonookiego partnera. Nawet nie wiesz jaka to dla mnie ulga! Powiedziała do siebie w myślach, lecz nic z pyska się nie wydobyło. Może szok, a może stres? - Tak Tamu, nie masz się czym przejmować... - zaczęła ledwo łapiąc dech - to twój ojciec. - rzekła spokojnie, po czym zrobiła kilka kroków w jego stronę, by przytulić się do niego na powitanie, tak bardzo lubiła jego miękką, aksamitną w dotyku grzywę. Nie była już tą samą rzadką i niezbyt obszerną grzywką jaką miał gdy spotkali się po raz pierwszy, naprawdę zwiększyła swoją objętość. - Mój kochany Haki... - wyszeptała mu do ucha. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Tamu - 08-07-2018 Ojciec? Ten dzień był pełen niespodzianek. W sumie to logiczne, że Vari miała jakiegoś partnera. Dziwne, że Tamu wcześniej o tym nie pomyślał, ale było tego wszystkiego za dużo. Czuł się lekko skołowany nadmiarem informacji i emocji. Naraz poczuł się straszliwie zmęczony. Tak mocne uczucia jakie dzisiaj nim targały, wykończyły go. Przyjrzał się uważniej nowemu tacie. Wyglądał bardzo sympatycznie. Nie będzie miał zbyt wielkich trudności, żeby być lepszym opiekunem niż jego rodziciel. Zacisnął mocniej szczękę, jak zawsze kiedy myślał o Uchungu strasznie się denerwował. Odetchnął kilka razy głęboko i powrócił do obserwacji. Widać było na pierwszy rzut oka, że do siebie pasują. A zresztą skoro Vari tak się ucieszyła na jego widok, musi być dobrym lwem. Skoro jego mama go wybrała, on też z całą pewnością będzie z nim szczęśliwy. Nagle lewek zorientował się, że gapi się na nich z szeroko otworzonymi oczami. Zaczął powoli się wycofać. Jego nowi rodzice pewnie mają dużo do omówienia. Lepiej zostawić ich w samotności. Oddalił się na kilka kroków i usiadł koło Jester. Skinieniem głowy wskazał na przytulającą się teraz parę. - Nie przeszkadzaj im - mruknął do lwiczki i objął ją łapą - dorośli rozmawiają. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Jester - 09-07-2018 Ha! Nie pomyliła się! Od razu wiedziała, że chcą ją nabrać! Nie zaszczyciła przybysza nawet spojrzeniem, dalej kopiąc zawzięcie. W zasadzie nikogo spojrzeniem nie zaszczyciła, nie słuchała też, o czym mówią. Dopiero Tamu przeszkodził jej w jej zajęciu i zmusił do zwrócenia na siebie uwagi. W tym momencie jej mniemanie o nowym bracie drastycznie spadło. Odwróciła się szybko i pokazała mu język w całej okazałości, a w następnej chwili już biegła z wysoko podniesionym ogonem do dorosłych. Zatrzymała się przed samcem, oceniając go wzrokiem. Ten był chyba bardzo zajęty mizianiem się z Vari, więc szturchnęła mocno jego łapę. - Fajną masz grzywę - pochwaliła go. No, no, to była napraaawdę fajna grzywa. Prawie dorównywała rozmiarami grzywom tatusiów! RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Haki - 10-07-2018 Haki stał szczerząc się do zebranych, jednocześnie ciesząc się w duchu, że Vari nie postanowiła mu przywalić za ten numer. Tamu zaimponował mu swoją odwagą, ba, Haki podejrzewał, że na jego miejscu schowałby się za Vari, albo od razu zwiał gdzie pieprz rośnie. Mamo? Ojciec? - po krótkiej wymianie zdań jaka miała miejsce pomiędzy jego ukochaną a podrostkiem, uśmiech jaki do tego momentu widniał na pysku Hakiego, przeszedł w wyraz zaskoczenia, jednak nim zdążył cokolwiek powiedzieć, już miał przy sobie Vari. Zielonooki odwzajemnił jej czułości, wydając z siebie ciche pomruki zadowolenia. Bliskość ukochanej na odsunęła w czasie dręczące go pytania, poza tym w głębi duszy wiedział, że Vari nie wywinęłaby mu jakiegoś paskudnego numeru.Prawdę mówiąc to żałował teraz, że nie są tu tylko we dwójkę… Z powrotem na ziemię sprowadziła go Jester, która najwyraźniej też potrzebowała trochę uwagi. -Dzięki- odparł, umiejętnie ukrywając grymas niezadowolenia który pojawił się na jego pysku w momencie, gdy dotarło do niego, że czas na mizianie się właśnie minął. Haki powoli odsunął się od swojej ukochanej i podszedł do Tamu. Zatrzymując się tuż przed nim uśmiechnął się szeroko, po czym delikatnie poczochrał malca po jego szczątkowej grzywce. -Pamiętam jeszcze jak sam kiedyś taką miałem, siostry nie dawały mi wtedy spokoju i ciągle się ze mnie nabijały- rzekł wesołym tonem. -Skoro jesteśmy rodziną to dobrze by było gdybyśmy znali swoje imiona, co nie? – powiedział, wędrując wzrokiem pomiędzy Tamu a Jester. -Możecie mi mówić Haki i nie chcę słyszeć żadnego „pan”, jasne? – rzucił wesoło, po czym przeniósł spojrzenie zielonych oczu na Vari. -A teraz możesz mi powiedzieć, jak to się stało, że zostałem ojcem i dowiadują się o tym jako ostatni?– rzekł żartobliwym tonem. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Tamu - 11-07-2018 Lewek odwzajemnił uśmiech Hakiego, początkowo dosyć nieśmiało, jednak już po chwili szczerzył się od ucha do ucha. Niewątpliwie to był najweselszy dzień jego życia. Tak. Potrafił sobie wyobrazić wspaniałą przyszłość w towarzystwie otaczających go lwów. Wreszcie odnalazł rodzinę. Teraz już niezależnie co stanie się w przyszłości będą razem. Dumnie uniósł głowę i zamruczał z zadowoleniem. To całkiem zabawne, że już uznał za rodzinę te lwy, które poznał dopiero tak niedawno. Wiedział jednak, że trafił we właściwe miejsce. Miał pewność, że to z nimi chce spędzić swoje życie. Podszedł bliżej do Hakiego i otarł się o niego. - Dobrze, Haki, a mogę mówić tato? - zapytał. To słowo nie brzmiało już tak wspaniale jak "mama" i nie wywoływało tylu emocji, ale uznał to za właściwy zwrot. Przecież, nie będzie się zwracał do niego per ojcze, to sformułowanie kojarzyło się nieprzyjemnie z jego rodzicielem, którego wolał jak najszybszej zapomnieć. Usiadł u boku Hakiego i spojrzał na Vari. Był bardzo ciekaw jak streści ich historię. RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Jester - 16-07-2018 Uśmiechnięta od ucha do ucha Jester ruszyła za Hakim, po czym bardzo zadowolona usiadła u jego boku. Na wzmiance o grzywie posłała Tamu drwiące spojrzenie. Nie było jej żal Hakiego, zgadzała się z jego siostrami. Małe grzywy były... głupie. Lew bez grzywy to nie lew. Już chciała dopytać się o te siostry, ale wtem usłyszała coś, co kazało jej się roześmiać. - Pffff! Żartujesz? Ci, co mówią "pan" są jacyś - tutaj popukała się znacząco w głowę. Machnęła ogonem i przysunęła się bliżej samca. - Oooo, a gdzie są twoje dzieci? Przesunęła wzrokiem po okolicy, ale żadnych lwiątek nie dostrzegła. A szkoda, może znalazłaby jakiegoś fajniejszego brata?... RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Vari - 24-07-2018 Wszystko dzisiaj działo się tak szybko, że brązowa z trudem dawała radę to wszystko sobie jakoś sensownie w głowie poukładać. Problemy znikły w niepamięć, pojawiła się dwójką malców, którym opiekę zaoferowała i miała nadzieję, że Haki zaakceptuje jej wybór. - Opowiem ci wszystko po drodze... - rzuciła do cesarza, posyłając mu kocie oczko. Rozejrzała się jeszcze raz po okolicy i po pyszczkach małych brzdąców. Nie widziała sensu, by dłużej tu pozostawać. Ponownie się przeciągnęła i ruszyła przed siebie w stronę góry. - Czas pokazać wam nowy dom i resztę rodziny. - uśmiechnęła się zwłaszcza do Tamu, Jester była personą, która pewnymi zachowaniami wywoływała niechęć, aczkolwiek Vari podjęła się opieki nad nią, więc tak już zostanie. Będzie musiała znieść jej dziecinne zachowania. z/t RE: Gdzieś w Upendi [Vari i Tamu + ?] - Haki - 07-08-2018 Na samo brzmienie słowa: tato, Haki poczuł jak robi u się ciepło na sercu. -Pewnie…- odparł z początku nieco zmieszany, jednak bardzo szybko na jego pysku zagościł szeroki uśmiech- oczywiście, że tak!- dodał, nie próbując ukryć przy tym targających nim emocji i żeby dać im upust, delikatnie przycisnął podrostka do siebie. W tym momencie cesarz poczuł jak po policzku spływa mu kilka ciepłych łez. Momentalnie odwrócił łeb, i za pomocą jednej z łap szybkim ruchem przetarł pysk. Jak na władcę, zdecydowanie zbyt często się wzruszał. -Nienormalni?- pomógł znaleź Jester odpowiedni wyraz a na jej następne słowa zareagował cichym chichotem. -Dobre pytanie, prawda moja droga?- rzekł do Vari, uśmiechając się do niej szeroko. Ostatnio omal się z tego powodu nie pozabijali więc cesarz wolał nie poruszać tematu młodych przy cesarzowej. Wiedział jednak, że wkrótce trzeba będzie o tym pogadać i myślał już nad sposobem, za pomocą którego mógłby przekonać Vari do swojej wizji. Może płatki róż i kocimiętka? -No dobrze- odparł jakby od niechcenia, jednak z delikatnym uśmiechem na pysku odwzajemnił gest Vari. -Dobra moi drodzy, czas pokazać wam wasz nowy dom- rzekł do dzieciaków, po czym spokojnym krokiem ruszył za swoją ukochaną. z/t |