Łąka za wzgórzem - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Szare Ziemie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=73) +---- Dział: Rzeka Fuego (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=74) +---- Wątek: Łąka za wzgórzem (/showthread.php?tid=1313) |
RE: Łąka za wzgórzem - Xis - 11-12-2015 W połowie drogi do baobabu Cola wierciła się tak bardzo, że młoda matka postanowiła pozwolić jej iść obok siebie. Schyliła się więc i delikatnie posadziła na miękkiej trawie. Kluska zaczęła się rozglądać dookoła chcąc wszystkiemu się przyjrzeć. Już samo spotkanie z trawą okazało się być fascynujące. Najpierw młoda położyła się w niej, przekręciła na grzbiecik i zaczęła wierzgać łapkami. Potem opadła na drugi bok a jej uwagę zwróciło źdźbło niespokojnie ruszające się na wietrze. Niczym pchełka skoczyła natychmiast w jego stronę i złapała. Szybko odkryła, że trawa jest fajna i bardzo jej się podoba. Potem podeszła do swojej matki i zaczęła się tulić do jej łap. Była wyraźnie wdzięczna za to, że matka pokazała jej tak wspaniałą rzecz. Para ruszyła dalej a z każdym krokiem trawa robiła się coraz wyższa a Cola coraz bardziej zafascynowana. Choć w tym momencie Xis znów postanowiła nieść swoje kocię, żeby przypadkiem nie zgubiło się w morzu żółto-zielonych traw. I wtedy coś przykuło uwagę lamparcicy. Coś białego leżało pośród traw. Czarna pantera z odległości czuła zapach, który szedł prosto na nią ze względu na wiatr, który wiał w stronę młodej matki. Wtedy też Xis zrozumiała, że najwyraźniej miała do czynienia z obcą lwicą, która z pewnością nie należała do stada. Trochę nie wiedziała co zrobić. Z jednej strony jej powinnością było sprawdzenie kim jest nieznajoma, ale z drugiej nie mogła narażać swojego potomstwa. Nie zamierzała więc podchodzić, ale posadziła młodą między swoimi przednimi łapami, po czym zaryczała ostrzegawczo do obcej. Niech wie, że naruszyła cudze terytorium. RE: Łąka za wzgórzem - Tau Volantis - 11-12-2015 Nie musiała w sumie nawet długo czekać, aż nadszedł moment, kiedy jej chwilka odpoczynku została przerwana. Przez stan chwilowego otępienia nie była w stanie od razu zorientować się o przybyciu intruza. Dostrzegła jednak, że nie jest sama jeszcze na dłuższą chwilę zanim do jej uszu doleciał głośny ryk. Nie wiedziała co prawda co też za zwierzę postanowiło przerwać jej drzemanie, bowiem z hałasów buszowania w wysokiej trawie nie dało się tego ustalić. Tak czy siak należało zareagować. Tym bardziej że po chwili powietrze przeszył właśnie ten głośny ryk. Tau warknęła, podnosząc się do siadu. Zraniona łapa zareagowała bólem, ale biała nie pokazała tego po sobie, odwróciła się w kierunku skąd dobiegł ją hałas. Czarną samicę lamparta dostrzegła od razu, ciemna sierść odznaczała się dość wyraźnie na tle jasnych traw. Biała lwica odpowiedziała jej rykiem. - Daj mi spokój! Odpocznę to stąd odejdę! - warknęła głośno. Myśl o natychmiastowym odejściu stąd napełniała ją niechęcią. Naprawdę potrzebowała chwili odpoczynku. RE: Łąka za wzgórzem - Xis - 11-12-2015 Mała Cola struchlała słysząc nagły hałas. Nie wiedziała jeszcze, że jej mama potrafi wydawać z siebie takie straszne dźwięki. Schowała się między czarnymi, przednimi łapami i wtuliła się w prawą. Skoro mama podnosiła głos, oznaczało to, że stało się coś niedobrego. Tymczasem Xis obserwowała białą lwicę uważnie i zdenerwowanie wezbrało w niej gdy dostrzegła, że intruz postanowił okazać brak szacunku wobec członka stada, do którego należały te tereny. Ponownie więc wściekły ryk wydobył się z lamparciej gardzieli a białe zęby błysnęły groźnie. - Jak śmiesz?! - Uderzyła łapą w glebę. Zrobiła parę kroków w stronę białej samicy prezentując jej swoje uzębienie. - Jeśli stąd nie odejdziesz, zawlokę Cię za skórę do naszego przywódcy - zagroziła charczącym głosem przez zaciśnięte zęby. Tymczasem młoda hybryda uskoczyła w stronę tylnych łap swojej rodzicielki i tam wtuliła się w jedną z łap. RE: Łąka za wzgórzem - Tau Volantis - 12-12-2015 Białosierstna przewróciła oczami. Naprawdę, czy ten lampart był głuchy czy głupi? Nie przejęła się za bardzo drugim rykiem, poczuła raczej irytację. Sama skierowała łeb bezpośrednio w stronę przybyłej tu kotowatej i wyszczerzyła kły. Lamparcica nie była tu jedyną posiadającą potężne uzębienie! Z jej gardła wydarł się warkot. - Nie słyszałaś co powiedziałam? Czy lamparty mają tak beznadziejny słuch? Powiedziałam, że stąd odejdę! Nie uśmiechała jej się wizja walki. Obolałe łapy nie miały ochoty na wędrówkę a co dopiero na szamotaninę. W najgorszym razie jednak opuści ten teren, starając się nie okazywać bólu. Póki co jednak była na to zbyt dumna. Byle lampart nie będzie jej tutaj rozkazywać! - Potrzebuję chwili odpoczynku. Więc idź z łaski swojej gdzieś... gdzie tam miałaś sobie iść. I lepiej pilnuj tego grzdyla... - charknęła, odwracając łeb na chwilę na bok. To nie był dobry czas na wspominki. Nie kiedy istniało ryzyko że rozpęta się tu awantura. - A jak wrócisz, mnie już tu pewnie nie będzie. RE: Łąka za wzgórzem - Xis - 12-12-2015 Krew zagotowała się w ciele czarnej samicy, której łapy aż chodziły same ze złości gotowe do tego, żeby uderzyć białą. - Durna wywłoka - warknęła. Wydała z siebie kolejny ryk, tym razem nawołujący patrolujących krainę. Miała nadzieję, że chociaż jeden pojawi się tutaj za chwilę i pomoże jej przegonić stąd tę białą. Jednak nie zamierzała w żaden sposób ulegać lwicy ani też nie chciała czekać. - Zapłacisz za swój bezczelny jęzor życiem. Tupnęła potężnie wyciągając pazury na wierzch i szeroko rozstawiając łapy. Ze zwinnością godną swojego gatunku rzuciła się na białą w taki sam sposób, w jaki uśmiercała antylopy. Wskoczyła na nieznajomą zatapiając w niej pazury i kły. Uczepiła się jak rzep i nie zamierzała puścić, zwłaszcza, że za chwilę miała zakleszczyć zęby na karku białej. RE: Łąka za wzgórzem - Tau Volantis - 14-12-2015 Nie potrzeba tutaj MG, wynik walki jest z góry ustalony prze userki~// - Kto tu jest durny, śmieciu - odwarknęła głośno. Jakby co ona tutaj przeszkadzała tej zapchlonej lamparcicy! Wody by nie wypiła całej, ziemi nie zatruła, zwierzyny nie wytrzebiła. Kilka minut więcej by nie zbawiło jaśnie pani nieznajomej, no ale po co. Lepiej od razu przechodzić do rozwiązań siłowych. Cóż, bo jednak było bardziej niż prawdopodobne, że durny czarny futrzak obrazi się niemożliwie i rzuci się na biedną, zmęczoną Tau. Jednak biała miała dość czasu na przygotowanie się. W końcu spodziewała się ataku już wcześniej, a poza tym lamparcica jeszcze niejako ostrzegła ją przed swoimi zamiarami tym rykiem. Co prawda nie wróżył on białej dobrze, bo z jednym przeciwnikiem moooże dałaby sobie radę, ale jeśli zleci się tutaj całe stado... Volantis również ryknęła, odwracając się w stronę nadbiegającej przeciwniczki. Odsunęła się gwałtownie kilka kroków w tył, by nie dać czarnej wskoczyć na swój grzbiet. Łapa protestowała bólem przy każdym kroku, ale Tau miała teraz ważniejsze rzeczy na głowie. Poczuła ból, ale sama nie została dłużna czarnej wywłoce. Wypychając się w górę tylnymi, nieco drżącymi łapami, zakleszczyła kły na jej barku, pazurami również zaczepiając o jej ciało. Wszystkiemu towarzyszył głośny warkot. RE: Łąka za wzgórzem - Xis - 15-12-2015 Nie udało jej się wskoczyć na grzbiet białej? Nic nie szkodzi! Zwinnym susem udało jej się częściowo uniknąć ciosu nieznajomej. Ba, zręczna Xis poruszała się tak, żeby chronić najważniejsze obszary ciała. Niemniej w bark jej się oberwało. Jednak nie pozostawała dłużna. Zauważyła, że biała samica nieco chwieje się i najwyraźniej ma problemy z równowagą. Lamparcica górowała w tym nad lwicą i bez tego z naturalnych względów i znakomicie wykorzystywała swoją rasową zdolność jaką była zwinność i doskonałe wyczucie równowagi. Wyskoczyła więc wierzgając łapami wybijając w ten sposób Tau z reszty balansu jaki ta starała się utrzymać. Xis na chłodno kalkulowała. Jeśli ją wybije i ta spadnie na grzbiet, to czarna będzie miała dogodną sytuację do ataku. Jeden skok, drugi i za trzecim wyskoczyła tak mocno, że musiała wręcz przewrócić przeciwniczkę. Xis syknęła czując krew na swoim ramieniu. - Dziwka - zaklęła pod nosem lamparcica. Nie zamierzała czekać aż wroga jej samica zdąży się podnieść. Czarna zaczęła skakać wokół białej kąsając ją przy tym dotkliwie, zwłaszcza łapy. Właśnie na jednej z łap się zatrzymała i na niej zakleszczyła zęby. Najgorzej, że temu wszystkiemu przyglądała się mała, wystraszona Cola. RE: Łąka za wzgórzem - Tau Volantis - 21-12-2015 Że miała problem z utrzymaniem równowagi to zdecydowanie za dużo powiedziane. Po prostu oszczędzała jedną z łap, ale pozostałe, mimo cichego protestu mięśni, doskonale zdawały egzamin. Nie należało się więc spodziewać, że Tau będzie zupełnie bezbronna! Z resztą zaprezentowała to już, dzięki czemu jej białe futro zaczęło zdobić kilka plam krwistej czerwieni, pochodzących rzecz jasna od lamparcicy. Liczyła na to, że będzie miała z tej potyczki dwa wyjścia. Albo w którymś momencie jednak po prostu ucieknie, albo zmęczy czarną tak, by obie nie mogły już dłużej walczyć. Wtedy przynjamniej głupia wywłoka da jej spokój! Na wygraną Tau nie liczyła, mimo wszystko była w nieco gorszej sytuacji niż sama czarna. Nie było jednak opcji, by tutaj zginąć! Warknęła ogłuszająco, kiedy po kilku zabiegach czarnej w końcu została przewrócona na grzbiet. Tutaj jednak czarna popełniła błąd, albo inaczej - straciła okazję. Gdyby od razu doskoczyła do Tau i spróbowała zacisnąć szczęki na jej tchawicy, może nawet by wygrała. Tau co prawda ryknęła rozdzierająco, kiedy to jej łapa znalazła się w uścisku pyska lamparcicy, wciąż jednak mogła walczyć! Po kilku próbach, pomimo starań czarnej, biała lwica podniosła się na pozostałe wolne łapy. Spojrzała z nienawiścią na przeciwniczkę. - Ty szmato! - nie mogła ryzykować poważnych uszkodzeń łapy, przecież nie będzie mogła polować noga nie będzie sprawna! Nie mogła zatem siedzieć bezczynnie. Pomimo bólu rzuciła się przed siebie, rozcapierzając pazury i tnąc nimi przez pysk czarnej. Szczęki również zaatakowały. Chwyciły pomiędzy zęby coś fustrzastego i ciepłego, a po pociągnięciu Tau poczuła na języku jeszcze więcej krwi. Z pogardą wypluła lewe ucho lamparcicy na trawę. RE: Łąka za wzgórzem - Xis - 21-12-2015 Samica wciąż trzymała zaciśnięte zęby na łapie gdy Tau postanowiła się wyrwać. Musiało więc zaowocować to ranami na wspomnianej kończynie. Biała nie mogła się spodziewać niczego innego jak bójki, zwłaszcza, że Xis zapowiedziała iż jej rywalka zginie, jeśli nie wyniesie się po dobroci. Jedynymi lwami, które Xis tolerowała i akceptowała były te, które należały do Cieniowiska. Nie zamierzała więc ulegać białej tylko dlatego, że ta jest pewną siebie lwicą. Najwyższy czas nauczyć nadęte, obce lwy rozumu. Wściekle machnęła łapą z wyzwolonymi pazurami w stronę Tau raniąc ją, gdy biała przeciwniczka wyrwała się i postanowiła skoczyć na Xis. Gdy różowooka skoczyła na nią i przecięła jej pysk pazurami, lamparcica zawyła wściekle szybko mrużąc oczy i chroniąc je przed atakiem pazurów. Nie zamierzała być dłużną. Czując jak zęby Tau zakleszczają się na jej uchu, Xis uderzyła wściekle obiema łapami w barki lwicy zaczepiając się na jej ciele. Jeszcze nie zorientowała się, że właśnie została pozbawiona ucha, ale miała już zdecydowanie powyżej nosa arogancją lwicę. Dlatego gdy tylko intruz odchylił się żeby wypluć ucho Xis, czarna rzuciła się natychmiast białej do gardła odpychając się przy tym tylnymi łapami żeby przewrócić białą. Zamierzała ją teraz poddusić, tak jak zapowiadała, nie zabije jej osobiście. Zabierze ją do Ghaliba i ten dokończy dzieła wydając jedyny słuszny osąd. W mniemaniu Xis, oczywiście. RE: Łąka za wzgórzem - Tau Volantis - 22-12-2015 Tau wyszczerzyła kły. Krew ściekała z jej pyska, wyglądała w tym momencie naprawdę upiornie, jeśli połączyć te krwawe plamy na jej futrze, ciemne obwódki oczu i szramy które nosiła na pysku. Nie dane jej jednak było cieszyć się faktem, że brutalnie odgryzła ucho lamparcicy, przy okazji poważnie zagrażając jej zdolności słyszenia z tej strony. Napięła mięśnie, by przeciwstawić się czarnej kupie futra, ale jej tylne łapy w którymś momencie się pod nią ugięły. Tau Volantis ponownie wylądowała na grzbiecie. Ryknęła, ale zaraz jej głos zamarł, kiedy ciemne szczęki zacisnęły się na jej gardle. Poczuła ból, ale nie był to uścisk, który zabiłby ją na miejscu. Biała nie rozumiała, skoro ta przeklęta czarna wywłoka groziła jej śmiercią, czemu nie wyrwie jej tchawicy na miejscu? Nie żeby Tau tego chciała. W jej oczach pojawił się strach, zaczęła wierzgać łapami, pazurami zadrapując głęboko pierś i barki lamparcicy, kiedy próbowała ją z siebie zrzucić. Nie mogła tutaj umrzeć! Nie po tym od czego uciekła! Miała zacząć nowe życie a nie zdechnąć na jakiejś bezimiennej ziemi, zabita przez wyliniałego lamparta! W pewnym momencie jej opór zaczął jednak słabnąć. Znaczne ograniczenie dostępu do tlenu sprawiło, że w którymś momencie Volantis niemalże straciła przytomność. Oczy jej zaszły mgłą. RE: Łąka za wzgórzem - Xis - 22-12-2015 Jeszcze tylko jeden cios. Jeden by odpowiednio osłabić białą samicę. Z satysfakcją w fiołkowych oczach, Xis obserwowała jak Tau wije się próbując się ratować w panice. Chętnie by ją dobiła, ale wolała ją pojmać. Być może Ghalib zechce odpłacić białej za krzywdy wyrządzone lamparcicy... a może miałby wobec niej inny plan? Wolała pochopnie nie zabijać obcej samicy. Nie widziała czy może wydać taki wyrok bez rozmówienia się z przywódcą. Widząc, że lwica traci siły i zapewne zaraz straci przytomność puściła jej gardło a chwyciła zębami za skórę na karku. Zaciągnęła ją aż do swojej córki i tam na chwilę ją wypuściła. Jedną z przednich łap przyłożyła do karku intruza, żeby przypadkiem nie wyrwała się. Tymczasem Xis nachyliła się do swojej wystraszonej córeczki. Trąciła ją nosem, żeby dodać jej otuchy, ale domyślała się, że dla tak małego kocięcia widok zakrwawionej matki może być traumatyczny. Polizała Colę po łebku. - Chodź ze mną. Później pójdziemy do baobabu - zachrypiała. Młoda kiwnęła niepewnie główką po czym podniosła pupę czekając, żeby podążyć za matką. Xis ponownie schyliła się do Tau i znów chwyciła ją za kark. I tak też udała się w stronę Nory. Ciągnąc za sobą białą lwicę i prowadząc swoje własne kocię. zt x 3 RE: Łąka za wzgórzem - Iris - 10-02-2016 Doszła aż tutaj, zwiedzając po drodze kilka terenów, nie było tu zbyt urodzajnie, co nie oznaczało że nowy dom jej nie odpowiadał. Iris nie była wybredna, byleby mieć dostęp do wody, pożywienia, no i może jakieś skromne schronienie. Jeśli mowa o jedzeniu, brązowa nie jadła zbyt wiele, przywykła do niewielkiego posiłku. Postanowiła zrobić sobie postój na skraju łąki. Nie było sensu przeciążać tylnej łapy, a już sporo się nawędrowała. Położyła się w trawię, układając głowę na łapach. Nawet nie spostrzegła kiedy zasnęła, po dniu pełnym wrażeń. Była tak zmęczona że przespała całą noc. Miała lekki sen. Głównie przez swoją nieufność, nie pozwoliła sobie zasnąć zbyt głęboko, żeby obudzić się w razie zagrożenia. ***
Rankiem wybudziły ją dziwne pomruki, a dokładniej stado gnu. Pasące się jak gdyby nigdy nic. Inna lwica stwierdziłaby że ma szczęście, bo stado jej nie zauważyło i była już nawet po części ukryta, tylko jeszcze przylec do ziemi i zakraść się do wybranej sztuki. Jednak Iris tego nie potrafiła, nawet nie próbowała, obserwowała tylko pasącą się zwierzynę. Prawdę powiedziawszy uczyła się tylko polować na gryzonie i to samemu, bo jej matka nie zdążyła przekazać jej podstawowej wiedzy na temat prawdziwych lwich łowów. Brązowa westchnęła, dobrze wiedziała że gdyby udało jej się coś złapać, pokazałabym stadu jak bardzo się stara. To by w sumie było jej pierwsze osiągnięcie. Zamyśliła się przez chwilę, może jednak warto spróbować. Zaczęła wypatrywać jakieś słabej sztuki. Nie wierzyła za bardzo że może jej się to udać, ale miała cichą nadzieje że jednak los się do niej uśmiechnie. W końcu dostrzegła małego cielaka. Zaczęła się zakradać. Wbrew staraniom, antylopy ją usłyszały i od razu wypatrzyły w trawię. Popełniła kilka błędów. Nie przylegała wystarczająco do ziemi, w końcu trudno było się czołgać, kiedy miało się tylko trzy łapy. Na dodatek zdradzał ją byle szelest, czy zestresowany oddech. Antylopy zaczęły uciekać. O wiele za szybko niż brązowa by chciała, bo nawet nie podeszła do nich wystarczająco blisko, właściwie dzieliło ją od gnu parę metrów. Zaczęła biec, nie przykładając się już do tego jak wcześniej, po prostu widziała że nie ma szans, bo one pędziły tak szybko i były już tak daleko. Spłoszyła tylko całe stado. Zawróciła, idąc ze spuszczonym łbem, położyła się w tym samym miejscu co poprzednio, wpatrując się w dal jakby za chwilę ktoś miał się tutaj pojawić. Myślami była przy Kiu, zastanawiając się gdzie może się teraz podziewać, trochę jej już brakowało jej towarzystwa, zdążyła się przyzwyczaić i polubić hienę. RE: Łąka za wzgórzem - Kiu - 12-02-2016 Idąc po terenie stada zauważyłam stado gnu, które uciekało. Zastanawiało mnie to. Coś musiało je spłoszyć. Szłam spokojnym krokiem. Będąc bliżej zauważyłam lwice. Na mym pysku pojawił się mały uśmiech. Uniosłam lekko ogon ku górze i ruszyłam w jej stronę. -witaj- rzekłam na przywitanie do niej. Machnęłam w powietrzu lekko swym ogonem. Otarłam swoim łeb na przywitanie o jej głowę i szyje. -Jak sie czujesz?- Zapytałam się siadając blisko niej. Tak było to dla mnie ważne aby wiedzieć jak w stadzie czuja się inni. To podstawa. Jeśli coś jest nie tak to Spoglądałam na nia z uwagą wyczekując jej słów. RE: Łąka za wzgórzem - Iris - 12-02-2016 Ku jej zdziwieniu zauważyła w oddali znajomą sylwetkę. Podniosła głowę, przyglądając się uważnie kto zmierza w jej stronę. Kiedy dostrzegła Kiu, uśmiechnęła się mimowolnie, lecz ledwo zauważalnie. Ucieszyła się na jej widok, ale po chwili posmutniała, przypomniawszy sobie o swojej wcześniejszej porażce. - Dobrze - odpowiedziała krótko, jednak jej mina zdradzała że przeczy samej sobie. - Starałam się coś złapać, ale mi nie wyszło - wyznała w końcu: - Miałam zamiar upolować gnu, ale przeze mnie wszystkie uciekły... - westchnęła, przechodząc z leżenia do siadu. Było to jej pierwsze polowanie, a raczej próba polowania na tak duże zwierzęta, ale Iris wolała tego nie brać pod uwagę, a zamiast tego surowo się oceniać. RE: Łąka za wzgórzem - Kiu - 14-02-2016 -Gnu? sama?- Pokręciła lekko łbem- Nie ma co sie porywać Iris- Powiedziałam spokojnym tonem z lekkim uśmiechem- Na gnu to nawet ja sie nie rzucam- chyba, ze na cielaki hehehe. -Zanim cie na jakiekolwiek większe polowanie wyślę, będziemy musiały popracować nad twoją kondycją- Słowa te wypowiedziałam z wyraźnym uśmiechem na pysku. Będzie trzeba popracować aby zaczęła szybko i pewnie biegać, potem skakać. No z tym mogą być problemy ale to w dużej merze kwestia równowagi i siły kończyny. Może kiedyś uda się zdobyć dla niej jakaś protezę aby było jej łatwo czy coś. -a co do gnu.. one są głupie i wrócą tutaj. Jak popracujemy nad twoja kondycją zajmę się nauczeniem cie podstawowej wiedzy odnośnie polowań i będzie dobrze- Wyszczerzyłam delikatnie swe kiełki. |