Gorące źródła - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=178) +--- Dział: Wulkan Burgess Shale (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=63) +--- Wątek: Gorące źródła (/showthread.php?tid=1180) |
RE: Gorące źródła - Koho - 25-09-2015 - Sprawiedliwość? - Uniósł brew ku górze. - Więc sprawiedliwym ma być zabicie kogoś, kto po prostu powiedział parę słów, które Ci nie odpowiadały? Sprawiedliwość, według której uchodzisz za świętego i nietykalnego, a ktokolwiek myśli inaczej ma zostać ukarany? Z twoich słów, Yehisses, wynika tylko, że jej jedynym potwierdzonym przewinieniem jest wypowiedzenie paru gorzkich słów w afekcie? Wzdrygnął się na samą myśl, że musiał przez ten czas słuchać tego gada i, że ów gad śmiał tak obrzydliwie manipulować nimi. W tej chwili czuł, że postąpiłby wbrew sobie, gdyby przystał zarówno na zabicie ratelki jak i na dalszą współpracę. - To nie jest sprawiedliwość. To twoja sprawiedliwość. Albo raczej twoja nieczysta chęć zemsty za tak zwaną "obrazę majestatu" - nie pierwszy raz natknął się na taką osobę na swojej drodze. W końcu ten, kto zrobił mu to co zrobił, myślał dokładnie w ten sam sposób i dokładnie za to samo, czyli za obrazę majestatu księżniczki Frigg, zawdzięczał Ragnarowi balans na granicy życia i śmierci. - Zawiodłem się na tym, co tutaj zobaczyłem - powiedział bez ogródek po czym na chwilę zwiesił wzrok. Spojrzał teraz na Zephyra z zaciętym wyrazem pyska. Wyczekiwał jakby jego reakcji, ale nie miał w sobie tyle cierpliwości. Uważał, że powinni w tym momencie pozostawić Sadisma sam na sam z ratelką bo to była ich sprawa, a nie Bractwa czy tym bardziej innych zwierząt. - Poluj na mnie Zephyrze jeśli chcesz razem z nimi, ale to godzi w moją moralność - Dodał po czym odwrócił się, jakby mógł to na pięcie i oddalił się kręcąc głową. Nie sądził, że ta tak zwana moralność weźmie górę nad jego wcześniejszym postanowieniem bycia bezwzględnym. zt RE: Gorące źródła - Kahawa - 25-09-2015 Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Milczała obserwując jak jego zagorzali zwolennicy opuszczają go. Nie podobało jej się w dalszym ciągu jak żmij poprzysięgał zemstę. Jeśli nie na niej, to na tych na których jej zależy. O ile swoim losem się nie przejmowała tak zasiało w niej to ziarno niepewności. Kiedy lew odszedł, dostrzegła również dotąd milcząca osobę a mianowicie Nyasi'ego. Kulił się nieudolnie próbując schować za samym gepardem. A więc to są twoi koledzy. Przemknęło jej przez myśl. Przez chwilę rozważała nawet czy wiedział, jaki los szykują dla niej "oni". Zawiodła się na nim, pomogła mu a on nawet słowem się nie odezwał w tej sprawie. Biernie tylko obserwował. Przygryzła wargę aż do krwi. Złapała pyskiem kokosa z zamiarem odejścia. RE: Gorące źródła - Sadism - 25-09-2015 - Ty Zephyrze tez się na mnie wystawisz? Też masz takie poczucie wartośśści że wypominasz egoizm i sam egoistycznie odchodzisz? Popatrzył na niego pytająco. Powiedzieć że bł wściekły to nic nie powiedzieć. Został zdradzony. Tyle. Powoli odpełzał. Miał dość. Dość Bractwa które stało się nie tym czym chciał by było. Jak widać oni woleli znaleźć sobie kochającą się rodzinkę przytulaczków. A Kahawa? Cóż, jeśli uznawanie że za obrażę się należy kara, jest złe, to on od dziś chyba tez powinien obrażać swych podwładnych. Proszę bardzo. RE: Gorące źródła - Nyasi - 25-09-2015 Nyasi był razem z kotami, to nie było uczciwe, miała dostać najwyższy wyrok. Serwal przeczuwał, że do egzekucji nie dojdzie, przynajmniej nie z łapy Zephyra, on nie jest taki, nie manipuluje nim żądza krwi. Owszem dał się omamić, ale w porę się otrząsnął. Nyasi nie był zapatrzony w Sadisma, fakt imponowała mu postać tak małej istoty a tak potężnej, lecz nie pochwalał jego poczynań i zamiarów. Kulił się za gepardem do chwili gdy go odsłonili, w tej samej chwili zauważyla go ratelka. Młody popatrzał na nią i w tej samej chwili z jego oka zaczęły lecieć autentyczne łzy, nie kontrolował tego. Jego ciało odpięło się od jego mózgu i zaczęło żyć własnym życiem. Chwila stanęła liczyło się tylko to spojrzenie, pełne pogardy i zawodu. A on siedział kuląc się cały poobijany. Ten wzrok wiercił mu dziurę w sercu, zamiast zaleczać pozostałe rany, on robił nową, większą, krwawiła bardziej niż wszystkie jakie miał do tej pory. "Największym bólem jest bezsilność" tak powiadał pewien znachor, który zaleczył jego oko. Problem tkwił w tym, że jeżeli Nyasi sprzeciwi się Sadismowi może zostać zabity, jeżeli zostanie straci przyjaciółkę. Serwal nie mógł na to pozwolić. Może i była ona jedna, ale to ona jedna nie stawiała mu poprzeczek, aby zostać jej "rodziną". Nya wstał i kulawy powędrował do Kawy. Koho odszedł, a Zephyr stał słuchając zażaleń węża. Ledwo stał zasłaniając swym ciałem ratelkę. Spoglądał to na geparda to na Sadisma, czekał na ich ruch. RE: Gorące źródła - Zephyr - 26-09-2015 Gepard pokręcił głową i westchnął widząc, co się dzieje. Wysuwając swoją przestrogę, liczył na to, że Yehisses przejdzie do meritum. Jednak najwyraźniej już nawrzucał znachorce, wszystko, co mógł. Zephyr poczuł swego rodzaju rozczarowanie. Sądził, że Sadism wie co robi, godząc się na proces przed egzekucją. Że ma dokładnie takie argumenty, by wszyscy się z nim zgodzili. Jednak najwyraźniej się przeliczył. By zadowolić Sadisma Zephyr byłby gotów nastraszyć ratelkę. Zdemolować jej "oazę spokoju". Może nawet zranić. Nauczyć ją szacunku i pokory względem Yehisses. Takie rozwiązanie byłoby znacznie bardziej sprawiedliwe. Jednak śmierć była zdecydowanie za wysoką karą za jej drobne przewinienia. Milczał przez całą wymianę zdań między lwem i wężem, bijąc się z myślami. W pewnym momencie uchwycił spojrzenie Koho, który oczekiwał poparcia z jego strony. Nim jednak cętkowany zdołał cokolwiek wykrztusić, jasnogrzywy odszedł. Zszokowało go to. Jednak nie potrafił zrobić nic innego, jak odprowadzić go wzrokiem. Wtem odezwał się Sadism z wyrzutem. Zephyr żałował, że nie ma tu Vult i Israela. Zwłaszcza Vult. Ona potrafiłaby najsprawniej to wszystko załatać. - Jesteś moim przyjacielem, Sadism. Nie zamierzam cię opuszczać. - Odparł szczerze. - Nie mam ci niczego za złe. W końcu do niczego nie doszło. Każdemu zdarzają się potknięcia. Jesteś wężem, więc myślę, że szybko się podniesiesz. Chciałbym być twoim druhem i jednocześnie być zgodnym z własnym sumieniem. Do tej pory nie było z tym problemu. Wierzę, że może być tak nadal. Jeśli jednak uważasz inaczej, po prostu mnie wygnaj. Gepard w żadnym wypadku nie czuł się zmanipulowany. Nie zrobił niczego wbrew sobie. Zdawał sobie sprawę z wysokiego ego węża od początku znajomości. Akceptował to. Tolerancja i szacunek wszak miały być ważnym elementem istoty Bractwa. Sadism przekroczył jednak granicę oczekując od niego zamordowania znachorki za kilka nieprzyjemnych słów. Zephyr spojrzał na zapłakanego Nyasiego, który stanął przy ratelce. Prawdopodobnie to ona doprowadziła go do porządku po misji na ziemiach Srebrnych. Gepard uśmiechnął się smutno do tej dwójki, następnie zwrócił wzrok na Sadisma. - Zatrzymajmy Koho i wracajmy do Taal i reszty. - Powiedział ciut naiwnie. Bał się, że lew nie da się przekonać do powrotu. Przynajmniej nie teraz. Wspomniał o Taal, bo wiedział, że działała na Yehisses jak miód. Miał nadzieję, że to załagodzi trochę nastrój. Niestety, nie wiedział o jej zaginięciu. RE: Gorące źródła - Kahawa - 26-09-2015 Widząc jak się rozsypuje to co utworzył wąż, jak nagle Nyasi nabiera odwagi by stanąć w jej obronie. Sapnęła ciężko, to nie była odwaga tylko akt tchórzostwa. Zmiana stron w zależności od jej siły. Przynajmniej w jej mniemaniu. Zła na niego nie była, wściekłość szybko przemija. Była po prostu zawiedziona, ofiarowała mu pomoc a on tak się odwdzięczył. Nic dziwnego, że lew ze stada Księżyca chciał go zagryźć. Obraził ich, przysporzył problemów i prawie przypłacił za to życiem. Gdyby dała radę cofnąć czas i tak powtórzyłaby tą akcję ratunkową, to jej powinność. Jednakże odtąd będzie mniej ufnie patrzyła na innych. Teraz powoli rozumiała. Bez słowa, one były zbędne, wyminęła serwala. Jedyne co dało się słyszeć to chrzęst piasku pod jej łapami. Nikt nie zagradzał jej drogi. Bractwo było zajęte sobą, chciała to wykorzystać zanim się jeszcze rozmyślą. Odeszła znikając im z pola widzenia. z/t RE: Gorące źródła - Sadism - 26-09-2015 Widział co robi Nyasi, którego tu nawet nie powinno byc. Chciał zakpić, ale powstrzymał się. Jego ciągła zmiana stron, i fałszywość nie uderzała tak jak czyny Koho, ale były bardziej spodziewanym zachowaniem. Cóż, kolejna osoba do wygnania. Miał ich wszystkich pozabijać. Miał być twardy. I co? Splunąłby teraz na ziemię, ale nie było to w jego stylu. Widział jak Kahawa odchodziła. Zdał sobie sprawę jak bardzo się przeliczył na zaufaniu wobec Bractwa. Jednak Zephyr, tak, jego słowa były mądre. Bardzo go zastanawiało jego zachowanie. Tym razem naprawdę udowodnił że różni się od reszty kotowatych które Sadism znał. Poza tym żmij utracił szacunek wobec lwów już doszczędnie. Najpierw znika Taal. Ta której poświęcił tyle miesięcy, tyle zaangażowania, a teraz Koho, dla którego tez miał wielkie plany. I ze niby węże są zdradliwe? Powoli przeniósł swój wzrok na pysk geparda. Był to inny wzrok niż zazwyczaj. Nutka zdziwienia, może nawet... wzruszenia? - Wawisumu. Dziękuję. Także jesssteś mym przyjacielem. Lecz nie chcę być gołosłowny, i pamiętam czas, kiedy budziłem postrach jako ktoś kto zabija jednym ukąszeniem. Teraz... czuję że to tracę. Zwierzył się grzywiastemu, po czym lekko opuścił łeb. - Taal nie ma. Zniknęła a ja od tygodnia jej szukam. // Nie wiem jak to ustalimy czasowo, ale Sadisma ponad tydzień nie było w Skale Yehisses // - A Koho... sssam zadecydował. Nie będę go przekonywał. I nie rzucę się za nim by go zabić. Co nie zmienia faktu ze nie ma prawa przebywać na nassssszych ziemiach, a ktokolwiek z braci go sssspotka, ma obowiązek go zabić. Tyle. Westchnął cicho. - Chodźmy przyjacielu. Nic tu po nasssss.... Z/T RE: Gorące źródła - Nyasi - 26-09-2015 Słuchał rozmowy Yehisses i Wawisumu oddzielając ratelkę od Sadisma. W chwili gdy ona odeszła serwal usiadł, wąż też poszedł, został tylko on i Zephyr. Nyasi też postanowił się ulotnić na jakiś czas, nie sądził, że dostanie ułaskawienie, miał tylko nadzieję, że chociaż Zephyr go całkiem nie odtronci i spotka się z nim raz na jakiś czas. - Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś potkamy Zephyrze. Może przekonam cię do ryb. - nawet zdał się na lekki uśmiech. W jego oczach było widać nadzieję, nadzieję że gepard nie odrzuci jego propozycji spotkania się i nadzieję, że pozwolą mu wrócić do bractwa. Tymczasem powędrował w tylko sobie znanym kierunku. z.t RE: Gorące źródła - Zephyr - 26-09-2015 Yehisses chyba po raz pierwszy spojrzał na Zephyra bez maski formalności i stanowczości. Ukazał swoje prawdziwe emocje. Nawet użył słowa "przyjaciel". Gepard bardzo to doceniał. Cieszył się, że wąż nie jest na niego wściekły. - Rozumiem. - Odparł na wzmiankę o reputacji Sadisma. Jednak skończyło się na tym jednym słowie. Cętkowany nie wiedział, jak w chwili obecnej odbudować to wszystko. Żałował, że nie miał szansy dokładniej tego przedyskutować, nim się tu znaleźli. Wszystko mogło się potoczyć inaczej. Wciąż byliby dumną organizacją z pełną obsadą wiernych członków. Jednak nie było sensu rozmyślać nad przeszłością. - Jak to... zniknęła?! - Gepard stanął jak wryty. Nie wierzył własnym uszom. Wędrował po krainie z myślą o kamratach, którzy w sielskich nastrojach uczyli młodej nowych zdolności. Tymczasem okazuje się, że Taal od tygodnia nie ma już z nimi. Gepard poczuł wściekłość. Nie wiedział tylko, gdzie go ukierunkować. Dlaczego Vult o tym nie wspomniała, gdy go znalazła? Dlaczego dowiedział się o tym dopiero teraz? Powinni wspólnie jej szukać. Chciał już wyskoczyć z propozycjami i podejrzeniami, ale powstrzymał się widząc zamglony wzrok Sadisma. Widział, że ten zrobił wszystko, by ją odnaleźć. Był wyjątkowo nieustępliwą personą, a jedna się poddał. Tydzień. Zephyr nawet nie chciał myśleć, co mogło się przydarzyć samotnemu kociakowi w dziczy. Cętkowany poczuł przytłaczającą bezsilność. Wysłuchał rozporządzenia odnośnie Koho. Czuł, że Sadism ma rację. Lew nie zechce już wrócić. Cóż to za dzień? Wszystko się sypie. Ze zwieszoną głową patrzył w kępę trawy. Kątem oka widział mijającego go Yehisses. Stał tak jeszcze przez chwilę, po czym zrobił pierwszy krok za nim. Jednak zatrzymał go Nyasi. Zephyr spojrzał na niego wypruty z emocji. Rozumiał, że serwal stracił już szansę na dołączenie do Bractwa. - Przekaż swojej przyjaciółce, by nie rozpowiadała o tym zajściu. Ciebie również to dotyczy. - Powiedział oschle. Uważał, że przynajmniej tyle była im winna za darowanie życia. Lepiej, żeby nikt się nie dowiedział o obecnej sytuacji Bractwa Jadu. Rzucił jednookiemu chłodne spojrzenie, po czym oddalił się. Odejście Koho i zaginięcie Taal mocno go przybiły. Obwiniał się, że temu nie zapobiegł. Odchodząc zupełnie zapomniał o Vaderze. Nawet nie zdawał sobie sprawy, czy lampart wciąż tu jest, czy odszedł. /zt RE: Gorące źródła - Amai - 09-06-2016 Amai chyba się zagubiła... Tak zagubiła się. Lecz powoli parła do przodu rozglądając się. Coś nie do końca było tak ale ostatecznie trafiła na coś co ją zaciekawiło. Woda była gorąca... Przyjemnie gorąca. Kolorowa powoli weszła do wody. Czy to jest bezpieczne? Nie była pewne ale strasznie jej się to spodobało. RE: Gorące źródła - Belial - 09-06-2016 Głupio się stało że ziemie na których kiedyś stąpał Windu należały do Kami a nie do Beliala... Ale to i tak dobrze że to Kami a nie ktoś gorszy. Herszt szukał grobu ojca o którym wspominał Anubis, tylko jak coś takiego znaleźć? Cóż w tej chwili jednak nie myślał o tym a o młodej lwicy która taplała się z gorącej wodzie. Szary szedł wolno i bezszelestnie a para jaka ostaczała to miejsce sprawiała że Beli był wręcz niewidoczny dla samicy. Cienisci dobrze się maskowali... Siedział więc wpatrując się w młodą lwicę zastanawiając się czy należy do Kamisiowego stada. RE: Gorące źródła - Amai - 10-06-2016 Ciepło sprawiło że młoda jak rzadko odprężyła się i lekko skuliła. Czemu się skuliła? Może temu że życie jej nie oszczędziło i zapewniło dość rozrywek by miała wielką dziurę w duszy. Ponoć przeżycia hartują lecz czy zawsze? Maska dumy czasem opada i mała wystraszona lwica ciągle tam siedzi. Takie chwile jak ta, pomagają ją uciszyć by nie płakała. By była spokojna. Lwica potrzebowała wiecznie kogoś lecz jej życie było puste. Co prawda z każdym dniem realizowała się w stadzie lecz i tu czasem zastanawiała się czy nie przyjęto jej tylko z litości. RE: Gorące źródła - Belial - 11-06-2016 Belial obserwował lwicę ciągle się do niej zbliżając, w końcu wyszedł z ukrycia i stanął nad brzegiem... Nie chciał zamoczyć sobie sierści. - widzę że wasze stado masz już też młodych członków. - Beli nie wiedziałem że mówi do samicy ze stada srebrnych, myślał że lwica należy do Cynis. - to miejsce też macie całkiem ciekawe. - dodał po chwili rozglądając się po okolicy. RE: Gorące źródła - Amai - 11-06-2016 Co? Taka była pierwsza reakcja Amai na słowa lwa. Nie do końca zrozumiała co chciał powiedzieć. Jej uszy położyły się po sobie i lwica nieco zanużyła się w wodzie tak że wystawała przestraszona głowa. Co teraz miała począć? -A... Amai jestem i chyba się zgubiłam- Powiedziała drżącym głosem. Ten lew miał sierść koloru który mgliście kojarzył jej się z ojcem, no ale raczej był za młody. Tak właściwie to gdyby Amai szukała partnera to ktoś z taką sierścią miałby dobry start u niej. RE: Gorące źródła - Belial - 11-06-2016 - witaj Amai. Ja jestem Belial. - ukłonił się nisko, ceremonialnie, jakby lwica była kimś wysoko postawionym. Na jego pysku pojawił się wredny uśmiech, dziś wyjątkowo mu się udzielał humor. - jesteś na ziemiach na których chyba nie powinnaś być. Chyba że należysz do stada które tu żyje... Acz wątpię. Nie boisz się? - zapytał choć chyba znał odpowiedz, widział jaka lwica jest przestraszona, niepewna. Cóż on nie był od tego by patrolować granic Kami, ciekawe co ona robi z intruzami. |