Nieudane polowanie - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Nieudane polowanie (/showthread.php?tid=941) |
RE: Nieudane polowanie - Derion - 15-03-2014 Zerkał na lwicę co jakiś czas, a po doprowadzeniu umorusanego futra do stanu jako takiej czystości jego zerknięcia zaczęły stopniowo się wydłużać. Po niedługim czasie bez krępacji zawiesił wzrok na czyszczącej się Mai. Nie myślał zbyt wiele. Uczucie ciężkości na żołądku skutecznie stępiało jego czujność, przyprawiało o senność. W przeciwieństwie do lwicy zawsze najadał się do syta, nie powstrzymywał apetytu i po posiłku zawsze zażywał kilkugodzinnej sjesty. Brał tyle, ile mógł, a kolejne polowanie dyktowane było przez narastający głód. Z reguły udawało mu się nie doprowadzać do stanu wygłodzenia. Obfita ilość zwierzyny na niektórych terenach była gwarantem jego przeżycia. Jako lwica Maya musiała być przyuczona do innego trybu życia, polowania w stadzie i... zaraz, zaraz. Czy to nie Kahawian jeszcze przed kilkoma godzinami wspominał o jej nieocenionej pomocy w czasie zarazy? - Jasne, trzeba będzie - odpowiedział jej, dźwigając cielsko do pionu i póki co odkładając zrodzony w myślach temat w szufladce pamięci. - Chcesz wrócić na Ziemie Świtu? Nie chciałbym tam włazić bez wyraźnej potrzeby, ale mogę cię odprowadzić. W oczekiwaniu na odpowiedź patrzył na Mayę czujnie. Kilka niedoczyszczonych plam krwi prosiło się o domycie - zanotował po pobieżnym obadaniu jej futra. - Możemy też po prostu się stąd oddalić i gdzieś... odpocząć. Nie dał niczego po sobie poznać. RE: Nieudane polowanie - Maya - 15-03-2014 // Wybacz brak polskich znaków, pisałem na klawiaturze bluetooth. Po chwili zastanowienia lwica zaprotestowala. - O Swicie zapomnij - odparla kwasno, spogladajac gdzies w bok - za daleko, poza tym, nigdy nie wiadomo, co tym pchlarzom do lba strzeli, a jest ich dzisiaj masa. Hieny, w tak duzych grupach, stanowily dla nich zagrozenie. Padal deszcz, widocznosc byla ograniczona, a jakby tego bylo malo, hieny podrozowaly dzis wyjatkowo duzymi paczkami. Widocznie zaczynaly sie robic rownie zdesperowane, co tutejsze lwy - pora deszczowa byla bezlitosna i doswiadczala brakiem pozywienia wszystkich jednakowo. Jedynie sepy mialy sie nieco lepiej. W nocy samo poruszanie sie w pojedynke bylo ryzykowne, a w taka pogode jakiekolwiek wypady bez towarzystwa stada byly po prostu glupota. Nawet, gdyby wyruszyla tam razem z Derionem, na pewno natkneliby sie po drodze na jakas zblakana bande tych cholernych pchlarzy, a byla w stanie sie zalozyc, ze Derion rowniez wolalby tego uniknac. Chociaz nie budzilo to w niej wielkiego zachwytu, jedynym rozsadnym wyjsciem bylo te noc spedzic razem z nim w jakims bezpiecznym miejscu. W koncu skinela wiec glowa, spogladajac na Deriona uwaznie. - Najlepiej bedzie szybko znalezc jakas kryjowke i tam przeczekac noc. - Przyznala, niespokojnym spojrzeniem znow rozgladajac sie po ich najblizszej okolicy. - Gdyby nie te hieny, moglibysmy pojsc prosto na ziemie Switu, ale teraz nie ma mowy. Idziemy? Zaraz zleca sie tutaj, jak muchy do miesa. - Skrzywila sie z niezadowoleniem. RE: Nieudane polowanie - Derion - 15-03-2014 Chociaż Derion nie wiedział, co pałęta się po głowie lwicy, bez problemu wyczuwał jej obawy względem padlinożerców i dyskomfort spowodowany zacinającym deszczem. Wyczuwał, lecz nie podzielał. Zdecydowanie wolał porę deszczową od suchej, czuł się pewniej podczas polowań, stawał się w tym czasie bardziej aktywny i przemierzał większe odcinki drogi. Było to po części podyktowane faktem, że jako samiec o bujnej, ciemnej grzywie na sawannę w celu polowań zapuszczał się rzadko, pozostając w preferowanym obszarze zarośli. Jego tryb życia znacznie różnił się od tego prowadzonego przez lwicę. Często wyruszał na łowy po zmierzchu, dnie spędzając na regeneracji sił lub mniej intensywnym wysiłku. Polował rzadziej (jeśli faktycznie Maya nie zaspokajała głodu do pełna w celu pozostania zwartą i gotową przez cały czas), lecz nadal dość często; musiał wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję. A co do samych hien, to ze szczerym zdziwieniem przyjmował nalegania i niepokój zielonookiej. Tak, oczywiście, że zaraz tu przyjdą. Zawsze sprzątały ze stołu... ale zwykle nie działo się to niesamowicie szybko, z reguły lwisko zdążyło odejść na tyle daleko, by do jego uszu dojść mogło jedynie echo ich nawoływań. Nie było jednak powodu do nieporozumień, a argumentacja Mai wydawała się być nie do przegadania i, co by nie mówić, słuszna. W swojej odpowiedzi Derion postarał się przekazać lwicy część ze swojego spokoju: - Nie ma problemu, możemy znaleźć jakieś schronienie tutaj, w pobliżu. Na tyle daleko, żeby nie wchodzić w paradę szczekaczom, hm? - uniósł brwi. - Chodź. Tamten teren przeczesaliśmy z Kahawianem i nic nie znaleźliśmy, ale może idąc w tę stronę znajdziemy suche miejsce. Wskazał łbem obrany kierunek i ruszył powoli, opuszczając udeptaną ziemię wokół palmy. Z każdym kolejnym krokiem zatapiał się coraz bardziej w wysokiej trawie, w końcu widząc jej najwyższe źdźbła na wysokości swoich łokci. Szum kołysanych przez wiatr i ulewę drzew działał nań kojąco. Właśnie wówczas czuł się najpewniej, zyskiwał przewagę nad kopytnym przeciwnikiem i gotowy był ciąć przestrzenie sawann godzinami. Obrócił się za siebie, chcąc się upewnić, czy Maya zdecydowała się za nim podążyć. RE: Nieudane polowanie - Maya - 15-03-2014 Deszcz dla Mai nie był takim kompanem wędrówki, jakim był dla Deriona. Dla niej był czymś pomiędzy złem koniecznym, a czymś zupełnie nieistotnym - teraz jednak zdecydowanie jej opinia chyliła się ku temu pierwszemu. Sam deszcz może i nie był taki zły, ale pora deszczowa - ta zaskarbiła sobie jej nienawiść. Beznadziejne warunki do polowań, konieczność długich wędrówek, bezustannie zmieniający się teren, to wszystko budowało w niej ogromną niechęć. Kiedy Derion obrócił łeb, Maya doganiała go truchtem, chcąc zrównać się z nim w wędrówce. Widział, że nie podzielała jego spokoju - z czujnością strzygła uszami, strzelała spojrzeniem to w prawo, to w lewo, wyłapując niepokojące dźwięki. Kilka minut później stało się jasne, że jej niepokój miał podstawy - od strony palmy, którą zostawili za sobą dobiegło ich ujadanie hien, a także ich dzwoniący w uszach śmiech. Reakcją był pełen zawiści i niechęci warkot Mai, nie odezwała się jednak ani słowem, idąc obok niego. RE: Nieudane polowanie - Derion - 15-03-2014 Uśmiechnął się półgębkiem w stronę Mai. Nie drgnął ani odrobinę, nie przyspieszył, ani nie zwolnił kroku. Lekko zmrużył oczy, chcąc zminimalizować dostającą się pod powieki ilość deszczu. W miarę oddalania się od zagajnika poszczekiwania hien cichły, ustępując miejsca charakterystycznym odgłosom nocy; nawoływania zebr, szum poruszanej czyimiś pospiesznymi krokami trawy, świst przelatujących nad głowami ptaszysk o wielkich ślepiach. Derion zaczął cieszyć się towarzystwem lwicy. Po prostu, bezpretensjonalnie, bez nadmiernego entuzjazmu, ot odczuwając wygodę zaistniałej sytuacji i ciesząc się faktem, że nic nie jest od niego wymagane. Nie było nic gorszego od spotkania namolnego gaduły, upierdliwego dzieciaka, czy roztrzęsionej samicy bojącej się burzy. Ta - sądząc po formacjach tworzonych przez chmury - mogła w każdej chwili rozpocząć swój koncert. Zapach ozonu zaczął powoli przeciążać powietrze. Nie musieli długo szukać, by natrafić na dość spore wzniesienie, u którego podnóża znajdowało się kilka wielkich kamieni, oderwanych od jego stromego zbocza. Klucząc pomiędzy nimi wkrótce trafili na dość sporą wnękę, namiastkę groty. Miejsce najprawdopodobniej służyło wielu zwierzętom za osłonę przed wichurami, jednak na mieszkanie dla kogokolwiek nie nadawało się zbytnio. Wnęka nie była głęboka, na długość jednego leżącego lwa, nie więcej. Nadrabiała za to szerokości i faktem, że znajdowała się po zawietrznej stronie wzniesienia. Idealne miejsce na odpoczynek. Derion schronił się we wnęce jako pierwszy. Otrzepał się porządnie, z poprawinami. Jego rozczochrana grzywa sterczała we wszystkich kierunkach, jasne, delikatne futerko okalające policzki przybrało bliżej nieokreśloną formę. Uh, pal licho! Jest sucho, się wyschnie. Legł na boku z głośnym westchnięciem, nie silił się na trzymanie łba w pionie. Jego ogon gwałtownie się poruszał, dając ujść resztkom frustracji minionego dnia. Badawcze spojrzenie zogniskowało się na zielonookiej. RE: Nieudane polowanie - Maya - 15-03-2014 Kiedy przyprowadził ją tutaj, lwica zatrzymała się na chwilę, wpatrując się w samca pytającym spojrzeniem. Najwidoczniej Derion uznał tę pieczarę za zupełnie wystarczającą - kiedy otrzepał się z wody i ułożył pod ziemistą ścianą, ona pokiwała łbem. Wystarczy w zupełności. Również nie ociągała się więc ze schowaniem w ziemistej wnęce, ale ze względu na drgający ogon samca zachowała jednak pewną odległość. Czytała takie znaki niemal mimowolnie, dlatego nawet bez zastanawiania się otrzepała futro z wody i legła obok, kilka kroków od niego. Tam, skąd ona pochodziła nieraz całą rozmowę dało się zastąpić kilkoma gestami, toteż z łatwością odczytała w tej podrygującej kitce ogona jego złość, nawet, jeśli jej nie okazywał. Chociaż nie odezwała się słowem, usłyszał w końcu jej warkotliwe westchnienie. Lwica sama położyła się na ziemi, wyglądając z niechęcią na kłębiące się chmury. Była w stanie dostrzec mimo nocy, że wyglądały tak, jakby zaraz miały spaść im na głowy. Sama nie zdziwiłaby się, gdyby obok ulewy pojawiły się też grzmoty i błyskawice. Burza wisiała w powietrzu. Tak, jak Derion nie okazywał tej wewnętrznej złości, nagromadzonej podczas dnia pełnego niepowodzeń, ona nie okazała swojego zadowolenia z tego, że znajdowali się w suchym, wolnym od wiatru miejscu, najedzeni i względnie bezpieczni w swoim towarzystwie. Teraz i na nią szum deszczu i uginających się pod nim traw zaczynał działać uspokajająco - i w końcu lwica rozluźniła się już całkiem. Naburmuszone czoło wygładziło się, a ona z pełnym spokojem wpatrywała się w szary, deszczowy świat. RE: Nieudane polowanie - Derion - 15-03-2014 Wyciszenie, jakie ogarnęło go wskutek spaceru ulotniło się. Można z powodzeniem stwierdzić, że w czarnogrzywym zmiany zachodziły w lustrzanym odbiciu względem Mai. Począwszy od całkiem niewinnej frustracji, a skończywszy na niedającym się powstrzymać gniewie. Nie była to skonkretyzowana złość, raczej suma niezbyt przyjemnych myśli, którym zdarzało się od czasu do czasu skumulować. Cóż, właśnie zechciały to zrobić. Z zewnątrz Derion nie okazywał po sobie zbyt wiele, ale dla nikogo nie stanowiłoby problemu wyczucie napięcia przechodzącego przez całą jego osobę niby prąd. Chcąc w jakikolwiek sposób odpędzić się od atakującej go zewsząd frustracji uniósł łeb, podsunął pod pierś łapę i przeciągle westchnął. Spojrzał na zrelaksowaną Mayę, by uszczknąć co nieco z jej spokoju. Podążył wzrokiem w miejsce, które jego zdaniem stanowiło obiekt obserwacji lwicy. Podsunął tylne łapy pod siebie i przekręcił się na brzuch. Ułożył łeb na wyciągniętych daleko przed siebie przednich łapach, lekko skrzywił mordę i łypnął na lwicę. - To jak z tym Świtem? Kilka godzin temu nie mogłaś się zdecydować, czy do niego należysz, czy nie - burknął wbrew pozorom dość przyjaźnie, kończąc wypowiedź lekkim uśmiechem prawej strony pyska. RE: Nieudane polowanie - Maya - 15-03-2014 Może i Maya była teraz zbyt spokojna, by sama wpaść w złość, jednak pogoda wyraźnie starała się podsuwać jej następne powody do gniewu. W końcu, po tak długim oczekiwaniu, niebo przecięła oślepiająca wstęga błyskawicy, moment później zaś rozległ się grzmot. Lwica była przyzwyczajona do burz, jednak nie mogła powiedzieć, by darzyła je sympatią. Jak widać, z wzajemnością. Dostrzegła budującą się w samcu złość, nawet, jeśli dopiero teraz zaczęła dostrzegać sprzeczności w jego zachowaniu. Przyjazność głosu tak bardzo przeczyła napiętym mięśniom i dziwnej twardości jego ruchów, kiedy przewracał się z powrotem do pionu - zaczęła więc uważnie się mu przyglądać, zaskoczona i zaniepokojona jego zachowaniem. - I dalej nie jestem pewna - odparła po chwili - kilka miesięcy temu musiałam zniknąć. Niedawno wróciłam, rozmawiałam z nowym przywódcą, znałam go już wcześniej. Niby pozwolił mi dla nich polować i odpoczywać na ziemiach Świtu, ale nie powiedział wprost, czy jestem w stadzie, czy nie. Spojrzenie samicy, dotychczas utkwione w Derionie, znów wybiegło na zewnątrz. - Dzisiaj miałam z nim o tym pogadać, ale chyba nic z tego. - Skrzywiła się. RE: Nieudane polowanie - Derion - 15-03-2014 Wysłuchał jej słów uważnie. Jasne. Zrozumiałe. Nie zazdrościł położenia i nie dziwił się, że samica zdecydowała się oddalić od terenów stada. Jako pełnoprawna członkini mogła spędzać czas z innymi samicami, jednak sytuacja podobna do tej stawiała ją w dość niezręcznej sytuacji, wpędzała w stan jakiegoś pretensjonalnego zawieszenia. Swoją drogą w odpowiedzi na jego pytanie Maya przekazała mu część tego, co chciał wybadać; zależało jej na przynależności Szkarłatnych. Gwoli ścisłości i poniekąd z powodu troski, która się w nim zrodziła względem zielonookiej, zapytał: - A chcesz tego? Lewe ucho Deriona zwróciło się gwałtownie w stronę dochodzącego z oddali grzmotu. Łeb nie drgnął, ogon uspokoił się i gdyby nie lekko poruszające się wibrysy mogłoby się zdawać, że obok Mai leży kamienny posąg. RE: Nieudane polowanie - Maya - 16-03-2014 Maya w końcu posłała Derionowi spojrzenie, które wydawało się być pełne... wyrzutu. Wątpliwości rozwiały się dopiero, gdy się odezwała. Nie była jednak takim mówcą, jak on, Kahawian, czy Ragnar. Nad odpowiedzią zastanawiała się długo, budując ją słowo po słowie tylko po to, żeby znów zburzyć i raz jeszcze zacząć od początku. W końcu przez zdrowy rozsądek zaczęła analizować możliwe skutki ewentualnej odpowiedzi. A te były o wiele większe, niż można było uznać za komfortowe przy takiej z pozoru niezobowiązującej rozmowie. Derion mógł powiedzieć wszystko Kahawianowi, od Kahawiana zaś niedaleka była droga do Ragnara... obaj byli jej wprawdzie dłużni wielką przysługę, jednak nie wiedziała, na ile będą zdolni dochować raz danego słowa. Honor wydawał się być dla nich ważny, ale nawet to nie przekonało lwicy do końca. Zdała sobie jednak w końcu sprawę z tego, że tak naprawdę, sam Ragnar doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co mogłaby teraz Derionowi odpowiedzieć. Dlatego, w końcu - acz nieco niechętnie - otworzyła pysk. - I tak, i nie. - Uformowała westchnienie w słowa. - Nie jestem już młoda. Więcej życia mam chyba za sobą, niż przed. - Skrzywiła się na samą myśl, chociaż sama jakby wzbraniała się przed jej zaakceptowaniem. Taka była jednak brutalna prawda. - Większość życia spędziłam sama, w drodze, ale to nie dla mnie. Póki mam siłę, chcę polować i chcę spać razem z innymi, w stadzie. Świt mi na to pozwalał, ale nie wiem, w jakim stanie stado jest teraz. Wiem, jak było kiedyś, a wtedy byli słabi. Lwice nie polowały razem, nikt nawet nie interesował się innymi, każdy dbał tylko o siebie. Przypomniała sobie jedną z pierwszych myśli, którą miała po zapoznaniu się ze stadem. Po tym, jak oddała im znów Akirę. - Gdyby były ze mną choć trzy z moich dawnych sióstr, mogłybyśmy wszystkie wybić ich co do jednego. A byłyśmy tylko lwicami. Maya odwróciła wzrok. - Tak źle z nimi było. Nie wiem, jak jest teraz... Zastanowiła się przez moment, po czym pokręciła głową. - ...szczerze, nie wiem, czy mnie to jeszcze interesuje. Nie mam już ochoty dłużej łazić. Równie dobrze mogę zostać tutaj i spróbować ich czegoś nauczyć. Ale lwy tutaj są inne, niż wszędzie indziej. Jestem tu brana za dziwaczkę. Akcja - reakcja, zapytanie - odpowiedź. Lwica udzieliwszy mu następnej z nich spojrzała w końcu na niego nieco dokładniej, wciąż niepewna, czy ma żałować tych słów, czy nie. - A czemu pytasz? - Zapytała. RE: Nieudane polowanie - Derion - 16-03-2014 Oczywiście, że jej słuchał, nawet uważnie. Problem polegał na tym, że go to w gruncie rzeczy nie obchodziło. Aspirujący do bycia rzeką potok wypowiadanych przez Mayę słów przepłynął przez jego uszy i nie pozostał tam niczym więcej, niż tylko i wyłącznie wydrążonym przez siebie suchym korytem; fakty, informacje, a może by coś uszczknąć dla siebie... Z niej. Czy jest na to szansa? Tego próbował się dowiedzieć. Tylko tego. Ale trzeba było drążyć, bo w przeciwieństwie do samotniczek jako członkini stada mogła czuć się zobowiązana do wierności tylko jego członkom. Znał już takie. Z reguły nie stanowiło to żadnej przeszkody. Dlaczego? Bo narastająca w nim i zauważona przez lwicę frustracja domagała się odreagowania. W sumie bawił się myślą o Mai, od początku ich znajomości wiedział, że nie ma szansy na jej ciało. Choć byłoby herezją stwierdzenie, że nie miał na to odrobiny nadziei, gdyby nie ona, nie ciągnąłby samicy za język. Była to tego rodzaju niesforna nadzieja, która mimo rozeznania w faktach ciągle miała rację bytu. Problem stanowiło to, że Derion nie był w stanie sprecyzować zakresu usług, jakie oferowała zielonooka samcom. Poza posiłkiem. Ta go interesująca nie wydawała się figurować w repertuarze... Doświadczenie lat nie sprzyjało szaleństwom, tym bardziej - w oczach Deriona - Maya nie wydawała się być lwicą gotową oddać mu się tylko i wyłącznie za wynagrodzenie w postaci odrobiny frajdy. Pf. Nie. Wszystko w niej przeczyło niewypowiedzianym, niesfornym myślom czarnogrzywego. Ale nie, on jej przecież słuchał! - Stado to wadliwa instytucja - odpowiedział na wstępie, ciągle trzymając łeb na łapach, co uniemożliwiało mu swobodne mówienie. - Sama to widzisz. Wielkie słowa, nic poza tym. Może trochę czasem potrzebnego towarzystwa. Więc... Zmilkł na moment, analizując raz jeszcze końcówkę jej wypowiedzi. - ...w takim razie... po co? Chociaż, w zasadzie.. to, co mówisz ma sens - przyznał. Maya miała dobrze ułożony plan, a jego podważanie miałoby tyle sensu, co polowanie na aligatora. Zaśmiało się krótko. - Mówisz, że lwy tutaj są inne, niż wszędzie indziej? Zwiedziłem trochę świata, nie wydaje mi się, by było aż tak źle - stwierdził zaczepnym tonem. - Wiesz, poniekąd i w tym masz nieco racji... nie pytałbym, gdybyś nie odstąpiła mi posiłku - uśmiechnął się lekko, a Mai wydać się mogło, że w posłanym chwilę potem mrugnięciu siedział Jakiś Przekaz. RE: Nieudane polowanie - Maya - 16-03-2014 Odpowiedź Deriona wydała się jej być dziwnie pozbawiona składu. Wystarczająco, w każdym razie, by poświęcić mu następne spojrzenie. Musiał pogubić się w swoich słowach. Albo po prostu jej nie słuchał, co wydało jej się natychmiast czymś niedorzecznym. Gdyby wiedziała, jakie myśli chodzą Derionowi po głowie, zapewne chwilę później zgniotłaby je wszystkie, jak mrówki, nie przebierając zresztą w środkach. Teraz jednak trwała zwykła, spokojna rozmowa. - Nie wszystkie stada takie są. - Odparła takim głosem, w którym zarówno przekonanie było, jak i nie. Mimo to, następne jej słowa znów go nabrały. Uśmiechnęła się nawet kwaśno. - Sam widzisz. - Dodała, odwołując się do jego słów o odstąpieniu posiłku. Była inna. Żyła według zasad zapomnianych na tych ziemiach. Ta rozmowa tylko to podkreślała. RE: Nieudane polowanie - Derion - 16-03-2014 Rozkojarzony Derion ocknął się dopiero po dłuższej chwili. Nie mógł ukryć, że poza rozmową z Mayą zaprzątnięty był własną osobą, lecz możliwe, że dopiero teraz uznał za bezsensowną próbę ukrycia tego. Potrząsnął lekko łbem, wypuścił powietrze, zerknął na lwicę, po czym powstrzymał się przed przewaleniem cielska na bok. Był niespokojny, tak, jego ruchy, jak zauważyła Maya, podszyte były nieprzyjemną dla oka twardością. Ślepia omiatające niespokojnie horyzont ani myślały skryć się pod powiekami. Uporczywe zastanawianie się nad powodem podenerwowania przyniosło oczekiwany rezultat w postaci odpowiedzi; Derion nie dzielił z nikim jednego legowiska, nie zwykł budzić się u boku mając drugą osobę, był tym, który znikał jako pierwszy. Sedno frustracji - perspektywa odpoczynku obok Mai. Absurdalne? Nie dla niego. Fakt pozostawał faktem i uświadomienie go sobie ostatecznie podyktowało decyzję, którą lwisko miało zaraz podjąć. Uniósł głowę, skierował pysk w stronę lwicy. - Życzę ci, żebyś dobrze się czuła w Świcie. Myślę... jestem pewien... że oni doceniają twoją obecność - przyznał szczerze. Eh, szczerość, ciężko, ciężko, ale postanowił wykorzystać fakt, którym podzielił się z nim Kahawian. Kontynuował swobodnie, lekkim tonem: - Nie powiem ci, że obchodzi mnie los tego stada, aaale niektórych jego członków nawet bardzo. Twoja pomoc może okazać się dla nich nieoceniona... jeśli już taką nie była. Uniósł się powoli, postąpił krok w kierunku wyjścia. - Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe? Coś mnie nosi, nie odpocznę teraz. Ty potrzebujesz stada, ja... nie - stwierdził po prostu, rezygnując z wyszukanych metafor na temat swojej nieumiejętności dzielenia życia z kimkolwiek innym, niż z samym sobą. - Dzięki za obiad. Dobrze polujesz. Nigdy nie używał podobnego komplementu. Nie doceniał polowań, nigdy, nie widział w nich niczego finezyjnego i zachwyty nad techniką łowiecką były mu obce, chociaż samemu polował pięknie, nieraz nie popełniając ani jednego błędu, tańcząc z energią ofiary i wykorzystując nauki Mistrza, mordując tak, jak ten go uczył. Z jakiegoś powodu uznał, że nienaruszone ciało świeżo upolowanej antylopy zostało potraktowane przez Mayę z należytym szacunkiem. Uniósł brwi, uśmiechnął się i zniknął w strugach deszczu, od razu wbijając się w rytmiczny trucht. zt RE: Nieudane polowanie - Maya - 17-03-2014 Ona została zaś sama, z oczyma wielkimi jak talerze obserwującymi oddalającego się szybko samca. Co. To. Było. Jeszcze nic, nigdy nie zaskoczyło jej na tych ziemiach tak, jak to nagłe wybycie Deriona i te jego słowa, a jeszcze niedawno mogła to samo powiedzieć o wszystkim innym, co działo się na tych ziemiach. W jednej chwili jej definicja dziwactwa została zapisana na nowo. Tutejsze lwiątka były niczym w porównaniu z nim. Nawet Ragnar stawał się ledwie mrówką w porównaniu z poziomem dziwactwa Deriona. On był jakiś niespełna rozumu, czy co? Samemu wypuszczać się w noc, gdzie okolica roi się aż od hien? Mało tego, leźć burzy na spotkanie? Co innego, gdyby padało normalnie - teraz zrywał się silny, nieprzyjemny wiatr. A on po prostu polazł, jakby nigdy nic. Ot tak, cześć, cześć, co tam, spadam, na razie. Była w tak wielkim szoku, że nie zamknęła ślepi przez ładnych kilka minut. Dopiero potem złożyła podpis pod wystawionym w myślach Derionowi rachunkiem, po czym położyła łeb na łapach i usnęła płytkim, niespokojnym snem. Ranem zaś lwicy już tu nie było - ruszyła w kierunku ziem Świtu, by tam spotkać się z Ragnarem przy jego grocie, natknąć się na Nahuela, uczestniczyć w przegnaniu Wraven, a potem pojedynkować się z przywódcą stada. [zt] |