Łąka za wzgórzem - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Szare Ziemie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=73) +---- Dział: Rzeka Fuego (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=74) +---- Wątek: Łąka za wzgórzem (/showthread.php?tid=1313) |
RE: Łąka za wzgórzem - Kiburi - 09-10-2015 Młody smagał ogonem trawę. Było tak jakoś strasznie cicho i spokojnie. Właściwie, za spokojnie. Co prawda, ziemie te nie były najbardziej urodzajne. A pamiętał jak raz zbliżył się do granicy, może ze dwa miesiące temu, widział inne tereny. Ale z racji tego, że byli tutaj sami, trójka samców, to nie przekraczał granic. Kij go wie, nie czuł się na tyle dobrze, żeby się przemieszczać. No i oczywiście, że coś będzie nie tak. Bo nie można się polenić. Kiburi powitał ojca pogodnym, aczkolwiek rozleniwionym spojrzeniem i czekał, aż podejdzie i powie, co ma powiedzieć. Oczywiście na wspomnienie o Belialu zmarszczył brwi. Nie podobało mu się to, że nie aż tak starszy przybłęda ma lepszy obraz w głowie ojca niż Kiburi. - Przecież chodzę często i tak poza nami nikogo tutaj nie ma - Westchnął ciężko. Jakoś nie miał teraz ochoty na przechadzkę, ale niech mu będzie. Podniósł się z trawy, smagnął ogonem po zadzie, a głowę miał nie zwróconą na rodziciela, tylko gdzieś na horyzont - To gdzie chcesz iść, tato? - Zapytał w końcu. Stulił uszy po sobie momentalnie. Coś tutaj nie grało. Ktoś szedł. A, ze młody nie wiedział kto to jest, zjeżył się. Uszy cały czas przy głowie, głowa niżej, i pazury na zewnątrz. Powiedzmy, że to była upośledzona wersja jakiejś pozycji obronnej czy coś. RE: Łąka za wzgórzem - Ghalib - 09-10-2015 Ściskał swoją łapę na truchle nieszczęsnej gazeli. Spodziewał się marudzenia, ale Ghalib nie chciał pozwalać synowi na lenistwo. - Przejdziesz się wzdłuż rzeki. Jesteś już na tyle duży, że sam możesz chodzić po terenach. Nie wypada, żebym ciągał cię już za ogon - wymamrotał jakby był czymś znudzony. Jednak w kilka chwil później w oku dorosłego samca pojawił się błysk. - Ale najpierw wywalczysz sobie prawo do posiłku - powiedział przygotowując się do ewentualnej bójki z młodym. Oczywiście chodziło o trening i dla Ghaliba było właśnie oczywiste, że przed swoim potomkiem stawia wyższą poprzeczkę i ma nieco większe oczekiwania niż wobec Beliala. I cóż, treningi z Kiburim chyba były jakoś z góry przeklęte. Oczywiście wiele treningów się udawało, ale częstym było, że ktoś przerywał im. Teraz też, pojawił się ktoś obcy i musieli sparing przesunąć na inny moment. Ghalib wyczuł obcy zapach więc od razu obrócił łeb w stronę źródła. Ciemny niewielki punkt zbliżał się i rósł coraz bardziej. W końcu jasnym było, że intruzem okazała się hiena. - To nie lew, ale i tak musisz być zapobiegawczy - powiedział do młodego po czym ruszył truchtem w stronę cętkowanej. Skinął na Kiburiego, żeby zrobił to samo i szedł za nim. W końcu starszy lew skoczył i zagrodził hienie drogę warcząc. - Kim jesteś i co tu robisz? - Odezwał się charczącym głosem. - Oby odpowiedź była dobra. RE: Łąka za wzgórzem - Kiu - 09-10-2015 Kiedy lew zagrodził mi drogę zastrzygłam lekko uchem i cofłam się o krok. Lepiej mieć jakaś przestrzeń miedzy sobą. Trzeba być zapobiegawczym. -Hieną jak widać-Rzekłam lekko szczerząc kiełki do samca.Nie uszedł mojej uwadze młody, który był razem z nim. -Słyszałam, że tutaj żyje mała grupa lwów i chciałam się dołączyć- Rzekłam po tym jak zlustrowałam z uwagą lwa. Był to dorosły samiec, a to młode to pewnie jego. Czyli idąc tym tokiem, to pewnie jest głowa ów grupy. -Kiu jestem- Przedstawiłam się w końcu, skoro zaczęliśmy rozmowę to wypada się poznać swe imiona. Ciekawiło mnie co ten ma do powiedzenia ciekawego. RE: Łąka za wzgórzem - Kiburi - 09-10-2015 Rzeka. Oczywiście. Poza Norą to było akurat teraz ostatnie miejsce w które chciałby się wybrać. Ale niech już mu będzie, przejdzie się tam, a potem może nawet czmychnie na chwilę poza granice stada. Tak na małą, krótką chwilę. Co mu szkodzi. Ojciec nawet nie powinien zauważyć jego chwilowego zniknięcia. Nic się nie stanie takiego przecież przez parę godzin. Propozycja walki o kawałek obiadu była bardzo kusząca, ale pojawienie się intruza oczywiście musiało zaprzepaścić szanse na chwilowe starcie sił. Nierówne dodajmy, ale to było swoją drogą. - Jak nie lew, to co? - Spytał, od razu przechodząc do truchtu za swoim rodzicielem. Skąd miał Kiburi wiedzieć, że to hiena, przecież tutaj nigdy żadnej nie było. Nawet żeby w pobliżu, żeby z granic ich widział. Też nie. Trochę przypominało to coś dużego szakala, ale to nawet nie to. Przecież takich szakali nie ma, takich wyrośniętych. Hieną. Dobra. To było warte zapamiętania. Imię było w zasadzie dla niego bez znaczenia. A sam młodzik postanowił się nie odzywać, póki ojciec na to nie zezwoli. Zresztą, to on był tutaj najsilniejszy, jemu w zasadzie należało się to prawo, jakby nie patrzeć. Zastanawiało go to bardzo dlaczego taka hiena, która w zasadzie nigdy tutaj nie była, chce ot tak się przyłączyć. I niby skąd wie, ze tutaj mieszka jakaś grupa. Chyba, że jakaś lwica, która sobie poszła to wygadała. Kiburi zmarszczył brwi, obarczając hienę najmniej przychylnym spojrzeniem, jakie mógł z siebie wydusić. RE: Łąka za wzgórzem - Ghalib - 10-10-2015 Nieco zdziwił się słysząc słowa hieny. Po pierwsze dlatego, że na początku nie do końca wiedział skąd mogła wiedzieć o istnieniu tej małej grupki? A po drugie... hiena chciała dołączyć do lwów? Nie no, nie miałby w sumie nic przeciw gdyby kazała się być odpowiednią członkinią. Mimo to trochę dziwiło go to spotkanie. - Widzę, że jesteś hieną - mruknął pod nosem. Zamilkł na dłuższą chwilę. Obejrzał się na swojego syna, jakby zastanawiając się teraz czy jego podopieczni są aby na pewno bezpieczni, skoro inne zwierzęta już tak plotkowały o Cieniowisku? Na tę chwilę nie przypominał sobie nikogo konkretnego, kto mógłby rozpowiedzieć o jego grupce. Gnu? Mniejsze antylopy? Chyba tylko one poza ptakami i gadami odwiedzały terytorium trzech samców. No właśnie, ptaki. Był tylko jeden, z którym zamienił więcej niż dwa słowa. Nie zamierzał jednak wywlekać na wierzch swoich przypuszczeń. Nawet nie pamiętał imienia tamtej sępicy. - Skąd wiesz o nas? - Chciał to usłyszeć na własne uszy. Teraz miał okazję dowiedzieć się kto rozmawia i jaki obraz Cieniowiska wyrabia. - Tak, jesteśmy małą grupą, ale nie jesteśmy ani słabi ani tchórzliwi. Chcemy stać się stadem. - Odparł. - Więc? Co sobą oferujesz? Życie w stadzie to nie tylko sielanka i leżenie brzuchem do góry. Musisz wzbudzić nasze zaufanie, udowodnić, że my możemy na tobie polegać. Możesz mi wierzyć, że wówczas my odwdzięczymy ci się tym samym. Obdarzymy cię zaufaniem i będziesz mogła na nas polegać. Skinął swojemu synowi, żeby ten patrzył na Kiu, gdy rozmawiają. - To hiena, Kiburi. Większość lwów nimi gardzi, ale my nie zniżymy się do tego poziomu. - uśmiechnął się nieco chytrze. Bo przecież dlaczego miałby pogardzić hieną jako potencjalnym członkiem stada? Lamparta już przyjął, więc nie widział powodu, dla którego hiena miałaby być gorsza. Kiu wyglądała na zdrową i silną i musiała być odważna, skoro podeszła do dorosłego samca lwa i jego młodego. Chciał tylko, żeby udowodniła to. - Posłuchaj Kiu, nie jesteśmy zbyt szlachetnymi lwami. Każdy obcy, który przychodzi tu i nie jest wiarygodny w tym co mówi, jest pozbawiany życia. To środek ostrożności, atakujemy każdego obcego z wrogością. Fakt, że nie jesteś lwem sprawił, że nie zaatakowałem cię bezpośrednio. Nie zabijamy jeśli dostaniemy dobry powód. Jeśli bardzo chcesz tu dołączyć wiedz, że nie będziesz traktowana inaczej dlatego, że jesteś hieną. Ale podaj mi powód, dla którego chcesz tu żyć. RE: Łąka za wzgórzem - Kiu - 10-10-2015 Obserwowałam go z uwagą, wolałam dostrzec potencjalne zagrożenie z jego strony nim będzie za późno. Nie cofałam się jednak ani też nie zbliżałam. Byłam tam gdzie stałam. Spoglądałam na niego z uważnie mymi dwukolorowymi oczyma. W końcu zadał pytanie, no cóż. Nie pamiętałam już kto mi konkretnie o tym rzekła. Jednak było pewne, plotki krążyły o nich. -No cóż aby nie skłamać, nie pamiętam do kogo- Cóż jakoś nie uważałam takowej informacji godnej zapamiętania. A dokładniej osobnika, który o tym mówił. -Jednak- Przerwałam i machnęłam lekko ogonem i lekko rozejrzałam się- Plotki od jakiegoś czasu już krążą. Plotka jednak to plotka. Jedni uważali ich za zagrożenie, inni zaś nie. Jeszcze inni uważali ich za grupę, zaś ktoś tam za duże stado. Plotki były bardzo zróżnicowane. Jedno jest pewne, ich obecność tutaj nie obeszła się bez echa. -Co oferuje sobą.. hmm..- Zaczęła i ruszyłam się w bok, po czym wróciłam na miejsce. Mogło to wyglądać jakbym się zastanawiała. -No cóż oczywiste jest, że swoja siła, oczy, szczęki i zręczność- Zaczęłam- Potrafię polować jak każda hiena, jak widać nie lękam się wkraczać na cudze terytorium- Tutaj można uznać to albo za głupotę albo odwagę. Zależy jak na to spojrzeć- Mogę krążyć po innych terenach łapiąc ich wonie, co by powodowało, ze nie można było mi przypisać jednego stada i należenia do niego, co za tym idzie mogłabym dowiadywać się co inni wiedząc o was lub po prostu tym sprawdzać jak bardzo grancie innych terytoriów jest strzeżone- Są to bardzo ryzykowne posunięcia ale cóż, siedzenie an tyłku i czekanie na nie wiadomo co nie jest dobre- Wsparcie w ochronie ternu i może małe szkolenia młodych- Tak jakieś potyczki czy też inne rzeczy mogą im się przydać. Mój ojciec był wychowany przez lwy i dużą wiedzę na ich temat przekazał nam. -Myślę, że to całkiem i tak dużo- Patrząc na to, ze jestem mniejszym stworzeniem od lwów heh. -Nie oczekuje innego traktowania- Nawet i dobrze, nie czułabym się dobrze będąc inaczej traktowanym , bo jestem hieną. Machnęłam lekko swym ogonem. RE: Łąka za wzgórzem - Ghalib - 11-10-2015 - Plotki. - Mruknął z szelmowskim uśmiechem. - Uwielbiam plotki. O tak, może hienie wydawały się one niezbyt ważne, ale on bardzo chętnie posłuchałby co w trawie piszczy i być może, po nitce do kłębka, niczym Ariadna prowadzona przez nić, dotarłby do źródła. Pozostało jeszcze pytanie czy wykład energii w poszukiwania niesfornego plotkarza byłby proporcjonalny do wartości osiągniętego rezultatu? Może należało skupić się na innych rzeczach...? Przysłuchał się deklarowanej przez Kiu gotowości oraz jej osobistemu wkładowi w grupę. - Twoja propozycja swobodnego szwendania się po cudzych terenach jest ryzykowna i kusząca. Jednak za nim byś do tego przeszła, spędzisz kilka dni na Cieniowisku. Możesz patrolować nasze tereny tak samo jak lwy - powiedział - jak się sprawdzisz, wtedy podejmiemy jakieś decyzje. Podoba mi się też twoja gotowość w szkoleniu młodych. Przyda im się sparing czasem z kimś innymi niż ja. Spojrzał na swojego syna. - Możecie nawet pokazać co umiecie teraz. Kiburi potrzebuje treningów, a ty sprawdzenia - przeniósł lodowy wzrok na Kiu. - To może być twój pierwszy test. Wskazał nosem kierunek za sobą. - Gdy już skończycie i posilimy się - wskazał na antylopę - pokażę ci nasze schronienie. Westchnął w końcu. Wyglądało na to, że Kiu odpowiadała standardom Cieniowiska, a skoro tak to być może stanie się wartościowym członkiem stada. Uważał, że trzeba dać jej szansę, skoro tak pewnie wybrała ich. - Chodziło mi raczej o to, że żaden lew nie będzie cię tu gorzej traktować tylko dlatego, że jesteś hieną - naprostował, ale fakt, specjalne traktowanie jej z tego tytułu, że jest mniejsza też nie wchodziło w grę. Życie na Cieniowisku nie było ostatnio dla jego mieszkańców zbyt sielankowe, dlatego nie mogło być dla nikogo taryfy ulgowej. Niemniej od razu zaświtała mu myśl, że być może wkrótce znów będą mogli normalnie polować jak kiedyś. Na większe zwierzęta. RE: Łąka za wzgórzem - Kiu - 11-10-2015 Wysłuchałam go z uwagą, zaś wzmianka o niebezpieczeństwie szwendania się po innych terenach tylko sprawił, że na mym pysku pojawił się lekki uśmiech, jednak nie był on jakoś szczególnie widoczny. Jednak skoro uważał, że lepiej abym najpierw na tych terenach spędziła pewien czas, to nie będę się stawiać. Ogólnie to nawet dobrze, będę mogła zapoznać się z terenem i łatwiej będzie potem coś organizacja czy też może polować. Spojrzałam na lwiątko kiedy zaproponowano mi sparing z nim. Nie miałam nic przeciwko. Młodemu się to na pewno przyda. W końcu walka i trening z różnymi zwierzętami jest dość przydatny. Zazwyczaj walka jest podobna ale gabaryty i idące z tym wady i zalety są za to inne. Lekko zdziwiłam się kiedy rzekł, że nie będę gorzej traktowana, bo jestem hieną. Ciekawe podejście. Większość lwów gardzi nami, mimo że to oni sami na siebie nie raz sprowadzają kłopoty. Ale cóż oni wola zawsze myśleć, ze to wszyscy inni są gorsi. -No młody zaczynaj- Rzekłam i obeszłam dużego samca tak aby widzieć młodego. Chciałam dać mu możliwość wykonania pierwszego ruchu. Jestem starsza wiec przewyższam go trochę ale jak będzie dorosły to nadrobi to z cała pewnością. Jak będzie trenować to już w ogóle wyrośnie na silnego samczyka. Napięłam mięśnie i przybrałam postawę gotowości do ataku lub kontrataku. RE: Łąka za wzgórzem - Kiburi - 11-10-2015 Nie no, to już było w zasadzie przegięcie. Najpierw chce, żeby szedł na patrol, potem, żeby walczył o kawałek mięsa, jeszcze się wtranżala tutaj ta hiena, a ojcu nagle przyszedł wspaniały pomysł do głowy, żeby się teraz z ta hieną bił. Nie miał osobiście nic do tych sierściuchów, niech sobie żyją, byle z dala od biednego Kiburiego, któremu nawet odrobina spokoju się nie należy. Jak chce być w stadzie, to niech będzie, jakaś brzydka to nie była, ale już tak od razu z marszu to wszystko. Fakt, że młody "byczył" się przez ostatnie parę miesięcy, głównie się skupiając się na licznych spacerach i zabawie, tym bardziej potęgował uczucie dyskomfortu, bo nagle teraz musi coś robić. A to niby czemu? Przecież był najlepszy, jakby nie patrzeć i wcale nie musiał niczego udowadniać, a nie na pewno jakiejś przybłędzie. W pewnym momencie na ojcu w jednym spojrzeniu skupiła się cała złość i żal do Ghaliba. - Serio tato? Mam się teraz z nią bić? Zdecydowałbyś się, czy mam iść w końcu na patrol, czy bawić się w udawaną walkę - Zmarszczył nos i brwi. Jak to tak można narażać Kiburiego na traty moralne i fizyczne, jak utrata pazurów czy parę siniaków pod jego pięknym futrem. Przecież to wstyd i hańba, żeby się książę bił z kim popadnie. Ale hiena zdążyła już obejść Ghaliba i stanąć naprzeciw czarnemu samczykowi. Dobra, miejmy już to za sobą, mruknął w myślach, przybierając bardziej waleczną postawę. Chociaż w zasadzie, to obronną. - Nie mam zamiaru być pierwszym, głupi nie jestem. Jak chcesz mnie czegoś nauczyć to pokaż mi coś czego nie wiem - Fuknął. No już, on się tak palił do tej walki, już na pewno będzie się pierwszy rzucał z pazurami. Ani mu się śniło, nadziać na pozycję obronną tego psiska, tym bardziej, że pierwszy raz widzi hienę i nawet nie za bardzo wiedział jak to zaatakować skutecznie. Pomijając fakt, że w ogóle jest silniejsza i na pewno nie wygra tego starcia. Nie miał zamiaru marnować sił. RE: Łąka za wzgórzem - Kiu - 11-10-2015 Lekko uniosłam brew patrząc się na młodego. Nie wyglądał na zadowolonego całym tym zajściem. Dziw bierze, ze takie leniwe młode może mieć coś wspólnego z tym dorosłym samcem. Oj coś widać rodzice zaniedbali jego wychowanie i dyscyplinę. No cóż jeśli to ich pierwsze młode to może dlatego? Zresztą co ja tam wiem na ten temat. Młody przybrał pozycje obronną. Zastanawiałam się czy pozwolić mu wygrać czy też nie. W sumie lepiej nie być za bardzo pobłażliwym. W końcu urażona duma może być dobrym motorem do samo dyscypliny lub... popadnięcia w depresję. Druga opcja jest dość destruktywna ale pokaże że młode to nie wyrośnie an nic wartego uwagi. Zaczęłam się szybciej zbliżać do młodego nie patyczkując się za bardzo. Będąc bliżej zamarzałam go uderzyć łbem i przewrócić. Jako hiena mam mocny kark i nie obawiam się ataku na niego ze strony tego młodego. Doprowadzić go do parteru i potem heja dalej. No ale młode może uniknie ciosu, kto tam wie co to małe czarne ma we łbie. RE: Łąka za wzgórzem - Giza - 13-10-2015 // Ghalib mode on - A co w tym dziwnego? - Uniósł jedną z brwi ku górze. - I tak mieliśmy zrobić trening przed patrolem, i pewnie spuszczałbym ci teraz łomot gdyby Kiu nie przyszła. Nie widzę więc żadnej różnicy czy to ze mą będziesz teraz ćwiczyć czy z nią. Fukał nagle niezadowolony zachowaniem młokosa. Według Ghaliba Kiburi powinien się cieszyć, że ma w końcu okazję do nauki czegoś innego, jakiejś innej od lwiej taktyki walki. Nie podobało mu się, że zrobił się taki rozkapryszony. Przecież łatwo im tutaj w trójkę nie było. Może tsavo nawet nie wiedział czasami, że mu za bardzo pobłaża? Może. - Kiu, nie dawaj mu żadnych taryf ulgowych - zarządził poważnym tonem. Zamierzał z boku wszystkiemu się przyglądać przy okazji najadając się upolowaną antylopą. Schylił się więc do truchła i odgryzł sobie kawałek mięsiwa. No co? W stadach lwów tak już jest, najpierw je dominujący samiec a potem reszta. // nie czekajcie na razie na moje odpisy, bo ja będę mogła dopiero od czwartku tak swobodnie odpisywać RE: Łąka za wzgórzem - Kiburi - 21-10-2015 - Bo jest przybłędą - Odpowiedział, ciągnąć dalej tę bezsensowną kłótnię. A może właściwie miała jakiś sens? Trudno było powiedzieć o czym tak właściwie myślał teraz Kiburi. Na pewno nie był zadowolony. Z niczego - Odkąd zniknęła matka, w ogóle się nie zachowujesz tak jak kiedyś - Mruknął bardziej pod nosem już, niźli do Ghaliba. Cała ta sytuacja była tak pomylona, że prawie zapomniał o tym, że przecież ta przybłęda zaraz mu zrobi łomot. Skupił się teraz na tym co było istotne. Już był w zasadzie pewien, ze dzisiaj nie będzie jadł. Nawet jeśli by jakimś cudem wygrał to starcie, to i tak by mu się odechciało. Nie miał zamiaru przebywać w otoczeniu ojca przez najbliższą dobę. Może potem mu przejdzie. Czy ta hiena... szarżowała? No nie, nie wierzył, ze jest tak silna by go chciała stratować, chociaż... w zasadzie, pewnie nie miałaby trudności z przewróceniem Kiburiego, gdyby ten stał i się patrzył dalej. Ale nie. No żeby życie nie było zbyt proste, to Kiburi odskoczył na bok, potem zaparł się tylnymi łapami i sam na nią skoczył. Oczywiście, ze z pazurami. Czy mu się udało, w zasadzie trudno powiedzieć. Plan oczywiście był bezbłędny, ale jego wykonanie mogło nieco odbiegać od rzeczywistości. W każdym razie, uniknąć, to raczej uniknął. RE: Łąka za wzgórzem - Kiu - 21-10-2015 Zapraszam tutaj Przeciągnęłam się i rozejrzałam. No przydałoby się w końcu ziemie stada poznać lepiej. Trochę tutaj będę jakby nie patrzeć. Lekko machnęłam swoim małym ogonem. Młody ma jakiś potencjał ale jest lub dobrze udaje, że ma gdzieś wszystko. Taki leń. Na innych terenach to by już dawno zginął. Taka postawa nie rokuje za dobrze. Zawsze jest szansa na to, że wyrośnie z tego jeszcze. No kiedyś. RE: Łąka za wzgórzem - Ghalib - 23-10-2015 - Twoja matka zostawiła nas razem z twoją siostrą. Nie ma sensu ich rozpamiętywać - oznajmił sucho i bez ogródek. Dla samca stało się jasne, że stado potrzebuje nowych członków jeśli chciało przetrwać. Zwłaszcza po dezercji Kaaivy i jej siostry. Nie zamierzał siedzieć w miejscu i oglądać się za siebie. Postanowił tak, jak powiedział przedstawić Kiu ziemie, na których miała żyć. Dlatego ruszył za nią. Hiena miała rację co do Kiburiego. Ghalib wiedział, że jego syn zrobił się bardziej krnąbrny niż był wcześniej. Liczył więc, że dostanie od Kiu należną lekcję pokory. Musiał się nauczyć, że nic nie przychodzi łatwo, że nie tylko z lwami przyjdzie mu stoczyć bój i, że nie zawsze przyjdzie ojciec, żeby chronić jego ogon. Może sparring z Kiu byłby właśnie tym, co trzeba? --- Udał się za hieną. Chciał z nią też pogadać. zt RE: Łąka za wzgórzem - Tau Volantis - 11-12-2015 Tau była zmęczona. Długa wędrówka odcisnęła swoje piętno na jej ciele - opuszki łap miała niesamowicie obolałe, w którymś miejscu jedna z nich chyba nawet krwawiła. Bolało ją chyba całe ciało, łapy oczywiście w szczególności. Mięśnie drżały, kiedy stawiała powoli jeden krok za drugim. W końcu jednak zdecydowała się odpocząć. Nos doniósł jej o całej masie zapachów, które znajdowały się w okolicy. Wyglądało na to, że to był całkiem dobry teren łowiecki. Miał dostęp do rzeki a poza tym było tu pełno śladów gnu. Z pewnością taka miejscówka do kogoś należała, ale Tau nie miała siły się teraz nad tym zastanawiać. Legła na ziemi pośród wysokiej trawy i zaczęła wylizywać łapę. Może powinna najpierw podejść do rzeki i się napić, ale ból łapy za bardzo jej dokuczał. Chyba wbiła sobie w nią jakiś cierń, szlag by to. Zastanawiała się czy drzemka w tym miejscu będzie dobrym pomysłem. Najprawdopodobniej nie, dlatego trzymała się na baczności. Chociaż oczy zaczynały jej już nieźle ciążyć. |