Akacja nad rzeką - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181) +---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37) +---- Wątek: Akacja nad rzeką (/showthread.php?tid=144) |
RE: Akacja nad rzeką - Serret - 04-01-2013 Trzeba przyznać, że takiego obrotu spraw to ona się nie spodziewała. Prędzej spodziewałaby się, że będzie dalej łazić gdzie się da w poszukiwaniu Dumy, tym razem jednak ze swoim nowym uroczym znaleziskiem. Ale, oczywiście, trzeba pamiętać, iż w kwestii wszelkiej słodyczy nic nie przebije jej kochanego gepardziątka! Tak długo już jej nie było, że Serret zaczynała się nieco niepokoić. Gdzież ona się podziewa? Chodzi, pyta wszystkich, a nikt nie wie! Zmówili się czy co? A tu proszę, Dumka przybiega, i to jeszcze z jaką radością! Karakalka faktycznie aż się przewróciła - cętkowana rzuciła się na nią z ogromnym impetem, poza tym zdążyła już trochę urosnąć. Ma to szczęścia, że kiedyś to już w ogóle będzie duża - może nie tak jak lwy, ale jednak. A czarnoucha na zawsze pozostanie skazana na pozostanie kurduplem. Takie życia! Wracając do jakże malowniczego upadku Serret, to przewaliła się prosto na biednego śpiącego (to da się spać w takich warunkach...?) Tiletha. Akurat się nad nim pochylała, wygrażając mu, jak on może być karakalem, więc innej opcji nie było. - Duma, słońce ty moje! - zawołała z niemałym entuzjazmem. - Ależ ja się ciebie naszukałam! Prędko powróciła do normalnej pozycji, to znaczy stanęła na ziemi wszystkimi swoimi czterema łapami. A zaraz za pomocą dwóch z nich czule przytuliła do siebie czerwonooką. - Gdzie ty mi zwiałaś? Ale patrz, kogo znalazłam przy okazji. To jest Samiya i mówi, że jest se-r-walem, nie wiem co to, ale brzmi fajnie i jest milutka. Urwała na chwilę, by zwrócić swe wejrzenie na wymienioną. - Samiya! Chodź, mam dla ciebie koleżankę! - krzyknęła w jej stronę, by zaraz znów ulokować wzrok na gepardziątku. - A ten to też karakal, Telith czy coś koło tego - zaczęła od razu paplać jak najęta. - No, a teraz ty opowiadaj, co robiłaś przez cały ten czas? Puściła ją wreszcie, aczkolwiek nie spuszczając już z niej nabożnego spojrzenia. Wróciła! Jest! Ach, jak dobrze! Pytanie tylko, gdzie się podział Ingo i jak tam reszta stada, bo, wstyd przyznać, ale Serret od momentu przyjęcia do Nowej Północy w ogóle nie zaglądała na tamtejsze ziemie. A może tam właśnie należało było rozpocząć poszukiwania? A, teraz to już nieważne! Ale o Ingo na pewno spyta, kiedy tylko pójdą do domu, teraz nie będzie psuć jej humoru, jakby miało się okazać, że Duma również od tamtego czasu go nie spotkała. RE: Akacja nad rzeką - Tileth - 04-01-2013 Til nie spodziewał się tego, że ktokolwiek wparuje mu tutaj, w czasie jego drzemki. Tak więc spał dość mocno i nie usłyszał kroków dwójki kotowatych. Cichy okrzyk Serret niby usłyszał, bo obrócił się na drugi bok, po czym odetchnął głęboko. Dopiero krzyki karakalki go obudziły. Na początku wyglądał na nieźle zaskoczonego, jak też zaspanego, dopiero jak kilka razy zamrugał, dojrzał kto był sprawcą jego pobudki. Na jego pysku pojawił się grymas niezadowolenia. Nie odpowiedział Serret, uznając to za zbędne, odwrócił się na drugą stronę obrażony, kładąc łeb na łapach. W sumie nie miał nic przeciwko jej obecności, ale po prostu jej zachowanie go zirytowało. A miał taki fajny sen. Jednak nie mógł się cieszyć spokojem zbyt długo, ponieważ po krótkiej chwili pojawiło się kolejne hałaśliwe coś, co zakłóciło ponownie jego spokój. Postanowił nie zwracać na to uwagi, jednak kiedy poczuł na sobie ciężar karakalki, wystrzelił do góry, wprost na drzewo i już po krótkiej chwili znajdował się na jednej z jego gałęzi. To wszystko przez tą hałaśliwą zgraję. Nie przyznałby się do tego za nic, ale nie spodziewał się takiego czegoś i jakoś tak instynkt zadziałał sam. W każdym bądź razie na drzewie był ,,bezpieczny’’. A przynajmniej przez jakiś czas. Tak więc przyglądał się temu całemu zgromadzeniu z góry, próbując zebrać jakoś myśli. Bo jeszcze tak jakby spał. Dopiero słysząc słowa Serret, odchrząknął głośno, po czym kaszlnął. - Tileth. – poprawił karakalkę, dalej nie ruszając się z miejsca. Serret coś trafiła w zły moment. Til nie miał najlepszego humoru, chociaż zapewne, jakby dali mu się wyspać to byłby bardziej rozmowny. RE: Akacja nad rzeką - Duma - 05-01-2013 //wybacz, Sami, za łamanie kolejki ^^" Dumie było bardzo przyjemnie. Tata, owszem, bardzo cieszył się na jej widok kiedy wracała ze swoich wypraw. Ale nigdy nie mówił "Słońce ty moje" ani "Szukałem Cię". Po części dlatego, że nie musiał - ona wiedziała. No i tatko polegał na jej rozumie - wiedział, że wraca. Zawsze wraca. Gepardy długo trzymają się matki - no, w tym przypadku, ojca. Dopiero potem zostają samotnikami. Odwzajemniła uścisk karakalki - nie za mocno, oczywiście. Uniosła łeb, kiedy Til odmówił robienia za oparcie i śmignął na drzewo. Żółtooki zyskał natychmiastową sympatię Dumki - każdy, kto umiał wleźć na drzewo i był karakalem, był boski! - Cześć! - wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu skierowanym do samca. Potem skierowała brązowe oczy na Samiyę. O! Se-r-wal? Zmarszczyła nos. - Nie słyszałam o se-r-walach. Ale słyszałam o serwalach, i chyba wyglądają tak jak ty, Sami! Takie duuże uszy, noski jak króliki... - zachichotała, machając na prawo i lewo puchatym ogonem. Hej, zrobiło się z nich spore stadko! Zerknęła znacząco na Tiletha i Serret. Na pewną są parą, tylko nie chcą się przyznać! - A, wiesz, ciociu! Byłam w wąwozie i tam był taki mały lewek, strasznie tępy. I była zebra! Kleosia! Bała się mnie, wiesz jakie to dziwne? Bała się caluutki czas! Ale poszła ze mną, bo ja powiedziałam że umiem tropić, a Kleo zgubiła Zagadkę, a Zagadka to jej siostra, bo one są same i mają brązowe paski! A potem była mgła a potem Ajris chciała zjeść Kleo i miałyśmy znaleźć Zagadkę a teraz one się zgubiły! - wyrzuciła z siebie mnóstwo słów, przybierając przy tym różne miny i prawie krztusząc się dźwiękami ktore wydobywaly się z jej gardła. Ale to było takie emocjonujące! RE: Akacja nad rzeką - Zjawa - 08-01-2013 Niezwykle interesujące. Zwłaszcza dla uszu czekoladowej samicy, która kręciła się już tu od dluższego czasu. Jej gruba sierść nieprzyzwyczajona była do palącego słońca sawanny, a chyba nieskończoność jej zajmie zanim znajdzie jakieś chłodniejsze miejsce. Wykąpała się po drodze w rzece i otrzepawszy się, ruszyła w stronę wielkiej akacji, która rosła nieopodal rzeki- jedyny cień pośród słońca. Wreszcie jakiś. Już miała podejść bliżej niej, gdy zauważyła kilka innych cieni, sylwetek. Małe kocię, zaraz co to za gatunek... Lew? Zjeżyła się. Ale miała ogon podobny do niej. Ale to lew. Może hybryda, ale lew. Lwom nie wolno wierzyć, nie! Przebrzydłe, kłamliwe kreatury... Ale tamte pozostałe zwierzęta to jakieś dziwne lwy. A może to coś innego? Zmarszczyła nos i brwi, przyglądając się im dość natarczywie. Zatrzymała się i stała tak, jedynie patrząc. RE: Akacja nad rzeką - Nathaniel - 08-01-2013 Nath postawił na spacer, rytmiczny i energiczny, byle by przebyć bez zmęczenia jak najwięcej, ale i żeby później nie martwić się bólem łap, więc dziwnym nie było, że znalazł się zaledwie kawałek dalej od poprzedniego miejsca. Aż żal pomyśleć, jak pasjonującą przegapił rozmowę że ślepą samica i jej przewodniczą, robią najwyraźniej za dodatkową parę oczu. Nim zdążył przystanąć, udało mu się spostrzec brązową sylwetkę, majaczącą gdzieś na horyzoncie, a że otwartości mu nie brakuje, to właśnie ku niej skierował swoje kroki, by otworzyć pysk, będąc już dostatecznie blisko. - wstydzisz się, czy po prostu unikasz tych na dole?-zagadał do niej, kątem oka spoglądając na wspomnianą przez siebie dwójkę, jednocześnie znając się do sądu. -Nathaniel jestem. Ale mów mi Nath.-przedstawił się, wykrzywiajac zęby w uśmiechu. Ah i skad ta nienawiść do lwów? RE: Akacja nad rzeką - Serret - 09-01-2013 - Och, to zebry mają imiona? Nie wiedziałam! - stwierdziła z niemałym zachwytem, przypatrując się Dumce z podobnym wyrazem pyska. - I zawsze myślałam, że zebry są czarne w białe paski. Albo białe w czarne... Zadumała się nad ową wielce interesująca kwestią, marszcząc przy tym brwi o kolorze pasków zebry (albo nie-pasków, nie pamięta, dawno widziała te kopytne). - To co, może teraz wrócimy do domu? - zaproponowała, a zaraz potem przypomniała sobie o istnieniu drugiego karakala. - A, przepraszam, panie Tileth - oznajmiła z niezwykle uroczym uśmiechem. - Teraz już zapamiętam - dodała pewnym tonem. - Hej, a chcesz może zobaczyć, jaki mamy piękne tereny? Jest las, ocean, doskonałość natury w całej okazałości, a wszystko w doskonałej harmonii... Nazywamy się Nowa Północ. To takie stado. I zapewne paplałaby tak dalej, mimo iż nikt jej o to nie prosił, gdyby nie nagłe przybycie Oxeny, a raczej jej zapachu, a dopiero później wyraźnej sylwetki tyglewki. - O, popatrz, a tamta to nasza królowa. - Wskazała ją łapą. - Chwila. I pobiegła w te pędy! Stanąwszy przed władczynią, zadarła łeb w górę (chyba się już trochę urosło naszej Oxi... i, ach!, te tygrysie geny...!) momentalnie wygłosiła przed nią kolejny monolog: - Oxena! Witaj, królowo! Jak wiedzie się tobie i królowi Milesowi? Jak stado? Pomóc w czymś...? Stała, uśmiechała się i z wielką chęcią cierpliwie poczekałaby na odpowiedź, gdyby nie jej dziwne zachowanie. Dlaczego się nie uśmiechała? Dlaczego milczała? - Przepraszam, coś się stało? - rzekła już ciszej, a mina nieco jej zrzedła. Przywódczyni ma problemy, a Serret, która obiecała być tak przydatną dla stada, jak tylko będzie w stanie, nic z tym nie robi... Tak nie może być! Pomoże jej, tylko niech powie, co karakalka może dla niej zrobić. Kątem oka zerknęła na jasnobrązowego jegomościa, który właśnie się tu wprosił. - Nie wydaje mi się, paniczu Nathanielu. Jest przywódczynią stada, do którego należę ja i ta śliczna gepardziczka, aczkolwiek mam wrażenie, że coś jest nie tak. Albo nawet bardzo nie tak - oświadczyła, przez zdecydowaną większość czasu nie spuszczając bacznego spojrzenia z różnookiej. Oj, Serret, pomimo całej swojej nietuzinkowości, nawet sobie nie wyobrażasz, jak 'bardzo nie tak' jest z tą, przed którą stoisz... // Tileth prosiła, żeby omijać ją w kolejce, bo padł jej internet i może to potrać nawet kilka dni. // RE: Akacja nad rzeką - Duma - 09-01-2013 //czekaliście długo, ale mam nadzieję że post przyzwoity mi wyszedł c: Jedynie patrząc... Duma patrzyła. Patrzyła na Serret i była szczęśliwa - bo choć za wcześnie by o tym mówić, pokochała karakalkę. Tylko nie dośpiewajcie sobie reszty! Wcale nie zapełniała jej miejsca po matce! Nie było czego zajmować. Należało jednak pamiętać o tym, że cętkowana to ciągle młoda gepardzica. Miała przed sobą wiele nauki - nawet jeśli żyłaby normalnie, z Laine, mamą i z Ingo. Ingo...Ingo starał się jak mógł, ale w małym sercu jego córki wyrosły wątpliwości. Czy to normalne, że zwykle tak opiekuńczy tato po dotarciu do ich "raju", znika? Nie szuka córki, posyłając za nią tylko karakalkę? To co by się, stało, gdyby nie spotkali Serret? Kto by się nią zainteresował? Któryś z Północnych? Prawdę mówiąc, wątpliwe. Przejawiali tyle aktywności ile najedzone lwy - leżały, spały i oddawały się nicnierobieniu. Ale z tego Duma sobie nie zdawała sprawy. Brązowe oczy błysnęły, kiedy wpatrywała się w fioletowe ślepia ciotki. - Ciociu! Zebry są białe w czarne paski. Jeśli byłyby czarne w białe paski, to te białe paski były by nie paskami a jakimiś plamami. - zaśmiała się, rzucając spojrzenie Samiyi. Serwalka tylko patrzyła... Skąd nienawiść do lwów? Duma sama nie wiedziała. I nie nazwałaby tego nienawiścią. Coś sprawiło - czyżby te szare lwy które zaatakowały szarą kulkę, którą Kerra zakopała w ziemi? a może niemądry Brave? - że te koty już jej tak nie ciekawiły. Owszem, była przyzwyczajona do przebywania wśród nich, ale zdarzyło się kiedyś jej i Ingo, trafić na gepardy. Dumie było wtedy jak w raju! Bo był ktoś podobny do niej, nie tylko z wyglądu ani charakteru. Byli jej niepisaną rodziną, krewniakami. Nie doczepianymi lwami, które choćby nie wiadomo jak miłe, nie były gepardami. Ale dobrze, że Serret była karakalem. Dzięki temu się rozumiały! Przysłuchiwała się jej słowom skierowanym do Tiletha, który chyba postanowił przemilczeć te barwne opisy i nadal siedzieć na drzewie. Zaśmiała się w duchu - czyżby przestraszył się dwóch energicznych samic? Brązowe oczy Dum podążyły za łapą ciotki, która wskazywała jakąś brązową postać. Cętkowana uśmiechnęła się wesoło, przypominając Oxenę. Polubiła ją, może także dlatego że lygrysy były bardzo rzadkie. W podskokach podążyła za beżowofutrą. I uśmiech zaczął gasnąć. Dum miała wrażenie że coś się zmieniło. W postawie nie było pewności i tej siły, która wcześniej aż biła od lygryski. Wydawała się zagubiona. I, czemu przyszła na ziemie Lwich? Czyżby miała się rozmówić z przywódczynią tego stada? Wyglądała nie za dobrze - Duma jej współczuła. Upał! Ona była przystosowana, ale grube futro Królowej nie ułatwiało jej życia. Przed którą stoisz... Duma stanęła przed Nathanielem, przypatrując mu się z widocznym zainteresowaniem. Fioletowe oczy! A to ciekawostka! Tak jak Serret. Futro też podobne. Tyle że w grzywie warkoczyki. - Duma! - przedstawiła się Nathanielowi, zerkając z zaciekawieniem na Oxenę. Czyżby nie pasowało jej towarzystwo lwa? Minę miała raczej nietęgą, ale może się Dumie wydawało. Za to Nath był wesoły! RE: Akacja nad rzeką - Samiya - 09-01-2013 Zła, zła woda. Bezsmakowa. Ale na pociechę jest nowa koleżanka! Sami przypatrzyła się jej krytycznie. Jest większa od serwalki, co jej nie dziwiło. Mała ma tylko 6 miesięcy, więc wszyscy są od niej starsi. I więksi. Nim mała zdążyła podejść i się przywitać, ciocia i nowa koleżanka podeszły do dziwnego lwicy i jakiegoś lwa. A ta koleżanka to chyba Duma ma na imię. Duma? Dziwne. Bardzo dziwne. No, ale imienia się nie wybiera! A jak to tak, bez niej kogoś nowego przywitać? A co jak te lwy kogoś je zjedzą? A Sami musi ich bronić! Albo przynajmniej będą razem uciekać! O! Samiya podhasała radośnie do dziwnej parki, Dumy i cioci. Czemu ta czekoladowa taka smutna jest? Z wrodzonym dla siebie brakiem taktu Mała podeszła do niej i się przytuliła. Tak jak to zrobiła ciocia, gdy ona była przestraszona. Wtuliła się w miękkie futerko i powiedziała z powagą -A ty nie jesteś lwem! Wyglądasz jak lew, ale masz paski! I ogon dziwny! Jak ją nazwały ciocia i Duma? Oxena? A ten drugi to Nathaniel, tak? Za długie imię. Będzie go nazywała Nat. -Masz bardzo mięciutkie futerko, wiesz Oxena?-westchnęła. Po chwili, wciąż przytulona do Czekoladowej krzyknęła radośnie. -A ja mam na imię Samiya! I wszyscy są razem, i jest fajnie! RE: Akacja nad rzeką - Zjawa - 09-01-2013 Czekoladowa zbyt mocno skupiła się na obserwowaniu pobliskich stworzeń, że nie zauważyła zbliżającego się kolejnego cienia. Słysząc przy sobie czyiś głos, obróciła łeb. Grzywa, ten kształt pyska. Te szczegóły, że stał koło niej... -Lew! Jesteś lwem!-ryknęła nagle, odskakując dość spory kawałek, by potem nastroszyć sierść na karku, położyć uszy do tyłu i wyszczerzyć wrogo kły w stronę samca. Czemu pozwoliła sobie stracić czujność? Głupia była, jeszcze by coś jej zrobił! Kolejne wspomnienia by jej ukradli. A tak ich mało zostało, a zwłaszcza tych dobrych. Miała znowu zacząć się drzeć na wrogiego lwa, kiedy zauważyła biegnącą w jej stronę sylwetka. Co do diaska? Cofnęła się z uniesioną do góry łapą, patrzyła ze zdziwieniem i drobnym przestrachem na małą osóbkę, która wystrzeliła do niej potokiem słów. Zaraz co? Jaka Oxena? Królowa? Jakie stado, jaki Miles? Chyba coś się tej karakalce we łbie poprzewracało. -Nie znam żadnego Milesa. Nie wiem nic o żadnym stadzie, bo w żadnym nie byłam. A o Oxenie też nigdy nie słyszałam, chyba że ty coś wiesz to mi wyjaśnij. -wycedziła głośno i zmierzyła karakalkę wzrokiem. Co to za jakieś straszydło? Ni to lew, ni to gepard, po prostu nic. Za małe, jak na wszystko. Może nie wyrosła albo coś. Za mało jadła, o. Tak na pewno tak. Drugie pytanie Serret zignorowała uznawszy, że jej postawa i mina oraz slowa mówią same za siebie. Nie minęła chwila, jak w ich stronę biegła też kolejna sylwetka. Znowu...? Tylko ona ma takiego pecha, no. -Nie jestem żadną przywódczynią.-wysyczała, cicho lecz dosłyszalnie dla czujnych uszu tu obecnych. Każde słowo było tak dobitne i tak pełne jadu, że aż bolało. Ale kryło się też w nich coś innego. Chociaż przykryte warstwą złości i agresji. Była to niepewność, której skromna nutka była, aż prawie niewyczuwalna. Łypnęła na Nathaniela, a widząc, że ten nie rusza się w jej stronę, cofnęła się jeszcze o dwa kroki, tak dla pewności. A wtedy wpadła w nią Samiya. Ale zaraz. Ona nie wpadła, ona się do niej... Przytulała? Jednak zamiast ciepło jej podziękować, ta chwyciła ją za skórę na karku i uniosła na wysokość swojego pyska, by ta widziała i jej ostre kły oraz wściekłe ślepia. -Nigdy-więcej-tego-nie-rób.-wycedziła powoli i potem puściła młodą, by ta gruchnęła o ziemię. Zbyt mała wysokość aby coś jej się stało, ale przynajmniej popamięta aby z nią nie zadzierać, o nie na pewno nie z nią. Odeszła ponownie parę krokow od tu obecnych, by dzieliły ich około dwa metry odległości. RE: Akacja nad rzeką - Nathaniel - 09-01-2013 Nath skrzywdził łeb i zmróżył ślepą, obserwując reakcję lygrysicy. -No chyba nie ocelotem.- mruknął, biorąc metr na wsteczny. -Co się tak stroszysz, przecież cię nie zjem.- dodał po chwili, prostujac się. Losie, co z tymi samicami? Jedną napotkał, z którą nie rozmawiał- a mógłby, a jak spotyka następną to ta go bierze za jakiegoś pseudo zboka tudzież gwałciciela. Albo zabójcę. Kto ją tam wie... Zwrócił ślepia ku Serret. -Niezmiernie mi przykro, że tak to odebrałem.-odparł, dziwiąc się taką ilością sarkazmu, w swoich ostatnich wypowiedziach. Wrócił wzrokiem na pasiastą, rozszerzając szerzej powieki. Aby panna miała tyle agresji w sobie? Fakt, dzieci też nie lubił, ale żeby tak publicznie, przy rodzicach, pokazywać swoje stanowisko? Prychnął. // troszku chaotycznie ale źle mi sie pisze na tym telefonie RE: Akacja nad rzeką - Serret - 10-01-2013 Wydawało się, że fioletowe ślepia karakalki zaraz wypadną z orbit. Co się tu u licha dzieje...!? - Samiya! - zawołała z wyraźnym przestrachem, widząc, co wyrabia z nią... Oxena? Prędko chwyciła serwalkę za skórę na karku, dokładnie tak, jak czyniły to ze swoimi młodymi wszystkie kocie mamy. Odskoczyła zręcznie, po czym delikatnie ułożyła cętkowaną w trawie, bacznie patrząc jej w oczy. - Spokojnie. Nie płacz. Wszystko w porządku. Zaraz wrócę. Widzisz, nie każdy lubi, kiedy się go przytula. Do mnie możesz się przytulać, ale innych najpierw spytaj o zgodę, dobrze? Po tych słowach zdobyła się na serdeczny uśmiech, po czym czule liznęła ją po łebku. A potem odwróciła się do tyglewki, zaś w jej spojrzeniu błyskał niepokój. Serret, myśl szybko, tylko ty możesz teraz opanować sytuację! Jesteś z dwójką dzieciaków, nieznanym lwem, którego obecność tylko wszystko komplikuje, oraz... Właśnie, kto to? Mamy kilka opcji: a) ktoś z rodziny Oxeny (zaginiona siostra bliźniaczka...?), ale czy to możliwe, by te dwie nie wiedziały o swoim istnieniu? b) Oxena, która jest genialną aktorką i z jakichś powodów radykalnie zmieniła swoje usposobienie c) Oxena, której ktoś zrobił porządne pranie mózgu Nawet jeśli to faktycznie była Oxena, to przekonywanie jej, że jest właśnie nią, nie miało sensu w żadnym z wymienionych przypadków. Trzeba więc było obrać odmienną taktykę. - Ej, ej, ale bez takich! Trzeba tu chyba co nieco wyjaśnić - ozwała się do dwójki dwa razy większych od siebie kotowatych. - Ty nie strój sobie żartów, bo to poważna sprawa. Nie widzisz, że tu kogoś wystraszyłeś? - zwróciła się do Natha z pewnym oburzeniem. A teraz przeniosła poważne spojrzenie na różnooką. - Bardzo przepraszam za pomyłkę. Mam na imię Serret, jestem karakalką i wraz z Dumą, moją podopieczną, należymy do Stada Nowej Północy. Ta mała serwalka to z kolei Samiya, która jest jest jeszcze malutka i nie wie, że nie wolno przytulać się do obcych. Ona nie chciała źle, aczkolwiek, jeśli to panią uraziło, to przepraszam za jej zachowanie - oznajmiła. Zerknęła na gepardziątko. Jest? Jest. Co prawda minę miała nietęgą, ale czego tu się spodziewać? Przecież sama czarnoucha popadła w nie lada konsternację, którą zręcznie ukrywała (a przynajmniej taki był jej zamiar). - A teraz do rzeczy. - Odchrząknęła. - Ja i Duma omyłkowo wzięłyśmy cię, o nieznajoma, za Oxenę, władczynię naszego stada. Wygląda praktycznie identycznie, szczególnie z daleka. Z kolei Miles jest królem tego stada i, z tego co się orientuję, wujem Oxeny. Dziwię się, że nigdy nie obiło ci się o uszy imię Oxeny, bo wydaje mi się, że możecie być bliską rodziną. Muszę cię też zasmucić, jeśli nie przepadasz za lwami, bo akurat w tej krainie jest ich pełno. Skoro rzadko je widujesz, to zapewne musisz pochodzić z daleka? Odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się słabo. Ciężko zachować spokój, kiedy nikt (włącznie z tobą) nie wie, o co chodzi. Ale jak mieliby cokolwiek wyjaśnić krzykiem i płaczem? - Ach, i jeszcze jedna drobna kwestia. Wiemy już, że nie jesteś Oxeną. W takim razie mam do ciebie pewne banalne pytanie, na które jednak chciałabym uzyskać odpowiedź, żeby już więcej nie postąpić niewłaściwie w stosunku do ciebie. Zamrugała kilkakrotnie, zanim z wpatrzonej w brązową samicę Serret nie wydobył się przejmujący szept: - Kim jesteś...? RE: Akacja nad rzeką - Zjawa - 10-01-2013 Prychnięcie. Pełne pogardy i zdziwienia. Zjawa obróciła łeb w stronę lwa, który wydał ten odgłos i warknęła przeciągle, gardłowo. -Szczerzę ci mówię, nie radzę.-wywarczała, mrużąc powieki z powodu swojej wściekłości. Ta, aż od niej buzowała, zdawała się nią emanować. Przerażające. Co się stało z tą delikatną i przyjacielską osóbką? Rozpłynęła, obróciła się w proch. Co najmniej tak, jak nadzieja Serret na to, że czekoladowa okaże się jej przywódczynią. Puf! I wszystko rozprysło się, jak bańka mydlana. Przeniosła wzrok na karakalkę, która to wpierw pobiegła po jej niedawny obiekt zainteresowania, by potem ją pocieszyć i wrócić do nich. Ściągnęła brwi słysząc jej stanowczy ton. Taka mała, a taka pewna siebie? Dość... Zadziwiające. Chyba. Zaraz, co ona powiedziała? Że jest kara... Eee... Karakalem bodajże. Zmarszczyła nos, było po niej widać, że pierwsze słyszy o takim gatunku. Jednak, gdy już miał się odezwać, nawet już otworzyła pysk by ponownie zabrać głos, zatkało ją. Wyglądało to tak, jakby się zapowietrzyła. Stała tak przez dobrą chwilę, sparaliżowana ze wzrokiem utkwionym w samicy. Przebłysk... Drobny, krótki fragment. Nowa Północ. Śnieg, las, ocean i sterta dziwnie poukładanych kamyków. Zamrugała i potrząsnęła łbem, rozwiewając grzywkę na boki, przy okazji zatrzęsło się również całe jej ciało, a wtedy rozbrzmiał dźwięk bransolet. Jedna z chyba najbardziej charakterystycznych rzeczy na ogonie Zjawy (i Oxeny) jest to, że zawsze widniały tam dwie, srebrne bransolety, które posiadała od niepamiętnych czasów. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Wracając, Serret, która zapewne teraz patrzyła ze zaskoczeniem na lygryskę mogła dostrzec ten dawny blask- pewnych siebie, zdecydowanych ślepi, pełnych mocy i powagi lecz również młodego wigoru. I to wszystko trwało tak krótki czas, by tylko najbardziej spostrzegawczy mogli to zauważyć. Szybko jednak ukryła swoje doświadczenie, pod maską chłodnej obojętności. Wysłuchała dokładnie relacji Serret, a ta dokładnie wyjaśniła jej nie dość, że pochodzenie imienia Oxeny, to jeszcze kim ta osóbka była. Miło. Była przywódczynią coo? Zjawa musiała mieć naprawdę bardzo dobrych znajomych, skoro znała Oxenę, która była przywódczynią jakiegośtam stada. Może sama do niego należała skoro miała ten dziwaczny przebłysk. -Czyli ona też była tygrysem tak?-zapytała spokojnie, ale z naciskiem. Niby pytanie retoryczne. Przecież sama była tygrysem, a kim! Ale widziała już dość innych zwierząt, które też miały paski więc Oxena mogła też być jakimś innym gatunkiem. Lepiej zapytać, tak dla pewności. Szept czarnouchej był bardzo dobrze słyszalny dla Zjawy lecz... Sama spuściła łeb, zastanawiając się co odpowiedzieć. Zazwyczaj nikt ją o to nie pytał. Znikała najszybciej jak się dało. Teraz nie miała takiego wyjścia. Miała przed sobą lwa, młodego geparda oraz karakala i serwala. Wszyscy mogliby z pewnością szybko ją dogonić. Co za pech. W końcu podniosła łeb, a w jej oczach zalśniła pewność siebie lecz nie taka przyjemna, jak w oczach starej Oxeny. -Zjawa. Nazywają mnie Zjawą. RE: Akacja nad rzeką - Samiya - 10-01-2013 Mała była przestraszona. Niesamowicie. Ten... Ten zły potwór ją przestraszył. Jego futerko w wspomnieniach już nie było miękkie, było kolczaste. Ślepia złe i przepełnione goryczą. A w ogóle to był be! Na szczęście ciocia Serret czuwała, i szybko zabrała małą sprzed potwora. Sami miała łzy w oczkach, ale ciocia powiedziała nie płacz. No to nie płakała. Ale oddychała szybko, bardzo szybko. Ciocia się nią zaopiekowała, ona ją obroni! A teraz polizała ją i serdecznie się zaśmiała. Jednak dla pewności Sam odskoczyła na bezpieczną odległość i tam przytuliła się do ziemi. RE: Akacja nad rzeką - Tileth - 13-01-2013 - Cześć. - odpowiedział Dumie, odwzajemniając jej uśmiech. Ile można być obrażonym? Chyba już mu przeszło, wraz z uczuciem zmęczenia. Niby to była krótka drzemka, ale i ona dała jakieś efekty. Z góry zauważył jeszcze dwójkę nieznanych mu osobników. Jakieś lwy. Chociaż nie, bo ta samica nie przypominała mu lwa. Jednak teraz musiał wrócić do bliższego mu towarzystwa, bo własnie Serret coś do niego mówiła. - To dobrze. - odpowiedział już zupełnie normalnym głosem. - Że ja? - bąknął cicho, a potem słuchał ze zdziwieniem słów karakalki. Stado? Ona żyła w stadzie? Przecież karakale są samotnikami. I już ją chciał o tym powiadomić, kiedy to ona poleciała w stronę lygrysicy. Że królowa? Włada nią tygrys? To już w ogóle się nie mieściło w głowie. Zrozumiałby jeszcze, że Serret należy do rodziny karakali i nazywają się stadem, ale żeby przewodziła nimi tygrysica? Wychylił się trochę, żeby lepiej widzieć całą sytuację, jednak nie myślał nawet o opuszczeniu swojego drzewa. I tak sobie stąd obserwował całą sytuację. Jednakże zachowanie wyżej wspomnianej lygrysicy było co najmniej dziwne. Wyparła się wszystkiego. Imienia, tytułu, stada. To było dosyć podejrzane. A może Serret ją pomyliła? No już bez przesady, brązowa miała dosyć charakterystyczny wygląd, jeszcze nigdy nikogo takiego nie widział, nie było mowy o pomyłce. Wychylił się jeszcze lepiej tak, że już nie zasłaniały mu żadne gałęzie. Siostra bliźniaczka? Karakal zmarszczył nos. Czyli takich jak ona jest więcej? Może to jakiś odrębny gatunek? No ale fakt, że o swojej siostrze też nie wie również wydał mu się niesamowicie podejrzany, tak więc jedynie siedział tak, czekając na rozwój wydarzeń, samemu postanawiając się nie wtrącać. RE: Akacja nad rzeką - Serret - 13-01-2013 - Zjawa - odrzekła, po czym pokiwała łbem z zadumie. - Imię dość oryginalne i faktycznie uzasadniające niebywałą niechęć do moich podopiecznych. Gdybyś jednak zechciała, pani Zjawo, postarać się aż tak bardzo nie straszyć tych młodych stworzonek, to byłabym niezmiernie wdzięczna. Tu Serret uśmiechnęła się szczerze w nadziei na pozytywne rozpatrzenie swej prośby. Karakalka próbowała w każdym odnaleźć coś dobrego i jeszcze ani razu się nie zawiodła. Każda osoba, mała czy duża, ma swoje zalety. Wad można nie mieć, ale zalety są zawsze! Rzuciła wzrokiem na Samiyę i Dumę. Nie wyglądały dobrze, ale, póki co, wolała ich do siebie nie przywoływać. Lepiej by było najpierw usłyszeć odpowiedź od brązowej, a przerywanie rozmowy (którą, zresztą, sama zaczęła) zdecydowanie nie było miłe. - Tygrysem? Czy Oxena była tygrysem? - spytała retorycznie, wydłużając sobie czas do zastanowienia się nad tą jakże wątpliwą kwestią. - Och, szczerze mówiąc, szanowną królową Oxenę widziałam raz w życiu, ale, o ile się nie mylę, wydawało mi się, że nie jest czystej krwi tygrysicą. Moim zdaniem, z całą pewnością płynie w niej również krew lwów, acz nie potrafię stwierdzić, w jakim stopniu. Zakończywszy swą wypowiedź, przeniosła swe spojrzenie na pobliskie drzewo, które przykuło jej uwagę nienormalną ruchliwością. Od kiedy to drzewa tak gwałtownie ruszają gałęziami? Ktoś musi po nim chodzić! Aha, miga rude futro... Wiem! - Te, Telith, niby-karakalu! Czemu zwiewasz na górę i przyglądasz nam się jak para zakochanych gwiazdom na nocnym niebie? Dobra, żartuję, kochankowie mają lepsze rzeczy do roboty niż podziwianie nieboskłonu. Ale serio, co ty tam robisz? Po co tam wlazłeś i nas obserwujesz? Jesteś szpiegiem? Jakaś kijowa ta osoba, która cię posłała na przeszpiegi, masz zbyt jaskrawe futro! Moje jest ładniejsze. Umilkła, zdawszy sobie sprawę, iż już oświadczyła wszystko to, co miała zamiar przekazać. Odwróciła się do różnookiej z niewinnym wyrazem pyska. - Przepraszam, jeśli coś mówiłaś, Zjawo. Musiałam odezwać się do pana Tel... Tiletha, rozumiesz, to ważne sprawy. Ale już nic nie mówię, już słucham całymi moimi uszami! Na znak, iż istotnie jej wielkie czarne uszyska mają się teraz do czegoś przydać, zadarła wyżej łeb i nadstawiła je w stronę swej rozmówczyni, nieomalże dotykając jej pyska. |