Król Lew PBF
Nadszedł Czas! [Mgliści i Cinis] - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Nadszedł Czas! [Mgliści i Cinis] (/showthread.php?tid=2135)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9


RE: Nadszedł Czas! [Mgliści i Cinis] - Satau - 02-12-2016

Lwica w spokoju i dość sporym pośpiechu pochłaniała kęsami kolejne kawałki mięsiwa, napełniając swój brzuch ciepłą strawą i dając organizmowi siłę do dalszego funkcjonowania oraz życia, bo poniekąd to Nikita nie jadła od tygodnia, a to naprawdę spory okres czasu. Schudła od czasu gdy dotarła do krainy dość sporo, ale za to ma teraz bardziej zarysowane mięśnie. Na dodatek przystosowuje się do trudnych panujących na terenie stada warunków przyrodniczych. Staje się bardziej wytrzymała i twarda, twardsza niż była kiedyś. Czy to wada czy może raczej zaleta, sama nie jest w stanie określić.
- Owszem, to ta awanturnica, która opuściła dobrą chwilę temu skałę. -powiedziała już bardziej przyjaznym głosem, gdyż cieszył się żołądek, a z nim cała reszta lwicy, choć Nikita nie do końca to okazywała.
- Tak? A no właśnie... ja też bardzo chętnie pomogę. Wiem, że to dość ważne dla większości naszej grupy, również dla Myra, a jeśli coś jest ważne dla mojej rodziny jest też ważne i dla mnie. Beze mnie nie byłoby rodziny, bez rodziny nie byłoby mnie.
No to się rozgadała. Prawda była taka, że złota chciała za wszelką cenę zrobić co tylko mogła aby wesprzeć stado i dołożyć swoją maleńką cegiełkę do jego świetności, która z pewnością jeszcze się powiększy.
Co jakiś czas samica przemiatała ogonem ziemię. Cały czas wpatrywała się w Tiba, z którym rozmawiała, coraz bardziej przyzwyczajając się do jego obecności i nawiązując z nim pozytywne relacje, o które z nią nie było wcale aż tak łatwo.


RE: Nadszedł Czas! [Mgliści i Cinis] - Tib - 03-12-2016

Widząc jak Nikita pochłania swój posiłek, Tib również zajął się jedzeniem. Zewnętrzna warstwa zdążyła już nieco ostygnąć i stary mógł bez obaw wbić w nią swoje kły. Przeżuwając kęs zawiesił spojrzenie na lwicy. Sprawiała wrażenie trochę wychudzonej, jakby od jakiegoś czasu nic nie jadła. Cóż, to by tłumaczyło jej zachowanie. W przeciwieństwie do Nikity, on ostatnimi czasy nie głodował. Nawet jeżeli niczego nie upolował, to szybko znajdywał sobie jakieś butwiejące drzewo i wcinał robale. Oczywiście dokładał wszelkich starań by jego mały sekret nigdy nie ujrzał światła dziennego. Jego rodzina była już przyzwyczajona do dziwactw Tiba, przed stadem chciał zachować resztki godności, przynajmniej na razie.
Kiedy lwica zaczęła mówić, Tib szybko przywołał w myślach obraz lwicy, którą próbował „ocalić” przed Shirikim. Kiedyś trzeba będzie z nią pogadać.
Im dłużej Nikita mówiła, tym szerszy stawał się uśmiech na pysku Tiba. Nie tyle cieszył go jej zapał do pomocy ale sam fakt, że ta nagle nieco się otworzyła. To bardzo ważne przy budowaniu dobrych relacji.
-Jeżeli mnie pamięć nie myli, to w oazie wspominałaś, że słyszałaś jak tamta lwica rozmawiała z hybrydą. Możesz mi powiedzieć coś więcej o naszym pasiastym przyjacielu? Jak się zachowuje, w jaki sposób mówi, nie wiem , może dostrzegłaś coś charakterystycznego w jego zachowaniu?- Tib zdawał sobie sprawę, że może brzmieć jakby miał obsesję na tym punkcie, jednak w wolnych chwilach  ten temat był dla niego jedyną odskocznią od dręczącego go poczucia winy.
-Takie z pozoru nieistotne informacje pozwolą mi lepiej przewidzieć jego zachowania i znaleźć słabe punkty w jego psychice- ponownie uśmiechnął się do Nikity, po czym zaatakował swój posiłek. Zabawne w środku wydawał się trochę niedopieczony. Co się tyczy hybrydy. Stary już dawno odszedł od zamiaru zabicia go. Dużo ciekawsza była perspektywa złamania paskowanego.


RE: Nadszedł Czas! [Mgliści i Cinis] - Satau - 06-12-2016

Nie zwlekając za długo powiedziała mniej więcej to co od razu rzuciło jej się w oczy gdy go widziała. Co prawda, może i oczekiwał na więcej, ale jakoś specjalnie nie chciało jej się nad tym już myśleć. No, ale chyba ważne, że powiedziała chociaż coś, nie?
- Nie ma prawego oka. Jest bardzo wielki, ma nie do końca wyrośniętą grzywę. -powiedziała może trochę zbyt ogólnikowo, ale miała już dość jak na jeden dzień.
Podniosła się z miejsca. Podeszła raźnym krokiem do Tiba i otarła się o niego delikatnie łbem. Potem skierowała się w stronę zejścia ze skały. Przed tym ukłoniła się subtelnie głową, by wszystkich pożegnać.
- Salve.. -dodała przyciszonym głosem i ziewając opuściła skałę.
Nie widziała już bowiem sensu nad tym, aby dalej tu przebywać tym bardziej, że nic się nie działo, a nuda i pozorny spokój nie są jej ulubioną aurą. Skoro Myr poszedł, ona nie zamierzała już dłużej się męczyć i zrobiła to samo.


z/t


RE: Nadszedł Czas! [Mgliści i Cinis] - Tib - 08-12-2016

Kiedy lwica zabrała się do mówienia Tib odstawił jedzenie na drugi plan. Nikita była tuż przy hybrydzie  i mogła powiedziec  o nim...dokładnie to co już sam od dawna  wiedział.
Ernst nehmen? Stary poczuł się trochę zawiedziony, jednak starał się tego nie okazywać. Przytaknął tylko. Możliwe, że lwica była już zmęczoną tą całą farsą ale nie gadali przecież o błahostce. Zawiesił się na chwilę, próbując wymyślić jakiś argument by nakłonić Nikitę do dalszego mówienia. Z zamyślenia wyrwał go gest lwicy która, nim stary zdążył do końca oprzytomnieć , pożegnała się i opuściła toważystwo.
Scheiße-zaklął w myślach. No w sumie nic dziwnego, skoro Myr też się ulotnił...Natako myliłaś się.
Dając upust lekkiemu poddenerwowaniu, Tib obnarzył pazury i ciął niedopieczony  kawałek mięsa, po czym przybliżył łapę do pyska, by zlizać zeń posokę. Es ist lustig, całkiem sporo krwi jak na podpieczony kawałek mięsa...
Dopiero teraz, kiedy Tib mógł skupić swoją uwagę wyłącznie na samym sobie, poczuł ,że coś jest z nim nie tak. Serce biło szybciej, o wiele za szybko jak na tętno spoczynkowe, a oddech, z sekundy na sekundę,  stawał się coraz cięższy. Obraz przed oczyma starego zaczał tracić na wyrazistości. Spojrzał na swoje łapy. Gęstym strumieniem spływała z nich świeża, ciemnoczerwona krew. Jego łeb wypełniła seria migawek. Dorosłe samce, ciężarne samice, niewinne młode składające się na krwawe stosy trupów. Dzieła Tiba i jego grupy. Dopiero po kilku koszmarnie długich minutach, staremu udało się  uwolnić spod wpływu wspomnień. Ale zapewne to tylko chwilowa ulga. Będzie musiał poszukać medyka, ale to później. Teraz musi przeczekać gdzieś swój atak, w końu nie może obnarzyć się ze swoją słabością przed innymi. Potraktowaliby go jak kulę u nogi, walniętego starucha, zbędny balast. Stary spróbował się podnieść i o mały włos nie runął na ziemię, gdy po chwili dostał silnych zawrotów głowy.
Chwiejnym krokiem ruszył w stronę zejścia.
-S-salve- rzucił odmienionym głosem, po czym udał się w swoją stronę.

Z/t