Król Lew PBF
Grota o rzut beretem od Oazy - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Oaza (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=48)
+---- Wątek: Grota o rzut beretem od Oazy (/showthread.php?tid=992)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9


RE: Grota o rzut beretem od Oazy - Kami - 25-04-2016

Niepewność była tym co w obecnej chwili podgryzało Kami, niczym mole stare futro uczucie to było na swój sposób niepokojące, ale ona nigdy nie była osobą która kuliła ogon.
- Dziękuje Panie Myr. Poczciwy z pana lew.- Co rzadko się zdarzało, chociaż jak już wcześniej zauważyła, kraina od jej powrotu zaskoczyła ja kilka razy. Pozostała więc kwestia kroku, zwlekanie było w obecnej sytuacji najgorszym co mogli zrobić. Wracając jednak jeszcze do ciemnego.
- Jakiś czas tu zabawiłam i powiem, że całkiem sumiennie wykonuje Pan swoje obowiązki, w swym 9 letnim żywocie, nie spotkałam zbyt wielu tak odpowiedzialnych osób, jest to coś co zasługuje na pochwalę, jednak sadzę że z moich ust będzie to raczej niewiele.- Wstała i skierowała się do wyjścia przystając w snopie światła z zewnątrz.
- hm..takie osoby,. Powinny być pożądane i doceniane.- Zerknęła do tyłu kierując jadowicie zielone ślepia w oczy samca. Nie dodała nic więcej, chociaż liczyła na to że Myr pojmie przesłanie jej słów.


RE: Grota o rzut beretem od Oazy - Otieno - 26-04-2016

Słuchał babki uważnie, przyglądając się jej błyszczącym ślepiom. Było dokładnie tak, jak mówiła, nie było to miejsce, którym być powinno, był więc praktycznie pewny, co zrobi. Musiało się coś w końcu zmienić, a siedzenie na tyłku w tym nie pomagało. Spojrzał również na Sadie oraz jej brzuch, wiedział że nie odejdzie ze stada, lecz pragnął by choć jeden z jego potomków poszedł jego śladami, lecz jeśli tak się miało stać, musiał najpierw zadbać o przyszłość, bowiem obecnie sam by za sobą nie poszedł. Liczył że Kami ma jakiś pomysł na zmianę takiego stanu rzeczy, spojrzał więc znów na nią, przysłuchując się jej rozmowie z Myrem. Fakt, często widział lwa na terenach, patrolującego lecz nigdy nie zamienili ze sobą choćby słowa, bowiem brązowy wolał trzymać się raczej na uboczu. Również spojrzał na czarnego po słowach babki, choć przeczuwał jego odpowiedź.


RE: Grota o rzut beretem od Oazy - Myr - 27-04-2016

-Dziękuję pani za te słowa- Mogłem domyśleć się o co chodzi. Jednak na pewne decyzje potrzebowałem czasu. Nie lubiłem rzucać wszystkiego i chwilą reagować. Niektóre decyzje są nie do odwrócenia. Nie miałem zamiaru ani rzucać słów an wiatr a nie niczego takiego. Jej słowa były miłym komplementem. Jakoś nie zdarzało mi się takich słów słyszeć od członków stada. Prędzej cisze lub zgryźliwości. Na te jednak przymykałem oko. Nie warto nie raz męczyć pysk. Wstałem i skłoniłem się jej.
-Na chwile obecną chciałbym dalej wypełniać tu swe zadania- Była to moja odpowiedz- Nie zmienia to faktu, że czas płynie i pewne rzeczy się zmieniają. I ja znajdę swoje miejsce gdzieś w końcu- Ostanie zdanie mogło dać do myślenia, co do mojej decyzji i członkostwa w tutejszym stadzie. Nie czułem się członkiem tutejszej społeczności. Ta decyzja wymaga ode mnie mocnego przemyślenia. Miałem pewne zasady. W końcu jakbym miał być wierny innemu stadu jeśli jedno bym juz opuścił?
-Bywajcie i życzę wam aby te plany wam powiodły się- Nie miałem przecież powodu aby tego im nie życzyć. Sam udałem się na dalszy patrol.
zt.


RE: Grota o rzut beretem od Oazy - Otieno - 27-04-2016

Przyglądał się uważnie, przysłuchując się również Myrowi, nadal bez słowa. Co jakiś czas zerkał również na babkę czy Sadie, zastanawiając się nad tym, jak to będzie wyglądało. Słowa czarnego kompletnie go nie zaskoczyły, wręcz przeciwnie. Spodziewał się, że kiedyś i on wyruszy w dalszą drogę, lecz czy ich drogi jeszcze się kiedyś skrzyżują... nie chciał zapeszać, miło by było spotkać go jednak ponownie. Odprowadził go wzrokiem po czym spojrzał na babkę i Sadie. -Czas wyruszać. Wiem że nie odejdziesz od swoich, ale proszę bądź póki co przy mnie, chcę mieć pewność że nic ci się nie stanie.- rzekł przede wszystkim do ciężarnej lwicy, po czym rozejrzał się po jaskini ostatni raz, żegnając się z tym miejscem, po czym ruszył powoli, pilnując by babka oraz Sadie dotrzymywały mu kroku. To był ostatni dzień, gdy Otieno nosił miano Zachodniego.
/zt x 3 (Oti, Kami, Sadie)


RE: Grota o rzut beretem od Oazy - Tib - 07-05-2017

Tib z początku chciał towarzyszyć Gydzie podczas spotkania z Kami, lecz jego stan zdrowia zwyczajnie mu na to nie pozwolił. Z nadzieją, że kudłata potwora nie potraktuje podrostka  jako swojego obiadu, stary odbił w kierunku Oazy. Nie miał tam jeszcze swojej bazy wypadowej więc czemu by nie wykorzystać czasu przeznaczonego na odchorowanie w jakiś pożyteczny sposób?
Taszcząc na grzbiecie kilka skór wyniesionych z jednej ze swoich kryjówek, stary przemierzał tereny oazy. Gdyby nie trawiąca go od wewnątrz choroba, to byłby całkiem miły spacer.
W pewnym momencie jego wzrok natrafił na wejście do jaskini. Było dość dobrze zakamuflowane i gdyby nie fakt, że znajdował się zaledwie kilka kroków od starego, to lew najpewniej by go nie dostrzegł. Na ten moment jego węch był dość mocno ograniczony, jednak Tib był przekonany, że z takiej odległości spokojnie wywęszyłby ewentualnego intruza. Rozejrzał się dookoła, niczym cygan kradnący masło ze sklepowej półki, po czym ostrożnie wsunął się do środka. W pierwszej chwili stary miał wątpliwości, czy jego tłuste dupsko przeciśnie się przez dość skromnych rozmiarów wejście, ale ostatecznie jego obawy okazały się nieuzasadnione.
Cóż, jest tu dość przytulnie- pomyślał rozglądając się po pomieszczeniu, po czym zrzucił z grzbietu przytargane ze sobą skóry i zaczął formować z nich coś na kształt legowiska. Kiedy już skończył, zarzucił na siebie jedną z nich i ukryty pod prowizorycznym kocem, rozwalił się wygodnie na mięciutkim podłożu.
O czym by tu sobie pomyśleć...



RE: Grota o rzut beretem od Oazy - Kama - 08-05-2017

Lew mógł zauważyć, że światło wpadające do groty nie wygląda jak normalne światło słoneczne. W wejściu ukazał się ciemniejszy punkt, wyglądający bardziej jak cień czegoś, czego nie widział. Punkt stawał się coraz większy, aż w końcu okazało się, że jest to lew, krączący powoli w jego stronę. Postać zatrzymała się w pewnym oddaleniu. Ciężko było określić jej dokładny wygląd, gdyż promienie zdawały się padać jakby zza niej. Mimo to Tib mógł mieć wrażenie, że postać patrzy na niego.


RE: Grota o rzut beretem od Oazy - Mistrz Gry - 08-05-2017

Dobrze, że Tib postanowił zarzucić na siebie jedną ze skór, bowiem mimo, że Afryka słynie z gorąca - temu tutaj lwu wciąż było niemożebnie zimno. Katar twardo się utrzymywał, zalegając w drogach oddechowych samca, jak i jego oczy nadal były załzawione - pewną poprawą było to, że wydzieliny już nie były przepełnione ropą, niemal odzyskały swą przezroczystość.
Coś tam niby się poprawiło, jednak choroba wciąż nie wypuściła lwa ze swych szponów.



RE: Grota o rzut beretem od Oazy - Kami - 11-05-2017

Miała udać się tylko na spacer, jednak wiedząc że zapasy ziół mocno się uszczupliły przez wszechobecną wilgoć postanowiła zajrzeć do Oazy, miejsca, które na terenach KMP słynęło z rozmaitych rośliny. Oaza, raj na tych jałowych terenach po drodze znalazła śliczny krzak hibiskusa i nawet nie był obżarty do cna ! Trzeba było korzystać z tego dobrodziejstwa, karmazynowe kwiaty wabiły zwierzęta do siebie jak muchy gnój. Zgarnęła więc kilka kwiatków:

Hibiskus + 2 porcje

I dołączyła do reszty medykamentów w skrytce znajdującej się w grubej sierści.  
Rozejrzała się jeszcze za innymi ziołami, miast jednak zapachu roślin do jej nosa dotarła woń znajomego lwa, skoro już ktoś jest nieopodal może zamieni z nim kilka słów. Trop zaprowadził ją do groty, ciasne wejście, nora dla rateli bardziej.. wetknęła łeb do środka.
- Herr Tib? - Spytała głośno, jednak nie krzycząc.


RE: Grota o rzut beretem od Oazy - Tib - 12-05-2017

Cóż, pomimo poprawy jaka nastąpiła po zażyciu lekarstw, stan starego Tiba wciąż pozostawiał wiele do życzenia.
Das Apsik!
Potężna porcja lepkiego, przeźroczystego śluzu znalazła się na jednej ze ścian.
-Aber Unordnung... -pomyślał na głos i odwracając łeb od swojego "dzieła" wzrok starego spoczął na wpadającym przez wejście strumieniu światła, który wydał się podejrzanie intensywny jak na panujące warunki pogodowe. O tyle, co Tib, potrafił znaleźć dla tego zjawiska jakąś logiczną wymówkę, to w momencie gdy na tle jasnego światła ukazał się, zdający się poruszać, ciemny punkt, brązowo-grzywy był niemal pewien, że something is not yes.
-Was ist das?- dźwignął swoje cielsko i z lekkim niepokojem zaczął wpatrywać się w ciemny punkt, który z każdą chwilą, coraz to bardziej przypominał swoim kształtem lwa.
Chyba już do reszty mi odbiło...
Tib był tak zainteresowany niezwykłym zjawiskiem, że jego uwadze umknął fakt, że ktoś zbliża się do jego kryjówki, toteż gdy tuż przed nim pojawił się potężny łeb Kami, stary instynktownie odskoczył w tył.
Niestety, jaskinia była mniejsza niż jeszcze przed chwilą sądził i stary przywalił grzbietem prosto w twarde sklepienie.
- Scheiße...- zaklął, gdy z głuchym hukiem uderzył w ziemię.
Kiedy po krótkiej chwili szoku doszedł do siebie, jego wzrok natychmiast powędrował na Kami. Wzdrygnął się na myśl, że kudłata potwora może lada moment wleźć do tej nieco przyciasnej jaskini. Bynajmniej nie chodziło o to, że stary się jej bał, czy też chował do niej jakiś uraz, bo niby dlaczego? Jednak królowa
miała w sobie coś, co sprawiało, że Tib nie chciałby znaleźć się z nią sam na sam w jednym pomieszczeniu.
No dobra, czas przełamać pierwsze lody...
-Guten Tag Frau Kami...- skinął na powitanie, wywołując na pysku miły uśmiech. O dziwo przyszło mu to dużo łatwiej niż z początku mógłby sądzić.
-Parszywa pogoda, ja?- jeśli nie wiesz jak zacząć rozmowę, gadaj o pogodzie. Stary chciał dodać coś jeszcze jednak w tym momencie poczuł to upierdliwe swędzenie w nosie.
Das Apsiki!
Tym razem oberwało się drugiej ścianie.
-Entschuldigung...- rzucił ocierając zakatarzony nos.


RE: Grota o rzut beretem od Oazy - Kama - 15-05-2017

- Tib...
Słowo zostało wypowiedziane na tyle donośnym szeptem, że brązowy mógł bez problemu je usłyszeć. Pochodziło od czarnego kształtu, któremu jeszcze przed chwilą się przyglądał. Być może Tib nie słyszał dobrze ze starości albo choroby, bądź też szept i nowa postać białego zniekształciwy głos, ale pewne było, że Tib go usłyszał. A czy rozpozna, do kogo głos należy, to już zupełnie inna sprawa.


RE: Grota o rzut beretem od Oazy - Kami - 20-05-2017

Dziwny powiew chłodu, nawet jak na obecna porę roku. Brązowa rozejrzała się po grocie szukając źródła przeciągu, jednak oczy królowej nie były w stanie dostrzec ducha Kamy.
I istotniejsza sprawą teraz było zdrowie samca.
- Tak, istotnie okropna. Nie znoszę pory deszczowej, nawet jeśli jest ona niezbędna byśmy mogli żyć. - Grube futro w deszczową pogodę było jak gąbka. Chłonęło wilgoć, puszyło się, skręcało, kołtuniło. Wzdrygnęła się.
- Paskudny ten katar. Trzeba coś z nim zrobić, bo to wstyd by tak duży lew siedział przykuty w jaskini do legowiska z powodu choroby. - Nadal nie weszła do środka, nie za ciasno tu dla niej. Duża i ten wielki brzuch. Zrobi to na dworze. 
- Mam akurat niezbędne medykamenty. Ale musi Pan podejść do światła, bliżej wyjścia. Ta nora jest, ciut za ciasna, jak dla lwa mojej postury. - Wyjęła wpierw Hibiskus, ziele bogate w witaminę C, która wspomagała odporność.


RE: Grota o rzut beretem od Oazy - Tib - 21-05-2017

Kama?- stary przeniósł wzrok w miejsce, z którego dochodził go znajomy głos.
Scheiße, znowu ta tajemnicza biała poświata i na dodatek jeszcze gada...
Stary nie do końca wiedział co ma o tym myśleć. W końcu to nie mógłby być duch, one nie istnieją.
Może właśnie stałem się ofiarą jakiegoś wyrafinowanego śmieszka...- zerknął na lico Kami, na którym nie odbijało się nic, co mogłoby utwierdzić starego w jego podejrzeniach. Dlatego też postanowił zignrować nietypowe zjawisko, a przynajmniej na razie.
Przechodząc do spraw najważniejszych, Tiba ucieszył fakt, że jego szefowa również nie przepada za deszczem. Co prawda było to dość oczywiste, jednak stary widział już, że coś ich łączy. Na dźwięk słowa: wstyd, brązowo-grzywy poczuł się, jakby właśnie dostał ochrzan od swojej matki i w pierwszym momencie zrobiło mu się nawet trochę wstyd. Szybko wywołał na pysku miły uśmiech, a całość skwitował głośnym kichnięciem.
Das Apsik!
-Scheiße...-zaklął pocierając łapą zakatarzony nos.
-Oj tam zaraz Pan, wystarczy Tib, w końcu jesteśmy jedną rodziną, ja?-
Postanawiając zaufać lwicy, brązowo grzywy ruszył przed siebie, a znajdująca się na przeciw niego  czarna plamka, z każdą chwilą coraz bardziej przywodziła  staremu na myśl pewną dobrze znaną mu osobę.
Nein, Es ist unmöglich... To tylko moja wybujała wyobraźnia...- powtarzał w myślach gdy poczuł nagłe oziębienie, którego zaledwie chwilę później było już tylko nieprzyjemnym wspomnieniem. Okryty zebrzą skórą, stary lew zatrzymał się tuż przy wejściu do jaskini, z  zaciekawieniem obserwując co też robi królowa.


RE: Grota o rzut beretem od Oazy - Kami - 23-05-2017

Kama? Przywódcami zmarszczyła nos i przymknęła oczy rozgladajac się po grocie przez niewielkie wejście. Może to majaki? Czyżby Tib miał gorączkę? 
Jednak wcześniej wyczuty nienaturalny spadek temperatury był dla starszej samicy niepokojącym impulsem. Coszłego mogło przytrafić się młodemu, samiec przy kości był jego opiekunem, czyż nie? Mieli więc pewnego rodzaju więź.
Wiec Tib. W zamian możesz zwracać sie do mnie Kami. - Niklym uśmiechem postarała się zasłonić wczesniejszy niepokój. 
Przez chwilę przypatrywała się pyskowi lwa. 
Ropa w oczach, katar.. dobrze że się natknęłam na Ciebie. To nie jest zwykłe przeziebienie. W skrajnych przypadkach nieleczone może doprowadzić do slepoty. - Paskudztwo. Popatrzyla w bok na drzewo i podeszla do niego zrywając odstający kawał kory. Położyła nań szałwię(-1porcja), na nią okrągły kamień i roztarła na papkę. Troche deszczowej wody prosto z chmur i gęsty wywar gotowy. 
- Trzeba przemyć tym oczy. Resztke polecam zjeść, na gardło to ziele jest calkiem wskazane przy tej chorobie. A do tego jeszcze hibiskus. Na wzmocnienie odporności. - Kolejny kawał kory na przygotowanie drugiego specyfiku. Tib musiał obmyc sobie oczy sam. Choroba była zakaźna, a pani doktor nie chciała ryzykować w swoim stanie kociego kataru.


RE: Grota o rzut beretem od Oazy - Tib - 26-05-2017

Stary wzdrygnął się na samo brzmienie słowa "ślepota".
Scheiße, przecież byłem z tym u Makariego...- pomyślał i w tym momencie nie był do końca pewien czy jest jeszcze w stanie pokonać chorobę.
Zdechnąć z powodu jakiegoś tam kataru? Trochę głupia śmierć jak na szturmowca...
W swoim życiu Tib wiele razy wyobrażał sobie sposób w jaki zejdzie z tego świata. Zawał serca, jakaś wyjątkowo natrętna choroba weneryczna, śmierć w boju, upadek z wysokości, zadeptanie przez stado wściekłych żyraf...no ale nie katar.
Zdeterminowany by spuścić chorobie srogie lanie, z uwagą wysłuchał instrukcji królowej a następnie sięgnął po specyfiki.
-Danke Kami- skinął w geście wdzięczności, po czym przystąpił do działania.
Wytarł łapy o jedną z przemoczonych skór, by pozbyć się z nich drobinek brudu, po czym zamoczył jednał z łap w sporządzonym przez Kami wywarze i przystąpił do obmywania  sobie oczu. Jego ruchy były powolne i dokładne, tak by uporać się z problemem przy pierwszym podejściu. Następnie przyszła kolej na konsumpcję leków. Cóż, Tibowi daleko było do wegetarianina ale czego się nie robi by nie dać się zabić jakiejś chorobie na kiju? Krzywiąc się z obrzydzenia, stary pochłonął podane mu specyfiki. W sumie to było smaczniejsze niż z początku sądził...no dobra, nie było.
Po wszystkim stary wbił spojrzenie w swoją wybawicielkę.
-Das ist alles, Ärztin?- zapytał z nadzieją, jednocześnie zdobywając się na lekki uśmieszek.


RE: Grota o rzut beretem od Oazy - Kami - 29-05-2017

Nie chciała staruszka straszyć, ale bagatelizowanie tej choroby byłoby skrajną głupotą. 
Warunki polowe i dość ograniczone medykamenty sprawiały że Kami nie mogła poddać Tiba pełnemu profesjonalnemu leczeniu, ale doświadczonej medyczce trudności te nie były straszne, zrobiła swoje, reszta zależy od samego chorego.
- Nie ma za co, to obowiązek medyka. - Jego wiedza powinna nieść korzyści dla stada, a jeśli było inaczej, mógł on sobie wcisnąć swoja wiedzę pod ogon. Skinęła mu łbem, z kosmyka grzywy samicy ściekła kropla deszczówki, wiec otrząsnęła się lekko w odruchu.
- Zapach nie jest powalający, ale lek ma zabić bakterie, w razie gdyby szczypało zbyt mocno nie wahaj się zmyć zioła wodą, ani rozcieńczyć go odrobinę mocniej.- Zerknęła na resztę papki. 
- Jeśli objawy nie będą ustępować staw się niezwłocznie u medyka. - Wyjęła z grzywy jeszcze jeden kwiatuszek Hibiskusa. - Pół na jutro i pół po jutrze. - Postarała się odwzajemnić uśmiech, chociaż młode właśnie poczuły znowu potrzebę dokazywania. - Tak. To już wszystko. Trzymaj się ciepło.. oh, unikaj jeszcze przemoczenia się i siedź w cieple. - Teraz było to już naprawdę wszystko. Toteż kudłata podniosła się i ruszyła na dalszą część spaceru.

ZT