Skalny las - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69) +--- Wątek: Skalny las (/showthread.php?tid=1708) |
RE: Skalny las - Rinuzi - 23-03-2017 Widok krwi i odpadających kończyn nie zrobił na Rin większego wrażenia. Uznała to za zupełnie normalne, że intruzów się zjada. Nie mogła się doczekać aż zje świerze mięso tej dziwnej niehieny. Usłyszała za sobą jakiś dźwięk... czyżby był tu ktoś jeszcze? Przestała chichotać i pdwróciła się. Sierść zjerzyła jej się do granic możliwości. A to to co to? Ile jeszcze niehien będą musieli dzisiaj przegonić? Warcząc, podeszła do Mtego, na wszelki wypadek trzymając się trochę z tyłu. - Jego też zjemy? RE: Skalny las - Jae Barb - 29-03-2017 - Oczywiście, że bym bronił! - odparł z oburzeniem hienie, która, jak i on, zdecydowała się na pozostanie biernym obserwatorem tragicznych wydarzeń. - Broniłbym me dzieci, broniłbym mą matkę, broniłbym mego ukochanego, broniłbym sercem i łapą, umierałbym z radością, której próżno szukałbym za życia, smakowałbym własną krew z myślą, że dopełniłem swą powinność i ocaliłem tego, który... - W oczach Jaego stanęły łzy, paszczęka kłapnęła bezsilnie jeden raz, drugi, trzeci. Byłby się rozpłakał, poruszony wspomnieniem ukochanego, gdyby nie mała krokutka proponująca zjedzenie go. Rozczulony jej prostoduszną postawą, Barb westchnął leciutko i uśmiechnął się do niej z miłością. Zanim odpowiedział to, co pierwsze przyszło mu na myśl, sięgnął po małą Rinuzi i wziąwszy ją w obie przednie łapy, uniósł przed swoje oczy. - Kochana, pozwoliłbym ci siebie zjeść - zaczął czule (jeśli Rinuzi się wierciła, to nie zwracał na to uwagi, a jeśli pozostawała spokojna, a jej nóżki i brzuszek dyndały bezwładnie w powietrzu, tym bardziej się rozczulał) - nie dlatego, że słodycz twoich oczu czyni mnie zupełnie bezbronnym, ale uważam za słuszne wymierzać sobie sprawiedliwość taką, jaką wymierzamy innym. Sam niejednokrotnie broniłem moją rodzinę i doskonale cię rozumiem, ale tym razem, kruszynko, nic z mojej strony ci nie grozi. - Posłał Rinuzi ciepły uśmiech. RE: Skalny las - Mtego - 29-03-2017 Odpowiedź lwa była jasna, i taka... poetycka? Cóż przybysz mówił naprawdę dziwacznie... Mtego tylko mu przytakiwał. - Pięknie powiedziane - powiedział poruszony, gdy nagle Rinuzi palnęła tą głupotę, Mtego chciał już jej tłumaczyć że nie, ale widocznie lew nie wziął tego do siebie. Wtedy szary przybysz wyciągnął swoje wielkie łapska do małej, krokucie zaczęło walić serce, nie wydawał się być on niebezpieczny ale samiec był teraz naprawdę czujny i spięty, patrzył dużymi oczami na Jae Barba i powiedział: - Tak Rinuzi ten pan ma rację, nie musimy zjadać kogoś kto nie jest niebezpieczny - mówiąc to ciągle uważnie obserwował lwa. RE: Skalny las - Rinuzi - 30-03-2017 Rinuzi była tak zaskoczona i (nie ukrywajmy) przestraszona, że przez chwilę zapomniała o wyrywaniu się. Nic nie rozumiała z wypowiedzi samca, więc próbowała jedynie wykręcić łepek i spojrzeć błagalnie na Mtego. I wtedy właśnie naszła ją fala odwagi i odpowiedzialności. Odwróciła się gwałtownie i z całej siły zacisnęła szczęki na łapie szarego. Nie słuchała już wypowiedzi Mtego. To był ich teren. Skoro obok mama chroniła go tak zaciekle, to ona też musi. Dla dobra stada. RE: Skalny las - Jae Barb - 30-03-2017 - AŁ! - miauknął Jae, chowając łeb w uniesionych wysoko ramionach i rozluźniając uścisk na drobnym, hienim ciałku. Rinuzi wylądowała na ziemi, a skąpogrzywy lew szybko przyciągnął do piersi krwawiącą łapkę i schwycił ją w delikatnym uścisku drugiej. Spojrzał na nią, jak gdyby patrzył na złapanego motyla lub kolibra, z wielką czułością. Gdzie jest ten, który w takiej chwili by go obronił? Który otarłby zbierające się w kącikach jego oczu łzy, dotknąłby delikatnym palcem drżącej wargi i powiedział, że wszystko będzie dobrze? Na Rinuzi spoczęło spojrzenie pary zaszklonych, przepełnionych bezdennym smutkiem oczu, ale nie było w nim wyrzutu, lecz współczucie. To, co się tutaj działo, nagle dotarło do Jaego Barba w całej swojej szpetnej okazałości. Podnosząc głowę i przenosząc wzrok z krokutki na rozrywanego na strzępy likaona, Jae był pewien, że trafił do piekła na ziemi, a ciepły oddech podenerwowanego Mtego, który właśnie poczuł na swoim ramieniu, jest wyziewem samego szatana. Zapatrzywszy się na rozgrywającą się przed jego oczyma tragiczną scenę, przytulił do piersi krwawiącą łapę nieco mocniej, po czym wymamrotał, ledwie poruszając szczęką: - Na jego najsmakowitszy oddech we śnie, oto jestem zgubiony. RE: Skalny las - Rinuzi - 30-03-2017 W zasadzie Rinuzi zyskała pożądany efekt, którym było uwolnienie się z uścisku szarego. Upadek nie był najprzyjemniejszy, ale chyba nic groźnego jej się nie stało. Odskoczyła w tył, by w razie czego móc szukać ochrony u Mtego i warknęła groźnie. - Wynoś się z naszego terenu! Uniosła groźnie wargi, ukazując rząd ostrych zębów, które już raz wbiły się w ciało intruza. RE: Skalny las - Mtego - 31-03-2017 Mtego patrzył na małą z lekkim zażenowaniem, ta która zawsze była najrozsądniejsza z młodych Kiu zachowała się właśnie ja jej brat Persa... Chociaż w sumie to wina przybysza, po co brał ją w łapy? Nie wiedział czy lew wziął to do siebie, dlatego powiedział: - Najmocniej przepraszam za nią, ona jest jeszcze mała, a trafiłeś na bardzo nieciekawą sytuację... Młode nie powinny na to patrzeć... - Wtedy odezwała się mała, samiec spojrzał na nią i powiedział stanowczo: - Rinuzi! Ten pan nie jest wrogiem, nie musisz być taka niemiła - RE: Skalny las - Jae Barb - 31-03-2017 Próbując wstrzymać przypływ wzbierającej w nim paniki, Jae Barb mocno dociskał do piersi zranioną łapę i unosił się raz po raz w rozdygotanych ramionach. Gorąco buchało w jego skroniach, czyniąc trzeźwy osąd sytuacji niemożliwym, popiskiwania hien i ich kłębki futra wirujące w powietrzu wcale nie pomagały, wrażliwy kot osunąłby się na ziemię, przygwożdżony do niej twardym rozkazem krokucego dziecięcia, gdyby nie Mtego, który jako jedyny z ich trojga zachował resztkę zdrowego rozsądku. - Tak - odparł mu Jae słabo, ledwie sklecając słowa suchym z przestrachu językiem. - Ja też nie powinienem - przyznał i w skokowym ruchu odwrócił łeb od sceny walki, by móc skoncentrować się na Mtego. W międzyczasie ten zganił swoją podopieczną, na co jednak Barb nie zwrócił uwagi, zbyt pochłonięty próbą zachowania pod czaszką świadomości i układania słów w jakieś sensowne zdanie odpowiedzi. - Lepiej już pójdę - powiedział niemrawo. Chciał dodać, żeby nie robili temu pięknemu likaonowi zbyt wielkiej krzywdy, ale czuł, że rozpłakałby się wtedy jak bóbr i już nigdzie by nie poszedł. - Tak, lepiej już pójdę - utwierdzał sam siebie w powziętej decyzji, powoli kładąc przednie łapy na ziemi. W końcu podniósł zad i utykając, jakby mała Rinuzi mu tę jedną łapę co najmniej złamała, przeszedł obok Mtego. Położył po sobie uszy i ucieleśniając wszystkie smutki na ziemi, jakby przyciągał każdą niedolę do siebie i w sobie ją zachowywał do końca świata, pokuśtykał, obraz biedy i rozpaczy, w stronę przerzedzających się skał. zt, jeśli go nikt nie zatrzyma RE: Skalny las - Mtego - 31-03-2017 Lew wydał się Mtego potwornie smutny i przygnębiony, na pewno nie chodziło tu o Rinuzi, widok walki może go w ten stan sprowadził, ale wydawało się to coś więcej. Samiec patrzył jak Jae odchodzi powoli, zrobiło mu się go żal... Gdy ten się już trochę oddalił, wstał i podbiegł do niego, spacerując po jego prawicy zapytał: - Wydajesz się smutny... Coś się stało? - RE: Skalny las - Rinuzi - 31-03-2017 Rinuzi odwróciła się, by znów zobaczyć rozrywanego likaona. Czy rzeczywiście nie powinna na to patrzeć? Ale co w tym było złego? Gdyby posłuchał i sobie poszedł, to nic by mu się nie stało. Może rzeczywiście zareagowała zbyt agresywnie na szarego? Ale przecież nie mogła sobie siedzieć i gadać, gdy mama walczy na śmierć i życie. Zatopiona w tych myślach patrzyła niewidzącym wzrokiem na likaona. RE: Skalny las - Jae Barb - 31-03-2017 Kiedy odgłosy walki nieco przycichły, zgubione pomiędzy wysokimi skałami, do uszu Jaego Barba dotarł szelest czyjegoś prędkiego kroku. Był to Mtego. Jae nie zdał sobie sprawy z jego obecności, dopóki ten nie znalazł się u jego prawego boku. Zwiastun jego zbliżania się do siebie zupełnie zignorował, ponieważ zamyślił się tak mocno, że rozumienie bodźców docierających doń z otoczenia stało się zadaniem zupełnie niemożliwym. Nawet widok przyjaźnie zmartwionego pyska hieny tuż obok swojego był w odczuciu lwa dziełem zbyt zaawansowanej abstrakcji, by móc uznać ją za rzeczywistą. Rozumiejąc po chwili tylko tyle, że ktoś zadał mu pytanie, przenikający Mtego nieobecnym wzrokiem Jae Barb poruszył dotychczas mocno wysuniętą dolną wargą i nie ustając w spokojnym spacerowaniu przez skalny ogród, odparł: - Moje serce krwawi, to tęsknota. - Zacisnął oczy i nieznacznie odwrócił głowę od rozmówcy, chcąc ukryć łzy. Chociaż był najbardziej nieszczęśliwą istotą na ziemi, mówił z twardą desperacją w głosie: - Wkrótce stąd odejdę, ponieważ już dłużej nie dam rady, lecz ponadto myślę, że miniemy się ze sobą w Wielkim Kręgu Życia. Czuję, że on gdzieś tutaj jest. Ale każdy dzień - wypluł to słowo z odrazą - dzień bez niego... jest jak wieczność. Był chudy i słaby. Od dawna nic nie jadł. Nie potrafił o siebie zadbać, kiedy nie wiedział, gdzie jest jego ukochany, ale cena tęsknoty, jaką musiałby płacić, żyjąc bez niego, gdziekolwiek ten by był, była większa niż powolna, nieświadoma autodestrukcja. RE: Skalny las - Mtego - 31-03-2017 Mtego słuchał zdesperowanego lwa... Tęsknota... Jar najwyraźniej kogoś stracił, kogoś bardzo bliskiego, i umiera? A może chce się zabić... trudno wywnioskować jednoznacznie z jego wypowiedzi. Patrzył smutny w jego oczy - Kogo straciłeś? Ojca? Brata? I dlaczego odchodzisz? - Może to dużo pytań na raz, ale mtego starał się to nadrobić odpowiednio stonowanym głosem. RE: Skalny las - Loki - 01-04-2017 Ostatni ruch w samobójczym geście. I tak już nie ma szans, a jednak warto przecież ostatnią rzecz spróbować, czyż nie? Poderwał łeb do góry, w ostatnim zrywie chcąc połamać Kiu wszystkie zęby swoimi pękającymi kośćmi. A nawet jeśli to się nie uda, jego czaszka powinna w takim wypadku nie połamać się w środku a utworzyć otwarte złamanie na zewnątrz, tym samym wbijając swoje ostre fragmenty w podniebienie, a może i wpadając do gardła, dławiąc brązową hienę. I tak umiera, a jeśli go potem zeżrą to się potrują od roślinnych soków, którymi był przesiąknięty. Ha! Ci co gryźli go po łapach zapewne już mogli odczuwać dyskomfort żołądkowy, jeśli choć trochę jego krwi, wlała się im do zachłannych gardeł. RE: Skalny las - Mistrz Gry - 02-04-2017 Podrzucając łeb do góry, likaon wręcz wspomógł krokucie szczęki w destrukcyjnym dziele - zęby Kiu zupełnie zmiażdżyły, potrzaskały jego pysk, przez co Loki zaczął się dusić własną krwią, ale także zwyczajnie nie miał jak zaczerpnąć powietrza. Faktycznie, odłamki kości psowatego mogły podrapać dziąsła krokuty, lecz było to jedynie nieprzyjemne, nie zaś niebezpieczne. Skóra trzymała to jako-tako w jednym kawałku. Ndevu silnie szarpnął łapą Lokiego, co sprawiło, że psowaty właściwie zemdlał z bólu, a owa nieszczęsna kończyna ledwo się trzymała reszty ciała. Zaś doskakując do karku, gardła, samiec wyświadczył likaonowi przysługę, szybko go dobijając. Zaś Kuanza, wciąż mocno gryząc łapę Lokiego, strzaskała kolejne kości w jego ciele. Loki umiera Kiu +15 PD Ndevu +14 PD Kuanza +12 PD RE: Skalny las - Ndevu - 02-04-2017 Gdy w likaonie wygasła ostatnia iskra życia, Ndevu puścił szyję psa i wrócił do łapy, którą tak szarpał, tym razem po prostu ją wyrwał, po czy trzymając ją w zębach, pogłaskał nią Kiu, a następnie położył ją na ziemi, uśmiechnął się i powiedział: - Dałaś mu popalić kochana! Po tym położył głowę na jej karku i dodał zatroskanym głosem: - Mocno cię ugryzł? |