SAFARI - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7) +--- Dział: Archiwum (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=102) +---- Dział: Eventy (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=124) +----- Dział: VIII Rocznica Forum (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=130) +----- Wątek: SAFARI (/showthread.php?tid=1039) |
RE: SAFARI - Frey - 24-06-2014 - Nie wiem, może nie lubi burzy? - zasugerował. W jego głos nie nie znać było ani zainteresowania tematem, ani nadmiernej pewności. Franek wiedział o zachowaniu dzikich zwierząt mniej więcej tyle, co o przepisie na sernik - i absolutnie mu to nie przeszkadzało. Nawet gdyby zaproponowano mu ujrzenie smoka, on wolałby spędzić ten czas choćby z Krysią. - Sandra wspominała coś o lwach. - Wykrzesał tę informację z odmętów pamięci. - Ale jakoś sobie z tym poradzimy, co? Z uśmiechem równie tajemniczym co błysk w jego oku, zgodnie z prośbą dziewczyny zaprowadził ją do terenówki. Chyba nie muszę dodawać, że najpierw otworzył przed nią drzwi samochodu, a dopiero po jej wejściu sam się tam wpakował? Chwilowe załamanie pogody przerodziło się w zadziwiająco przyjemną aurę. Słonko świeciło, ptaszki ćwierkały, a z oddali dobiegały porykiwania grzywiastych kotów... RE: SAFARI - Serret - 24-06-2014 Tymczasem kierowca miał już dość zastanawiania się, kto jeszcze zamierza z nimi jechać, zaś komu marzyło się pozostać w chłodnej jaskini wraz z pewną wątpliwego uroku parką. Nawet osoba o tak anielskiej cierpliwości jak Sandra niekiedy uznawała, że ma już dość. W takim tempie wsiadania zaraz złapie ich zmrok, a wtedy co najwyżej lwy zobaczą ich, a, jak mniemam, powinno być na odwrót... Znów włączyła płytę, tym razem zapodając ten oto utwor [klik!]. Z zawziętą miną ruszyła przepełnioną terenówką, kierując się w stronę odgłosu ryku, jaki właśnie dotarł do uszu wycieczkowiczów. RE: SAFARI - Derion - 24-06-2014 Odwrócił łepetynę w stronę Mory i przez chwilę wpatrywał się w jej buźkę z uniesionymi wysoko brwiami. Skrzywił się mimowolnie, a żeby ukryć niezadowolenie z powodu jej niepożądanego towarzystwa odwrócił głowę z powrotem przed siebie. Zaraz potem wychwycił ruch u wylotu z grotu i z uśmiechem zerknął na krajobraz, który dotychczas skrywał się przed jego wzrokiem za ubłoconą terenówką. Z przeciągłym westchnięciem zdjął rękę z ramienia Eweliny i sięgnął do związanych butów. Zasznurował je z wielkim skupieniem. (Zapalniczka ciągle spoczywała pomiędzy jego palcami.) Dźwignął się leniwie do pionu i w kilku długich krokach znalazł się tuż za linią cienia oddzielającego wnętrze jaskini od reszty świata. Wciągnął w płuca zmieszane z tytoniowym aromatem przed chwilą zapalonego papierosa jeszcze wilgotne po niedawnej ulewie powietrze, włożył jedną rękę do kieszeni i odwrócił się z promiennym uśmiechem na ustach w stronę Ewki. Przechylił głowę na bok w jakimś psim, przyjacielskim geście zachęty i zmrużył oczy. - Chodź. RE: SAFARI - Rafiki - 25-06-2014 //Odpowiem z Rafcia bo mogę Biernie obserwowała cóż to się działo, kto co sobą wprowadzał w tą dziwną rzeczywistość, oraz czekała na jakikolwiek znak od świata, co i kiedy może ze sobą począć. Iść ma? Uch, jakże ona sama wstać ma, bidulka, zostawił ją, że aż poczuła się zaprawdę- niepewnie i dziwnie zawieszona w przestrzeni bez oparcia. Dziwnie słabiutka, z obolałymi pleckami, jakoś podołała powstaniu z podłoża, poddreptaniu niepewnie do swego ex-"napastnika", jak zawsze chcąc nie chcąc poruszając tymi swymi biodrami, pytając się z każdą sekundą, swym ślicznym wzrokiem, cóż on chce, cóż planuje? RE: SAFARI - Manuela - 25-06-2014 W sumie Krysię również nie obchodziło to, czy nosorożec bał się burzy. Ważne, że już go nie było i mogła o nim jak najszybciej zapomnieć. Oh, jeszcze lwy. Hm. To ona chyba zostanie w aucie…Spojrzała na Franka, uśmiechając się uroczo i z wdzięcznością. Nawet takiej brudnej jej nie porzucił. Zamiast skinienia głową zmrużyła oczęta, nie mając w zanadrzu żadnej odpowiedzi. Wtem jednak o czymś sobie przypomniała. Mrugnęła parę razy, robiąc pytającą minę w stronę bruneta. Czy bardzo mam… twarz moja… brudna jest? Uporczywie wpatrujące się w niego szeroko rozwarte, złotobrązowe oczy. RE: SAFARI - Frey - 26-06-2014 Przez kilka długich sekund z uwagą przyglądał się uroczemu licu panny Krystyny. Dla niego brud to pojęcie względne, dlatego starał się choć na chwilę wczuć w tok myślenia płci pięknej (brr!), zanim obdarował ją swą odpowiedzią. - Troszeczkę... - ocenił wreszcie, wyciągając z bocznej kieszeni plecaka paczkę chusteczek. Lekko nachylił się nad dziewczyną i, delikatnie wsuwając chusteczki w jej filigranową dłoń, wyszeptał jej prosto do ucha: - Ale wciąż śliczna. Oczom wycieczkowiczów ukazały się dwa rozbrykane lwiątka. A że za miejsce zabawy obrały sobie sam środek ścieżki, po której jechała terenówka, Sandra znów wyłączyła muzykę, zatrzymała samochód, po czym wyskoczyła z niego i zajęła się robieniem im zdjęć z każdej możliwej perspektywy. Kociaki zaś w ogóle nie zwracały uwagi na dwunogów ani ich pojazd. RE: SAFARI - Derion - 26-06-2014 Dariusz tymczasem odprowadzał wzrokiem mknącą poniżej nich terenówkę. Gdy zanotował kątem oka ruch po swojej prawej, odwrócił głowę i z przyjaznym uśmiechem zmierzył Ewelinę od stóp do głów, upewniając się, że jest cała. Jej mizerna posturka sprowokowała kilka zmarszczek do uwydatnienia się na jego czole. - Myślę, że we dwójkę możemy zobaczyć nieco więcej niż ci wszyscy razem wzięci, którzy wsiedli do tego rzęcha - oznajmił i podążył trzy niepewne kroki przed siebie. Zgasił papierosa na skale i rzucił niedopałek w wysoką trawę. Westchnął przeciągle i wyciągnął ręce w górę i przeciągnął się lubieżnie, tak, jakby nikogo wokół nie było, a on - pan i król wszechświata - właśnie znalazł się na szczycie wieży, z której podziwiał swoje włości. - Spacerek? - nie ruszając stóp z miejsca, odwrócił tułów w stronę Ewki. Przerysowany wyraz entuzjazmu przyozdobił jego oszpeconą kilkoma drobnymi bliznami twarz. RE: SAFARI - Manuela - 27-06-2014 Przyjęła chusteczki, zaciskając na nich mocno paluszki i ponownie się uśmiechnęła. Miała jednak nadzieję, że uwadze Franka ujdzie rumieniec, który palił ją teraz w policzki. Pośpiesznie zabrała się do czyszczenia twarzy, lekko pochylając czoło. Żałowała w tej chwili, że nie ma grzywki. Czynność uznała najwidoczniej za zakończoną w momencie, gdy pojazd zatrzymał się, a na drodze można było ujrzeć słodkie kociaki. Krysia jednak nie ruszyła się z miejsca, tym razem usatysfakcjonowana widokiem przez okno. Ale chyba coś tu nie grało, skoro są dzieci, to gdzieś musi być też mama... Em, Sandra, ja nie wiem, czy to do końca bezpieczne...- zawołała w stronę otwartych drzwi, jakoś tak unikając wzroku zielonych oczu. RE: SAFARI - Eleri - 28-06-2014 Czując papierosowy smrodek nie umiała podejść do ciemnowłosego tak blisko jakby pewnie owy chciał; dobrze dla obu stron iż zdusił peta, albowiem mogłoby się zdawać, że dym byłby w stanie przeżreć jej skórę, oczy i duszę na wylot. Znalazła się obok Dariusza uśmiechając i przytakując na jego słowa i choć po takim zachowaniu można by stwierdzić iż jest totalną idiotką, z podprogowych i niewerbalnych znaków mógł mieć pewność, że nie taki stan rzeczy. Aj dziwny ten świat. Po jego zapytaniu, zdziwiła się w sumie nieco, że w zupełności olał stan jej pleców. Albo ktoś ją zupełnie ignorował czy też potępiał/ nabijał się zeń, bądź też skakał wokół i chuchał na lewo i prawo. A ten... niby się interesował jej osobą... gdy jednak tylko trochę, może w części... ciężko jej było przywyknąć i odnieść się w tym układzie. Jednak obdarzyła go tak promiennym uśmiechem i z taką delikatnością objęła jego ramię, że zaraz mógłby jej wybaczyć wszelkie denerwujące się jej wahania i brak rozgarnięcia w kontaktach międzyludzkich, by skupić się na kontemplacji... cokolwiek by kontemplowac nie zechciał. RE: SAFARI - Derion - 28-06-2014 W odpowiedzi na jej gest przyłożył swoją dłoń do ewelinkowych plecków delikatnie, mając na uwadze wcześniejsze ich otarcie. Przez chwilę, kiedy żadne z nich nie podejmowało się zrobienia pierwszego kroku, mogli wyglądać jak niezbyt dopasowana para tancerzy tuż przed rozpoczęciem swojego występu. W ciągu tych kilku sekund przez zmęczone całym dniem mózgowie Dariusza przelatywały niezbyt rozgarnięte myśli o szkarłatnych oczkach, które mrugały w jego stronę, o białych włoskach spływających kaskadami po wątłych ramionkach i o tym, jak powinien się do tych dwóch i wielu innych artefaktów Eweliny ustosunkować. Obok trzymającej go dzisiaj na nogach myśli o drzemce w promieniach afrykańskiego słońca zaczęło kiełkować zainteresowanie anemiczną istotką, która trzymała się go teraz w jakiś bardzo nieprzyzwoity, delikatny sposób. Obawa, że lekki podmuch wiatru zaraz ją zdmuchnie, czy - gorzej - rozwieje niczym fatamorganę wydawała się całkiem realna. Zerknął w bok, gdzie zaczynała się niezbyt dobrze wydeptana ścieżka. Pięła się lekko w górę, skręcała za pobliskim ostrokrzewem i chyba (przypuszczał) prowadziła na szczyt wzniesienia, na którego zboczu właśnie stali. Odchylił się nieco do tyłu i zerknął kontrolnie na plecy Ewki. Krwi nie było. Skóra cała. Ze skupieniem na twarzy i zmarszczonym czołem ściągnął kilka przyczepionych do sukienki źdźbeł trawy. Wierzchem dłoni, jak najostrożniej, strząsnął kurz z miejsca, gdzie pod delikatnym materiałem skrywały się łopatki. Gdy dzieło uznał za skończone, powrócił spojrzeniem w stronę bladej twarzyczki i uśmiechnął samymi kącikami ust, machinalnie. A później obrał upatrzoną przed chwilą dróżkę. [ Dodano: 2014-06-28, 20:31 ] zt |