Skalisko - szczyt - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7) +--- Dział: Archiwum (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=102) +---- Dział: +---- Wątek: Skalisko - szczyt (/showthread.php?tid=90) |
RE: Skalisko - szczyt - Kalani - 09-08-2014 Grzbiet kawowej "skoczył" do góry, kiedy nagle poczuła na nim dotyk Dwugrzywego. Dała mu się zaskoczyć, nie sądziła bowiem, że zajdzie ją od tyłu. Burknęła coś cicho i otarła łeb o polik, a następnie o brodę muskularnego lwa. Giętki ogon wił się jak wąż między ich łapami, aż w końcu owinął się wokół jednej z tylnych kończyn Kahawiana. Tęskne spojrzenie spoczęło na jego pysku, kiedy Kalani palcami jednej łapy sięgała jego nadgarstka. Nie chciała dłużej czekać. RE: Skalisko - szczyt - Kahawian - 09-08-2014 Czerwone ślepia znikły częściowo pod przykrywą powiek za sprawą przyjemności spowodowanych przez bursztynowooką ukochaną. Tego brakowało mu przez tyle czasu... tej bliskości. Spojrzenia pary spotkały się na moment. Z gardła samca wydobył się cichy warkot, gdy w końcu delikatnie chwycił skórę na karku Kalani. Gorąca fala przebiegła przez jego ciało. Nie widział nic, oprócz niej. Jedna łapa wylądowała po drugiej stronie jej ciała. Był gotowy. RE: Skalisko - szczyt - Kalani - 09-08-2014 Kalani nie opierała się dłużej. Sama bardzo tęskniła za bliskością Kahawiana i nawet rozkoszne nocne uniesienia z Jurigo nie zastępowały pustki, jaką uczyniło zniknięcie Dwugrzywego. Teraz, kiedy po tylu latach znów mogła mieć go przy sobie, emocje wzięły górę i bursztynowooka pozbyła się myśli o konsekwencjach. Jeszcze parę minut temu obawiała się, że podjęła złą decyzję, że nie będzie mogła patrzeć na nowy przychówek bez myśli o Sanie, że będzie złą, starą matką. Wizja miłości wśród oblanych księżycowym blaskiem traw zawładnęła jej rozumem. Podniosła tułów do góry na tylnych łapach, a czołem otarła się o tors partnera. Niech się pospieszy, żeby się nie rozmyśliła. RE: Skalisko - szczyt - Kahawian - 10-08-2014 A jemu te "konsekwencje" nie przeszkadzały, a wręcz przeciwnie. Tęsknił do bycia ojcem i posiadania w swojej okolicy młodej istoty, która pomimo że czasami niesforna i będąca zmartwień potrafiła skutecznie odwrócić jego umysł od ponurych myśli. Był teraz starszy, bardziej doświadczony... wiedział, jakich błędów nigdy więcej nie popełni. Czekał, aż dokona swojej decyzji. Rozmowa na temat potomstwa a fakt ich posiadania... to była różnica. Nie popędzał jej, ani się nie odzywał. Po prostu czekał w milczeniu czując, jak jego serce przyśpiesza. W duchu westchnął z ulgą, że się nie wycofała... że dała im szansę. Kolejną. W odpowiedzi na jej gest czule kilkakrotnie liznął wrażliwą skórę przy uszach kawowej, by potem delikatnie acz stanowczo chwycić jej kark. Zadnia łapa dołączyła do przedniej, a rdzawy znalazł się nad bursztynowooką. Resztę skryła noc. Nie potrafił zasnąć. Leżał na grzbiecie z Kalani wtulającej się w jego pierś. Z lekkim uśmiechem wpatrywał się kolejno w każdy centymetr jej pięknego pyska. Miał ją przy sobie na zawsze... Teraz był pewien. RE: Skalisko - szczyt - Kalani - 10-08-2014 W przeciwieństwie do niego, Kalani spała wtulona w ciemny brąz na jego piersi. Zmęczony pysk wyginął się w rozkosznym, ciepłym uśmiechu, a łapy spoczywały na jej brzuchu - no, oprócz tych tylnych, które tkwiły w powietrzu w zabawnej pozycji. Musiały jej się śnić ciekawe sceny. //GÓWNOPOST jakich mało, sorry RE: Skalisko - szczyt - Kahawian - 10-08-2014 Szkarłaty spoglądały na lwicę z mieszanką rozbawienia i rozczulenia. Nie miał zielonego pojęcia, co też mogło jej się śnić. Jakieś polowania? Zabawy z czasów, gdy była małym lwiątkiem? Głębokie westchnięcie umknęło z jego płuc. Jemu się dawno nic nie śniło. Ot czarna, czujna drzemka pozwalająca jedynie na regenerację niezbędnych sił. Musiał przyznać, że było trochę chłodnawo... w każdym razie on miał takie wrażenie. Łapą ostrożnie przytulił do siebie partnerkę tak, żeby jej nie obudzić. No bo po co. Rano będzie musiał zapolować, sprawdzić co się w stadzie dzieje, zobaczyć czy zjawił się w końcu Szary, no i oczywiście spędzić czas z Kalani. Przymknął powieki, licząc że w ten sposób oszuka sam siebie i zmusi do snu. RE: Skalisko - szczyt - Kalani - 15-08-2014 Zmęczona nocnymi poczynaniami Kalani obudziła się dopiero, kiedy jasne promyki wschodzącego słońca drażniły jej ciemne powieki. Lwica wymamrotała coś niewyraźnie i przetarła oczy kawową łapą. Szerokie ziewnięcie "rozdarło" jej pysk, a wszystkie cztery łapy wystrzeliły w powietrze, aby wyprostować kości. Mlasnęła głośno i spojrzała na zatroskanego Dwugrzywego. Jasnymi opuszkami palców delikatnie pogładziła go po pokrytym bliznami policzku. - Dzień dopiero się budzi, a ty już masz zmartwienia - zagadała. - Co się dzieje? RE: Skalisko - szczyt - Kahawian - 15-08-2014 Czerwone ślepia pojawiły się w momencie gdy wyczuł minimalny ruch Kalani. Mim że próbował zasnąć... jakoś nie potrafił. No cóż, całe szczęście wcześniej zdążył porządnie wypocząć, w innym wypadku dziś nie byłby w stanie nawet na najmniejszy trening. Starał się ukryć przed bursztynowooką... ale jak zwykle na darmo. Ciepły jęzor musnął jej nadgarstek, a Dwugrzywy zastanawiał się, jak ubrać w słowa to, co go męczyło. -Chodzi o to... czy sobie poradzę. Krzywy uśmiech wykrzywił mu pysk. Owszem, chciał być ojcem... ale z drugiej strony, czy potrafił nim być? Kiedyś był inny. A nie chciał stać się rodzicem, który śledzi swoje młode wszędzie gdzie ono się tylko uda. Bo nie o to w tym chodziło. Bądź też odstraszać wszystkich, do których się zbliży. RE: Skalisko - szczyt - Kalani - 15-08-2014 Ciepły uśmiech natychmiast zastąpił troskę, która malowała się na jej rozświetlonym pysku. Bursztyny spotkały się ze spojrzeniem ognistych oczu Kahawiana, kiedy ta opierała wcześniej umiejscowioną na jego licu łapę o "zagrzywioną" pierś partnera. - Czemu sądzisz, że miałbyś nie dać rady? - zapytała spokojnie. - Bo nie udało ci się uratować twojej rodziny przed kłami twego brata? To on zawiódł jako krewny, nie ty. Masz doświadczenie. Wiesz, przed czym się wzbraniać, wiesz, co należy czynić. Poza tym, masz mnie. Mam jednego syna na koncie, i to wcale nie łatwego w wychowaniu! Nie jesteśmy sami na Zachodnich Ziemiach, Dwugrzywy, nie jesteśmy zdani tylko na siebie. RE: Skalisko - szczyt - Kahawian - 15-08-2014 Kalani z pewnością wyczuła jak serce jej partnera zaczęło mocniej i szybciej bić, a także jak na moment wstrzymał oddech. Mimo to, jego pysk pozostał niewzruszony. Jedna z kilku cech, które się zmieniły. Kiedyś nie bał się okazywać swoich emocji... teraz po latach przerwy nie potrafił się w pełni otworzyć. Nawet przed nią... przyzwyczajenia robią swoje. Teraz jednak słysząc echo słów własnych myśli niezakłócanych przez serce, mógł się uspokoić. Jeszcze raz przytulił ją mocno do siebie, wyciągnął łeb i otarł się czołem o jej podbródek. - Masz rację... Odetchnął przeciągle, obserwując jak sierść na jej szyi porusza się pod wpływem wypuszczonego przez niego powietrza. Po czym roześmiał się cicho. -To teraz możemy tylko czekać. RE: Skalisko - szczyt - Kalani - 17-08-2014 Kolejne ziewnięcie rozwarło jej pysk, by potem go zamknąć z głośnym mlaśnięciem. Głośne burknięcie zakłóciło ciszę między kochankami. No tak, tak aktywna noc musiała poskutkować głodem o poranku. Kalani niechętnie więc podniosła się z ziemi i przeciągnęła raz jeszcze, tym razem wyciągając zadek w tył i wtulając głowę w kawowe ramiona. - Idę coś zjeść - oznajmiła po wyprostowaniu się. - Spotkamy się później? To zdanie było bardziej stwierdzeniem niż pytaniem, więc lwica nie doczekawszy się odpowiedzi Kahawiana, zmyła się z okolic Skaliska, uprzednio tylko otarłszy się pyskiem o polik Dwugrzywego. zt RE: Skalisko - szczyt - Kahawian - 17-08-2014 Kącik pyska uniósł się w wyrazie rozbawienia. Zawsze tak było... czemu ona nigdy nie chciała zaczekać na niego z tymi polowaniami? Jemu się nie śpieszyło... w każdym razie, w tej chwili. - Nie wiem nawet, dlaczego się pytasz o coś takiego. Szorstki jęzor musnął jej kark, gdy podeszła się pożegnać. Odprowadził ją spojrzeniem, po czym zebrał się w garść. Dźwignął się na łapy i zbadał podłoże. Twarde, miejscami niepewne. Dobre na trening równowagi, opanowania i siły. Idealnie. Drapieżny uśmiech pojawił się na pysku samca. Czas zacząć. Pazury zapiszczały po twardym podłożu, gdy rdzawy ruszył z miejsca pełym biegiem. z.t RE: Skalisko - szczyt - Nuru - 18-04-2015 Pomimo kondycji, w której znajdował się Kahawian, przeciwstawiony eksplodującemu niemal z ekscytacji dziecku Nyoty okazywał się być gównianym wspinaczem. Przez kawał drogi pod górkę mógł tylko obserwować, jak gówniarz zostawiał za sobą skałkę za skałką. Był tak podekscytowany wspólnym patrolem, że niejednokrotnie pokonywał znacznie gorsze przeszkody od kamienia, na który - ku jego zazdrości - wdrapywał się Damaja. Nie zwracał nawet na to uwagi. Każdy jeden zakamarek, który mijali podczas wędrówki, każde szczególne miejsce, przy którym zatrzymywał się Kahawian było dla niego zupełnie nowym fragmentem świata. Zainteresowanie nim niemal go rozsadzało - w zaledwie kilka chwil sawanna wydawała mu się o pięciokroć większa, niż wcześniej. A już wcześniej myślał, że jest niewyobrażalnie wielka. To z tego miejsca, z tego Skaliska po raz pierwszy tak wyraźnie zobaczył linię horyzontu, niknącego w oddali, oraz wielką, gigantyczną górę w oddali. Kiedy Kahawian dotarł na szczyt, malec siedział na swoim ogonku i gapił się z zachwytem i strachem w gigantyczny ząb Kilimandżaro, okryty wciąż czapką śnieżnego puchu. Tym razem nie odezwał się nawet słowem, próbując zrozumieć to co widzi. Również pyszczek miał rozdziawiony zabawnie - tak wielkie wrażenie zrobił na nim ten widok. Dopiero po chwili spojrzał w kierunku Kahawiana - już się do niego odwracał, kiedy jego uwagę przykuło coś innego w oddali, błyszczącego setkami barw. Wtedy pyszczek rozdziawił się jeszcze bardziej. Czy to wszystko woda?! RE: Skalisko - szczyt - Kahawian - 18-04-2015 Kahawianowi nie przeszkadzało to, że malec tak bardzo rwał do przodu, o ile był w zasięgu jego wzroku ewentualnie którejś z łap, gdy niektóre ze skał wydawały się rdzawemu samcowi za duże do pokonania dla młodego Nuru. Jednak za każdym razem czekało go lekkie zaskoczenie- malec dawał sobie radę, nim czerwonooki nawet zdążył się zapytać, czy mu nie pomóc. Kroczył więc dalej spokojnie przed siebie, ciesząc się każdym lekkim podmuchem bryzy znad morza, poruszające kosmyki jego dwukolorowej grzywy. Uwielbiał tu przychodzić, nawet, w momencie gdy padało. Uwielbiał to wrażenie przestrzeni i wolności. Wyglądało na to, że złotooki syn Dey również to poczuł. Przywódca położył się tuż obok młodzika, razem z nim ciesząc się widokiem tego wszystkiego. A było co oglądać. Widząc zainteresowanie jasnego, zdecydował się przerwać tą ciszę między nimi. - To ocean. W nim jest słona woda, nie zaspokoi ona pragnienia. Ale żeby tam odpocząć i po prostu popatrzeć na to wszystko... to jedno z najlepszych miejsc. Ale potrafi być niebezpieczne, zwłaszcza w czasie burz. Tworzą się ogromne fale, mogą cię porwać. Dlatego wtedy lepiej się do niego nie zbliżać. Na pysku samca pojawił się uśmiech, gdy jego spojrzenie legło na Kilimandżaro. - A to Góra Królów. Na jej szczycie zalega śnieg. To... taki biały, zimny... piasek. Wiele stad miało swoją legendę związaną z tą górą. W moim rodzinnym stadzie na przykład wierzono, że zmarli królowie zajmują najwyższy szczyt, a lwice i lwiątka te niższe. Nikt nie wie, czy to prawda... nikt nigdy nie sprawdzał. To zbyt niebezpieczne. RE: Skalisko - szczyt - Nuru - 18-04-2015 Do każdego słowa wypowiadanego przez Kahawiana automatycznie w łebku Nuru pojawiało się więcej pytań, niż był w stanie spamiętać i zadać. Było ich mnóstwo, jednak w końcu z ust lwa padło słowo, z którego zrodziło się tylko jedno pytanie - ono zaś automatycznie pojawiło się na języku malca, mimo tego, że tak naprawdę nie rozumiał, o co pyta. - Porwać? - Powtórzył po nim zdziwiony lewek, patrząc na Kahawiana z przestrachem. Nie wiedział, co to fale, nie wiedział nawet co to burza. Nie miał zielonego pojęcia, co to jest 'słony'. Tak naprawdę, zanim panowanie nad jego językiem przejął lęk jedynym, co zrozumiał było pojęcie oceanu, które on przetłumaczył sobie jako mnóstwo wody. Tak naprawdę, wszystko, o czym malec usłyszał tutaj było niebezpieczne. Kilimandżaro, o którym Kahawian powiedział wprost, że było zbyt niebezpieczne, w oczach malucha było niczym w porównaniu z oceanem. Który porywał. Fale. Które porywały. - I co to jest fala? - Zapytał niemal szeptem. To wszystko było bardzo niebezpieczne. Na siłę próbował przekonać siebie, wmówić sobie, że to wciąż było fajne. Silniejszy okazał się jednak strach. |