Akacja nad rzeką - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181) +---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37) +---- Wątek: Akacja nad rzeką (/showthread.php?tid=144) |
RE: Akacja nad rzeką - Jeanette - 28-11-2016 Żeneta ostrożnie przebierała drobnymi łapkami, przechodząc się po terenach Lwiej Ziemi. Cętkowana zazwyczaj wolała wiedzieć wszystko i znać tereny dookoła własnego terytorium. Jednak od kiedy Mglisty Brzask i Cinis połączyły się w jeden byt Jeanette miała wiele do nadrobienia w kwestii swojej znajomości sąsiadujących okolic. W zasadzie tylko to było powodem, dla którego niewielka, kotowata istota zawędrowała tutaj w środku dnia. Zazwyczaj poczekałaby do zmierzchu jednak do zwiedzania było tak dużo, że czekając na zmrok straciłaby wiele czasu. A Jean nienawidziła tracić czasu. Czujnie postawione uszy wyłapały jakiś raban. Błękitnooka z zainteresowaniem podążyła w jego kierunku, aż dostrzegła akację, pod którą cała awantura się rozgrywała. Paroma susami wspięła się po pniu od przeciwnej strony drzewa, tak że ciężko było dostrzec ją przemykającą po pniu do gałęzi. Siedząc już bezpiecznie na górze przyglądała się głupim awanturom lwów. Dzieci znów się biją, co za żałosna sytuacja. Jedynym interesującym ją w tej chwili szczegółem był pręgowany lew, nie lew który jak widać wpakował się w kłopoty. No proszę proszę, czyżby to była ta niesławna hybryda? Jeśli tak wypadałoby się tej sprawie przyjrzeć, aczkolwiek dopóki paskowany stwór nie pojawił się na ziemiach jej stada, to żeneta nie obdarzała go jakimś szczególnym zainteresowaniem. RE: Akacja nad rzeką - Maru - 28-11-2016 //MG śpi, więc niech będzie, że Soth uniknął ataku. Nie trafił, ale nie rzucił się drugi raz. Natomiast zupełnie nie rozumiał swoich pobratymców, a najbardziej królowej. To takie mu się stado trafiło? Albo też taka przywódczyni. Spojrzał na nich z niedowierzaniem i jeszcze to, że rzucali mu takie oskarżenia. - Nic nie rozumiecie! Pewna hiena z Mglistych przyprowadziła tutaj małego Furahę. Ostrzegła mnie o pasiastym lwie z jasną grzywą. Mówiła, że na terenie Księżycowych zabił jedno lwiątko z jej stada. A teraz się zastanówcie, ilu pasiastych lwów znacie? Bo ja żadnego. I jakimś sposobem ten tutaj znalazł się całkiem blisko terenów Księżycowych. Za dużo tutaj przypadków, żebym uwierzył w tą bajeczkę. Zresztą Furaha tam był i potwierdzi moje słowa. A ten paskowany na pewno się nie przyzna, wątpię, żeby był aż tak głupi. Jeśli tak bardzo chcecie to puszczajcie go wolno, ale będziecie mieć na swoich łapach krew kolejnych ofiar. - zerknął jeszcze w stronę Venety. Widział to pytanie w jej spojrzeniu. Widział, że niedowierzała. Odpowiedział już do niej, ale spokojniejszym głosem niż przed chwilą. - Wiem jakie to uczucie, kiedy pięć razy większy lew chce cię rozerwać na strzępy. Tylko dlatego... - ostatnie dwa słowa wypowiedział naprawdę drżącym głosem. Wyglądało to tak, jakby zaraz miał się rozpłakać. RE: Akacja nad rzeką - Vari - 28-11-2016 Vari olała lekko mówiąc swoją wielmożną królową. Burknęła sobie pod nosem i niechętnie oddaliła od Vasanti. Nie czuła się najlepiej z tym iż sprzeciwiła się władczyni, lecz też za dużo sobie z tego nie robiła. Miała gdzieś panią, która nie zamierza chronić członków stada. Ciężko sapnęła i machnęła kitą. Zaraz po ty usłyszała odpowiedź z Vei i na chwilę przystała w miejscu. Obróciła w jej kierunku łeb z żalem i bólem w ślepiach. Wlepiła niezwykle silnie zielone oczy w rudą. Czyli to teraz ona będzie jej wypominała jej błędy? No proszę, proszę... - Czy uważasz, że nie zrobiłabym tego? Najzwyczajniej wolę nie ryzykować za bardzo... Wybacz, ale jeśli tylko bym zrobiła bez twojej wiedzy też byś się na mnie wyżyła! -wydarła się w stronę lwicy, w tej chwili wiedziała, że wpełzła na złą cześć relacji z wielką damą. Nie zamierzała jednak robić nic by sprostować kłótnię. Wymiana zdań zawsze robi dobrze. - Wypraszam to sobie... Jeśli sama nie jesteś idealna nie powinnaś oceniać innych, wielka damo! Zawsze byłaś tak wspaniałomyślna i uczciwa?! Jakim prawem masz czelność mnie oceniać! Uważam się za członka twojego stada, droga królowo! -na koniec ukłoniła się jej. Kwaśno się uśmiechnęła i dała jednocześnie znać władczyni o tym, że nie ma nic do jej osoby, ale też nie czuje się dobrze z tym, że Vei wypomina cokolwiek brązowej. - Widzę żeś chwiejna o wielka pani! Skądże taka zmiana, nagle zmieniłaś zdanie i zachciało ci się bronić kogoś ze stada? -jęknęła z sarkazmem. Oczywiście nie zamierzała tracić czasu i stanęła zaraz obok Maru. Po chwili na scenie pojawiła się jeszcze jedna z kuzynek Vari- Venety. Brązowa ukłoniła jej się delikatnie na powitanie i machnęła ogonem. RE: Akacja nad rzeką - Sigrun - 28-11-2016 Coraz więcej osób się pojawiało wnosząc tym więcej bałaganu i zamieszania do obecnej sytuacji. I choć zjawiło się jej dwóch braci to wręcz nie zauważyła ich obecności. Wpatrywała się w Vari, która to miała czelność wrzeszczeć na jej matkę. Sigrun mogła być zawiedziona zachowaniem Vasanti, lecz to nie dawało prawa tejże lwicy do obrazy, członka rodziny. Kogoś, kogo mimo wszystko kocha. Podniosła się, idąc do przodu na określony cel, nic więcej w tej chwili się nie liczyło. Gdy była już blisko machneła ogonem wprawiając w szelest swoje grzechotki na nim umieszczone. Brązowa była skupiona na Venety witając się z nią. Szara wykorzystała ten moment by zatopić swoje kły w jej zadku. A gdy ta się wyszarpnie z uścisku, i spojrzy na sprawczynię dostrzeże głównie dwa niebieskie ślepia wpatrujące się w nią z niesamowitym chłodem i gniewem. Pierwszy raz przydarzyło się Sigrun by tak jawnie okazała komuś swoją wrogość. RE: Akacja nad rzeką - Haki - 28-11-2016 Kiedy Haki znajdował się na upatrzonej za wczasu pozycji, jego uwagę rozproszyła kłótnia jaka wywiązał się pomiędzy Vari a królową. W sumie to chyba nie mogło być gorszego momentu na sprzeczanie się. Zamiast zastnawiać się komu należy przyzanć rację Haki skupił się na intruzie, który właśnie uniknął pierwszego ataku.Zielonooki skorygował swoją pozycję by w każdej chwili być gotowy do ataku na lewy bok hybrydy. W międzyczasie grupa lwiozmiecmów powiększyła się. Tyle nowych twarzy... cholera skup się, czas na integację będzie później. Nie spuszczając wzroku z pasowanego wysłuchał słów Maru. Lwioziemiec miał sporo racji ale... no właśnie morderca miał rzekomo jasną grzywę a ten tutaj, (pomijając fakt że nie była to męska lwia grzywa), czarną. Możliwe, że chodzi o zupełnie innego osobnika. A gdyby tak ich zapytać? To mogłaby być dobra okazja dla lwioziemców, do nawiązania relacji z sąsiednim stadem. Haki zwięszył dystan dzielący go od hybrydy o kilka metrów, po czym zwrócił łeb w stronę królowej. -Wasza wysokość-wykrzyknął- może wartoby udać się z tą sprawą do mglistych? To może być dobra okazja do nawiązania z nimi jakiś relacji. Jeśli rzeczywiście stracili młode to wypadałoby złożyć im kondolencje a przy okazji moglibyśmy dowiedzieć się czegoś o naszym przemiłym gościu - by być dobrze słyszanym mówił podniesionym aczkolowiek spokojnym głosem, co chwilę zerkając, czy hybryda nie szykuje się do ataku.W końcu znajdował się w pewnej odległości od reszty lwioziemców i był potencjalnym celem dla ewentualnego ataku. Nieznacznie się uśmiechając zawiesił, spojrzenie na paskowanym. Interesowała go jego reakcja. Nawet jeżeli Vei nie wyrazi zgody, to istniała szansa, że poprzez nagłą zmianę zachowania hybryda potwierdzi oskarżenia Maru. Chociaż zaraz, cholera, przecież to ja jestem posłańcem..-uświadomił sobie nagle. „...rzucają się na wszystko co się rusza...” - w jego głowie zabrzmiały słowa królowej. RE: Akacja nad rzeką - Soth - 28-11-2016 / Dzięki, Maru. Zdecydowanie ich jest za dużo. Toteż szanse Sotha na pokiereszowanie chociaż jednego z nich wynosiły może kilka procent. Zresztą, co mu to by dało, poza tym, nawet jakby kogoś dopadł, to nie dość, że narobiłby sobie dopiero wrogów, to jeszcze taki pokiereszowany lew szybko by wrócił do zdrowia. - Banda debili. Mruknął w zasadzie do siebie, ustępując pola za każdym razem jak jakiś "nowy" lew doskoczył do tej prześlicznej scenki. Nawet kiedy ktokolwiek próbował zmniejszyć dystans - Soth go powiększał, cofając się w głąb wysokich traw poza akacją. Zdecydowanie odechciało mu się walczyć. Może i był bestią, ale nie głupią. - Jak nie macie zamiaru dać mi się wypowiedzieć, tylko będziecie wrzeszczeć jak małpy, to pozwolę sobie stąd pójść i wrócić, kiedy będziecie mądrzejsi. Fuknął, mierząc po kolei wszystkich wzrokiem. Może by ich tak pokarać prezentem w postaci martwego lwiątka? To była myśl, może nawet by ich pokarał martwym członkiem stada. Ale to wymagało planowania i śledzenia ich granic przez jakiś czas, a na to nie miał najmniejszej ochoty. Musiałoby się wydarzyć coś ciekawego i chociaż wpadł na bardzo ciekawy pomysł, to jednak wątpił, by w tej gromadzie mógł coś zdziałać. Soth ignorując po części gromadkę przed nim, zawiesił wzrok na Vasanti, który wręcz prosił o odrobinę zrozumienia i chęci wysłuchania poza nimi wszystkimi. RE: Akacja nad rzeką - Vasanti Vei - 29-11-2016 // I weź tu teraz odnieś się do każdego posta. xD Kocham takie wątki. Teraz też przeczytałam całe dwa wątki Vei-Soth z 2013 r. i w żadnym z nich się sobie nie przedstawili. Sorry Soth, byłam przekonana, że skoro kiedyś pisaliśmy, to Vei poznała imię Sotha. xd' Uznajmy, że jednak kiedyś jej się to imię obiło o uszy, ok? Bo inaczej to psułoby część postów tutaj. // Kolejne osoby zaczęły zbierać się nad rzeką. Królowa odwróciła się od samców, którzy szybko z walki zrezygnowali, i dostrzegła Falarisa, Furahę - ku któremu to posłała przyjazny uśmiech, ale też, co najważniejsze, Sorena. Widząc jego niepokój, od razu sama spoważniała z powrotem i na przywitanie jedynie lekko objęła go łapą. - Pewnie usłyszałeś ryk Vari - przestraszyła się tyglewa, a Maru od razu go zaatakował. Tak nie można, można było poprosić o opuszczenie Lwiej Ziemi... Dwójka samców starała się przemówić Maru do rozsądku, ale ten wydawał się być jeszcze bardziej roztrzęsiony niż wcześniej. Poza tym, do całego towarzystwa z nagła dołączyła Venety - która z jakichś powodów od razu zbliżyła się do brązowogrzywego. Podejrzenia królowej co do ich relacji zaczęły graniczyć z pewnością, co wcale jej się nie podobało; niestety, była ostatnią osobą, która mogłaby mieć o to pretensje. Ona nawet nie przedstawiła siostrze swojego, swoją drogą pozastadnego, partnera. Nie zdążyła... Na komentarze Vari nie miała już siły ani ochoty odpowiadać... Zwłaszcza po tym, co uczyniła Sigrun. Rudą w pewnym stopniu ucieszyła taka reakcja, ale musiałaby upaść na głowę, żeby publicznie pochwalać takie zachowania. - Sig, zachowuj się! Jesteś już dużą księżniczką! - zbeształa ją, acz wyraźnie bez przekonania, a w jej spojrzeniu można było dopatrzyć się pewnego rozbawienia. Następnie odwróciła swoją uwagę na Maru, który to postanowił, zdaje się, wytłumaczyć swoje karygodne poczynania. Zerknęła na białogrzywego, a potem powróciła wzrokiem do starszego lwa. - Furaha nie jest już taki mały - śmiała zauważyć. - A Soth nie ma jasnej grzywy. Nie będę wydawać wyroku śmierci na podstawie twoich domysłów, Maru. Możesz pójść z Hakim na zachód poszukać tej hieny, by spytać o DOKŁADNY opis mordercy. Albo ja mogę z tobą pójść, jeśli wolisz; znam najkrótszą drogę - zaoferowała się, nie do końca wierząc, że dwójka samców jest w stanie szybko i sprawnie cokolwiek załatwić. Zerknęła na wspomnianego Hakiego i posłała mu lekki półuśmiech. Jego zdenerwowanie nie umknęło jej uwadze. Ktoś na Zachód powinien się udać, to nie ulega wątpliwości, tylko pytanie, czy po tak długim okresie braku kontaktu miałby to być przypadkowy nowicjusz, nawet jeśli został on mianowany posłańcem. Nieoczekiwanie postanowił się odezwać sprawca całego zamieszania. Prawdę mówiąc, nigdy go nie lubiła; nie miała powodów. Teraz też nie podobał jej się jego ton i ta wieczna pogarda wypływająca z całego jego jestestwa. Mimo to, postanowiła pozwolić mu się wypowiedzieć, a nuż mniej lub bardziej celowo wniesie coś do ich dyskusji. - Lepiej dla ciebie, żebyś tu nie wracał. - Machnęła ogonem, spojrzała po stadzie, na dłuższej zatrzymując wzrok na Maru i Hakim, po czym na powrót utkwiła nieufne spojrzenie w hybrydzie. - Mów, co masz do powiedzenia. RE: Akacja nad rzeką - Jeanette - 29-11-2016 Leżąc na wyższej gałęzi spoglądała z beznamiętnym wyrazem pyszczka na całą tę bandę. Jej przednie łapy luźno zwisały z konara, podobnie jak ogon, który drgał w żeneciej manierze. Jean prychnęła pod nosem i przewróciła oczami z znudzeniem i niedowierzaniem. Lwy, niby królewskie istoty, a zachowują się gorzej niż dzieci. To co zarówno Lwoziemcy, jak i hybryda teraz zaprezentowali nie było smutne, ani przykre, a jedynie żałosne. Kiedy jednak ta ruda niedoróbka prawdziwego przywódcy wypowiedziała się w kwestii odwiedzenia zachodu, żeneta postanowiła się wtrącić. Bądź, co bądź teraz sprawy zaczynały dotyczyć jej stada. Cętkowana nie chciała by Królestwo skończyło jak ta banda zdziecinniałych debili. - Skąd pewność,... że na zachodzie... nie spotka was... przykre... powitanie. Była wysoko i jej niechęć do przedłużanych wypowiedzi dawała o sobie znać lecz mimo tego mówiła głośno i wyraźnie. RE: Akacja nad rzeką - Vasanti Vei - 29-11-2016 Królowa postawiła uszy. Oho, jeszcze ktoś tu jest? Ilu jeszcze? Acz trzeba przyznać, że żenety się tu nie spodziewała. Uniosła brew, na moment odwracając na nią wzrok. - Choćby dlatego, że cywilizowane stada nie atakują posłańców, koteczku. Za to szpiedzy powinni się martwić o swoje puchate ogonki. - Zmrużyła ślepia, zastanawiając się, jak długo tamta siedzi już na tej akacji. - Nie pozwólcie jej uciec! - dodała tonem nieznoszącym sprzeciwu, tę wypowiedź kierując już do Lwioziemców. Sama zaś rychło przeniosła uwagę z powrotem na Sotha, coby nie umknęło jej żadne słowo czy gest z jego strony. RE: Akacja nad rzeką - Jeanette - 29-11-2016 Cywilizowane? Gdyby kotowata miała nieco większe poczucie humoru, zapewne parsknęłaby śmiechem. Zamiast tego jedynie założyła łapę na łapę i zmierzyła zgryźliwą królową lodowatym spojrzeniem. Groźbą oraz poleceniem tej zdziecinniałej władczyni niezbyt się przejęła. - Po tej całej sytuacji trudno... Was uzwać za... Cywilizowanych. A poza tym jestem posłańcem... Znam się nieco na tym... Podążyła za wzrokiem rudej i przyjrzała się hybrydzie. No interesujące, niezwykle interesujące. Ze strony Lwoziemców nie miała się czego obawiać. Grube cielska lwów nie były zdolne do wspięcia się po akacji, a ją nie tak łatwo byłoby zrzucić. Tak uważasz? :D http://www.nationalgeographic.com/content/dam/photography/photos/000/371/37129.ngsversion.1467252961623.adapt.676.1.jpg http://cdn.c.photoshelter.com/img-get/I0000XX37j.Z6EXo/s/880/880/Lion-Panthera-cat-agile-climbing-1725.jpg http://granthulleyphotography.co.za/wp-content/uploads/2013/10/Lioness-in-tree-31.jpg RE: Akacja nad rzeką - Vari - 29-11-2016 W pewnym momencie Vari poczuła pulsujący ból z okolicy zada. Wzdrygnęła się i podskoczyła delikatnie ku górze, niczym spłoszony kotek. Obróciła się natychmiast i wlepiła szafirowe ślepia w roczną samiczkę. Szara nie patrzała się na nią zbyt przychylnie i brązowa wcale tego od niej nie oczekiwała, było dla niej oczywiste to, że młoda broniła swoją rodzicielkę. Lwica uśmiechnęła się szeroko do księżniczki i łapą potarła jej łebek, zupełnie ignorując intruza i atakujących go samców. Na koniec liznęła małą Sigrun w czoło. - Wybacz moja kochana.. trochę mnie poniosło i powiedziałam o parę zdań za dużo. Już dobrze mała. -dodała jej otuchy pokazując iż w całości popiera jej zachowanie i odbiera jako poprawne. Zaraz potem jej wzrok spoczął na królowej. Raźnym krokiem podeszła w jej stronę i starała jej się wyszeptać coś do ucha, w razie gdyby ruda się odsunęła Vari przemówi na głos. - Zachowałam się zbyt pewnie i arogancko w stosunku do ciebie kuzynko, ale sama przyznaj, że miałam rację... a czasami radzę też odłożyć dumę na bok. -rzekła całkiem przyjacielsko, uśmiechając się na koniec i szturchając grzywiastą w łopatkę. Brązowej nie zależało na kłótniach, a mimo wszystko sama jedną przed chwilą wywołała w dodatku poniosło ją odrobinę za daleko i przegięła strunę. Nawet jeśli nie lubiłaby Vasanti nie powinna się do niej w taki sposób zwracać, nie powinien tak robić żaden członek stada, zielonooka zdawała sobie z tego wyśmienicie sprawę więc postanowiła poinformować o tym władczynię. Co prawda nie przeprosiła jej, bo nadal uważała, że to ona ma tutaj rację. W końcu bądź co bądź to jednak poddani ryzykują życiem dla panujących, to też i władcy powinni dbać o bezpieczeństwo członków stada, tak jak i oni dbają o nich. Co prawda Vari miała za uszami jeszcze kilka potężnych przewinień i błędów... Najbardziej zabolało ją to, że Vei wypomniała jej fakt iż ta nie pomagała w odbudowie stada i nie przyłożyła do jego odrodzenia ani jednej małej cegiełki. To zabolało ją porządnie i na pewno zostanie w pamięci pięciolatki na całe życie. Szacunek szacunkiem, ale wypominanie komuś czyichś błędów zwłaszcza iż samemu się je popełnia jest najzwyczajniej w świecie hipokrytą. - Nie zrozum mnie źle, ale uważam, że pobudki prywatne jakie macie między sobą ty i Maru nie powinny się odbijać na innych, a już w ogóle nie powinny dojrzeć światła dziennego. Bo nie mylę się, że tak jest, prawda? -dodała ciszej, byleby nikt nie mógł tego dosłyszeć. Lwica nie była ślepa i widziała dziwną niechęć rudej do strażnika. Bardzo możliwe, że nie tylko ona jedna dostrzegła ten szczegół. W dalszym jednak ciągu Vasanti nie traciła w oczach Vari autorytetu, chociaż jej niedawne zachowanie mogłoby o tym świadczyć. RE: Akacja nad rzeką - Furaha - 29-11-2016 Samiec poruszył sprawę, w której byłem słuchaczem. Położyłem lekko uszy po sobie. Nie odezwałem się, bo to i tak nic by nie zmieniło. Kim byłem aby ktokolwiek brał pod uwagę moje słowa? Nikim, zwykłym niczyimi i tyle. Chciałem podejść do Sig ale za dużo tu się działo. Postanowiłem się wycofać, nikt i tak nie zwróci uwagę, że odszedłem. Jak chciałem tak zrobiłem. zt. RE: Akacja nad rzeką - Soth - 29-11-2016 Odetchnął głęboko. Na wszystkich bogów, taki tłum wszystko komplikował. Ale niech będzie, spróbuje cokolwiek powiedzieć, zanim go "przepędzą". Chociaż bardziej wskazywało na to, że sam będzie musiał się ulotnić i faktycznie przyjść kiedy będzie czas. Nie zamierzał tak łatwo odpuścić, ha. Coś czuł, że na bagna nieprędko zajrzy, ale był pewien, że nic mu się tam nie zalęgnie poza pająkami czy nietoperzami w jaskini. Zresztą, zbliża się pora, która była niewygodna do przebywania tam, ze względu na duże deszcze. No Soth. Czas przetestować swoje umiejętności aktorskie. Hybryda stuliła uszy, a w oczach pojawił się zawód. Może bardziej smutek. Westchnął cicho. Chociaż pojawienie się tajemniczej, małej istotki było wielce niefortunne, to nie zamierzał przestać udawać. A nuż się uda. - Ja chciałem dołączyć do stada. Rzucił nadzwyczaj pewnie. Wyprostował się, tak jakby teraz miał odeprzeć negatywną odpowiedź i się nią w ogóle nie zrazić. - Daj mi naprawić błędy mojej przeszłości, a zaręczam, że się nie zawiedziesz. Dodał przymykając na moment powiekę. Nagły podmuch wiatru targnął sierścią pewnie wszystkich tu obecnych poza samą żenetą, która siedziała w koronie drzewa. A grzywa Sotha uniosła się, odsłaniając jeszcze bardziej bliznę zamiast jego prawego oka. RE: Akacja nad rzeką - Maru - 29-11-2016 Aż go zdziwiło, że królowa przemówiła do niego i wykazała chociaż trochę pomyślunku. Ale to szybko minęło, gdy już przeszła do szczegółów. Pokręcił tylko głową z niedowierzaniem na słowa Vei. Naprawdę była tak dobroduszna i naiwna? Teraz złoty zaczął wręcz się dziwić, że takie stado przetrwało tak długo. Ale to i tak nic w porównaniu do tego, co powiedział paskowany na swoją "obronę". W sumie jaka to była obrona? W ogóle to była obrona? Bezczelność aż się wylewała z tych kilku słów. - Chyba cię do końca powaliło. A zresztą jakież to błędy z przeszłości chciałbyś niby naprawić? Może jeszcze jakieś morderstwa? Opowiedz o tym trochę... - zerknął jeszcze na rudą, w duchu mając nadzieję, że nie zgodzi się na takie coś. RE: Akacja nad rzeką - Tirune - 30-11-2016 Wokół było coraz tłoczniej, co nie do końca się wszystkim podobało. Po chwili gdy Tirune usłyszał słowa pasiastego o wstąpieniu, zaśmiał się. -Ta, bo już Ci ktoś uwierzy. Może i Maru bezsensownie Cię wini, bez powodu, ale widać że raczej nie jesteś typem lwa stadnego. Powiedział cicho, po czym spojrzał na głos prowadzący z akacji, a więc mieli szpiega. -Mogę się nią zająć królową, ale po prostu nie dopuścić do jej ucieczki, czy postarać się zdjąć ja z tego drzewa? Spytał podchodząc do akacji. Wspinaczka na drzewa nie było czymś co się robi na co dzień, ale dzięki odpowiedniej technice można to wykonać. Na razie tylko miał kotowatą na oku, aby nie mogła zwiać, ale w razie konkretnego rozkazu od królowej, byłby w stanie wspiąć się na drzewo z pomocą pazurów i mięśni. Miał też nadzieję, że Vasanti nie zgodzi się na przyjęcie paskowanego do stada, już po samym wyglądzie hybrydy można się domyśleć że nie można mu ufać i miał nadzieję, że królowa również nie da mu się podpuścić. |