Ruiny Kamienne - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7) +--- Dział: Archiwum (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=102) +--- Wątek: Ruiny Kamienne (/showthread.php?tid=101) |
RE: Ruiny Kamienne - Omara - 06-05-2013 Ayumi tylko uśmiechnęła się lekko do kuzynki, po czym postanowiła opowiedzieć jej to co sobie właśnie przypomniała w poprzednim poście. - A wiesz co kiedyś mi powiedziała moja mama? Że nigdy się nie wolno poddawać, bo to jest prawdziwa przegrana. Trzeba walczyć do końca, aż do skutku. Dlatego ja zamierzam szukać dalej i będę szukać tak długo aż znajdę twoją...naszą siostrę - powiedziała stanowczo, a zarazem dumnie. Gdy wymawiała słowa ,,naszą siostrę'', niebieskooka uśmiechnęła się szerzej. Tak, Ayumi uznawała Elianę za siostrę. Co z tego że cioteczną? Dla niej była ona jak rodzona siostra, której Ayumi nigdy nie miała. To samo dotyczy się również Asali. Jak już Ayumi wspomniała, zamierzała szukać dalej i teraz szukać w innym miejscu. - Chodź. Szukamy dalej - rzekła, po czym truchtem opuściła to miejsce. /z.t./ RE: Ruiny Kamienne - Asali - 06-05-2013 Kiedy Ayumi wypowiadała do niej te słowa, brązowa nadstawiła uszy na sztorc. Te kilka zdań było naprawdę mądrych. Młoda naprawdę bardzo żałowała, że nie mogła poznać swojej ciotki, ale tak potoczyły się jej losy i nic nie mogła na to poradzić chociaż bardzo by chciała. Lwioziemka zeskoczyła z odłamka skały i obróciła się z powrotem do jasnolicej. - Twoja mama była wyjątkowa i mądra. Musimy pokazać jej i sobie samym, że wszystko jest możliwe. Lwiczka była teraz pewna każdego swojego słowa. Eliana musi się znaleźć i na pewno się znajdzie. Brązowa wybyła stąd zaraz za siostrą cioteczną i szła z nią krok w krok. [z.t] RE: Ruiny Kamienne - Bagera - 18-05-2013 Wróciła po 7 miesiącach tułaczki, nie znalazła nawet włosa po matce. Okłamała ją, po raz kolejny zostawiła córkę samą, Bagera wpakowała się w tarapaty i właściwie tylko dzięki szczęściu się z nich wykaraskała, bycie przytulanka Kami wcale się jej nie uśmiechało. Miała isc na wyprawę a skończyło się to tak, że się zgubiła. Przystanęła koło ruiny i wskoczyła na płaski kamień podchodząc do sadzawki, napiła się z zbiorniczka, kilka łyków by przepłukać gardło, nie było wszakże sucho. RE: Ruiny Kamienne - Shyeiro - 18-05-2013 Wielki przypadek chciał, by i czerwonogrzywy zmęczony monotonią życia codziennego zawitał właśnie w te tereny. Ostatnie pięć miesięcy jego życia to zwykłe izolowanie się od innych i życie w samotności. Tak dawno nie widział swojej siostry.. Ciekawe, gdzie też się podziewa i czy w ogóle żyje. Przystanął na jakimś wzniesieniu i rozejrzał się po okolicy. A więc wygląda to tak- drzewo, drzewo, krzaczek, drzewo, drzewo, drzewo.. O, niemożliwe! Czy to... Drzewo? Jakiś strumyczek, lwica, drzewo, drzewo. Ej, chwila. Lwica? Szejro zmróżył podejrzliwie ślepia, by przyjrzeć się lepiej znajomej- lub mniej, sylwetce. A gdyby tak.. Jeden krok, drugi, trzeci. Teraz widział wszystko wyraźniej. Lwica.. Ale nie, to nie lwica. To BAGERA! Ta Bagera, jego Bagera! Ona żyje, przeżyła i tu jest, cała! Shey poczuł przypływ energi, która była w nim zawsze, kiedy był obok jego przyjaciółki. Czyli.. Odkąd ją znał i krótko po jej znikięciu. Jego osobowość wrócła. Jego towarzyskość, charyzma.. Co by tu gadać.. O N wrócił! I niebieskooka już leżała na ziemi, przygnieciona jego łapą. A nawet obydwiema. - Bagera!- wydusił, poprzez tą całą radość. Tak, to znaczy, że się najprawdopodobnie cieszy. RE: Ruiny Kamienne - Bagera - 18-05-2013 Nie zdążyła zareagować, a już leżała na ziemi, a na niej jakiś płomienno-grzywy lew! Bagera wystraszyła się, te kilka miesięcy samotnego życia i walki o przetrwanie nauczyło ją że świat wcale nie jest malinowy i nie ocieka tęczą. W odruchu obronnym wysunęła pazurki i zaparła się o cielsko samczyka skokami. Nie zrobiła mu jednak krzywdy bo do jej wystraszonego móżdżku dotarł dźwięk jej imienia, coś jej zaświtało. Proces myślowy ruszył, trwało to może 5-10 sekund nim poskładała fakty, w końcu rozdziawiła paszczę niedowierzająca. - Shyeiro!!!- Krzyknęła, tak pamiętała go! Kumpel z dzieciństwa, nieopisana radość natychmiast wyparła strach, łapami objęła puchata szyje podrostka i z całej siły przyciągnęła go do siebie prawie dusząc w tej euforii. RE: Ruiny Kamienne - Shyeiro - 19-05-2013 To było takie piękne, oh ah i w ogóle. Wróciła! A właściwie, to wrócili obydwoje. Tyle niedopowiedzeń teraz mogło zostać dopowiedzianych, a i sumienie, które gryzło Sheya w końcu przestało się odzywać. Bagera żyje i nie jest niewolnicą tego kudłatego, brązowego potwora z rogami. Uhh, no nic, trzeba się ogarnąć. Gdy już się wyściskali i doszczętnie obydwoje przesiąkneli nawzajem swoim zapachem, Szejro się podniósł i jeszcze conajmniej trzy razy powtórzył, jak to cieszy się, że ją widzi i jakie to wszystko jest nieralne. A co ciekawe, jego bff nie przejawiała jakiejś złości za to, że naraził ich na konfrontację z niedzwiedziem i jego podwładnymi. Więc jest plus. - Gdzie ty się podziewałaś ten cały czas?- zapytał, usadowiwszy się na przeciwko niej. Może spotkała Matumaini i z nią podróżowała? RE: Ruiny Kamienne - Bagera - 22-05-2013 Na razie zupełnie wypadło jej to z głowy, zupełnie! Bagera zapomniała w jakich to okolicznościach się rozstali, w zasadzie to szukała Matki, której strata dla młodej lwicy była okropnym ciosem. Po tych paru miesiącach jednak rana jakby się zagoiła, Bag w zasadzie tez nie należała do beks, mientkich kociaków, ani innych takich tam. Kiwnęła głową i ona cieszyła sie na to spotkanie, z tą że różnica iż nie będzie powtarzać jak nakręcona katarynka słów swej radości. Nadal była przecież księżniczką! Maniery! Gdy padło pytanie jakby wróciła na ziemie. No właśnie.. gdzie to ona nie była! Zmarszczyła brwi, teraz sobie przypomniała.. - Ta brązowa kudłata niedźwiedzica chciała zrobić ze mnie swoja przytulankę, po tym jak zwiałeś..- Naburmuszyła się. -.. myślałam że już nic mnie nie uratuje, ale na swoje szczęście znudziłam się jej szybko i uciekłam. Szukałam Matumaini, ale moja matka przepadła jak kropla w rzece..- Łamiąc sekretne przyrzeczenie, że juz nigdy, ale to nigdy jej nie opuści. Posmutniała, kłamstwo matki było naprawdę bolesne, chyba nie była w stanie wybaczyć jej tej zdrady. RE: Ruiny Kamienne - Shyeiro - 25-05-2013 - O nie! Ja wcale nie zwiałem, to ta kudłata mnie wyrzuciła i chciałem iść po kogoś, kto by Cię stamtąd wyciągnął.- mruknął, kręcąc oczyma. Starał się jak mógł, ale Lwi byli zbyt zajęci sobą, by go posłuchać. A przyjaciel jednego lwioziemca powinien być przyjacielem reszty. - Czasami zastanawiam się czy nie odejść z tego stada, w którym każdy dba o siebie. Bycie samotnikiem musi być dużo lepsze.- bąknął, spoglądając na Bag. Postawił wysoko uszy, na wzmiankę o matce kumpeli. Czekaj, to znaczy, że.. - Nie widziałaś swojej matki od kiedy się poznaliśmy?- zapytał, jakby dając upust myślom. - A wiesz? Moja przybrana nie żyje.- rzucił, jakby wcale to go nie zabolało. Pamięta dobrze, że tego dnia poprzysiągł zemstę na jaguarach, choć tak na prawdę to nie one były winne śmierci Naomi. RE: Ruiny Kamienne - Bagera - 29-05-2013 Parsknęła, nachmurzenie szybko jej przeszło. Bag nie była też typem lwa, który długo się dąsa. - Musiałbyś mieć do tego cała armie..- No właśnie, już wiedziała że na tych Świtezian nie ma mocnych, tak zwana lekcja pierwsza. Trzymać się od nich z dala. Nadstawiła uszu słysząc narzekanie kumpla, no cóż ona zawsze była samotnikiem, a jak widać Shyeiro poniekąd też, więc wcale nie musiałby sie uczyć nie wiadomo czego o byciu samym. Ci Lwi. - Różni się od twojego dotychczasowego życia tylko tym, że nie masz złudnych nadziei, na to że ktoś Ci pomoże.- Nic dodać nic ujac. Samiec był dobrym materiałem na samotnika, o ile tak to mozna było określić, był dość zaradny by nie zginać, albo miał dużo szczęścia, z resztą jak ona sama. - Nie wiem gdzie się podziała.. i przykro mi że twoja nie żyje, nawet jeśli była tylko przybrana, to była twoją matką..- Definitywnie, śmierć była końcem, a Bag? Mogła mieć nadzieje że Matu jeszcze żyje, ale czy ja to obchodziło? W głębi duszy na pewno, chociaż teraz była na nią wściekła. RE: Ruiny Kamienne - Shyeiro - 31-05-2013 - Jeszcze rok i dałbym sobie radę sam.- sprostował słowa przyjaciółki, wypinając przy tym z dumą pierś. Cóż za wielce narcystyczna uwaga! Czyżby stare przekonania wróciły? Królowie świata, pamiętasz Bag? - Mnie też jest przykro, ale nie ma co żyć przeszłością. Naomi odeszła, chciała sobie pewnie ułożyć życie, czy coś. Nic mi nie powiedziała, że odchodzi, tak po prostu mnie zostawiła, sądząc chyba, że Lwioziemcy się mną jakoś zajmą.- westchnął, robiąc krótką pauzę na znalezienie odpowiednich słów, obrazujących jego odczucia co do wydarzeń sprzed pół roku. - Znaczy, to nie jest tak, że tam wszyscy są tacy.. Hewa, medyczka i Vasanti, królowa, są na prawdę w porządku. No i Hatima, właśnie siostra Naomi. Albo jest tam taka idiotka, Ashley, czy jak ona się tam nazywa. Ślepa, głupia i irytująca. Kiedyś pamiętam, jak się z niej śmiałem, z jakimś brązowym lwiątkiem ze Świtu.- uśmiechnął się łobuzersko, przypominając sobie tamtą sytuacje. - No, ale do sedna. Jak się okazało, z tej całej wyprawy Naomi wyszła Ayumi, którą nie wiem czy uznać za przyszywaną siostrę, czy nie. Nie wiem, czy mam z nią w ogóle coś wspólnego.- nigdy w życiu Shey nie poczuł takiej ulgi, jak teraz, kiedy mógł jej to wszystko opowiedzieć i przestać trzymać w tajemnicy. Nie lubił tajemnic. Ba! Nienawidził. Celowo przemilczał kwestię o byciu samotnikiem. Jest już prawie pewny co zrobi, ale do tej stu procentowej pewności potrzebna mu jest jeszcze odpowiedź kumpeli, do której był kierowany ten cały wywód. Ciężka sprawa. RE: Ruiny Kamienne - Bagera - 02-06-2013 - Rok to strasznie długo..- Rzuciła z przekąsem. I ona miałaby tam tyle na niego czekać? O matko, Bagiś wystawiła język, do tego czasu chyba zdążyłaby sam nawiać. Fakt nie ma co żyć przeszłością, można jedynie wysnuć jakieś wnioski i zadbać o to by przyszłość była mniej do dupy. Matce zawdzięczała trudny start, więc teraz powinno pójść gładko. Westchnęła. - Tak czy siak, nie dorastają mi.. eh nam do pięt i ograniczają swym przeciętnym trybem życia. Jeśli przyczepimy się do takich osobników jak oni, czeka nas to samo.- No a przecie oni byli stworzeni do wyższych celów. Nosili znamię bohaterów i herosów! Odwaga! RE: Ruiny Kamienne - Shyeiro - 06-06-2013 - No to nie czekajmy, tylko teraz idziemy do kogoś kto da mi odejść ze stada i załatwione.- stwierdził. Bo po co się zbędnie cackać? Trzeba załatwić to od razu i rzecz jasna kontynuować podbijanie świata. Zaczynając od Kilimandżaro, na które mieli się wybrać już dawno. Ale trzeba jeszcze kogoś skołować, żeby było ciekawiej. - To na Lwią, załatwimy formalności i będziemy planować, co dalej.- dodał, kierując się w stronę o której właśnie mówił, czekajac jedynie na Bag. zt RE: Ruiny Kamienne - Bagera - 02-07-2013 - No i dobra.- Rzuciła udając się w ślad za Shyeiro, po co zwlekać skoro stracili bezpowrotnie już tyle czasu? Przygoda czekała tylko na nich! ZT RE: Ruiny Kamienne - Sandu - 15-08-2014 Sandu stracił rachubę czasu, kiedy stał w samym środku spowitych mgłą ruin. Dookoła panowała śmiertelna cisza, tylko od czasu do czasu przerywana krakaniem pierzastych straszydeł. Mimo to ciemnouchy nie bał się - przed długie chwile wgapiał się w kamienne mury, których nie mogła postawić lwia łapa. Skąd się więc wzięły? O ile nie przerażała go samotność w tym tajemniczym otoczeniu, to lękał się niewiedzy. Co się stanie, jeśli się okaże, że nad lwami są jednak jakieś istoty o większym znaczeniu? Nie, to niemożliwe. Potrząsnął głową w niesmaku i burknął coś niewyraźnie, odwracając się na palcach w tył. Nie ma co tutaj marnować czasu na głupie rozmyślania. To jasne, że nie ma lepszych stworzeń niż lwy. A te kamienie to nic innego, jak durna zabawa małp. A małpy są głupie. I gorsze niż lwy. RE: Ruiny Kamienne - Miyuki - 15-08-2014 Podniosła łeb i ziewnęła szeroko, mrużąc zaspane oczy. Potrząsnęła łbem, czując, jak mgła zlepia jej powieki. Nie, nie, nie, obudź się. Przetarła łapą pysk, bucząc pod nosem, po czym kłapnęła paszczą, zduszając odruch rozdziabiania jej po śnie. Ile czasu przespała? Poruszyła wąsiskami, wzdychając w myślach. Mgła, mgła, wszędzie mgła. Nie pozwalała jej nawet na określenie pory dnia. Jedynym powodem, dla którego samica pozwoliła sobie na drzemkę, był fakt, że te tereny były opuszczone. Nikt tu nie zaglądał, żadnej żywej duszy. Żadnych lwów, którzy mogliby jej zagrozić. Choć była dobrą wojowniczką, wiedziała, że w spotkaniu z młodym, silnym lwem nie miała szans. Miała już swoje lata i pomimo sprawności, dawną siłę powoli zastępowało doświadczenie, które mówiło, że jedyną jej szansą w takich chwilach jest uniknięcie walki - lub zbytnia dufność samca, którą dało się obrócić na swoją korzyść. Przeciągnęła się leniwie i... Zastygła w połowie tej czynności. Intruzi. Słyszała szelest. Wsłuchiwała się w ciszę, po czym, rad nierad, wyprostowała się bezszelestnie. Schyliła łeb ku ziemi, tak, aby błyszczące oczy jej nie zdradziły, po czym ruszyła powoli w kierunku, skąd dobiegał dźwięk. Jednego bowiem nie można było Miyuki odmówić, pomimo tego, ile przeżyła - nadal pozostawała uparta i szła tam, gdzie było coś podejrzanego, choć z biegiem lat nauczyła się obłaskawiać tę cechę, zatracając zwyczaje pyskatej i krnąbrnej nastolatki. |